piątek, 30 września 2016

Małgorzata Jarosz: św. Ludwik IX - wzór chrześcijanina i władcy


14446006_1205858262812496_4026440925619969703_n
      W niniejszym artykule pragnę przybliżyć postać św. Ludwika IX, króla Francji. W moim odczuciu jest to postać niezwykle interesująca – historia jego życia pokazuje nam bowiem, iż świętość osiągalna jest również dla osób świeckich, zaangażowanych w „sprawy tego świata”. Chcąc zgłębić życie św. Ludwika, w pierwszej kolejności należy zajrzeć do niezwykle interesującego dzieła, „Czyny Ludwika Świętego króla Francji” autorstwa Jean’a de Joinville, seneszala Szampanii, a także przyjaciela i wieloletniego towarzysza broni króla.Dzieło napisane zostało pomiędzy 1305 a 1309 rokiem, na prośbę Joanny z Nawarry, żony Filipa IV Pięknego, a następnie ofiarowane zostało następcy tronu, Ludwikowi X. Warto podkreślić, iż odbiega ono od kanonów średniowiecznej hagiografii. Przede wszystkim nie zostało ono napisane po łacinie, ale w języku starofrancuskim. Można powiedzieć, iż jest to swego rodzaju biografia św. Ludwika. Średniowieczne dzieła hagiograficzne miały za zadanie uwypuklić cnoty świętego. Przedstawiany był on jako osoba idealna, nierzadko posiadająca zdolność czynienia cudów. Joinville przedstawił św. Ludwika w nieco inny sposób – opisywał co prawda jego cnoty, uważał go za bardzo dobrego władcę, ale jednocześnie przedstawiał również codzienne sytuacje z życia króla. Dzięki temu święty jawi się nam jako osoba realna – tym bardziej, iż autor cytuje niekiedy jego słowa (nie wiadomo oczywiście, na ile cytaty te są dokładne, niemniej jednak jest to dość istotne w kreacji postaci). Warto dodać, iż dzieło Joinville’a zawiera również elementy autobiografii (bowiem autor opowiada również o sobie – aczkolwiek spowodowane jest to głównie tym, iż jego losy powiązane są mocno z losami króla, w końcu obaj uczestniczyli oni w krucjacie), a także elementy kroniki. Znajdziemy tu bowiem szczegółowy opis krucjaty, zwłaszcza szczegółowe opisy działań militarnych.


