sobota, 30 listopada 2019

Patriotyczna, więc akceptowalna? Glińskiego i Brauna spór o masonerię


Patriotyczna, więc akceptowalna? Glińskiego i Brauna spór o masonerię
       Poseł Grzegorz Braun w trakcie sejmowej debaty po exposé premiera Mateusza Morawieckiego stwierdził, że dla ministra kultury prof. Piotra Glińskiego mason Stanisław Kostka Potocki to „najlepszy wzorzec”. Wicepremier odpowiedział politykowi Konfederacji odrzucając ów zarzut, jednak facebookowy wpis przedstawiciela partii rządzącej może budzić obawy dotyczące niepełnego zrozumienia istoty wolnomularstwa.

19 listopada Grzegorz Braun powtórzył z mównicy sejmowej to, co o Prawu i Sprawiedliwości mówił już kilka lat temu. W kierunku ław rządowych padły słowa o „grupie rekonstrukcji historycznej sanacji”, uznane przez ministra Piotra Glińskiego za komplement. – Dla pana to komplement. Nad pańskim biurkiem, panie ministrze, wisi naturalnej wielkości – jeśli dobrze pamiętam – Kostka Potocki z piekła rodem, wielki mistrz wielkiej masonerii w Polsce, więc dla pana to są najlepsze wzorce. My się od nich odżegnujemy, my je potępiamy – powiedział Braun do wyraźnie rozbawionego wicepremiera Glińskiego.

Dobry humor towarzyszył ministrowi kultury także 21 listopada, gdy na swoim facebookowym profilu opublikował dość lekką w formie odpowiedź skierowaną do Grzegorza Brauna. Prof. Gliński stwierdził m. in., że portret Stanisława Kostki Potockiego powiesił w resorcie któryś z jego poprzedników, zaś on, jako konserwatysta, nie zmienia wystroju gabinetu bez powodu. Polityk PiS odrzucił jednocześnie pomysł, by na podstawie obecności wizerunku masona w gabinecie ministra kultury twierdzić, że wolnomularstwo to dla niego „najlepszy wzorzec”.

Dalsza część wpisu wicepremiera może natomiast świadczyć o dość powierzchownym rozumieniu istoty masonerii. Prof. Gliński napisał bowiem: „masoneria z tamtych, pradawnych, lat to – zdaje się – towarzystwo zupełnie inne niż ta działająca później. Jak pamiętam, chociażby z Popiołów, chyba trochę niepodległościowe, nawet patriotyczne…”.

Cały problem tkwi jednak nie w patriotyzmie bądź kosmopolityzmie masonów, gdyż zasług niektórych wolnomularzy dla polskiej niepodległości przekreślić nie sposób, ale w tym, jakiej Polski chcieli niepodległościowo usposobieni masoni oraz czym była i nadal jest sama masoneria. To zresztą zauważył w swoim żartobliwym wpisie sam minister Gliński, który stwierdził, że „na wszelki wypadek, aby tegoż Kostkę Potockiego z piekła rodem w szachu trzymać, obok jego portretu krzyż powiesiłem zrobiony z drewna dębowego, z grodu Przemysława pochodzący, który w roku 1050. rocznicy Chrztu Polski otrzymałem od przewielebnego arcybiskupa Stanisława Gądeckiego. Tak więc, Panie Pośle, minister nie heretyk i nie mason a prosty, skromny wyrobnik winnicy Pańskiej” – napisał prof. Gliński.

Widać więc wyraźnie, że wicepremier zdaje sobie sprawę z – delikatnie mówiąc – kontrowersji, jakie w Kościele wywoływało i nadal wywołuje istnienie oraz przynależność niektórych ludzi do masonerii, jednak – jak się zdaje – w światopoglądzie ministra kultury istnieje swego rodzaju „glejt”, którego posiadanie zmniejsza lub może nawet całkowicie znosi dyskwalifikujące w oczach katolików „właściwości” przynależności do wolnomularstwa. Ów „glejt” to patriotyzm.

Czy jednak patriotyczne zaangażowanie może ludziom współcześnie oceniającym daną postać historyczną przysłaniać jej członkostwo w radykalnie antykatolickiej formacji? Mówimy przecież o środowisku wyznającym i szerzącym oświeceniowe „ideały”, które walnie przyczyniły się do wybuchu krwawej Rewolucji Francuskiej wymierzonej w Kościół i Stary Porządek. To jednak nie wszystko, gdyż intelektualny niepokój zasiany przez masonerię w umysłach wielu Europejczyków stał także za innymi, późniejszymi wydarzeniami rewolucyjnymi oraz bardzo wątpliwymi doktrynami politycznymi.

