W niniejszym artykule pragnę przybliżyć
postać św. Ludwika IX, króla Francji. W moim odczuciu jest to postać
niezwykle interesująca – historia jego życia pokazuje nam bowiem, iż
świętość osiągalna jest również dla osób świeckich, zaangażowanych w
„sprawy tego świata”. Chcąc zgłębić życie św. Ludwika, w pierwszej
kolejności należy zajrzeć do niezwykle interesującego dzieła, „Czyny
Ludwika Świętego króla Francji” autorstwa Jean’a de Joinville, seneszala
Szampanii, a także przyjaciela i wieloletniego towarzysza broni
króla.Dzieło napisane zostało pomiędzy 1305 a 1309 rokiem, na prośbę
Joanny z Nawarry, żony Filipa IV Pięknego, a następnie ofiarowane
zostało następcy tronu, Ludwikowi X. Warto podkreślić, iż odbiega ono od
kanonów średniowiecznej hagiografii. Przede wszystkim nie zostało ono
napisane po łacinie, ale w języku starofrancuskim. Można powiedzieć, iż
jest to swego rodzaju biografia św. Ludwika. Średniowieczne dzieła
hagiograficzne miały za zadanie uwypuklić cnoty świętego. Przedstawiany
był on jako osoba idealna, nierzadko posiadająca zdolność czynienia
cudów. Joinville przedstawił św. Ludwika w nieco inny sposób – opisywał
co prawda jego cnoty, uważał go za bardzo dobrego władcę, ale
jednocześnie przedstawiał również codzienne sytuacje z życia króla.
Dzięki temu święty jawi się nam jako osoba realna – tym bardziej, iż
autor cytuje niekiedy jego słowa (nie wiadomo oczywiście, na ile cytaty
te są dokładne, niemniej jednak jest to dość istotne w kreacji postaci).
Warto dodać, iż dzieło Joinville’a zawiera również elementy
autobiografii (bowiem autor opowiada również o sobie – aczkolwiek
spowodowane jest to głównie tym, iż jego losy powiązane są mocno z
losami króla, w końcu obaj uczestniczyli oni w krucjacie), a także
elementy kroniki. Znajdziemy tu bowiem szczegółowy opis krucjaty,
zwłaszcza szczegółowe opisy działań militarnych.
Król urodził się 25 kwietnia 1214 roku.
Był to dzień św. Marka, czyli dzień, w którym w wielu miejscach Francji
odbywały się procesje z krzyżami. Ówcześni zrozumieli to jako zapowiedź
wielkiej ilości osób, które oddadzą życie za wiarę na wyprawach
krzyżowych. Joinville przedstawił św. Ludwika jako władcę niezwykle
sprawiedliwego. Król w czasie ciężkiej choroby miał mówić do swojego
syna, iż wolałby, aby jakiś Szkot przybył ze Szkocji i rządził jego
królestwem, niż gdyby jego następca miał rządzić źle. Św. Ludwik
znajdował również czas na wysłuchanie sugestii osób ze swojego
najbliższego otoczenia. Autor wspomina, iż po wysłuchaniu mszy król miał
zwyczaj przebywać w lesie i wysłuchiwać sugestii innych. Król miał
również tradycję, aby w Wielki Czwartek obmywać nogi ubogich. Sam
Joinville nie był chętny do wykonywania czynności takiego typu.
Twierdził, iż nie chce obmywać nóg prostaków. Św. Ludwik pouczał go
wówczas, iż nie powinno gardzić się tym, co Bóg uczynił dla naszego
pouczenia. Król starał się również za wszelką cenę unikać nawet
najdrobniejszych grzechów. Jadł zawsze to, co przynosił mu kucharz, nie
miał nigdy żadnych większych wymagań kulinarnych. Pił tylko i wyłącznie
rozcieńczone wino, podkreślał bowiem, iż upijanie się jest rzeczą
szpetną dla walecznego męża. Mawiał również, iż każdy powinien ubierać
się w taki sposób, aby ludzie wiekowi nie mówili, iż robi się to zbyt
okazale, ani żeby ludzie młodzi nie mówili, że robi się to zbyt
skromnie. Najbliżsi króla mawiali, iż w jego radzie nie ma nikogo tak
mądrego jak on. Bowiem kiedy coś mu proponowano, nie mówił on wówczas
„zasięgnę rady w tej sprawie”, ale kiedy widział racje jasne i
oczywiste, to odpowiadał sam, bez rady. Przykładowo, jeden z biskupów
zarzucał mu, że chrześcijaństwo upada w jego rękach, bo w jego czasach
nikt nie przejmuje się już ekskomuniką. Zaproponował jednocześnie, aby
król rozkazał bajlifom, aby zmusili ekskomunikowanych do zapłacenia
Kościołowi zadośćuczynienia. Św. Ludwik miał odpowiedzieć wówczas, iż
zgodziłby się na to, ale tylko wtedy, gdy miałby pewność, iż ekskomunika
została słusznie nałożona. Warte podkreślenia jest to, iż król nakazał,
aby jego urzędnicy złożyli specjalną przysięgę, iż będą czynili
sprawiedliwość każdemu, bez względu na to, z kim ta osoba będzie.
