W sierpniu 1943r na Wołyniu doszło do
największej podczas II wojny światowej bitwy polsko-ukraińskiej .
Dowodzony przez kpt. Henryka Cybulskiego oddział Polaków wspierany przez
radzieckich partyzantów walczył o życie ponad 20 tys. cywilnych
mieszkańców Przebraża. Zwycięska dla Polaków bitwa z udziałem AK, UPA i
Sowietów okazała się na tyle niepoprawna politycznie, że została po
prostu wymazana z historii Polski po 1945r. Wiosną 1943 bandy UPA
wspierane przez miejscową ludność ukraińską rozpoczęły napady na polskie
wsie i ludobójstwo na Wołyniu. Na wieść o zbrodniach i masakrach w
wielu polskich osadach formowano oddziały Samoobrony.
Największym i najsławniejszym ośrodkiem polskiego
oporu na Wołyniu stało się Przebraże, koło Łucka, którego wojskowym
komendantem został kpt Henryk Cybulski. Placówka Przebraże szybko stała
się bastionem samoobrony, do której ściągały tysiące okolicznych Polaków
uciekając przed śmiercią z rąk banderowców. Cybulski ściśle
współpracował z Inspektoratem Armii Krajowej w Łucku, który dostarczał
obrońcom broń i pieniądze. Innym wsparciem dla 20-tysięcznego Przebraża
była ścisła kooperacja z radziecką partyzantką pod dowództwem płk.
Nikołaja Prokopiuka. W tym czasie Niemcy przebywali na Wołyniu i w
okolicach Łucka, ale nie wtrącali się w zaplanowaną i realizowaną przez
Ukraińców masakrę polskiej ludności. Pewnym wsparciem dla Polaków
byli z kolei żołnierze węgierscy służący pod niemieckim dowództwem i
pilnujący szlaków kolejowych na okupowanych terenach.
Ukraińcy atakowali Przebraże trzykrotnie.
Pierwszy atak nastąpił w nocy z 4 na 5 lipca i był niejako pochodną
wymordowania i spalenia mieszkańców sąsiednich osad. Szturm banderowców
był źle przygotowany i chaotyczny. Tym razem przeciwnik nie docenił
determinacji i organizacji Polaków i wycofał się pod polskim
kontratakiem. Było jasne, że w walkach z Ukraińcami stawką jest życie
nie tylko obrońców, ale wszystkich mieszkańców niezależnie od płci czy
wieku. Wobec rozszerzającej się akcji ludobójstwa na Wołyniu, Przebraże
zaczęło z czasem przeobrażać się w polską bazę militarno-logistyczną. Tu
przybywali ocalali z rzezi mieszkańcy Wołynia. Samo dowództwo placówki
organizowało też konwoje, które ewakuowały ludność ze wsi i kolonii
zagrożonych napadami UPA.
31 lipca 1943r. banderowcy po raz kolejny
uderzyli na Polaków, w sile około 3,5 tys. Po stronie obrońców walczyło
ponad 500 żołnierzy samoobrony. I tym razem ukraińskie natarcie załamało
się i rezuni wycofali się ze stratami.
Walka o życie
Pod koniec sierpnia UPA postanowiła ostatecznie
rozwiązać kwestię polską, zniszczyć polski ośrodek samoobrony.
Zmobilizowano i ściągnięto do walki ok. 6 tys. upowców, w tym doborowe
sotnie z okolic Lwowa zaprawione już w rzeziach Polaków. Dodatkowe
wsparcie stanowiło kilka tysięcy okolicznego ukraińskiego chłopstwa,
uzbrojonych głównie w kosy, siekiery i widły. W wyprawie, której celem
było ograbienie i wymordowanie Polaków wzięło również udział trzech
greko-katolickich popów, którzy mieli na zgliszczach odprawić uroczyste
modły dziękczynne. Polscy obrońcy przygotowywali się do tego ataku. W
obronie miały pomóc poczynione wcześniej fortyfikacje i opracowany plan
działań militarnych.
Upowcy rozpoczęli atak o świcie dnia 30 sierpnia
1943 r. ostrzałem artyleryjskim, który miał wywołać panikę w polskim
obozie. Następnie wydzielone siły ukraińskie miały rozpocząć szturm
jednocześnie z kilku kierunków. Ukraińcom chodziło też o szczelne
otoczenie Przebraża, aby uniemożliwić komukolwiek ucieczkę, a tym samym
przeżycie. Każdy szturm Polacy odpierali, zadając Ukraińcom straty.
Jednak UPA dysponowała siłami kilkukrotnie liczebniejszymi od Polaków i
obrońcy nie byli zdolni do odparcia Ukraińców. W tej sytuacji Polacy
postanowili poprosić o pomoc płk Prokopiuka, do którego przedarł się z
oblężonej twierdzy jeden z obrońców.
Dowódca sowieckiego oddziału partyzanckiego
zaakceptował polski plan ataku na niezabezpieczone tyły upowców. Z
Przebraża przedarł się niepostrzeżenie 150-osobowy oddział samoobrony,
który po połączeniu z siłami sowieckimi zaatakował niczego nie
spodziewających się Ukraińców. Polsko-sowiecki atak na tyły banderowców
wsparty kontratakiem obrońców Przebraża okazał się dla banderowców
śmiertelną pułapką. Komendant Przebraża, kpt Cybulski tak opisał ostatni
rozdział tej bitwy:
“Szeregi bandytów topniały z każdą chwilą.
