niedziela, 16 października 2016

Arkadiusz Jakubczyk: Demokratyczne wieki ciemne

giotto-innocents     Projekt obywatelski „Stop Aborcji!” nie przeszedł. Powód? Czarny protest, ciemnych mas? Być może. Pomimo tego że większość protestujących nie miało bladego pojęcia o tym, co znajduje się w zapisach owego projektu, ich brutalne uliczne ekscesy wywarły wystarczającą presję na polskich politykach, aby tak się stało.
 
Każdy logicznie myślący człowiek wie, że prawo wyboru istnieje zawsze i wszędzie – w każdej sytuacji. Nawet prawny i całkowity zakaz dzieciobójstwa może być nieprzestrzegany. Zatem, to nie o prawo wyboru chodziło w tej całej hucpie, tylko o rezygnację z konsekwencji podejmowanych decyzji. Fakt, że PiS go odrzucił, nie powinien nikogo dziwić. Żyjemy w czasach totalnej demokracji, systemie, w którym liczą się tylko głosy tzw. wyborców i ściśle z nimi związane stołki, czy jak kto woli – miejsca u koryta. Nienaruszalne wartości i honor nie mają z tym systemem nic wspólnego. Partie polityczne w swej istocie stanowią ów system, a więc dlaczego miałyby się z niego wyłamywać – byłoby to absurdalne. Nie tu leży problem.

Nie ma też sensu roztrząsanie się nad i szukanie głębszego wymiaru duchowego w wypowiedziach przywódców religijnych np. Michalela Schrudricha (naczelnego rabina Rzeczypospolitej) lub bardzo zadziwiającego (z katolickiego punktu widzenia) komunikatu Konferencji Episkopatu Polski. Nie chodzi nawet o podział na lewicę i prawicę, którego tak kurczowo trzymają się komentatorzy. Okazuje się bowiem, że nawet polska lewica jest „taka byle jaka”. Według etosu tradycyjnej lewicy, ta zawsze stawała po stronie (aby użyć ich strasznego dla mnie języka) wykluczonych, dyskryminowanych i bezbronnych. Dziś najbardziej dyskryminowane i bezbronne są właśnie dzieci nienarodzone, gdyż odbiera im się najbardziej podstawowe prawo – prawo do życia. „Życie jest fundamentalną wartością człowieka. Jeśli będziemy je (dzieci nienarodzone) czynić nadal przedmiotem dyskusyjnej gry, jeśli nie poddamy zasadniczej rewizji tych opinii, wedle których jeden człowiek może kwestionować życie drugiego, wówczas przekreślamy samą podstawę umożliwiającą współżycie między ludźmi, podstawę głębszą jeszcze niż zasada solidarności” –  przekonywał w 1992 roku Giuliano Amato (włoski lewicowiec, członek Włoskiej Partii Socjalistycznej i jeden z autorów haniebnego traktatu lizbońskiego) i dodawał: „To nade wszystko dane czysto racjonalne zmuszają mnie do uznania, iż życie ludzkie – raz ukształtowane – uzyskuje jako takie tytuł do tego, by było samo w sobie respektowane i chronione”. To było 24 lata temu. Jak ten czas szybko ucieka…
 
Wszystko to, co dzieje się na naszych (jak bolących) oczach, z perfekcją wpisuje się w otaczającą nas teraźniejszość demokratycznych wieków ciemnych. Naszym problemem jest młody mężczyzna, ubrany na czarno, trzymający na rękach swoją córeczkę. Dziewczynkę, która, jak przypuszczam, gdyby miała urodzić się niepełnosprawna, już by nie żyła, a jej kochający rodzice byliby dumni, obnosząc się swoją „wolnością wyboru”. Naszym problemem jest intelektualna pustka przechodząca w skrajny debilizm. Naszym problemem jest brak pospolitego wstydu, egoizm, brak względu na dobro wspólne, źle pojmowana miłość i wolność, dwulicowość, hardość. Naszym problemem są pseudoojcowie, którzy nie pamiętają, że ich obowiązkiem jest obrona i przewodnictwo rodziny. Ogólnie, pogłębijący się zanik fundamentalnych zasad moralnych i ściśle związana z tym powolna śmierć sarmackiej duszy. Niestety brak nam elit które świeciłyby przykładem, w zamian mamy celebrytów w czarnych t-shirtach i zapatrzone w nich młode pokolenie. Naszym problemem jest odrzucenie ducha polskiego, łacińskiego, ducha królewskiego szczepu Piastowego.
Ale to nic, nie bójmy się, bo jak wiadomo, demokracja wykończy się sama, miejmy jedynie nadzieję że zanim do tego dojdzie, Nadwiślańcy nie zniszczą do końca 1050 letniego dorobku swoich cywilizowanych przodków.
 
Czy nie wstydzisz się, człowiecze, kroczyć z podniesioną głową, a nosić serce nisko? Zachowałeś prostą postawę ciała, ale dusza twa jak gad pełza po ziemi”.
Św. Bernard
 
„Dzień, w którym ludzie, zatroskani o ekonomiczny rozwój, z powodu cielesnych defektów lub z powodu poświęcenia się dobrom materialnym, zagubią się w horrorze aborcji, będzie najstraszniejszym dniem ludzkości. Aborcja jest nie tylko zabójstwem, lecz również samobójstwem. (…) Musisz zrozumieć to samobójstwo ludzkiej rasy, jeśli spojrzysz rozsądnym wzrokiem, będziesz mógł zobaczyć świat zaludniony starymi ludźmi i wyludniony z dzieci: wypalony jak pustynia”.  
(...) Ojciec Pio
Arkadiusz Jakubczyk