nr.3 Jan Skowroński ps. „Cygan” |
Mimo że z zachowanych materiałów
archiwalnych UB wynika, iż w jej następstwie na przełomie lata i jesieni
1947 r. aresztowano kilkudziesięciu istotnych funkcją członków NZW, być
może ich liczba była znacznie większa. Źródłem tej zdrady był tylko
jeden człowiek, a jej okoliczności jedną z bardziej perfekcyjnych
prowokacji białostockiej bezpieki.
Tą postacią był Jan Skowroński ps.
„Cygan”. Urodził się 5 lutego 1922 r. we wsi Dmochy- Rodzonki w gminie
Czyżew ( powiat Wysokie Mazowieckie). W roku 1936 ukończył szkołę
powszechną w Łapach a następnie szkołę zawodową w Białymstoku uzyskując
zawód tokarza. W maju 1942 roku wstąpił do Narodowych Sił Zbrojnych i
rozpoczął działalność konspiracyjną. Był łącznikiem Feliksa
Łuniewskiego – „Żbika”. Najprawdopodobniej z rozkazu organizacji, w
listopadzie 1944 roku, wstąpił do UB, pełniąc funkcję wywiadowcy w
Sekcji IV PUBP w Wysokiem Mazowieckiem. Następnie, w grudniu 1944 r.
został oddelegowany do Centralnej Szkoły MBP w Lublinie. Po jej
ukończeniu, w marcu 1945 r. w stopniu podporucznika rozpoczął pracę jako
szef PUBP i kierownik grupy operacyjnej w Wyrzysku w woj. bydgoskim. Z
zachowanych dokumentów w IPN wynika, że zdezerterował na rozkaz
organizacji 5 kwietnia 1945 roku i powrócił na teren woj.
białostockiego. Ponownie znalazł się w konspiracji. Służył w oddziałach
podziemia niepodległościowego: w NSZ a później NZW. Początkowo w
oddziale swojego dowódcy z okresu okupacji niemieckiej Feliksa
Łuniewskiego – „Żbika” a od września 1945 r. w Grupie Ochrony sztabu
Komendy Okręgu NZW Białystok o kryptonimie „Chrobry”. Grupą tą dowodził
sierż./ppor. Tadeusz Narkiewicz – „Ciemny”. Pełniła rolę także
Żandarmerii Okręgowej. 29 kwietnia 1946 roku„ Cygan” został szefem
Wydziału I (organizacyjnego) w Komendzie Powiatu NZW Wysokie Mazowieckie
kryptonim „Mazur”. Obok powiatu łomżyńskiego była to najliczniejsza i
najlepiej zorganizowana struktura powiatowa NZW na Białostocczyźnie.
Skowroński, jako doświadczony konspirator i członek Komendy Powiatu,
poznał świetnie „teren” tj. punkty kontaktowe, system łączności,
kwatermistrzów, dowódców kompanii i batalionów, kwatery, gdzie często
stacjonowały oddziały partyzanckie. Posiadał wiedzę na temat lokalizacji
dwóch magazynów broni i amunicji. Znał również stałe trasy patroli i
oddziałów partyzanckich. Każdy oddział lub patrol posiadał takie 3-4
stałe marszruty z miejscami na nocleg i zakwaterowanie. 20 lipca 1946
roku rozkazem nr 15 Komendanta Okręgu został awansowany do stopnia
podporucznika.
Konspiracyjną pracę kontynuował do 31
marca 1947 r. kiedy to, korzystając z amnestii ujawnił się w Wysokiem
Mazowieckiem. Jednak już kilka dni później, zagrożony aresztowaniem,
ponownie powrócił do podziemia.
3 sierpnia 1947 r. w wyniku donosu we
wsi Krzeczkowo (gmina Czyżew), „Cygan” wraz z towarzyszącym „Tęczą” –
Czesławem Kruszewskim natknęli się na grupę operacyjną UB. Pomimo
beznadziejnej sytuacji podjęli walkę. „Tęcza” zginął w walce. „Cygan”
ranny, nie mając szansy na ucieczkę, próbował popełnić samobójstwo
strzelając sobie w głowę. Nie zabił się, ciężko ranny dostał się do
niewoli. Został przewieziony do szpitala w więzieniu białostockim i
umieszczony w odizolowanej separatce. Próba samobójcza spowodowała
częściowy paraliż. Przez kilkanaście dni nie odzyskiwał przytomności;
później okazało się, że ma trudności w poruszaniu się.