Złamanie tej przysięgi groziło karą odebrania dóbr. Joinville wspominał o
licznych nadużyciach związanych z funkcją prewota Paryża. Urząd ten był
sprzedawany paryskim mieszczanom, a kiedy ktoś go kupił, to popierał
wówczas swoich krewnych w ich występkach. Ludzie ubodzy nie mogli
dochodzić swoich praw, ponieważ ludzie bogaci często dopuszczali się
przekupstwa. Dlatego św. Ludwik postanowił, iż urząd prewota nie może
być sprzedawany, w zamian za to przewidział natomiast duże zarobki za
pełnienie tego urzędu. Ponadto zniósł również wszystkie niepotrzebne
podatki, którymi uboga ludność była niepotrzebnie uciskana. Św. Ludwik
ogólnie bardzo troszczył się o ubogich, na obiady i kolacje zapraszał
często osoby starsze i ułomne – dawał im przy tym nie tylko jedzenie,
ale pewną sumę pieniędzy. Joinville podkreślał jednocześnie, iż choć
król przeznaczał na ubogich naprawdę ogromne sumy pieniędzy, to nie
zaniedbywał przy tym swojej godności i pamiętał również o wydatkach na
swój pałac. Joinville poruszył w swoim dziele również kwestię słynnego
pokoju z Anglią. Św. Ludwik był w tej kwestii bardzo krytykowany, jego
doradcy uważali bowiem, iż oddał on królowi Anglii ziemie, do których
tenże król nie miał prawa. Św. Ludwik uważał jednak, iż w pierwszej
kolejności powinno się utrzymywać pokój w rodzinie, a jego żona i żona
króla Anglii, Henryka III, były siostrami. Poza tym w jego przekonaniu
pokój ten był honorowy – w końcu król Anglii stał się jego wasalem, a
wcześniej nim nie był, co wzmocniło jego pozycję. Joinville podkreślał
również ogromną pobożność św. Ludwika. Król codziennie słuchał godzinek
ze śpiewem oraz mszy za zmarłych. Po posiłku zazwyczaj odpoczywał w
łożu, później natomiast zawsze odprawiał oficjum za zmarłych, a
wieczorami słuchał komplety.
Poruszając kwestię pobożności św.
Ludwika, warto zwrócić uwagę na sytuację mającą miejsce w czasie powrotu
z krucjaty. Kiedy statek znajdował się w okolicach Cypru, rozpętała się
ogromna wichura, cała załoga wpadła w przerażenie. Król natomiast w
samej koszuli wyskoczył z łóżka i padł krzyżem przed Najświętszym
Sakramentem. Później, kiedy niebezpieczeństwo minęło, pouczał innych, iż
przed wydarzenia takiego typu Bóg okazuje swą potęgę – w końcu ten
jeden mały wiatr mógł zatopić samego króla Francji oraz jego ludzi. Bóg
mówi wówczas, iż gdyby tylko chciał, to mógłby zesłać śmierć, jest w
końcu wszechmogący. Wydarzenia takiego typu są dla ludzi dobre – pod
wpływem zagrożenia mogą uświadomić sobie, jak wiele grzechów mają na
sumieniu. Joinville wspomina również, iż św. Ludwik surowo karał tych,
którzy bluźnili przeciwko Bogu lub Matce Bożej. Przykładowo, kiedy na
bluźnierstwie przyłapany został pewien złotnik, wówczas król kazał
ustawić go na drabinie, w samych kalesonach i koszuli oraz z jelitami i
podrobami wieprza uwiązanymi u szyi. Ponadto król mawiał również, iż
chciałby być naznaczony rozpalonym żelazem, pod warunkiem, że wszystkie
obrzydliwe przekleństwa zostaną wygnane z jego królestwa. Dla
Joinville’a św. Ludwik był prawie jak męczennik – cierpiał on bowiem
liczne udręki w czasie wyprawy krzyżowej. Biograf przyrównywał go do
cierpiącego Chrystusa – Chrystus umierał bowiem na krzyżu, a święty w
czasie swojej śmierci był krzyżowcem. Decyzję o wyruszeniu na krucjatę
św. Ludwik podjął w czasie ciężkiej choroby. Król był już prawie
umierający, a kiedy cudem powrócił do zdrowia, poprosił, aby podano mu
krzyż. Jak już wspominałam, Joinville dość szczegółowo opisał krucjatę,
zwłaszcza działania militarne.
