W dzisiejszym świecie, ale nie oszukujmy
się – zawsze tak było, wszyscy mają na wszystko swoją, najlepszą i
niepowtarzalną receptę. Dziesięć sposobów na bycie szczęśliwym, pięć
sposobów na super imprezę, ktoś odkrył sposób na to by nacjonalizm
święcił triumfy – żydzi go nienawidzą itp. itd. To zjawisko tak samo
nudne jak i pozytywne, bowiem w końcu zaczynamy mówić o konkretach, a
konkrety łatwiej skrytykować. Nie ukrywam, że inspiracją dla tej
krótkiej opowiastki był artykuł Vincenta Mc Nabb’a pt. „Piętnaście rzeczy jakie może zrobić dystrybucjonista”.
Rzecz wręcz bajecznie nadająca się czy to do rozwinięcia czy to do
krytykowania. Czytając jego tekst miałem mieszane uczucia, generalnie
skłaniałem się do stanowiska, iż jest on po prostu słaby. Po chwili
jednak, gdy oderwałem wzrok od monitora i zanurzyłem się w lasach
obrastających moją dystrybucjonistyczną daczę, zdałem sobie sprawę z
tego, że Mc Nabb jest geniuszem! Jego pomysły na dystrybucjonistyczne
działanie zmierziły mnie tak bardzo, że postanowiłem napisać swoje
własne rady. Tak tez i napisałem dziesięć rzeczy, które moim zdaniem
powinien robić każdy narodowiec by osiągnąć sukces i być szczęśliwym w
swojej idei.
1. Stary, na początku powiem Ci tylko : zostaw ten kominek czy piec!
Wiadomo, sprzątnij te papiery i wióry żeby nie stwarzały
niebezpieczeństwa pożarowego ale serio, puste ściany? Nie jesteśmy
protestantami żeby na naszych ścianach wisiały tylko krzyże. Lubisz
kiczowate obrazki z wodospadami, gibające się kotki i błyskotki spod
Hali Targowej? Ok. Dobrze, że w ogóle coś lubisz. Swoją transformację
rozpocznij od wyrzucenia obrazu, zdjęcia czy przedmiotu, który jest tak
skrajnie paskudny, że nawet Ty to dostrzegasz. Na jego miejscu powieś
coś klasycznego, z symetrią i harmonią. To nauczy Cię żeby nie być takim
bezguściem i pomoże Ci znaleźć równowagę estetyczną.
2. A! Zapomniałbym o kominku czy tam piecu. Generalnie fajnie, że go
jeszcze masz. Zapewne wiesz, że niebawem będziesz musiał go zlikwidować,
szkoda. Do tego czasu jeśli palisz węglem to albo z tego zrezygnuj,
albo zadbaj o to by Twój dym był jak najmniej szkodliwy. Przeczyść
komin, pal współprądowo czy jak to tam kominiarze nazywają. Jeśli masz
kominek to też się nie ciesz. Każde domowe palenisko to mniejszy zysk
dla tych, którzy ciepło chcieli by sprzedawać. Pal zdrowym drewnem i
upijaj się dobrą książką i winem patrząc w płomienie. Jestem pewien, że
nauczy Cię to spokoju i zaszczepi w Tobie pierwiastek romantyzmu.
3. Jeśli mówimy już o trunkach. Jesteś tym co pijesz, wybieraj więc
mądrze. Nie kupuj koncernowego piwa, czy wina, które winem nie jest.
Badziewie do badziewia. Nie pij tej paskudnej wódki – to trucizna! Jeśli
cenisz sobie dobre napoje to wspieraj lokalnych producentów. Najlepsze
produkty powstają pod strzechami. Jednocześnie nie daj się mamić
wielkimi etykietami z napisami: „piwo regionalne”, „polski cydr”. Guzik
prawda. Wszystkie informacje trzeba sprawdzać by nie okazało się, że ten
regionalny browar to marka koncerniaka, a cydr robiony jest przez
niemiecką firmę z niemieckiego koncentratu z teutońskich jabłek. Zasadę
doboru produktów stosuj we wszystkich kategoriach: w jedzeniu,
ubraniach, sprzętach. Z drugiej strony nie popadaj w przesadę, nie
kupisz produktów z małych przedsiębiorstw jeśli nikt takich nie
produkuje. Nie kupuj też fuszerki tylko dlatego, że robi to rodzinna
firma. Pamiętaj: badziewie do badziewia.
4. Co możesz, zrób sam. Mam tu na myśli szczególnie napoje. Prawo
pozwala nam warzyć w domu piwo i wino. Produkty te nie poddane
utrwaleniu (pasteryzacja/mikrofiltracja/konserwacja) są źródłem witamin i
doskonałego smaku. Zaoszczędzisz pieniądze, zbojkotujesz akcyzę i
będziesz zdrowszy. Nie myśl jednak, że to upoważnia Cię do
bezużytecznego upijania się. Chesterton uwielbiał dobre piwo po
niedzielnej mszy, gdyby pił ich jednak zbyt wiele, stałby się karykaturą
swojego geniuszu.
