Już
samo nazwisko autora recenzowanej książki zapowiada literaturę na
najwyższym poziomie. Jakby mało było wysublimowanego języka, książka
jest dodatkowo na wskroś chrześcijańska. Tym cenniejsza w naszych
mrocznych czasach, ponieważ dziś niewielu już autorów można czytać bez
obaw o to, że pod pięknymi sformułowaniami zostanie nam przemycony
pogląd sprzeczny z nauką Kościoła świętego.
Zabobon rozwodu mówi o czymś, co już w
czasach Chestertona przybierało niepokojące rozmiary i powodowało
osłabienie społeczeństw – o regulowanym prawnie rozwodzie. Rozwód, jak
każde zło, gdy chce się je wprowadzić, jako prawo, musiał zostać jakoś
usprawiedliwiony. Chesterton opowiada, do jakich absurdów dochodzili
ludzie jemu współcześni, próbując pokazać zalety rozwodu oraz tego, jak
bardzo jest potrzebny społeczeństwu, które chce żyć w wolności i
dobrobycie.
Cywilizacja europejska to cywilizacja
ślubów. Angielski pisarz omawia różne aspekty ślubu kreśląc przekrój od
starożytności po czasy dzisiejsze, które odrzucając „średniowieczną
cywilizację ślubów” stały się „cywilizacją kontraktu”.
Stara się
uświadomić czytelnikowi, jaką stratę poniosła cywilizacja, która
pozwoliła na łamanie ślubów, ubierając to w dodatku w szaty prawa. Nie
obciążając swoich wywodów językiem filozofii, autor ukazuje szpetotę
moralną rozwodu, biorąc za przykład sytuacje wyjęte z codzienności,
czasem okraszone ironią w stylu Chestertona.
Nazwisko Chesterton z pewnością zapewnia
katolickiemu czytelnikowi stuprocentowe bezpieczeństwo w kwestiach wiary
i moralności. Czytelnikowi niekatolickiemu gwarantuje przeciekawą
wycieczkę intelektualną w strony nieznane w wielkim świecie, pogardzane w
świecie naukowym i wyśmiewane przez swoich wrogów. Po lekturze
Chestertona jest wielce prawdopodobne, że ów niekatolik ze zdziwieniem
spojrzy na wielki świat, który jest pozbawiony sensu, świat naukowy,
który stoi przesądem, a szczerze będzie współczuł wrogom Kościoła,
którzy nie wiedzą, co czynią. Z kolei antykatolik zderzy się u
Chestertona ze ścianą argumentu, której nie przebije używając „szkiełka i
oka”, nie odmitologizuje filozofiami wschodu ani nie obali mądrością
czasów najnowszych. O ile będzie na tyle silny i doczyta do końca, można
go będzie uznać za kogoś prawdziwie szukającego prawdy i z pewnością
nie zostanie to bez wpływu na jego dotychczasowe poglądy.
Recenzowane wydanie wzbogacono o Osąd doktora Johnsona, komedię w trzech aktach.
Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu.
Liczba stron: 266
Karol Kilijanek