Dla Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa
Publicznego w Białymstoku schwytanie oficera NZW tej rangi było nie
lada gratką. Wszak był zastępcą ppor. „Ciemnego” – Tadeusza Narkiewicza w
Żandarmerii Okręgowej, później był przez dłuższy czas szefem Wydziału I
(organizacyjnego) NZW w Komendzie Powiatu „Mazur” (Wysokie
Mazowieckie); znał wielu „funkcyjnych” i oficerów tej organizacji na
czele z „Ciemnym”, który wówczas był człowiekiem nr 2 podziemia NZW.
Do opieki nad rannym przydzielono
znanemu „Cyganowi” Jana Malinowskiego z Łap. W poprzednim roku to on
leczył i opiekował się chorym Skowrońskim na jednej z konspiracyjnych
kwater. Nie wiadomo, jak dobrze się poznali ale być może to właśnie Jan
Malinowski podał funkcjonariuszom UB „klucz” do Skowrońskiego.
Malinowski był bowiem współpracownikiem bezpieki o krypt. „Mściciel”.
Być może znacznie wcześniej dostrzegł u „Cygana” elementy znerwicowania i
nadpobudliwości. Ale nie tylko on na to zwracał uwagę. Według relacji
ppor. NZW Jerzego Karwowskiego – „Newady”: „(…) Był ze mną w
Mazowieckiem w Łomżyńskiem i Olsztyńskiem. Że nerwy miał rozstrojone to
wiem, bo w nocy – jak spaliśmy razem – zrywał się nagle i łapał za
pistolet. (…) Na karb tego nerwowego wykończenia kładę to, że się
załamał, tylu ludzi wydał (…)”Nie ma żadnej wątpliwości, że
zadaniem „Mściciela” było zdobycie informacji od rannego. Około połowy
sierpnia „Cygan” odzyskał przytomność na tyle, że mógł zacząć się
porozumiewać. Pierwsza informacja, którą otrzymał od „pana Jana” to było
fałszywe potwierdzenie miejsca gdzie się znalazł. „Cygan” bowiem
sądził, że skoro wpadł ranny niedaleko rodzinnej miejscowości to znaczy,
że znajduje się w Łapach. Agent skwapliwie to potwierdził… W jednym ze
swoich pierwszych pisemnych meldunków odnotował, że Skowroński to
fałszywe potwierdzenie przyjął z wyraźnym uczuciem ulgi. Ranny niedługo
później przyznał, że najbardziej obawiał się tego, że jest… w
Białymstoku ponieważ wówczas znalazłby się w sytuacji bez wyjścia!
„Mściciel” pozyskał jego zaufanie na tyle, że „Cygan” postanowił
przekazać za jego pośrednictwem siostrze krótkie listy m.in. do ppłk.
„Błękita” –Żwańskiego, kpt. „Huzara” – Kazimierza Kamieńskiego; z
informacją gdzie się znajduje i z prośbą o uwolnienie. Oprócz listów
„Cygan” przekazał, gdzie i do kogo należy dostarczyć listy.
Nie musimy chyba dodawać, że listy te
nigdy nie dotarły do adresatów a znalazły się na biurku por. Józefa
Łaneckiego naczelnika Wydziału III WUBP w Białymstoku. W naszym
przekonaniu to on był właściwym autorem tej prowokacyjnej operacji.
Łanecki ukończył kurs w Kujbyszewie pod nadzorem NKWD. Tam
prawdopodobnie poznał całą gamę technik manipulacyjnych. Na kursach tych
bowiem uczono nie tylko metod torturowania i werbunku agentury. Równie
dużą rolę sowieckie służby przykładały do psychologicznego rozgrywania
przeciwnika. Podkreślić należy rolę „Mściciela”. Znał „Cygana”
wcześniej, jako rzekomy pielęgniarz nie odstępował go na krok. Mógł
szybko dostrzec takie zachowania i cechy osobowości, o których szybko
doniósł. Wreszcie sam Łanecki: w dotychczasowej „pracy” zwalczał
„bandy” na terenie pow. Wysokie Mazowieckie; miał do czynienia z
agenturą i jej meldunkami, posiadał doświadczenie i jakąś wiedzę na
temat podziemia.
Z zachowanych dokumentów archiwalnych
wynika, że około 20 sierpnia ranny „Cygan” zaczął się niepokoić brakiem
odpowiedzi od podziemia na jego listy. Jego niepokój wzrastał w związku
z tym UB postanowił finalizować operację.
