wtorek, 8 października 2019

WYZWOLENIE ZAOLZIA


        Śląsk Cieszyński, czyli z ta część śląskiej ziemi, która po przegranej przez Austrię I wojnie śląskiej, stoczonej w latach 1740 – 1742, pozostała w granicach Austrii, był w okresie poprzedzającym odzyskanie przez Polskę niepodległości prawdziwym bastionem polskości. Warto przy tym wiedzieć, że po kolejnej przegranej wojnie z Prusami, stoczonej w roku 1866, której stawką była hegemonia w Związku Niemieckim, Habsburgowie wycofali się z polityki germanizacyjnej i gdy w  pozostałej części Śląska szalał Kulturkampf, na Śląsku Cieszyńskim, podobnie jak w sąsiedniej Galicji, polskie życie kulturalne i organizacyjne, a także polska oświata mogły rozwijać się w sposób nieskrępowany. Zresztą także napływ osadników niemieckich na te tereny był zdecydowanie mniej intensywny, aniżeli miało to miejsce w innych częściach Śląska. Stosunki narodowościowe bardziej więc przypominały tu zachodnią Galicję aniżeli Górny Śląsk.

Aczkolwiek, o czym nie należy zapominać, tutejsza polskość różniła się nieco od tej z centralnych regionów Polski. Setki lat izolacji zrobiły bowiem swoje. Różnice te nie były jednak na tyle istotne, jak chcieli tego ślązakowcy, którzy pod wodzą Józefa Kożdonia, podkreślając odmienność Ślązaków od Polaków, starali się wskazywać, iż Ślązacy tak naprawdę nie są Polakami. Hasła te nie trafiały jednak na podatny grunt i w efekcie w momencie przełomu cieszyńscy Ślązacy gremialnie opowiedzieli się za Polska.

Kiedy wybuchła I wojna światowa i w Galicji zaczęto formować legiony, ruch ten objął i Śląsk Cieszyński. W odpowiedzi na wezwanie Józefa Piłsudskiego komendant śląskiego oddziału Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, dyrektor szkoły Macierzy w Cieszynie, Hieronim Przepiliński, oraz nauczyciel Jan Łysek rzucili hasło utworzenia Legionu Cieszyńskiego. 21 września 1914 roku Legion Śląski, liczący 600 ochotników i utworzony na bazie drużyn polowych śląskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, żegnany przez wielotysięczne tłumy mieszkańców opuścił Cieszyn i odmaszerował do Mszany Dolnej, gdzie formowano II Brygadę Legionów Polskich, dzieląc następnie jej los.

A kiedy 7 października 1918 roku Rada Regencyjna Królestwa Polskiego wydała deklarację niepodległości Polski, pięć dni później w Domu Narodowym w  Cieszynie zebrali się przedstawiciele polskich organizacji politycznych, kulturalnych i społecznych z terenu Śląska Cieszyńskiego i powołali Śląski Komitet Międzypartyjny. W przyjętej deklaracji napisano, że „jako Polacy zamieszkujący kraj polski, uznajemy bezwarunkowo przynależność naszą i kraju naszego do całej zjednoczonej i niepodległej Polski z dostępem do morza”. Następnego dnia, tj. 13 października 1918 roku, na zgromadzeniu w Orłowej, dziś należącej do Czech, w którym udział wzięło 20 tys. osób, uchwalono kolejną deklarację:
 
Dążąc sami do narodowej jedności z resztą ziem polskich i do państwowej niepodległości, uznajemy dążenie każdego narodu walczącego o własną państwowość, w szczególności z bratnim narodem czeskim chcemy żyć w zgodzie sąsiedzkiej i dobrym porozumieniu. Stwierdzamy zarazem, że naszej ziemi śląskiej przez polską ludność zamieszkałej nikomu nie odstępujemy i bronić jej będziemy wszelkimi siłami, by po kilkuwiekowym rozłączeniu wróciła do swej prawdziwej Macierzy, wolnej, zjednoczonej, niepodległej Polski.”