Wszystko to działo się w 1248 roku.
Zanim św. Ludwik dotarł do Egiptu, najpierw zatrzymał się na Cyprze. To
właśnie tutaj mieli przybyć do niego posłowie chana tatarskiego i
zapewnić, iż są gotów pomóc w odzyskaniu Ziemi Świętej. Król wiązał z
tym pewne nadzieje na nawrócenie Tatarów, miał posłać do chana namiot na
kształt kaplicy, na ścianach znajdowały się obrazy przedstawiające
sceny z życia Chrystusa oraz zasady wiary. Niestety, chan zrozumiał, iż
namiot ten jest swego rodzaju trybutem, oznaką zależności. Przypomnieć
należy, iż XIII wiek był okresem, kiedy nad Europą wisiało widmo
najazdów tatarskich. W czasie krucjaty król znalazł się w niewoli.
Saraceni grozili mu torturami, próbowali szantażować, aby za cenę
wolności oddał zamki templariuszy lub szpitalników czy też zamki
baronów. Odpowiedź zawsze była jednak odmowna- król podkreślał, iż nie
może oddać tych zamków, ponieważ nie ma nad nimi władzy. Podkreślał
również, iż jest więźniem i Saraceni mogą czynić z nim, co chcą. Warto
wspomnieć, iż przynajmniej niektórzy muzułmanie bardzo szanowali
pobożność króla Francji. Mawiali, iż jest on najbardziej niezłomnym
chrześcijaninem, jakiego znali, a także podziwiali fakt, iż nie wstydzi
się on czynić znaku krzyża. Ponoć mieli nawet dojść do wniosku, iż gdyby
Mahomet czynił im tyle zła, to nie wierzyliby w niego, a gdyby Saraceni
uczynili św. Ludwika swoim sułtanem, to ten albo pozabijałby ich
wszystkich, albo oni staliby się chrześcijanami. W końcu muzułmanie
zdecydowali się uwolnić św. Ludwika za pieniądze. Władca stwierdził, iż
jeśli zaproponują rozsądną sumę, to poprosi swoją żonę Małgorzatę, aby
zapłaciła za jego uwolnienie. Zaznaczył jednak, iż nie wie, czy będzie
chciała to uczynić, bowiem to ona jest jego panią. Warto wspomnieć, iż
sama królowa Małgorzata była wówczas w ciąży, a o niewoli męża
dowiedziała się na trzy dni przed porodem. Fakt ten doprowadził ją do
swego rodzaju szaleństwa. Wydawało się jej, iż jej pokój pełen jest
Saracenów. Ponoć kobieta była w tak złym stanie, iż w łożu musiał leżeć z
nią 80-letni rycerz, który ją uspokajał. Królowa tuż przed porodem
miała prosić go, aby złożył przysięgę, iż jeśli Saraceni zdobędą miasto,
to ów rycerz zetnie jej głowę, zanim ją schwytają.