Król urodził się 25 kwietnia 1214 roku. Był to dzień św. Marka, czyli dzień, w którym w wielu miejscach Francji odbywały się procesje z krzyżami. Ówcześni zrozumieli to jako zapowiedź wielkiej ilości osób, które oddadzą życie za wiarę na wyprawach krzyżowych. Joinville przedstawił św. Ludwika jako władcę niezwykle sprawiedliwego. Król w czasie ciężkiej choroby miał mówić do swojego syna, iż wolałby, aby jakiś Szkot przybył ze Szkocji i rządził jego królestwem, niż gdyby jego następca miał rządzić źle. Św. Ludwik znajdował również czas na wysłuchanie sugestii osób ze swojego najbliższego otoczenia. Autor wspomina, iż po wysłuchaniu mszy król miał zwyczaj przebywać w lesie i wysłuchiwać sugestii innych. Król miał również tradycję, aby w Wielki Czwartek obmywać nogi ubogich. Sam Joinville nie był chętny do wykonywania czynności takiego typu. Twierdził, iż nie chce obmywać nóg prostaków. Św. Ludwik pouczał go wówczas, iż nie powinno gardzić się tym, co Bóg uczynił dla naszego pouczenia. Król starał się również za wszelką cenę unikać nawet najdrobniejszych grzechów. Jadł zawsze to, co przynosił mu kucharz, nie miał nigdy żadnych większych wymagań kulinarnych. Pił tylko i wyłącznie rozcieńczone wino, podkreślał bowiem, iż upijanie się jest rzeczą szpetną dla walecznego męża. Mawiał również, iż każdy powinien ubierać się w taki sposób, aby ludzie wiekowi nie mówili, iż robi się to zbyt okazale, ani żeby ludzie młodzi nie mówili, że robi się to zbyt skromnie. Najbliżsi króla mawiali, iż w jego radzie nie ma nikogo tak mądrego jak on. Bowiem kiedy coś mu proponowano, nie mówił on wówczas „zasięgnę rady w tej sprawie”, ale kiedy widział racje jasne i oczywiste, to odpowiadał sam, bez rady. Przykładowo, jeden z biskupów zarzucał mu, że chrześcijaństwo upada w jego rękach, bo w jego czasach nikt nie przejmuje się już ekskomuniką. Zaproponował jednocześnie, aby król rozkazał bajlifom, aby zmusili ekskomunikowanych do zapłacenia Kościołowi zadośćuczynienia. Św. Ludwik miał odpowiedzieć wówczas, iż zgodziłby się na to, ale tylko wtedy, gdy miałby pewność, iż ekskomunika została słusznie nałożona. Warte podkreślenia jest to, iż król nakazał, aby jego urzędnicy złożyli specjalną przysięgę, iż będą czynili sprawiedliwość każdemu, bez względu na to, z kim ta osoba będzie. Złamanie tej przysięgi groziło karą odebrania dóbr. Joinville wspominał o licznych nadużyciach związanych z funkcją prewota Paryża. Urząd ten był sprzedawany paryskim mieszczanom, a kiedy ktoś go kupił, to popierał wówczas swoich krewnych w ich występkach. Ludzie ubodzy nie mogli dochodzić swoich praw, ponieważ ludzie bogaci często dopuszczali się przekupstwa. Dlatego św. Ludwik postanowił, iż urząd prewota nie może być sprzedawany, w zamian za to przewidział natomiast duże zarobki za pełnienie tego urzędu. Ponadto zniósł również wszystkie niepotrzebne podatki, którymi uboga ludność była niepotrzebnie uciskana. Św. Ludwik ogólnie bardzo troszczył się o ubogich, na obiady i kolacje zapraszał często osoby starsze i ułomne – dawał im przy tym nie tylko jedzenie, ale pewną sumę pieniędzy. Joinville podkreślał jednocześnie, iż choć król przeznaczał na ubogich naprawdę ogromne sumy pieniędzy, to nie zaniedbywał przy tym swojej godności i pamiętał również o wydatkach na swój pałac. Joinville poruszył w swoim dziele również kwestię słynnego pokoju z Anglią. Św. Ludwik był w tej kwestii bardzo krytykowany, jego doradcy uważali bowiem, iż oddał on królowi Anglii ziemie, do których tenże król nie miał prawa. Św. Ludwik uważał jednak, iż w pierwszej kolejności powinno się utrzymywać pokój w rodzinie, a jego żona i żona króla Anglii, Henryka III, były siostrami. Poza tym w jego przekonaniu pokój ten był honorowy – w końcu król Anglii stał się jego wasalem, a wcześniej nim nie był, co wzmocniło jego pozycję. Joinville podkreślał również ogromną pobożność św. Ludwika. Król codziennie słuchał godzinek ze śpiewem oraz mszy za zmarłych. Po posiłku zazwyczaj odpoczywał w łożu, później natomiast zawsze odprawiał oficjum za zmarłych, a wieczorami słuchał komplety.

Poruszając kwestię pobożności św. Ludwika, warto zwrócić uwagę na sytuację mającą miejsce w czasie powrotu z krucjaty. Kiedy statek znajdował się w okolicach Cypru, rozpętała się ogromna wichura, cała załoga wpadła w przerażenie. Król natomiast w samej koszuli wyskoczył z łóżka i padł krzyżem przed Najświętszym Sakramentem. Później, kiedy niebezpieczeństwo minęło, pouczał innych, iż przed wydarzenia takiego typu Bóg okazuje swą potęgę – w końcu ten jeden mały wiatr mógł zatopić samego króla Francji oraz jego ludzi. Bóg mówi wówczas, iż gdyby tylko chciał, to mógłby zesłać śmierć, jest w końcu wszechmogący. Wydarzenia takiego typu są dla ludzi dobre – pod wpływem zagrożenia mogą uświadomić sobie, jak wiele grzechów mają na sumieniu. Joinville wspomina również, iż św. Ludwik surowo karał tych, którzy bluźnili przeciwko Bogu lub Matce Bożej. Przykładowo, kiedy na bluźnierstwie przyłapany został pewien złotnik, wówczas król kazał ustawić go na drabinie, w samych kalesonach i koszuli oraz z jelitami i podrobami wieprza uwiązanymi u szyi. Ponadto król mawiał również, iż chciałby być naznaczony rozpalonym żelazem, pod warunkiem, że wszystkie obrzydliwe przekleństwa zostaną wygnane z jego królestwa. Dla Joinville’a św. Ludwik był prawie jak męczennik – cierpiał on bowiem liczne udręki w czasie wyprawy krzyżowej. Biograf przyrównywał go do cierpiącego Chrystusa – Chrystus umierał bowiem na krzyżu, a święty w czasie swojej śmierci był krzyżowcem. Decyzję o wyruszeniu na krucjatę św. Ludwik podjął w czasie ciężkiej choroby. Król był już prawie umierający, a kiedy cudem powrócił do zdrowia, poprosił, aby podano mu krzyż. Jak już wspominałam, Joinville dość szczegółowo opisał krucjatę, zwłaszcza działania militarne.