Miotali się teraz w obłędnym strachu między zasiekami Przebraża a
nacierającymi partyzantami. Dla nich nie było już ratunku.”.
Bitwa zmieniła się w pogrom, Ukraińcy porzucali
broń i uciekali w popłochu. Niektóre sotnie wybito niemal do nogi.
Polacy zdobyli znaczne ilości broni, w tym 16 karabinów maszynowych,
tysiące sztuk amunicji i granatów. To spektakularne zwycięstwo zachęciło
polskie dowództwo do działań zaczepnych, część z nich jak jesienny atak
na szkołę podchorążych UPA w Omelnie przeprowadzano wspólnie z
partyzantami płk. Prokopiuka. Dowództwo Przebraża również czynnie
pomagało radzieckim partyzantom, co było zresztą zgodne z ówczesnymi
wytycznymi lokalnego i centralnego kierownictwa Armii Krajowej.
Wspólny banderowski wróg
Ukraińcy nigdy nie zdobyli Przebraża. Krwawe
walki ustały dopiero po wkroczeniu Armii Czerwonej pod koniec stycznia
1944r. Wtedy to samoobrona została rozwiązana. Niedługo potem cała
ocalała ludność polska została przesiedlona na Ziemie Odzyskane. Heroizm
jego i obrońców Przebraża nie pasował do oficjalnej wersji historii ani
w PRL, ani we współczesnej Polsce. Współpraca z radzieckimi
partyzantami była świadomym i strategicznie udanym posunięciem
komendanta Przebraża. Mimo wywózki a następnie brawurowej ucieczki ze
stalinowskiego łagru, Henryk Cybulski w obliczu barbarzyństwa Ukraińców
potrafił się już w czerwcu 1943 porozumieć z dowódcami radzieckich
oddziałów operujących w okolicach Łucka i Przebraża. Posunięcie to było o
tyle logiczne, że w tym czasie Ukraińcy masowo kolaborowali z Niemcami i
byli wspólnym wrogiem dla Polaków i radzieckiej partyzantki.
Komendant Przebraża przygotował bastion do obrony
i zawarł strategiczny sojusz z czerwonymi partyzantami, który pozwolił
pokonać wroga i uratować życie 20 tys. polskich istnień, mężczyzn,
kobiet i dzieci – które w przeciwnym wypadku czekała niechybna i okrutna
śmierć. Po latach napisze on o pierwszych tygodniach wzajemnej
nieufności i niedowierzania, które przełamywał “krok za krokiem,
uzgadniając wspólne cele i stanowiska, pomagając sobie, służąc radą i
pomocą”. Fakt antybanderowskiej współpracy polsko-sowieckiej na Wołyniu
jest współcześnie starannie cenzorowany przez polskie media, polityków i
historyków IPN.
Z drugiej strony pamiętają o nim liderzy
ukraińskich nacjonalistów – współpracę AK z Sowietami – również w ramach
akcji ‘Burza” wypomniał ostatnio Polakom Jurij Szuchewycz w wywiadzie
dla “Gazety Wyborczej” (27.08.2016). Co ciekawe, w obliczu zagrożenia ze
strony UPA, ale wbrew dyrektywom AK – Komendant Przebraża nie zgodził
się na udział jego oddziałów w akcji Burza, polegającej na wspólnym
wyzwalaniu Kresów przez siły Armii Czerwonej i Armii Krajowej.
Władze sowieckiej Ukrainy zmieniły nazwę
miejscowości na Hajowe (Гайове). Na miejscu walk o Przebraż Ukraińcy
corocznie oddają część poległym rezunom, przedstawiając ich przy okazji
jako ofiary polsko-sowieckiej akcji antyukraińskiej. W lutym 2016 w
atmosferze skandalu szef ukraińskiego IPN i znany negacjonista wołyński,
Wołodymyr Wiatrowycz, zmusił środowiska polskie na Ukrainie do
rezygnacji z upamiętnienia 75. rocznicy pierwszego zrzutu Cichociemnych
do okupowanej Polski. Jednym z dwóch cichociemnych był kpt. Wacław
Kopisto, który od kwietnia 1943 roku walczył jako oficer dywersji
Inspektoratu Łuck Okręgu Wołyń AK. Do jego zadań należała organizacja
umocnień i koordynacja samoobrony Przebraża przed UPA.
Wołyń 1943 oprócz bolesnej karty historycznej
jest również bolesną lekcją dla narodu w sytuacji ekstremalnego
zagrożenia. Wobec zorganizowanego ludobójstwa Polacy potrafili się
oddolnie zmobilizować i przeciwstawić. Inni bardziej bierni, łatwowierni
i niezorganizowani wobec okrucieństwa i bezwzględności ukraińskich
sąsiadów zapłacili wraz ze swoimi rodzinami najwyższą cenę. Obrona
Przebraża nie doczekała się nigdy należnego miejsca w historii Polski.
Jest przykładem bezprecedensowego heroizmu, ale również mądrości i
organizacji narodowej.
Jan Kowalski