Król w 1267 roku zdecydował się wyruszyć
na krucjatę jeszcze raz. Joinville opisuje, iż pewnego dnia miał sen –
śniło mu się, że św. Ludwik klęczy przed ołtarzem, a prałaci ubierają go
w purpurowy ornat. Kiedy prosił później swojego kapelana o wyjaśnienie
tego snu, ten odpowiedział mu, że król najprawdopodobniej niedługo znowu
przyjmie krzyż. I tak rzeczywiście się stało. Warto wspomnieć jednak,
iż Joinville negatywnie odnosił się do decyzji króla, sam nie brał
udziału w krucjacie (stąd w jego dziele nie znajdziemy jej szczegółowego
opisu). Uważał również, iż osoby, który doradzały królowi wzięcie
krzyża, popełniły grzech. Francja cieszyła się bowiem pokojem
wewnętrznym, miała dobre stosunki z sąsiadami, a kiedy król wyjechał,
wówczas wszystko się pogorszyło. Poza tym św. Ludwik był już wówczas
bardzo słaby na zdrowiu. Mówiąc o św. Ludwiku, warto wspomnieć również o
jego matce, królowej Blance. Jest to swego rodzaju „niekanonizowana
święta”, bowiem Kościół nigdy oficjalnie nie zatwierdził jej kultu, jej
imię nie figuruje w Martyrologium Rzymskim. A jednak przez wielu
ówczesnych uważana była ona za świętą, Bibliotheca Sanctorum podaje jej
żywot. Sam Joinville również bardzo chwalił Blankę. Podkreślał, iż
uczyła ona swojego syna zasad wiary i otaczała go ludźmi religijnymi. Z
drugiej strony jednak autor w swoim dziele ukazał komiczny nieco
konflikt królowej Blanki z żoną św. Ludwika, Małgorzatą. Z opisów
wynika, iż Blanka była swego rodzaju zaborczą matką. Nie lubiła, kiedy
jej syn zbyt długo przebywał w towarzystwie żony. Doszło nawet do tego,
iż gdy Małgorzata była prawie umierająca z powodu ciężkiego porodu,
matka nakłaniała św. Ludwika, aby wyszedł z komnaty i nie towarzyszył
żonie. Król dowiedział się o śmierci matki w czasie krucjaty. Jego
małżonka miała powiedzieć wówczas, iż tylko ze względu na niego jest w
żałobie. Jak już zostało to wspomniane, biografia autorstwa Joinville’a
sporo mówi nam nie tylko o pobożności św. Ludwika, ale też o jego
osobowości czy też życiu prywatnym. Z tekstu wynika, iż król miał duże
poczucie humoru. Przykładowo, kiedy król przebywał w Akrze, do
Joinville’a podeszła grupa osób pochodzących z Wielkiej Armenii.
Twierdzili oni, że chcą zobaczyć świętego króla. Kiedy seneszal
poinformował o tym św. Ludwika, dodał przy tym, iż nie chce jeszcze
całować kości króla. Władca na te słowa roześmiał się. Z drugiej strony
jednak Joinville przedstawia św. Ludwika jako osobę, która posiada
również swoje wady i dawała się ponieść emocjom. Król potrafił bowiem
również wpadać w gniew i być osobą bardzo stanowczą. Przykładowo pewnego
razu miał on bardzo zbesztać stajennego za to, że nie dostarczył mu na
czas konia, przez co musiał iść piechotą. Seneszal próbował załagodzić
nieco gniew króla. Wyjaśniał, iż przecież ten sam stajenny służył
wcześniej jego ojcu i jego dziadkowi. Św. Ludwik miał odpowiedzieć
wówczas, iż to nie on im służył, lecz to oni służyli jemu, znosząc jego
marne zdolności. Dodał również, iż jego dziadek Filip pouczał go, iż nie
wszystkich trzeba wynagradzać tak samo – służących należy wynagradzać
według tego, jak służą.
Św. Ludwik zmarł 25 sierpnia 1270 roku w
Tunisie, w czasie pobytu na krucjacie. Król zachorował wówczas na
biegunkę, która położyła go do łóżka. Władca wezwał wówczas do siebie
swojego syna Filipa i dawał mu następujące pouczenia: syn ma przede
wszystkim kochać Boga, bo to jest najważniejsze; jeśli Bóg ześle na
niego cierpienie, to powinien znosić to potulnie, jeśli zaś ześle dobro,
to powinien za nie Bogu dziękować; powinien często przystępować do
spowiedzi i wybierać sobie mądrych spowiedników; powinien mieć serce
współczujące ubogim i szukać zawsze towarzystwa ludzi dobrych; jeśli
dowie się, że posiada coś bezprawnie, to powinien wówczas to zwrócić; ma
kochać swoją matkę i braci; powinien unikać wojen z jakimkolwiek
chrześcijańskim władcą – najpierw musi użyć wszystkich innych sposobów
dochodzenia swoich praw; jeśli jednak już dojdzie do wojny, to powinien
chronić w pierwszej kolejności ludzi ubogich, aby nie ponieśli żadnych
większych szkód; ponadto syn powinien być zawsze poddany Kościołowi
rzymskiemu i okazywać szacunek papieżowi. Na koniec św. Ludwik poprosił
syna, aby po śmierci odprawiona została msza za jego duszę oraz modły w
całym królestwie. W czasie konania św. Ludwik wzywał przede wszystkim
wstawiennictwa św. Jakuba oraz św. Dionizego. Ostatecznie kazał położyć
się na łożu posypanym popiołem, położył ręce na piersi i oddał ducha
dokładnie o godzinie 15, tak jak Chrystus.