Wódz młodej Belgii
Bruksela,
we wrześniu. Leon Degrelle jest niewątpliwie najbardziej zaawansowanym w
Europie kandydatem na nowego dyktatora i pewien jestem, ze jeśli nie
zbraknie mu temperamentu i tempa, to zawładnie Belgią, zanim ludzie
zdążą wyjść z podziwu, że taki Degrelle w ogóle się znalazł. Nie ma już
dzisiaj Belga, który by nie zdawał sobie sprawy ze znaczenia i
możliwości ruchu Rex. Kraj dzieli się na rexistów i na antyrexistów
obojętnych nie ma. Zdarzyło mi się wprawdzie spotkać paru ludzi, którzy
usiłowali zbyć kwestię Degrellea kpinami, czułem jednak, że te niepewne
kpiny pokrywają wielki niepokój, a przede wszystkim zdumienie... No, bo
jakim cudem w pół roku zdobył pół kraju? Co będzie u diabła po roku?! Quand méme, ce sacré Léon!! (...).
W centrali Rexa
O
godzinie jedenastej wchodzę do budynku, mieszczącego w sobie centralę
partii Rex, a za chwilę już sekretarz partii wprowadza mnie do gabinetu
Degrellea. Szefa jeszcze nie ma, więc mam parę minut czasu, żeby
rozejrzeć się po pokoju. Dużo słońca, dużo książek i gazet, mało mebli.
Nad skromnym biurkiem na naczelnym miejscu krzyż. Chwilowa cisza,
panująca w gabinecie, podkreślona odgłosami szybkich kroków i rozmów,
dochodzących spoza drzwi, daje wrażenie elektrycznego napięcia w
powietrzu. Zdaje mi się, że nawet mucha na szybie jest bardzo
zaaferowana. Wkrótce napięcie wyładowuje się z trzaskiem otwieranych
drzwi i wpada On. Wysoki, piękny, trzydziestoletni mężczyzna (Degrelle
parę dni temu skończył 30 lat!) o ujmującej twarzy i energicznych,
wysportowanych ruchach. Czarne, bujne włosy uwydatniają doskonale blask
wspaniałych oczu. Od postaci jego bije tak diabelna energia, taki
dynamizm, że przysięgałbym, iż otoczony jest warstwą ciągle wirującego
powietrza, że nie on drzwi otwiera, lecz drzwi w panice otwierają się
przed nim, że nie ja wstają na powitanie, lecz że podrywa mnie i rzuca w
stronę Degrellea siła, podobną tej, która podrzuca gwoździe do magnesu.
Czuję ból w prawej dłoni i zdaję sobie sprawę, że to Szef ściska mi ją
kordialnie. Dobrze pan trafił. Jesteśmy w przededniu zdobycia władzy
(...). Jeszcze w tym roku będziemy panami kraju! Ze sposobu
wypowiedzenia ostatniego zdania widzę, że Degrelle jest naprawdę
pierwszorzędnym materiałem na dyktatora. Słowa jego, wyrzucane mocnym,
gwałtownym głosem są tak sugestywne, iż przez chwilę ja człowiek obcy
jestem przekonany, że oni będą mieli władzę! Rozumiem teraz zapał jego
podwładnych, rozumiem jego wpływ na masy. Tymczasem Degrelle mówi dalej:
Zasada uczciwości
(...).
Mój program jest bardzo prosty, bo oparty na niepraktykowanej zasadzie
bezwzględnej uczciwości. Stąd też wynika brak jakichkolwiek koncepcyj
kompromisowych. Ponieważ przytem walczymy o odmłodzenie katolicyzmu,
więc właśnie w oparciu o katolicyzm walczyć będziemy przede wszystkim z
komunizmem. Cały mój program polityki zagranicznej w tym jest zawarty.