5. Nie musisz budować domów żeby poznać ich wartość, chodzić na piechotę
do pracy by docenić czas na rozmyślanie. Po prostu znajdź przyjemność w
wykonywaniu codziennych zajęć takich jak grabienie liści, koszenie
trawnika, uprawianie ogródka czy majsterkowanie. Jedno, że nauczy Cię to
szacunku do pracy, która tylko pozornie da się przeliczyć na pieniądze.
Drugie, że poznasz słodki smak satysfakcji, pragnienie doskonalenia
się. To uczy mimowolnej sumienności i dokładności. Robiąc domowe wino (
mam nadzieję, że nie posądzicie mnie o jakieś złe skłonności) za każdym
nastawem chcę być lepszy, dokładniejszy i bardziej zadowalać moich
gości.
6. Czytaj książki i rozmawiaj na ten temat z przyjaciółmi. To rozwija. Nie bądź tumanem.
7. Nie ukrywajmy, że jest wielu dystrybucjonistów z nazwy, którzy mogą
więcej niż uprawiać fasolę w doniczce. Osiągnąłeś sukces? Masz własną
firmę? Pracujesz? Super! To przestań być świnią. Bycie najmitą w duże
mierze zależy nie od ustawowych regulacji, a od stosunków jakie panują
na linii pracodawca-pracownik. Jeżeli zatrudniasz w swojej firmie kogoś w
pełnym wymiarze godzin, a płacisz mu minimalną krajową, sam zarabiając
więcej, to nie oszukujmy się, jesteś zwykłym kapitalistą, a Chestertona
znasz tylko z okładek. Twój pracownik nie musi się stawać od razu
współwłaścicielem. Dobrze by było gdyby jednak dostawał godziwą zapłatę,
która pozwoli mu godnie żyć (taka wszakże jest definicja godziwej
płacy, która obecnie w moim mniemaniu wynosiłaby minimum dwa tysiące
złotych na rękę). Traktuj go z szacunkiem, bowiem on, tak samo jak ty,
wypracowuje zysk, którym się dzielicie. Jeśli jesteś pracownikiem, to
nie traktuj swojego szefa jak wroga, pracuj sumiennie, nie narażaj go na
straty. Swoją sumiennością udowodnij mu, że dbasz o interesy firmy i
jesteś jej immanentną częścią, dzięki której wypracowuje ona zysk.
Szanują hierarchię lecz nigdy nie pozwalaj traktować się jak narzędzie
do zarabiania pieniędzy – one są w życiu najmniej ważne.
8. Mówiłem Ci już żebyś czytał? No. To teraz zacznij myśleć krytycznie.
9. Jeśli Twoi przyjaciele postanowili wykopać studnię (śpieszcie się,
niedługo nie będzie to dozwolone) jednak nie mają w tym praktyki, dół im
się zapada, nie mogą znaleźć wody, to czy zaczniesz sam kopać studnię
parę metrów dalej czy może im do cholery po prostu pomożesz? No. Tak
samo jest z organizacjami społecznymi. Przestań tworzyć wciąż nowe
inicjatywy, przestań stać z boku bez brania odpowiedzialności. Zaangażuj
się, staraj się zmieniać to co Ci się nie podoba. Bierz
odpowiedzialność nawet za małe projekty.
10. Naucz się rozpoznawać wariatów i unikaj ich. Dystansuj się od ludzi toksycznych. Bądź wielkim filtrem złych emocji.
Dziesięć to całkiem dobra liczba by
zamknąć tę wyliczankę. Nie każdy może być Chestertonem czy Doboszyńskim,
każdy jednak może realizować ich idee jeśli będą one dostatecznie
prosto wytłumaczone. Zarówno w dystrybucjonizmie czy nacjonalizmie (w
sumie czasami się zastanawiam czy dałoby się wyobrazić jedno bez
drugiego?) chodzi o świadome życie. Jeżeli żyjemy byle do piątku, byle
do wakacji, byle do godziny 16, to po prostu żyjemy byle jak. Każdemu
potrzebny jest cel, idea, pasja, którą można realizować całą dobę.
Czerpać radość z każdej pojedynczej godziny życia. Być trybem, który
wprawia w ruch cały mechanizm. Jeżeli nie kochasz swojej pracy – zmień
ją czym prędzej! Choćbyś miał szukać rok czy dwa, znajdź coś co będziesz
kochał. Nie jest żadnym dystrybucjonistą ten, który nie kocha swojej
pracy. Żyj, bądź radosny i kochaj przez całą dobę. Hołduj tradycjom lecz
nie w głupi odtwórczy sposób. Po co Ci rosół na niedzielnym obiedzie
jeśli nie pójdziesz do kościoła? Po co karp na wigilijnym stole jeśli
nie ofiarowałeś Bogu swojego serca? Po co pierścionki, obrączki i kwiaty
jeśli nie jesteś świadomy tego czym jest miłość i co przysięgasz stając
się małżonkiem. Żyj świadomie, to jedyna droga. Nigdy nie okłamuj
innych – to ważne, jednak najważniejsze jest to byś nigdy, przenigdy nie
okłamywał samego siebie. Jeżeli zrealizujesz choć kilka punktów, które
wymieniłem w tym tekście, lub kilka propozycji Mc Nabb’a, które teraz,
po napisaniu swoich, nie wydają mi się tak odległe, to wiedz że coś się
dzieje. Coś dobrego. A to już początek by stać się zmianą.
Do zobaczenia.
Do zobaczenia.