niedziela, 17 listopada 2019

Trzy zarzuty dla Jacka Międlara, organizatora „Marszu Polaków”. We Wrocławiu polała się krew

Jacek Międlar / Fot. PAP 
     Urząd Miasta we Wrocławiu zapowiada złożenie aż trzech zawiadomień do prokuratury w związku z możliwością popełnienia przestępstwa przez Jacka Międlara. Były ksiądz był jednym z organizatorów „Marszu Polaków” z okazji Święta Niepodległości, rozwiązanego krótko po starcie.

Pierwsze zawiadomienie ma dotyczyć nienawiści na tle narodowościowym. Drugie – artykułu opublikowanego na portalu wprawo.pl. Dopatrzono się w nim nawoływania do konfliktu zbrojnego i pochwały Holokaustu. Trzecie doniesienie odnosi się do rzekomych wezwań Międlara do linczu na urzędnikach.

Na pewno jednak stanie się to w najbliższych dniach. Ciężko podać konkretną datę. Są obecnie (zawiadomienia – red.) w trakcie przygotowywania – zapowiada w rozmowie z „Faktem” Bartłomiej Ciążyński, doradca społeczny prezydenta Wrocławia ds. tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii.

„Marsz Polaków” – co się wydarzyło?

Legalny, zgłoszony jako zgromadzenie publiczne, marsz wyruszył 11 listopada po południu z Wyspy Słodowej we Wrocławiu. Zgodnie z planem, jego uczestnicy mieli przemaszerować na Plac Solidarności.
Po przejściu zaledwie 200 metrów zgromadzenie zostało rozwiązane. Pretekstem było rzekome pojawienie się haseł antysemickich oraz użycie materiałów pirotechnicznych. Od wydania przez policjantów pierwszego ostrzeżenia, do rozwiązania legalnego marszu minęło… 80 sekund.

Decyzja ta nie spodobała się uczestnikom marszu, czemu dali wyraźny swój sprzeciw. Co bardziej krewcy ruszyli do starć z policją. W ruch poszły butelki i petardy. Policja użyła armatek wodnych, a część demonstrantów brutalnie spacyfikowała.

Zgodnie z oficjalnymi danymi policji, pięć osób – w tym troje funkcjonariuszy – zostało rannych. 14 osób trafiło do aresztu. Większość już go opuściła.

Międlar oskarża miasto i służby

Robert Winnicki z Konfederacji zapowiedział interwencję poselską w tej sprawie. „Działania władz miasta i policji wyglądają na ciężkie naruszenie prawa” – napisał. Poprosił również o przekazanie mu „relacji, fotografii i nagrań z zajść we Wrocławiu”.

Sam Międlar, jeden z organizatorów marszu, zdecydowanie odrzuca oskarżenia wobec swojej osoby, jak i uczestników marszu. Zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury na prezydenta Wrocławia, Jacka Sutryka. „Mamy dowody na to, że race odpalili policjanci w cywilu, którzy później atakowali zgromadzonych” – napisał.

W opublikowanym na stronie internetowej wprawo.pl oświadczeniu zarzucił służbom perfidną prowokację. „11 listopada 2019 na ulicach Wrocławia rozegrał się wielki gigantyczny skandal, który nie może przejść bez echa. O całej sprawie, a zwłaszcza narażeniu na utratę zdrowia i życia setek Polaków, w tym kobiet z dziećmi oraz osób starszych, zostanie poinformowany minister spraw wewnętrznych i administracji oraz rzecznik praw obywatelskich” – czytamy.
Sprawa z pewnością będzie miała ciąg dalszy.