Od wczoraj politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz Suwerennej Polski oburzają się na bezczelnego ukraińskiego szefa MSZ-tu Dmytro Kułebę, za jego słowa zrównujące przesiedlenie Ukraińców przez Polaków na ziemie odzyskane i zdobyte po II wojnie światowej, do ukraińskiej rzezi dokonanej widłami, siekierami i sierpami na Polakach. Zżymali się ze złości na platformianego szefa MSZ-tu Radosława Sikorskiego, za brak jego reakcji na te słowa. Prawdę pisząc dziwi mnie reakcja "prawej strony". Przecież to z ust PiS-owskiej gwiazdeczki Łukasza Jasiny w 2022 roku padły słowa "jesteśmy tutaj sługami narodu ukraińskiego". PiS zaś był w swojej proukraińskości równie gorliwy co PO, PSL i sorosowskie lewactwo nazywane Lewicą. PiS ma w tym wypadku rację, ale wygląda to tak jakby aktywna prostytutka opowiadała o zaletach cnotliwości. PO, PSL i "Lewica" kontynuują w tym wypadku politykę zagraniczną Prawa i Sprawiedliwości.
Swoją drogą proszę zauważyć, że mniej PiS-owców bulwersowało to, że terytoriami ukraińskimi Kułeba nazwał obszary Lubelszczyzny, Podkarpacia i Małopolski skąd przesiedlono Ukraińców w ramach Operacji Wisła. A jak słusznie zauważył autentycznie lewicowy komentator Kamil Łukaszek "Kułeba jest na tyle centrowy w ukraińskim spektrum politycznym, by zostać szefem MSZ. Tam buzują siły znacznie gorsze od niego". O tym będziemy się jeszcze mogli przekonać w niedługim czasie. Na razie to politycy w Polsce przyzwyczaili nas do melodii do hymnu Legionu Ukraińskich Strzelców Siczowych "Tam na łące czerwona kalina" i okrzyków "Sława Ukrajini - Herojam sława", które powinny zapalać czerwone światełko u każdego Polaka. Okno Overtona jednak zostało już otwarte. Dyskusja o zrozumieniu banderyzmu i ukraińskich racji w tym temacie jest tylko kwestią czasu.
I na koniec jeszcze jedna refleksja. 25 lat temu byłem głupi. Mądrzy ludzie prof. Edward Prus (1931-2007), płk. Jan Niewiński (1920-2015), mjr Łukasz Kuźmicz (1925-2022) ppłk. Stanisław Jastrzębski (1929-2024) wskazywali na powtórne zagrożenie neobanderyzmem. Ja byłem przekonany, że to przeszłość i po doświadczeniach wojny i powojnia z Ukraińcami nigdy nie przyjdzie nikomu do głowy, by próbować usprawiedliwiać w jakimkolwiek stopniu banderyzm. Myślałem, że leży on na śmietniku historii obok hitleryzmu. Myliłem sie bardzo. Ideologia Bandery i Szuchewycza jest ciągle żywa na Ukrainie, co pokazały ostatnie lata. Banderyzm jako składowa skrajnej formy rusofobnii niestety występuje również u nas - najbardziej jaskrawym tego przykładem był zmarły nieudaczny premier Jan Olszewski (1930-2019) Wojna, która jest toczona na terytorium Ukrainy niestety wzmocniła te tendencje, co udowodniła nieobecność prezydenta, przedstawicieli rządu i biskupów na odsłonięciu Pomnika "Rzeź Wołyńska" w Domostawie.
Za: facebook.com
