Niemałe zdziwienie wśród sporej części
wyborców Konfederacji musiały wywołać wypowiedzi Grzegorza Brauna
zawarte w materiale opublikowanym w ubiegły wtorek w internetowym
portalu „Super Expressu” (link).
Lider partii Korona niespodziewanie stanął w obronie dobrego imienia
Mariana Banasia, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wokół którego
pojawiło się w ostatnich tygodniach sporo niejasności i oskarżeń. Braun
nie tylko wystawił Banasiowi świadectwo moralności, ale przy okazji
postawił szereg zaskakujących tez, z których z pewnością będzie musiał
tłumaczyć się przed zdezorientowanym elektoratem. Jest też wielce
prawdopodobne, że tego samego wymagać będą jego partyjni koledzy.
Wszyscy pamiętamy przecież niedawną (z 16 października br.) konferencję
prasową Konfederacji i oświadczenie wygłoszone przez Jakuba Kuleszę,
przewodniczącego jej koła poselskiego, domagające się natychmiastowej
dymisji Banasia oraz wszczęcia wobec niego postępowania karno-skarbowego
(link).
Kulesza uczynił to w obecności Roberta Winnickiego, Dobromira Sośnierza
i Krzysztofa Bosaka, zatem musiało to być oficjalne stanowisko
Konfederacji uzgodnione przez jej liderów. Nikt wówczas nie zwrócił
uwagi na brak w tym gronie Grzegorza Brauna, choć ten rzadko rezygnuje z
okazji zaprezentowania się przed kamerami. Czy już wtedy bliski był
ogłoszenia swojego votum separatum wobec enuncjacji partyjnych
towarzyszy?
Rozmowa Brauna z dziennikarką
Super Expressu upozowana jest na prywatną (oboje swobodnie rozsiedli
się na parkowej ławeczce), co w zamyśle ma ograniczyć jej partyjną
reprezentatywność. Słowa „rozmowa” użyłem trochę na wyrost, bo
przynajmniej w wątku dotyczącym Banasia mamy do czynienia raczej z
monologiem pana posła mówiącego o medialnym linczu, nagonce i kombinacji operacyjnej
wymierzonej w prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Braun kilkakrotnie
zastrzega się, że nie chce być w tej sprawie niczyim adwokatem, ale
usilnie stara się znaleźć argumenty świadczące o niewinności tego
wysokiego rangą urzędnika państwowego. Najważniejszym z nich ma być...
jego majątek. Banaś coś posiada a zatem jest prawdziwie niezależny – z uporem twierdzi świeżo upieczony poseł, by po chwili skonstatować, że u nas pokutuje jeszcze ideologia, propaganda komunistyczna, w myśl której każdy posiadacz czegokolwiek jest z góry podejrzany.
Takie słowa z pewnością wprawiły w osłupienie wyborców Konfederacji,
której polityczna narracja w dużej mierze opiera się na krytyce
procederu rozszabrowania peerelowskiego majątku oraz pladze afer
gospodarczych i finansowych co rusz wstrząsających opinią publiczną III
RP. Mało tego. Braun nazywa ich wprost zakompleksionymi sierotami po
PRL-u, którym zdaje, że w Rzeczypospolitej Trzeciej i pół dojść do
jakiejkolwiek majętności można było wyłącznie drogą aferalnych
nieuczciwości. Sam jednocześnie sprytnie omija niejasności związane z
pochodzeniem fortuny prezesa NIK, deklarując przy tym, że złożone przez
Banasia wyjaśnienia w tej sprawie wydają się całkiem spójne, logiczne i nie widzi czynów nie licujących z jego poważną funkcją.
Zdaniem Brauna o niewinności
Banasia świadczy również jego polityczny życiorys związany z narracją
piłsudczykowską (Konfederacja Polski Niepodległej, Polska Partia
Niepodległościowa) i quasi-endecką (Ruch Młodej Polski) Przekonuje, że każdy z nas mógłby pozazdrościć mu biografii,
czym całkiem świadomie i z premedytacją wymierza kolejnego pstryczka w
nosy swoich wyborców w zdecydowanej większości przywiązanych do tradycji
obozu narodowego. Wysokie odznaczenia państwowe nadane Banasiowi przez
prezydentów Komorowskiego i Dudę oraz pełnione przezeń lukratywne
funkcje publiczne najlepiej zaświadczają, że zdołał on dobrze ustawić
się w realiach "kondominium niemiecko-rosyjskiego pod żydowskim zarządem
powierniczym" i był pupilkiem wszelkiej władzy, niezależnie od jej barw
partyjnych.
Trudno dziś przesądzać, co
skłoniło Grzegorza Brauna do publicznej robinsonady w obronie czci
Mariana Banasia i zaryzykowania przy tym swoim dotychczasowym
wizerunkiem, tak silnie wpisanym w totalną krytykę systemu III RP. Nie
wiemy też, dlaczego do ujawnienia tych swoich enuncjacji wybrał medium
mało poważne, należące do milionera związanego z branżą hazardową. Czy
doczekamy się jakiejkolwiek reakcji na nie ze strony pozostałych liderów
Konfederacji? Czy jesteśmy świadkami głębokiej przemiany poglądów
Grzegorza Brauna? Jedno jest pewne: odtąd nic w Konfederacji nie będzie
takie samo.
Za: https://www.salon24.pl/u/zagozda/998912,zaskakujaca-wolta-grzegorza-brauna?fbclid=IwAR12L7gs1OuvGjGy8UEaNj7vikmeGbVN_BcsRmeL4LouhisIr21H7QKXmtI
zymy
OD REDAKCJI: Obserwujemy rozwój wydarzeń. Pożyjemy - zobaczymy.
zymy
OD REDAKCJI: Obserwujemy rozwój wydarzeń. Pożyjemy - zobaczymy.