O antykatolickim wymiarze wolnomularstwa papieże wiedzieli jeszcze przed Rewolucją Francuską. Ekskomunikę członków masonerii ogłosił Klemens XII w konstytucji In Eminenti już w roku 1738. Wtedy też papież pisał: „Aby zamknąć bardzo szeroką drogę, jaka przez to mogłaby się otworzyć dla nieprawości popełnianych bezkarnie, i dla innych znanych Nam powodów słusznych i rozsądnych, idąc za radą wielu naszych Czcigodnych Braci Kardynałów świętego Kościoła Rzymskokatolickiego i za naszym własnym porywem, z upewnionego przekonania, po dojrzałym namyśle i mocą naszej pełnej władzy apostolskiej, postanowiliśmy i zawyrokowaliśmy potępić oraz objąć zakazem wymienione stowarzyszenia, zgromadzenia, zebrania kół i tajnych związków zwanych masonerią lub znanych pod inną nazwą, tak jak potępiamy je i zakazujemy ich Naszym niniejszym zarządzeniem obowiązującym na zawsze. (…) I nakazujemy im [wiernym – red.] stanowczo powstrzymać się całkowicie od wszelkiego udziału w tych stowarzyszeniach, zgromadzeniach, zebraniach, kołach lub tajnych związkach, a to pod karą ekskomuniki, którą ściągnęliby na siebie wszyscy popełniający wyżej wymienione czyny przez sam fakt (ipso facto) i bez żadnych innych dochodzeń, od której to ekskomuniki nikt nie może dostąpić łaski rozgrzeszenia, jak tylko przez Nas lub przez aktualnie sprawującego rządy Biskupa Rzymu, chyba że w niebezpieczeństwie życia (in articulo mortis)”.

Owe słowa zostały napisane kilkanaście lat przed narodzinami Stanisława Kostki Potockiego. Ciężko więc sądzić, że tak światowy i inteligentny człowiek nie wiedział, co Kościół uważa o masonerii oraz że tak naprawdę wyznawał konserwatywne poglądy, zaś do wolnomularstwa zapisano go omyłkowo. O wiele rozsądniejsza postawa to założyć, że przynajmniej część masońskich „ideałów” podzielał. Świadczyć o tym może chociażby jego antyklerykalna powieść pt. „Podróż do Ciemnogrodu” oraz fakt, że w wolnomularstwie Stanisław Kostka Potocki nie był „szeregowcem”.

Mówimy o postaci, która z całą pewnością nie może stanowić inspiracji dla konserwatysty. Dlatego też słowa wicepremiera Glińskiego budzą mieszane uczucia. Z jednej strony mamy prawo z zadowoleniem przyjąć fakt, że minister kultury odrzuca sugestię dotyczącą masonerii jako „najlepszego wzorca”, z drugiej jednak trudno się zgodzić na traktowanie patriotyzmu niczym okoliczności łagodzącej podczas oceniania postaci historycznej zaangażowanej w wolnomularstwo. Masoneria bowiem – niezależnie czy patriotyczna czy internacjonalistyczna – chciała urządzić świat w zgodzie ze swoimi, antykatolickimi przekonaniami, o czym nie sposób zapominać.

W roku śmierci Stanisława Kostki Potockiego wolnomularstwo potępił papież Pius VII, który w konstytucji Ecclesiam a Jesu Christo tak pisał o masonerii: „Postulując religijną obojętność, która jest ze wszystkiego najbardziej szkodliwa; przyznają każdemu człowiekowi pełną wolność wymyślenia sobie własnej religii skrojonej według własnych pojęć i skłonności; swobodę do profanowania i hańbienia Męki Naszego Zbawiciela w ich wstrętnych ceremoniach; gardzenia Sakramentami Kościoła, które w potworny, świętokradzki sposób zastępują sakramentami swego własnego pomysłu i czynią pośmiewisko z Tajemnic Religii katolickiej. I wreszcie, powodowani szczególną nienawiścią do Stolicy Apostolskiej ze względu na prymat tego urzędu, knują masoni najbardziej przewrotne i godne potępienia spiski, po to by ją obalić”.

Zakaz przynależności do masonerii obowiązuje i dziś. W podpisanej w roku 1983 przez ówczesnego prefekta Świętej Kongregacji Nauki Wiary kard. Josepha Ratzingera „Deklaracji o Stowarzyszeniach Masońskich”, którą później zatwierdził papież Jan Paweł II, czytamy: „Pozostaje jednak niezmieniona negatywna opinia Kościoła w sprawie stowarzyszeń masońskich, ponieważ ich zasady zawsze były uważane za niezgodne z nauką Kościoła i dlatego przynależność do nich pozostaje zakazana. Wierni, którzy należą do stowarzyszeń masońskich, są w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przystępować do Komunii Świętej”.

W żadnym kościelnym dokumencie dotyczącym masonerii nie znajdziemy wzmianki czy nawet przypisu świadczącego o akceptacji wolnomularstwa patriotycznego. Dlatego też w dyskusji na temat obecności portretów niepodległościowych masonów w prestiżowych miejscach powinniśmy pamiętać o najważniejszym – o otaczaniu wszystkich wolnomularzy, żyjących i zmarłych, modlitwą oraz powierzaniu ich Bożemu Miłosierdziu. To dla nich realna pomoc, a więc coś o wiele ważniejszego niż najpiękniejsze nawet obrazy.

Michał Wałach