Planowany komitet polski ukonstytuował się 19 października pod celowo nawiązującą do czasów piastowskich nazwą – Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego. W nocy z 31 października na 1 listopada, a więc na jedenaście dni przed tym, nim doszło do analogicznej akcji w Warszawie, na Śląsku Cieszyńskim Polacy rozbroili garnizon wojsk austriackich. Wojciech Grajewski w artykule Przebudzenie Śląska Cieszyńskiego w taki sposób opisał wydarzenia, które tamtej nocy rozegrały się w Cieszynie:

Co takiego wydarzyło się w  noc z 31 października na 1 listopada 1918 r. w  Cieszynie? Wtedy to polscy spiskowcy – oficerowie i szeregowcy armii cesarskiej dokonali buntu przeciw państwu austro-węgierskiemu. Tuż po 21.00 opanowali oni koszary, magazyny z bronią oraz wszystkie kluczowe obiekty w  mieście, przejmując nad nim kontrolę. Austriackie władze wojskowe były bezsilne – skapitulowały. Zamach się powiódł. Odtąd władza na Śląsku Cieszyńskim należała do Polaków, w imieniu których rządy sprawowała Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego. Dzięki odwadze, jaką wykazali się cieszyńscy Polacy, Cieszyn był trzecim miastem na ziemiach polskich (zaraz po Tarnowie i  Krakowie), które wyzwoliło się spod obcego panowania. W ten sposób ziemie Księstwa Cieszyńskiego stały się jednym z zalążków tworzącej się Niepodległej Polski. […]

To, iż w Cieszynie pomyślnie i bezkrwawo (!) przejęto władzę z rąk austriackich, zawdzięczamy przede wszystkim oficerom – polskim patriotom, którzy podjęli ryzyko przewrotu. Byli to nieomal sami cieszyniacy (tutaj urodzeni lub od lat zamieszkali), przed wojną – miejscowi nauczyciele. […] Należy docenić także to, iż zdołali [oni] uprzedzić i udaremnić zamachy, jakie równocześnie szykowali oficerowie czescy i niemieccy. Pierwsi zaplanowali dokonanie przewrotu i przejęcie władzy w Cieszynie o północy 31 października, drudzy następnego dnia o godzinie 9.00 rano. Dzięki sprawnej akcji Polaków, nie tylko nie doszło do walki pomiędzy żołnierzami różnych narodowości, ale przeciwnie – do współpracy podczas likwidowania struktur państwa austro-węgierskiego. 

Dzięki temu, dowództwo cieszyńskiego garnizonu, na czele z płk. Johannem Gerndtem, widząc, iż ich sytuacja jest beznadziejna, oddało władzę, zyskując w  zamian możliwość błyskawicznego opuszczenia Cieszyna i powrotu w rodzinne strony (grupa ok. 800 żołnierzy wyjechała jeszcze 1 listopada).”

Ale pretensje do Śląska Cieszyńskiego zgłaszała też Czechosłowacja, pomimo iż Czesi stanowili tu relatywnie niewielki odsetek ludności. Wykorzystując zaangażowanie Państwa Polskiego na innych kierunkach, przede wszystkim związane z agresją bolszewickiej Rosji, która dopiero co zajęła Wileńszczyznę i Grodzieńszczyznę, a także w związku z wojną polsko – ukraińską o Lwów oraz Powstaniem Wielkopolskim, 23 stycznia 1919 roku, na rozkaz premiera Karla Kramářa i prezydenta Tomáša Masaryka, wojska czeskie w liczbie 16 tys. żołnierzy, z pociągiem pancernym i artylerią (pod dowództwem płk. Josefa Šnejdarka), wkroczyły na Śląsk Cieszyński. Ustępujące Czechom oddziały polskie zmuszone zostały do wycofania się na linię Wisły. W dniach 28 – 31 stycznia pod Skoczowem doszło do bitwy, której efektem było zatrzymanie czeskiej ofensywy.

Pod naciskiem przedstawicieli Ententy doszło do zawieszenia broni; wytyczono linię demarkacyjną, która następnie stała się granicą państwową. Biegła ona grzbietem pasma Stożka i Czantorii, a następnie wzdłuż Olzy. Polsce ostatecznie przypadł obszar o pow. 1002 km² ze 139,6 tys. mieszkańców (94 tys. Polaków, 2 tys. Czechów oraz 43 tys. Niemców). Niemal połowa terytorium administrowanego uprzednio przez Radę Narodową Śląska Cieszyńskiego, z 179 tys. mieszkańców (123 tys. Polaków, 32 tys. Czechów, 22 tys. Niemców), znalazła się w granicach Czechosłowacji.

