Rozpoczął
się ostatni etap likwidacji "kotła debalcewskiego", utworzonego poprzez
zamknięcie w okrążeniu licznego zgrupowania wojsk Kijowa wcinającego
się klinem pomiędzy terytoria Donieckiej a Ługańskiej Republiki Ludowej
na wysokości miasta Debalcewo. W
trakcie niejasnej sytuacji wytworzonej przez rokowania pokojowe, siły
noworosyjskie zdołały dokonać taktycznych przegrupowań i zająć znaczną
część Debalcewa. Część wziętych w okrążenie oddziałów ukraińskich
skorzystała z oferty złożenia broni i uzyskania azylu w Rosji; do tej
pory poddało się przynajmniej kilka kompanii wojsk Kijowa. W
obliczu powyższego, jak również przypadków samowolnego wycofywania się
oddziałów ukraińskich z linii frontu, dowództwo w Kijowie zarządziło
odwrót z rejonu Debalcewa. Kijów twierdzi, że odbywa się on w
uporządkowany i zorganizowany sposób, jednak reporterzy obecni na
miejscu donoszą o kolumnach ciężkiego sprzętu wycofujących się w
chaotyczny sposób pod ostrzałem powstańców i pozostawianiu rannych i
zabitych.
Mimo
uspokajających zapewnień władz w Kijowie, prawda na temat sytuacji
armii ukraińskiej pod Debalcewem przedostaje się do ukraińskich mediów: "W
128. brygadzie piechoty górskiej są duże straty, do niewoli
separatystów dostało się wielu żołnierzy. Chłopcy, którzy chcieli wyjść z
kotła, leżą zabici - niektórzy w samochodach, niektórzy wprost wzdłuż
drogi" - poinformowała wolontariuszka Inna, cytowana przez lb.ua. Wolontariuszka
w rozmowie z portalem podkreśliła, że żołnierze mimo próśb nie
otrzymali żadnego wsparcia. "Wszyscy oczekują, że jednak nasze wojsko
nie zostało pozostawione same sobie, inaczej będzie gorzej niż w
Iłowajsku" - pisze lb.ua, cytując kobietę.
Wcześniej
pojawiały się informacje, podawane przez wolontariuszy, że sztab
generalny wydał żołnierzom rozkaz zniszczenia całego sprzętu i
odchodzenia z Debalcewego ścieżkami wcześniej opracowanymi przez
zwiadowców. Wolontariusze informują jednak, że "żołnierze nie mają
niemal żadnej możliwości wydostania się z tego nowego kotła".
Za: http://xportal.pl/?p=19413