Zawsze będziemy się łączyć przeciwko Moskwie, a więc raczej z Niemcami
niż z Francją. W polityce chciałbym tylko wypełnić ten program, którym
socjaliści mydlą oczy swoim wyborcom, lecz którego nigdy nie wypełniają,
nie chcąc narażać się wielkiemu kapitałowi. Obłudnicy! Nie jestem
żadnym radykałem, nie dążę do dyktatury proletariatu, propaguję hasło:
pracownicy wszystkich klas łączcie się!, gdyż według mnie, dobry
robotnik jest tyleż wart, co dobry adwokat, ale uważam, że anormalnie
wielkie banki, trusty czy kompanie handlowe muszą zginąć. To są pijawki,
toczące krew całego społeczeństwa nigdy niesyte! Bankierów nazywam
banksterami!! (...). No, to już chyba wszystko, nie chciałbym pana
dłużej męczyć... Tak, na dziś dosyć, resztę zobaczy pan sam w Gerpines
(...) Degrelle podnosi się, energicznym ruchem wyrzuca naprzód ramię i
żegna mnie okrzykiem: Rex vaincra (hasło młodej Belgii).
Wyszedłszy na ulicę, poczułem, że jestem głodny. Degrelle podziałał na
mnie, jak silne, morskie powietrze zdrowo!
W małym miasteczku
Gerpines, małe miasteczko belgijskie na
pograniczu Niemiec, jest dziś niezmiernie podniecone (...) Ale że
wszystko wreszcie musi na tym świecie nastąpić, więc i meeting też
nastąpił. W dużej sali związku gimnastycznego zebrało się około trzech
tysięcy ludzi (nie notowany w kronikach miasta rekord frekwencji) i
Degrelle wszedł na podwyższenie. Chwilę ważył cisze na wargach,
przebiegając oczyma salę, po czym wybuchnął. Każdy dyktator musi być
dobrym aktorem, a co więcej żeby ludzi nie nudzić musi być aktorem
oryginalnym, musi znaleźć wyłącznie własną postawę wobec tłumu, własny
teatr odrębny i różny od konkurencyjnych teatrów dyktatorskich.
Degrelle na trybunie
Degrelle,
który jak to już powiedziałem jest świetnym materiałem na dyktatora,
pokazał w Gerpines owe teatralne zdolności i przyznam, że pokazał je
doskonale. Ponieważ dyktatorzy schlebiają tłumowi od czasów
najdawniejszych, co jest rzeczą notorycznie znaną i dość nudną, Degrelle
robi wręcz odwrotnie wymyśla!! Tak też zaczął przemówienie w Gerpines.
Zwymyślał przedstawicieli kleru i arystokracji (...), poczem z gorzkimi
wyrzutami zwrócił się do przemysłowców, kupców i rzemieślników, aby
skląć na końcu robotników i chłopów. A dopiero, gdy w sali zapanowała
atmosfera grzechu i skruchy ukazał zebranym, jako deskę ocalenia, jako
gwiazdę odległą i piękną ruch Rex, jego program i jego możliwości. Że
zaś mówił głosem wspaniałym, huczącym pod sklepieniem, jak grzmoty, że
mowę podkreślał doskonałymi gestami, że bił pięścią w stół, że potrafił
zasugerować obecnych, że był młody i wspaniały więc ludzie jęli
rozpływać się w zachwycie i w skrusze. Długimi oklaskami uwieńczono
trybuna (...). Po wyjściu zagadnąłem potężną jejmość, zdążającą ku
drzwiom, z wyraźnymi oznakami zadowolenia i spocenia: Jakież jest zdanie
szanownej pani o przyszłości politycznej Degrellea? Ach Panie tak ładny
chłopiec musi zwyciężyć!!.... I uroda nie jest bez wagi w polityce. Jak
mi później objaśniono, Degrelle dobrze to rozumie, stara się otaczać
młodzieżą przystojną, a nawet, ze zwykłym sobie zmysłem kalamburów
określił swoje polityczne oddziaływanie urodą na kobiety, jako Rex appeal.
Dwa auta wywożą już z Gerpines przywódców partii i moją przyplątaną
osobę. (...). Zmierzcha. Na horyzoncie mruga światłami Bruksela.