Czesi brali brutalny odwet na polskich działaczach i bojownikach. Wielu z  nich zdecydowało się uchodzić na drugą stronę granicy. Miejscowa ludność poddana została intensywnej czechizacji, której to starała się wszelkimi dostępnymi metodami przeciwstawić. Pomimo wrogiej postawy władz czechosłowackich, trwały na Zaolziu, jak zaczęto odtąd nazywać przypadłą Czechosłowacji część Śląska Cieszyńskiego, polskie szkolnictwo, polska prasa, a  także społeczne, kulturalne i polityczne organizacje polskie. Istniały też zespoły ludowe pielęgnujące polskie zwyczaje i polską kulturę.

W sumie sytuacja była tu pod wieloma względami podobna do tej, jaka istniała w niemieckiej części Śląska. Polska młodzież zamieszkująca Zaolzie również prowadziła działalność harcerską, krzewiąc miłość do kraju ojczystego, patriotyzm oraz tradycję ZHP. Ostatnim komendantem Harcerstwa Polskiego w CSR był druh Karol Raszka, któremu podlegały hufce: orłowski, karwiński, ostrawski, bogumiński oraz czesko-cieszyński. Godnym podkreślenia jest, że na Jubileuszowym Zlocie Światowego Skautingu, który odbył się w dniach 10 – 24 lipca 1935 r. w Spale, Harcerstwo Polskie w Czechosłowacji reprezentowało 498 osób.

Nie wszystkim jednak taka działalność wystarczała. W połowie 1935 roku powstała tu organizacja „Wilcze Zęby”. Skład osobowy jej sztabu po reorganizacji, jaka nastąpiła w sierpniu 1936 roku, przedstawiał się następująco:

Komendant – Józef Kominek
Zastępca komendanta – Alojzy Krzyż
Szef sztabu – Edward Potysz
Zastępca szefa sztabu – Gustaw Żwak
Szef działu propagandy – Jerzy Polaczek
Zastępca szefa działu propagandy – Alojzy Strokosz
Szef działu informacji – Franciszek Janiurek
Zastępca szefa działu informacji – Józef Niemiec
Szef działu kurierskiego – Józef Szybka
Teren podzielono na sześć obwodów:
– frysztacki /d-ca – Adolf Kubaczka/
– bogumiński /d-ca – Jan Wojtek/
– jabłonkowski /d-ca – Jan Krzyż/
– frydecki /d-ca – Gustaw Żwak/
– ostrawski /d-ca – Józef Szybka/
– hulczyńśki /d-ca – Józef Niemiec/

Zachował się spis członków organizacji, sporządzony na potrzeby ekspozytury Oddziału II Sztabu Głównego WP, zawierający także adresy zamieszkania, informacje o zatrudnieniu i przynależności do innych organizacji. Jak wynika z tego dokumentu, w tym czasie organizacja „Wilcze Zęby” liczyła 185 członków. Większość z tych osób w niedalekiej przyszłości stać się miała fundamentem, na którym zbudowano zaolziańskie struktury ZWZ / AK.

Na wyraźne żądanie rezydentów polskiego wywiadu w listopadzie 1936 roku Józef Kominek rozwiązał „Wilcze Zęby”. Organizacja ta nie przystąpiła do działalności bojowej, do której się szykowała. Natomiast Kominek (podobnie jak kilka dalszych osób związanych dotąd z „Wilczymi Zębami”) związał się z polskim wywiadem – jako kadra dla przyszłych, ewentualnych działań dywersyjnych. 

W roku 1937 podjęła działalność na tym terenie organizacja K-7, która miała za zadanie stworzyć zalążek organizacji dywersyjnej mającej działać na terenie Zaolzia na wypadek, gdyby doszło do eskalacji konfliktu polsko – czechosłowackiego. W lutym 1938 roku organizacja K-7 została zreorganizowana i podzielona na dwa odcinki:

– odcinek A – społeczno-polityczny (kierował nim Edward Potysz)
– odcinek B – bojowo-dywersyjny (kierował nim Józef Kominek)

Całością dowodził Rudolf Kobiela. W tym czasie organizacja miała charakter kadrowy i liczyła raptem kilkunastu ludzi (łącznie w obu odcinkach). Dopiero wiosną 1938 roku przystąpiono do jej rozbudowy. Pod koniec maja 1938 roku odcinek B liczył już 42 ludzi, a dwa miesiące później (28 lipca 1938 roku) – 150 ludzi. Później jednak nastąpiło nieznaczne uszczuplenie szeregów, co spowodowane było ogłoszeniem powszechnej mobilizacji i powołaniem części członków Organizacji Bojowej (utworzonej w miejsce odcinka B organizacji K-7) do czechosłowackiego wojska. W rezultacie w momencie gdy dochodzi do zbrojnego wystąpienia, Organizacja Bojowa ma do dyspozycji 131 ludzi.