Wszystko to działo się w 1248 roku. Zanim św. Ludwik dotarł do Egiptu, najpierw zatrzymał się na Cyprze. To właśnie tutaj mieli przybyć do niego posłowie chana tatarskiego i zapewnić, iż są gotów pomóc w odzyskaniu Ziemi Świętej. Król wiązał z tym pewne nadzieje na nawrócenie Tatarów, miał posłać do chana namiot na kształt kaplicy, na ścianach znajdowały się obrazy przedstawiające sceny z życia Chrystusa oraz zasady wiary. Niestety, chan zrozumiał, iż namiot ten jest swego rodzaju trybutem, oznaką zależności. Przypomnieć należy, iż XIII wiek był okresem, kiedy nad Europą wisiało widmo najazdów tatarskich. W czasie krucjaty król znalazł się w niewoli. Saraceni grozili mu torturami, próbowali szantażować, aby za cenę wolności oddał zamki templariuszy lub szpitalników czy też zamki baronów. Odpowiedź zawsze była jednak odmowna- król podkreślał, iż nie może oddać tych zamków, ponieważ nie ma nad nimi władzy. Podkreślał również, iż jest więźniem i Saraceni mogą czynić z nim, co chcą. Warto wspomnieć, iż przynajmniej niektórzy muzułmanie bardzo szanowali pobożność króla Francji. Mawiali, iż jest on najbardziej niezłomnym chrześcijaninem, jakiego znali, a także podziwiali fakt, iż nie wstydzi się on czynić znaku krzyża. Ponoć mieli nawet dojść do wniosku, iż gdyby Mahomet czynił im tyle zła, to nie wierzyliby w niego, a gdyby Saraceni uczynili św. Ludwika swoim sułtanem, to ten albo pozabijałby ich wszystkich, albo oni staliby się chrześcijanami. W końcu muzułmanie zdecydowali się uwolnić św. Ludwika za pieniądze. Władca stwierdził, iż jeśli zaproponują rozsądną sumę, to poprosi swoją żonę Małgorzatę, aby zapłaciła za jego uwolnienie. Zaznaczył jednak, iż nie wie, czy będzie chciała to uczynić, bowiem to ona jest jego panią. Warto wspomnieć, iż sama królowa Małgorzata była wówczas w ciąży, a o niewoli męża dowiedziała się na trzy dni przed porodem. Fakt ten doprowadził ją do swego rodzaju szaleństwa. Wydawało się jej, iż jej pokój pełen jest Saracenów. Ponoć kobieta była w tak złym stanie, iż w łożu musiał leżeć z nią 80-letni rycerz, który ją uspokajał. Królowa tuż przed porodem miała prosić go, aby złożył przysięgę, iż jeśli Saraceni zdobędą miasto, to ów rycerz zetnie jej głowę, zanim ją schwytają.

