piątek, 28 października 2016

Bartosz Biernat: Nacjonalizm emocjonalny


horr
      Wielu przeciwników, ale i niestety zwolenników nacjonalizmu odbiera tą doktrynę jako idee emocji, pozbawioną możliwości zimnej oceny sytuacji. Widać to zresztą przy każdym gorącym temacie rzucanym nam przez demoliberalne media, w którym emocje nacjonalistów mogą być traktowane, albo jak straszak wobec danej czarnej wizji przyszłości, albo jak niezrozumienie współczesnego świata. Cóż, na reżimowe kłamstwa nie mamy większego wpływu, mamy go natomiast na sam nacjonalizm i to jak on wygląda w rzeczywistości.

Nacjonalizm wyrasta z patriotyzmu, który sam w sobie musi być emocjonalny. To oczywiste, że duma z bycia Polakiem kształtują się między innymi przez to jak odczuwamy, jak kochamy, a jednocześnie jak nienawidzimy naszych wrogów. Przez większą część historii Anglii ich tożsamość budowała się na niechęci do Francuzów, którzy mogą powiedzieć dokładnie to samo. Ukraińcy mają podobnie z Polakami, my zaś z Niemcami i Rosjanami. U Rosjan natomiast złym wilkiem jest szeroko pojęty zachód. Przykłady można mnożyć. Sympatie i antypatie narodowe są silnym budulcem rozwijącą odrębność narodową, tożsamość, a co za tym idzie – patriotyzm.

Nacjonalizm jako idea musi brać pod uwagę te emocje, jednocześnie nie może im całkowicie ulegać. Najważniejszym punktem idei nacjonalistycznej jest egoizm narodowy, a więc to co naszemu narodowi służy, powinno być naszym celem. Nie jest nim zdanie „nienawidze rusków”, „pieprzę niemców” itp itd, lecz uważna i chłodna ocena kierunków rozwoju narodowego. Dziś, by nasz naród przetrwał trzeba jasno wyznaczyć jego cele, a jest to odzyskanie państwa dla naszych rodaków poprzez zniszczenie systemu. Odzyskanie własności prywatnej, odebranej przez kapitalizm. Stworzenie elit narodowych. Odzyskanie prawdziwie polskiej kultury, nawiązującej do naszej historii i tradycji. Przede wszystkim: odzyskanie naszego narodu, by w końcu społeczeństwo mówiące po polsku stało się świadomym narodem walczącym nie tylko o kilka złotówek, ale również o swój kraj, swoją rodzine i swoją wiarę.

Pytanie czy emocjonalny nacjonalizm, może w tym pomóc czy przeszkodzić jest w moim przekonaniu w pełni zasadne. To jasne, że bunt wobec systemu, będzie miał podłoże emocjonalne, ale też bezdyskusyjnym jest, że sentymentalizm czy stan podniecenia łatwo jest systemowi wykorzystać. To przecież ekscytacje bycia „zachodem”, o czym rzekomo od pokoleń marzyli nasi rodacy była powodem zwycięskiej dla systemu batalii wtłoczenia nas w struktury Unii Europejskiej i NATO. To na naszych emocjach grają kolejni politycy, chcący jak najlepiej przypodobać się swoim mocodawcom. Jeśli mamy szukać wrogów to jest to Unia Europejska/ USA z swoim nadwiślańską ekspozyturą: III RP. Syria, jedyne obecnie nacjonalistyczne państwo na świecie, może za kilka lat już być zdewastowaną przez amerykanów żydowską kolonią (tfu! Tfu!), grecki naród może równie dobrze za chwile żyć w nacjonalistycznym, albo i komunistycznym państwie, dróg Rosji i Władimira Putina nie jest w stanie przewidzieć nikt, a niewykluczone, że rzeczywista narodowa rewolucja na terenie Europy rozpocznie się np. W Niemczech tak żywo nienawidzonych przez wzburzony tłum. Nasze nienawiści i odwieczne przyjaźnie są bez znaczenia. Każde zwycięstwo nacjonalizmu na świecie jest również naszym zwycięstwem, gdyż tak ogromny system nie pokona jeden, lecz wiele narodów. Nasza polityka historyczna, często oparta na wiecznym żalu z powodu niedocenienia przez historie przelanej polskiej krwi musi zamiast żalu budzić w nas nowe wnioski. W moim przekonaniu są one następujące: kolejne sentymentalizmy zabijają nasz naród.

My , polscy nacjonaliści, kierujmy się zawsze rozsądkiem i narodowym egoizmem. Nawet jeżeli system powtarza frazesy o potrzebie patriotyzmu nie zapominajmy kto wypowiada te słowa. Nawet jeżeli mami nas kolejnym odrodzeniem, to sprawdźmy najpierw jak bardzo dobrze czuję się w obecnej sytuacji geopolitycznej dana partia czy osoba. Boję się sytuacji, w której USA, Izrael czy Unia Europejska ogłosi antyislamską krucjatę, w której w pierwszym szeregu wezmą udział polscy narodowcy. Obawiam się zawsze, nowych trybunów ludu, z namaszczoną przez system niezależnością, którzy będą głosić Polskę dla Polaków. Tyle pokoleń polskich nacjonalistów zginęło w zapomnieniu przez kolejne polityczne pułapki systemu. Najwyższy czas z tym skończyć. Skończyć z emocjami, rozpocząć prawdziwie świadomy, ideowy nacjonalizm. Nie dla gówniarzy w krótkich spodniach i sprzedajnych kukiełek. Czas na nas.