16
czerwca 1815 roku, w rezultacie postanowień kongresu wiedeńskiego, w
ramach unii personalnej z Rosją, powstało Królestwo Polskie. W dniu tej
doniosłej rocznicy przypominamy naszym czytelnikom komentarz profesora
Jacka Bartyzela na temat tego, wręcz zapomnianego państwa polskiego.
A. Jakubczyk
To, co napisałem poniżej, będzie zwięzłym
skonkludowaniem mojego stanowiska wyrażonego w sporze, który stoczyłem
przypadkiem na Facebooku, wtrącając się zresztą w cudzą dyskusję. A
brzmi ono tak.
W 1795 roku trzej zaborcy likwidując
ostatecznie Rzeczpospolitą zobowiązali się między sobą uroczyście, że
imię Polski jako państwa zostanie na zawsze wymazane z mapy świata, a
żaden z nich nie przyjmie tytułu króla Polski do swojej tytulatury. Było
to wydarzenie bez precedensu w prawie już tysiącletniej historii Europy
(przyjmuję nieproblematyczne chyba datowanie jej początku w sensie
politycznym od koronacji cesarskiej Karola Wielkiego w 800 roku). Przez
ten czas oczywiście zlikwidowano odrębność niejednego królestwa,
księstwa, hrabstwa, marchii, wolnego miasta etc., dokonując aneksji,
inkorporacji, zwykłego zawłaszczenia, ale nigdy nie przekreślono jego
istnienia, przeciwnie – włączano je nie tylko do terytorium, ale jak
nowy klejnot, z dumą, do korony tytulatury nowego władcy.