Miałem niedawno krótką dyskusję z
panem redaktorem Arkadiuszem Jakubczykiem z "Myśli Konserwatywnej", na
portalu społecznościowym Facebook. Właściwie to trudno w ogóle
nazwać to dyskusją, gdyż pan Jakubczyk nie napisał w niej ani jednego
zdania merytorycznego, nie przedstawił żadnego argumentu, na poparcie
swych tez, próbował jedynie wyśmiać i obrazić swoich rozmówców, z
których jeden był magistrem teologii (zasugerował mi nawet, abym usunął
się z grona jego znajomych, bo "nie po drodze mu z lutrami", sugerował
też że "przejdzie mi to po 40'ce" [w domyśle, sedewakantyzm], a
chyba nie zauważył, że dwóch pozostałych rozmówców, podzielających moje
zdanie, jest już po 50'ce, i jeszcze im nie "przeszło"...), a
ostatecznie, gdy chyba zorientował się, że takim zachowaniem
kompromituje jedynie sam siebie, usunął wszystkie komentarze. Bardzo
przykro patrzeć na takie reakcje tego człowieka, który w innych
dziedzinach, jak polityka, historia czy sprawy społeczne, kieruje się
zwykle logiką i zdrowym rozsądkiem, a nasza Redakcja nie raz zamieszcza
tutaj jego wyjątkowo celne i trafne spostrzeżenia. Pan Arkadiusz jest
legitymistą, i potrafi w świecie politycznym rozróżnić władzę prawowitą,
od nieprawowitej. Niestety nie posiada on zupełnie takiego rozeznania w
sprawach eklezjalnych, gdzie prawowitość władzy zależy od nieco innych
czynników, niż w świecie świeckim. Zamiast jednak chcieć swą wiedzę
poszerzyć, by móc merytorycznie odpowiedzieć na argumenty, zamyka się on
w swoim getcie, obraża (nazywając "lutrami"), wyśmiewa, czym pokazuje w
rzeczywistości jedynie swoją bezradność i strach przed prawdą. Prawda
boli i w oczy kole, jak to mówią...