Król w 1267 roku zdecydował się wyruszyć na krucjatę jeszcze raz. Joinville opisuje, iż pewnego dnia miał sen – śniło mu się, że św. Ludwik klęczy przed ołtarzem, a prałaci ubierają go w purpurowy ornat. Kiedy prosił później swojego kapelana o wyjaśnienie tego snu, ten odpowiedział mu, że król najprawdopodobniej niedługo znowu przyjmie krzyż. I tak rzeczywiście się stało. Warto wspomnieć jednak, iż Joinville negatywnie odnosił się do decyzji króla, sam nie brał udziału w krucjacie (stąd w jego dziele nie znajdziemy jej szczegółowego opisu). Uważał również, iż osoby, który doradzały królowi wzięcie krzyża, popełniły grzech. Francja cieszyła się bowiem pokojem wewnętrznym, miała dobre stosunki z sąsiadami, a kiedy król wyjechał, wówczas wszystko się pogorszyło. Poza tym św. Ludwik był już wówczas bardzo słaby na zdrowiu. Mówiąc o św. Ludwiku, warto wspomnieć również o jego matce, królowej Blance. Jest to swego rodzaju „niekanonizowana święta”, bowiem Kościół nigdy oficjalnie nie zatwierdził jej kultu, jej imię nie figuruje w Martyrologium Rzymskim. A jednak przez wielu ówczesnych uważana była ona za świętą, Bibliotheca Sanctorum podaje jej żywot. Sam Joinville również bardzo chwalił Blankę. Podkreślał, iż uczyła ona swojego syna zasad wiary i otaczała go ludźmi religijnymi. Z drugiej strony jednak autor w swoim dziele ukazał komiczny nieco konflikt królowej Blanki z żoną św. Ludwika, Małgorzatą. Z opisów wynika, iż Blanka była swego rodzaju zaborczą matką. Nie lubiła, kiedy jej syn zbyt długo przebywał w towarzystwie żony. Doszło nawet do tego, iż gdy Małgorzata była prawie umierająca z powodu ciężkiego porodu, matka nakłaniała św. Ludwika, aby wyszedł z komnaty i nie towarzyszył żonie. Król dowiedział się o śmierci matki w czasie krucjaty. Jego małżonka miała powiedzieć wówczas, iż tylko ze względu na niego jest w żałobie. Jak już zostało to wspomniane, biografia autorstwa Joinville’a sporo mówi nam nie tylko o pobożności św. Ludwika, ale też o jego osobowości czy też życiu prywatnym. Z tekstu wynika, iż król miał duże poczucie humoru. Przykładowo, kiedy król przebywał w Akrze, do Joinville’a podeszła grupa osób pochodzących z Wielkiej Armenii. Twierdzili oni, że chcą zobaczyć świętego króla. Kiedy seneszal poinformował o tym św. Ludwika, dodał przy tym, iż nie chce jeszcze całować kości króla. Władca na te słowa roześmiał się. Z drugiej strony jednak Joinville przedstawia św. Ludwika jako osobę, która posiada również swoje wady i dawała się ponieść emocjom. Król potrafił bowiem również wpadać w gniew i być osobą bardzo stanowczą. Przykładowo pewnego razu miał on bardzo zbesztać stajennego za to, że nie dostarczył mu na czas konia, przez co musiał iść piechotą. Seneszal próbował załagodzić nieco gniew króla. Wyjaśniał, iż przecież ten sam stajenny służył wcześniej jego ojcu i jego dziadkowi. Św. Ludwik miał odpowiedzieć wówczas, iż to nie on im służył, lecz to oni służyli jemu, znosząc jego marne zdolności. Dodał również, iż jego dziadek Filip pouczał go, iż nie wszystkich trzeba wynagradzać tak samo – służących należy wynagradzać według tego, jak służą.

Św. Ludwik zmarł 25 sierpnia 1270 roku w Tunisie, w czasie pobytu na krucjacie. Król zachorował wówczas na biegunkę, która położyła go do łóżka. Władca wezwał wówczas do siebie swojego syna Filipa i dawał mu następujące pouczenia: syn ma przede wszystkim kochać Boga, bo to jest najważniejsze; jeśli Bóg ześle na niego cierpienie, to powinien znosić to potulnie, jeśli zaś ześle dobro, to powinien za nie Bogu dziękować; powinien często przystępować do spowiedzi i wybierać sobie mądrych spowiedników; powinien mieć serce współczujące ubogim i szukać zawsze towarzystwa ludzi dobrych; jeśli dowie się, że posiada coś bezprawnie, to powinien wówczas to zwrócić; ma kochać swoją matkę i braci; powinien unikać wojen z jakimkolwiek chrześcijańskim władcą – najpierw musi użyć wszystkich innych sposobów dochodzenia swoich praw; jeśli jednak już dojdzie do wojny, to powinien chronić w pierwszej kolejności ludzi ubogich, aby nie ponieśli żadnych większych szkód; ponadto syn powinien być zawsze poddany Kościołowi rzymskiemu i okazywać szacunek papieżowi. Na koniec św. Ludwik poprosił syna, aby po śmierci odprawiona została msza za jego duszę oraz modły w całym królestwie. W czasie konania św. Ludwik wzywał przede wszystkim wstawiennictwa św. Jakuba oraz św. Dionizego. Ostatecznie kazał położyć się na łożu posypanym popiołem, położył ręce na piersi i oddał ducha dokładnie o godzinie 15, tak jak Chrystus.