Urząd Miasta we Wrocławiu zapowiada złożenie aż trzech
zawiadomień do prokuratury w związku z możliwością popełnienia
przestępstwa przez Jacka Międlara. Były ksiądz był jednym z
organizatorów „Marszu Polaków” z okazji Święta Niepodległości,
rozwiązanego krótko po starcie.
Pierwsze zawiadomienie ma dotyczyć nienawiści na tle narodowościowym.
Drugie – artykułu opublikowanego na portalu wprawo.pl. Dopatrzono się w
nim nawoływania do konfliktu zbrojnego i pochwały Holokaustu. Trzecie
doniesienie odnosi się do rzekomych wezwań Międlara do linczu na
urzędnikach.
– Na pewno jednak stanie się to w najbliższych dniach. Ciężko
podać konkretną datę. Są obecnie (zawiadomienia – red.) w trakcie
przygotowywania – zapowiada w rozmowie z „Faktem” Bartłomiej
Ciążyński, doradca społeczny prezydenta Wrocławia ds. tolerancji i
przeciwdziałania ksenofobii.
„Marsz Polaków” – co się wydarzyło?
Legalny, zgłoszony jako zgromadzenie publiczne, marsz wyruszył 11
listopada po południu z Wyspy Słodowej we Wrocławiu. Zgodnie z planem,
jego uczestnicy mieli przemaszerować na Plac Solidarności.
Po przejściu zaledwie 200 metrów zgromadzenie zostało rozwiązane.
Pretekstem było rzekome pojawienie się haseł antysemickich oraz użycie
materiałów pirotechnicznych. Od wydania przez policjantów pierwszego
ostrzeżenia, do rozwiązania legalnego marszu minęło… 80 sekund.
Decyzja ta nie spodobała się uczestnikom marszu, czemu dali wyraźny
swój sprzeciw. Co bardziej krewcy ruszyli do starć z policją. W ruch
poszły butelki i petardy. Policja użyła armatek wodnych, a część
demonstrantów brutalnie spacyfikowała.
Zgodnie z oficjalnymi danymi policji, pięć osób – w tym troje
funkcjonariuszy – zostało rannych. 14 osób trafiło do aresztu. Większość
już go opuściła.
Międlar oskarża miasto i służby
Robert Winnicki z Konfederacji zapowiedział interwencję poselską w tej sprawie. „Działania władz miasta i policji wyglądają na ciężkie naruszenie prawa” – napisał. Poprosił również o przekazanie mu „relacji, fotografii i nagrań z zajść we Wrocławiu”.
Sam Międlar, jeden z organizatorów marszu, zdecydowanie odrzuca
oskarżenia wobec swojej osoby, jak i uczestników marszu. Zapowiedział
złożenie zawiadomienia do prokuratury na prezydenta Wrocławia, Jacka
Sutryka. „Mamy dowody na to, że race odpalili policjanci w cywilu, którzy później atakowali zgromadzonych” – napisał.
W opublikowanym na stronie internetowej wprawo.pl oświadczeniu zarzucił służbom perfidną prowokację. „11
listopada 2019 na ulicach Wrocławia rozegrał się wielki gigantyczny
skandal, który nie może przejść bez echa. O całej sprawie, a zwłaszcza
narażeniu na utratę zdrowia i życia setek Polaków, w tym kobiet z
dziećmi oraz osób starszych, zostanie poinformowany minister spraw
wewnętrznych i administracji oraz rzecznik praw obywatelskich” – czytamy.
Sprawa z pewnością będzie miała ciąg dalszy.
Składamy zawiadomienie do prokuratury na Sutryk. Za spowodowanie zagrożenia życia uczestników manifestacji. Pismo prześlemy do Prokuratury Krajowej.
Mamy dowody na to, że race odpalili policjanci w cywilu, którzy później atakowali zgromadzonych.
— Jacek Międlar (@jacekmiedlar) November 12, 2019