Stosowny rozkaz otrzymała ona w nocy 22/23 września 1938 roku i jeszcze tego samego dnia przystąpiła do działania (do pierwszych starć w Czeskim Ceszynie doszło już poprzedniej nocy). Osiem drużyn, z których każda składała się z pięciu patroli (liczących od 3 do 5 ludzi), zaopatrzonych w przerzuconą przez granicę broń, dokonało w sumie 25 ataków na obiekty użyteczności publicznej oraz posterunki policji, tracąc przy tym trzech zabitych i czternastu rannych. Trzydziestu bojówkarzy pochwyciła czeska policja. Wśród zabitych był podharcmistrz Witold Reger, komendant cieszyńskiego hufca ZHP, oraz drużynowy ZHP Jan Kotas.

Czeska okupacja Zaolzia stanowiła istotną przeszkodę w relacjach polsko – czechosłowackich przez cały okres międzywojenny. Zdając sobie sprawę z tego, iż uregulowanie tej kwestii stanowi warunek sine qua non normalizacji wzajemnych stosunków, co w warunkach rosnącego zagrożenia ze strony Niemiec stało się dla Czechosłowacji sprawą życia lub śmierci, w dniu 22 września 1938 roku prezydent Benesz przesłał na ręce prezydenta Mościckiego pismo, w którym pisał między innymi:

W chwili, kiedy losy Europy są zagrożone i kiedy dwa nasze narody są żywotnie zainteresowane w zbudowaniu trwałych podstaw pod szczerą współpracę między obydwoma krajami, zwracam się do Jego Ekscelencji z propozycją ułożenia przyjaznych stosunków i nowej współpracy między Polską a Czechosłowacją.

Przedkładam przeto w imieniu Państwa Czechosłowackiego W. Ekscelencji propozycję szczerego i przyjaznego wyrównania naszych odmiennych punktów widzenia na sprawy dotyczące problemu polskiej ludności w Czechosłowacji. Pragnąłbym ułożyć tę sprawę na płaszczyźnie zasady rektyfikacji granic. Zgodność w sprawie naszych wzajemnych stosunków będzie oczywiście logiczną i bezpośrednią konsekwencją tego porozumienia. Jeżeli osiągniemy porozumienie, a jestem pewien, że to będzie możliwe – uważałbym to za początek nowej ery w stosunkach między naszymi dwoma krajami. […]

Znając delikatność naszych wzajemnych stosunków i zdając sobie sprawę, jak trudno było w czasach normalnych naprawić je przy pomocy zwykłych środków dyplomatycznych i politycznych, usiłuję wykorzystać obecny kryzys dla usunięcia przeszkód trwających w ciągu dziesiątek lat ubiegłych i dla natychmiastowego wytworzenia nowej atmosfery. Czynię to w pełni szczerości. Jestem przekonany, że przyszłość naszych obydwu narodów i ich przyszła wzajemna współpraca musi być ostatecznie zapewniona.”

Tak więc władze Czechosłowacji wyraziły gotowość odstąpienia Polsce Zaolzia w imię „przyszłej wzajemnej współpracy”. Było to nic innego jak propozycja sojuszu przeciwko Niemcom, przy czym Zaolzie miało być ceną, jaką Czesi gotowi byli zapłacić za polskie wsparcie. 27 września 1938 roku prezydent Mościcki przesłał odpowiedź:

Podzielam całkowicie opinię Waszej Ekscelencji, że stosunki między naszymi krajami mogą tylko w tym wypadku ulec poprawie, jeśli zostaną natychmiast podjęte skuteczne i poważne decyzje.
Również ja jestem zdania, że w chwili obecnej wysuwa się zdecydowanie na pierwszy plan decyzja w sprawie kwestii terytorialnych, które w ciągu niemal 20 lat uniemożliwiały polepszenie atmosfery między naszymi krajami.

Przedkładając Rządowi mojemu sugestie Waszej Ekscelencji jestem przeświadczony, iż będzie rzeczą możliwą opracować w krótkim terminie projekt umowy, która by mogła odpowiadać wymogom poważnej sytuacji w chwili obecnej.”

