Na zdj. „Capet lève-toi!” obraz francuskiego malarza Émile Mascré. |
Tak zagorzały jakobin Antoni Simon budził małego Ludwika XVII, po tym
jak rewolucja oddała chłopca w jego ręce, pod pozorem reedukacji, a w
rzeczywistości wydała instrukcję „Nie zabijać. Nie truć. Jednak pozbyć
się go”. Siedmiolatek odebrany matce, był bity, głodzony, pojony alkoholem,
upokarzany, wulgarnie karcony gdy próbował się modlić, zmuszany do
potwornych oskarżeń pod adresem swoich rodziców. Przez sześć miesięcy
zamknięty w całkowitej izolacji, w celi bez światła dziennego i możliwości skorzystania z wody i świeżego powietrza. Gdy po przewrocie 9 thermidora, obalono
jakobinów i nowy nadzorca przyszedł obejrzeć największego wroga
Republiki, usłyszał od niego już tylko błaganie „Pozwólcie mi umrzeć”.
Mały Ludwik XVII odszedł w wieku 10
lat, lekarz, który dokonał oględzin zauważył, że „chłopiec w chwili
śmierci był niezwykle chudy i kościsty z niedożywienia, a na jego ciele
znajdowały się ślady po maltretowaniu – blizny po chłoście pokrywały
jego tułów z przodu i tyłu, oraz ramiona, nogi i stopy.” Zwłoki
pochowano w bezimiennym grobie, jednak wydobyte podczas sekcji serce
przechowywano z czcią przez ponad 200 lat i w 2004 roku uroczyście
złożono bazylice Saint Denis, nekropolii francuskich królów.
Mariusz Smoleń