Niewiele rzeczy łączy Polaków na obecną chwilę. Pośród wszelkich podziałów politycznych, ideowych, ekonomicznych czy społecznych jest jednak aspekt, który jednak zdaje się przenikać wszelkie bariery wewnątrz wspólnoty narodowej. Mowa o alkoholu. Piją bogaci i biedni, ci starsi jak i młodsi, ludzie z miasta i ze wsi. Piją wreszcie ci z lewa i z prawa, podobnie jak i ci z centrum. Robotnik czy pracownik fizyczny tak samo zwykle czeka na upragniony piątek co osoba zatrudniona w międzynarodowej korporacji. Zmieniają się preferencje spożycia alkoholu – popularna kiedyś wódka została wyparta (pod względem ilości spożycia) przez piwo i wino. Dodajmy – ku uciesze liberalnych mediów, które oceniają to jako wyjście z mroków średniowiecza i dołączenie do kulturalnego Zachodu, które nie upija się a tylko raczy i smakuje. Oczywiście to bełkot a alkohol cały czas, pod tą czy inną postacią jest zniewoleniem i zagrożeniem dla naszej Krwi.