30 września 1938 roku czeski minister spraw zagranicznych Krofta napisał w piśmie przekazanym na ręce polskiego ambasadora w Pradze Kazimierza Papée:

Zapoznałem się z treścią noty z 27 września, w której Wasza Ekscelencja proponuje w imieniu swego Rządu zawarcie natychmiastowej umowy, normującej sporne kwestie między naszymi dwoma państwami, a w szczególności sprawę terytorium zamieszkałego przez ludność narodowości polskiej.
Rząd Czechosłowacki jest wdzięczny Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej za wyrażenie swego poglądu na sposób postępowania, który – zdaniem Rządu Czechosłowackiego – zmierza do pożądanego porozumienia.

Pragnąc, by umowa ta była trwałą i nie pozostawiającą żadnej z obu stron uczucia goryczy, Rząd Czechosłowacki pozwala sobie zaproponować następującą procedurę, zaznaczając przy tym, iż dla powodów, które będą wymienione, chciałby uniknąć tego, by społeczeństwo czechosłowackie odniosło wrażenie, iż wykorzystuje się trudności, w jakich obecnie znajduje się Czechosłowacja, właśnie w chwili, kiedy rozstrzyga się kwestia terytorium zamieszkałego przez ludność niemiecką. Rząd Czechosłowacki chciałby podkreślić, że chodzi tu o akt dobrej woli, wynikający z jego własnej inicjatywy i własnej decyzji. Uważa to za rzecz nader ważną dla stosunków między obydwoma narodami i obydwoma Państwami w przyszłości, stosunków – które pragnąłby – aby były jak najbardziej przyjazne.

Przede wszystkim Rząd Czechosłowacki pozwala sobie zauważyć, że w rokowaniach dotyczących ludności niemieckiej w Republice zmuszeni byliśmy odrzucić, zarówno plebiscyt, jak i cesje terytorialne przed ostatecznym ustaleniem granic. Z powyższych powodów Rząd Czechosłowacki nie może odstąpić od tej zasady również w wypadku Polski tym bardziej, że mogłoby to stać się precedensem przy rozwiązaniu kwestii niemieckiej Sudetów, co nie leżałoby w zamiarach Rządu Rzeczypospolitej Polskiej.”

Władze czechosłowackie zaproponowały powołanie komisji, która zajęłaby się wytyczeniem granicy, zapewniając, że „rektyfikacja granic a następnie przekazanie terenów, o którym zadecyduje ustalone postępowanie, będzie zrealizowane we wszelkich okolicznościach, niezależnie od tego, jak ułoży się sytuacja międzynarodowa”. Podział terenów odbywałby się na podstawie zasady, zgodnie z którą wspomniane okręgi byłyby terytorialnie podzielone wg stosunku ilościowego ludności polskiej do czeskiej. Komisja miałaby rozpocząć prace „najpóźniej 5 października, a przejęcie wspomnianego terenu mogłoby nastąpić najwcześniej 31 października a najpóźniej 1 grudnia – w zależności od terminu, w którym kompetentna komisja zakończy pracę”.

W tym miejscu należy zaznaczyć, że w obliczu doniesień napływających z Monachium władze Czechosłowacji straciły zapał bojowy, w związku z czym także kwestia uregulowania relacji z Polską przestała jawić im się jako pilna. Tak też zostało to odczytane w Warszawie. W tej sytuacji władze polskie uznały, że zaproponowane terminy są nie do przyjęcia. Jeszcze tego samego dnia wystąpiły one wobec władz Czechosłowacji z ultimatum, w którym zażądały odstąpienia Polsce powiatów cieszyńskiego i frysztackiego do 10 października. Pismo z żądaniem wręczył ministrowi Kamilowi Krofcie ambasador RP w Pradze Kazimierz Papée. 1 października Czesi przyjęli polskie warunki, a  następnego dnia oddziały Wojska Polskiego, dowodzone przez gen. Bortnowskiego, przeszły most na Olzie w Cieszynie i rozpoczęły obsadzanie tego kawałka śląskiej ziemi. Witane one były owacyjnie przez miejscową ludność polską. Wbrew rozpowszechnionej opinii, stało się tak nie dzięki ustaleniom konferencji monachijskiej, ale pomimo tego, co stało się z Monachium.
Wojciech Kempa


 zaolzie1


 Za: https://www.magnapolonia.org/wyzwolenie_zaolzia/?fbclid=IwAR1X8Tn2fkhYOiOS-hI0hcNd6FtjC359-jTEUfvIUvljyD_QRfi1cO-vga0