niedziela, 18 września 2016

Chesterton: „Zabobon rozwodu”


zabobon-rozwodu
      Już samo nazwisko autora recenzowanej książki zapowiada literaturę na najwyższym poziomie. Jakby mało było wysublimowanego języka, książka jest dodatkowo na wskroś chrześcijańska. Tym cenniejsza w naszych mrocznych czasach, ponieważ dziś niewielu już autorów można czytać bez obaw o to, że pod pięknymi sformułowaniami zostanie nam przemycony pogląd sprzeczny z nauką Kościoła świętego.
 
Zabobon rozwodu mówi o czymś, co już w czasach Chestertona przybierało niepokojące rozmiary i powodowało osłabienie społeczeństw – o regulowanym prawnie rozwodzie. Rozwód, jak każde zło, gdy chce się je wprowadzić, jako prawo, musiał zostać jakoś usprawiedliwiony. Chesterton opowiada, do jakich absurdów dochodzili ludzie jemu współcześni, próbując pokazać zalety rozwodu oraz tego, jak bardzo jest potrzebny społeczeństwu, które chce żyć w wolności i dobrobycie.
Cywilizacja europejska to cywilizacja ślubów. Angielski pisarz omawia różne aspekty ślubu kreśląc przekrój od starożytności po czasy dzisiejsze, które odrzucając „średniowieczną cywilizację ślubów” stały się „cywilizacją kontraktu”.

Stara się uświadomić czytelnikowi, jaką stratę poniosła cywilizacja, która pozwoliła na łamanie ślubów, ubierając to w dodatku w szaty prawa. Nie obciążając swoich wywodów językiem filozofii, autor ukazuje szpetotę moralną rozwodu, biorąc za przykład sytuacje wyjęte z codzienności, czasem okraszone ironią w stylu Chestertona.
 
Nazwisko Chesterton z pewnością zapewnia katolickiemu czytelnikowi stuprocentowe bezpieczeństwo w kwestiach wiary i moralności. Czytelnikowi niekatolickiemu gwarantuje przeciekawą wycieczkę intelektualną w strony nieznane w wielkim świecie, pogardzane w świecie naukowym i wyśmiewane przez swoich wrogów. Po lekturze Chestertona jest wielce prawdopodobne, że ów niekatolik ze zdziwieniem spojrzy na wielki świat, który jest pozbawiony sensu, świat naukowy, który stoi przesądem, a szczerze będzie współczuł wrogom Kościoła, którzy nie wiedzą, co czynią. Z kolei antykatolik zderzy się u Chestertona ze ścianą argumentu, której nie przebije używając „szkiełka i oka”, nie odmitologizuje filozofiami wschodu ani nie obali mądrością czasów najnowszych. O ile będzie na tyle silny i doczyta do końca, można go będzie uznać za kogoś prawdziwie szukającego prawdy i z pewnością nie zostanie to bez wpływu na jego dotychczasowe poglądy.
 
Recenzowane wydanie wzbogacono o Osąd doktora Johnsona, komedię w trzech aktach.
Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu.

Liczba stron: 266

Karol Kilijanek