23 sierpnia po południu do
białostockiego więzienia na rzekome widzenie przyjechała matka
Skowrońskiego wraz z siostrami Janiną i Eugenią. Na miejscu jednak
oznajmiono im, że w dniu tym widzenia z aresztowanymi zostały wcześniej
zakończone ale Jan Skowroński prosi, aby któraś z sióstr została przy
nim w szpitalu. Matka zadecydowała, że będzie to Janina i odjechała z
drugą córką z powrotem do Łap.
Siostrę „Cygana” nie doprowadzono do
brata. Wprowadzono ją do jednego z pomieszczeń i tam doszło do
decydującej rozmowy. Nie wiemy do dnia dzisiejszego, kto ze strony UB w
niej uczestniczył. Nie wiemy też jakich użyto argumentów i środków
psychicznego nacisku. Prawdopodobnie były to „dobre rady” („może Pani
pomóc bratu”) połączone z mniej lub bardziej zawoalowanymi groźbami. W
ich wyniku biedna dziewczyna, prawdopodobnie spanikowana na samą myśl,
gdzie i z kim się znajduje, zgodziła się na napisanie listu do brata.
Przypomnijmy tylko tyle, że w roku 1947 i jeszcze wiele lat później sama
nazwa „UB” rodziła przerażenie… Nic więc dziwnego, że zestresowana
dziewczyna dość łatwo uległa. Treść tego listu była już przygotowana i
Janina Skowrońska napisała pod dyktando:
„Łapy, 23.VIII.1947 r.
………………”Kochany Braciszku!
Na twoja prozbe, jeździłam do wsi
Czochanie-Gora do ZONCY Jozefa i do wsi Lopienie-Szelengi do Pientki
Kazimierza oddalam im Twoje listy i prosiłam ich aby pomogli Ci w
ucieczce, ze szpitala. Jednak oni odmowili pomocy, mowiac, ze plk.
zabronil im bez jego wiedzy cos-kolwiek robic, Kiedy natomiast prosiłam
„Wierzby” aby skontaktowal mnie z plk. on tez odmowil, komunikując ze p.
plk. wyjechal do Warszawy. Ja jednak wnioskuje, ze to to jest wszystko
nie prawda, gdyż zonca powiedział, ze p.plk. lezy chory oni mnie
oklamuja. Rozmawialem z panem PIENKOWSKIM, on wiedział się z Kazikiem
Huzarem, ten tez nic nie może pomoc, gdyż nie ma ludzi. Napisz co mam
robic dalej. Gienia jeszcze nie przyjechala. Przykro, ze wszyscy koledzy
o Tobie zapomnieli tylko pija i bawia się.
„Jaska……”
Treść listu znalazła się w notatce
sporządzonej przez naczelnika Wydziału III WUBP, Józefa Łaneckiego (styl
i pisownia maszynopisu oryginalna). Prawdopodobnie rano następnego dnia
tj. 24 sierpnia, list napisany ręką Janiny Skowrońskiej trafił do
adresata. Odegrał rolę detonatora. Najpierw u „Cygana” pojawiło się
rozgoryczenie, które wkrótce zmieniło się w gniew na rzekomych
„wiarołomnych kolegów”.: „(…) Ja im pokaże teraz wszystkim jak trzeba dbać o swego człowieka z dniem dzisiejszym wypowiadam wojnę i zobaczą co to „Cygan” (…)
– fragment „Doniesienia Agenturalnego” z dn. 25 sierpnia agenta
„Mściciela”. W najwyższym stopniu zdenerwowany i ulegający nastrojom
paniki zadecydował o złożeniu zeznań. W „słuszności” takiego wyboru
utwierdzał go niezawodny „ pan Janek”…
Sprowokowany ppor. „Cygan” ujawnił
wszystko co wiedział o Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym. Wydał wszystkie
„punkty kontaktowe”, łączników, magazyny broni, osoby kierujące
podziemiem, trasy przemarszów patroli i oddziałów partyzanckich.
Zeznawał kilka dni. Aby „skonsumować” treść jego zeznań Wojewódzki Urząd
Bezpieczeństwa Publicznego sformował 2 duże grupy operacyjne, każda
składająca się z 400 żołnierzy KBW. Wspierało ich 130 funkcjonariuszy UB
i MO. „Wielkie łowy” rozpoczęły się w nocy z 5/6 września 1947 roku. Do
końca dnia 8 września aresztowano m.in. szefa wywiadu Okręgu
Białostockiego NZW Tadeusza Mrozińskiego – „Sępa” (było to konspiracyjne
nazwisko por. Michała Bierzyńskiego jednego z najlepszych dowódców
partyzanckich z pow. łomżyńskiego). W ręce UB ponadto wpadło 2 dowódców
batalionów, 3 dowódców kompanii i 3 łączników Komendanta Okręgu.
Aresztowana została córka ppłk. „Błękita” – Władysława Żwańskiego oraz
siostra jego adiutanta Helena Domańska.
Najcięższą stratę NZW poniosło na samym
początku tej gigantycznej obławy. Rankiem 6 września we wsi
Czochanie-Góra został zaskoczony ppor. „Ciemny”-Tadeusz Narkiewicz.
Komendant Powiatu Łomża i Wysokie Mazowieckie zginął żołnierską
śmiercią. „Cygan” był przyjacielem „Ciemnego”… Wieczorem 8 września z
WUBP Białystok do „centrali” w Warszawie telefonogramem nr. 03163
przekazano liczbę aresztowanych. Było to 38 osób, w tym wielu
„funkcyjnych”.
W latach 90. ubiegłego wieku żyjący
jeszcze uczestnicy i świadkowie tamtych wydarzeń utrzymywali, że zdrada
ppor. „Cygana” – Jana Skowrońskiego była największą „wsypą” w historii
podziemia niepodległościowego na Białostocczyźnie od 1939 roku! Według
ich relacji, w następstwie zeznań „Cygana” bezpieka miała aresztować
około 400 osób!!…Nie potrafimy zweryfikować tej liczby ale należy
pamiętać, że „tylko” w trakcie trzech pierwszych dni (6 – 8 września
1947roku) aresztowano 38 osób. Akcję kontynuowano a z aresztowanych
„wyciskano” – wiadomo jak…- następne nazwiska i wiedzę na temat
konspiracji. W konsekwencji przyczyniło się to do następnych aresztowań i
„wpadek” tak, że do więzień trafiali następni. Ilu ich było?
Nie potrafimy na to pytanie odpowiedzieć
precyzyjnie. Wracając do samego „Cygana”… 12 września 1947 roku UB
zainscenizował maskaradę z rzekomymi przenosinami rannego do… więzienia
białostockiego! „Cygan” nie protestował, wręcz domagał się tego
obawiając się odwetu ze strony podziemia. Zaaplikowano mu środki
nasenne, umieszczono w samochodzie więziennym, po czym odjechano kilka
kilometrów za miasto. Gdy ranny zaczął się budzić właśnie „więźniarka”
dojeżdżała rzekomo do Białegostoku. A przynajmniej tak „Cyganowi”
skutecznie wmówiono…
W jakim celu zainscenizowano to
przedstawienie? Wydawać się mogło, że aresztowany po złożeniu tak
wyczerpujących zeznań przestał być ważną figurą dla UB. Nic bardziej
mylnego! Późną jesienią 1947 roku i wiosną 1948 ppor. Skowroński odegrał
jeszcze jedną istotną rolę dla UB. Jak się okazało – ostatnią. Na
procesach przeciwko schwytanym ludziom z NZW był najważniejszym
świadkiem oskarżenia. Według relacji, zeznawał chętnie i nie miał
skrupułów. „(…) Nie wiedziałem, że będzie miał taką złą sławę u ludzi(…)”
– smutnie zauważył w swojej relacji ppor. „Newada” – Jerzy Karwowski.
Czy w ten sposób sądził, że uratuje własną głowę? Prawdopodobnie na
to grał. Nie wiedział tylko, że w całkowitej tajemnicy UB przygotowywał
materiały w celu oskarżenia jego! 31 maja 1948 roku Wojskowy Sąd
Rejonowy w Białymstoku skazał Jana Skowrońskiego na karę śmierci. Bierut
nie skorzystał z prawa łaski i wyrok wykonano 29 lipca w więzieniu
białostockim. Do dnia dzisiejszego pozostaje pytanie: dlaczego „Cygan”
wybrał pochopnie takie rozwiązanie? Przecież ukończył Centralną Szkołę
MBP w Lublinie; poznał – przynajmniej powierzchownie – metody i techniki
bezpieki. W imię czego okazał się tak naiwnym? Uważamy, że o wszystkim
przesądził jego stan psychiczny a właściwie rozchwianie emocjonalne. Być
może stan ten – wynikający z napięcia nerwowego – pojawił się na
przełomie 1944/45 roku gdy na rozkaz przełożonych wstąpił do UB. Być
może jego konstrukcja wewnętrzna nie była atutem do takiej gry. Później
po ucieczce i „pójściu do lasu” stan ten pogłębił się. Dramat Jana
Skowrońskiego – „Cygana” i dziesiątek osób pokazuje, jak dziwną i
skomplikowaną istotą jest człowiek…
EDYTA ŻYŁA
ROBERT RADZIK