O Ruchu narodowym (inna nazwa: stowarzyszenie Marsz Niepodległości) miałem coś napisać wcześniej, ale zwyczajnie mi się nie chciało. Raz przycisnął mnie dziennikarz portalu prawy.pl i w udzielonym wywiadzie omówiłem rzeczowo, posiłkując się cytatami, prounijne stanowisko tegoż środowiska. W sumie powinienem powiedzieć więcej - ze względu chociażby na notoryczne ataki Stowarzyszenia Marsz Niepodległości (inna nazwa: Ruch Narodowy) na nacjonalizm w ogólności, a na NOP w szczególności (bez mała od początku zawiązania się grupy, a więc od lat ponad trzech na dniu kongresowym kończąc) , również za pośrednictwem mediów liberalno-lewicowych (jak „Gazeta Wyborcza”, nader życzliwe medium dla chcących coś poszczekać na NOP).
Jednak – opór był we mnie silny.
Po pierwsze, nie moja to bajka. Środowisko, kierowane przez dwóch konserwatystów, kilku liberałów,
paru oportunistów i jednego separatystę, pragnącego oderwać
Lubelszczyznę od Polski, w żadnym zakresie nie nachodzi na szeroko nawet
pojęty ruch nacjonalistyczny, czy narodowo-radykalny. Ot, taki drugi,
mniejszy Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwina Mikke, tyle że liderzy wolą krawaty od muszek.
Po drugie, spiritus
movens owego liberalno-konserwatywnego zbiegowiska jest Artur Zawisza,
którego najzwyczajniej w świecie lubię, a tych co lubię nie zwykłem bić
po łapach.
No i po trzecie – jak stało na początku, po ludzku mi się nie chciało.
Czas płynął, ukazała
się deklaracja ideowa Ruchu (czy ruchu – sami zainteresowani różnie
piszą) i przeróżni znajomi z najrozmaitszych bytów publicznych
zasypywali mnie pytaniami o moją na tenże dokument opinię. Nie chcąc
odpowiadać każdemu z osobna już brałem, jak to się mówi, pióro do ręki,
ale wtedy w obiegu pół publicznym czyli na facebook’u rozgorzał zażarty
spór na ten właśnie temat pomiędzy konserwatystą ustanowionym Adamem
Wielomskim a neokonserwatystą Arturem Zawiszą. Dość szybko spór ideowy
doszedł do punktu, w którym obaj panowie zaczęli sobie ustalać
(dosłownie!), kto komu pierze skarpetki, a w takiej sytuacji – nie mając
o praniu wiedzy tak szczegółowej – odpuściłem sobie udział w owym
dyskursie.
I znów minęło nieco
czasu i ogłoszono, że będzie Kongres Ruchu Narodowego. No i Kongres się
odbył, a poprzedziła go sympatyczna (dla środowiska owego) reklamówka w
„Gazecie Wyborczej”, w której rzecz jasna nie mogło zabraknąć wycieczek
pod adresem NOP.
Ale do rzeczy, bo nie ma co przesadnie nudzić. Najprościej
byłoby oczywiście wskazać różnice nie do pogodzenia pomiędzy
stanowiskiem nacjonalistycznym a liberalno-konserwatywnym ruchowców. Nie
będę utrudniał i również zacznę od tego:
1. Unia Europejska.Stanowisko RN
Dla Ruchu Narodowego,
podobnie jak dla macierzystego PiS, czy poprzedników RN – Prawicy RP i
Libertas – Unia nie jest najlepsza, ale jest i ma być, co najwyżej
winno się odrzucić Traktat Lizboński. Jak to ujął Artur Zawisza
(Rzeczpospolita, 24.11.2012): „zaszkodziłoby
nam wystąpienie z Unii. (…) dlatego należy zacisnąć zęby i trwać w
Unii, starając się jednocześnie zmieniać ją na lepsze”. Nic dziwnego, że
wobec tak sympatycznego dla sił liberalnych stanowiska wobec Unii
Europejskiej, najwięcej zadowolenia wykazała „Gazeta Wyborcza”,
komplementując ukazanie się Deklaracji Ideowej RN jasnym i uspokajającym
obawy swoich czytelników materiałem, zatytułowanym „Narodowcy zostają w
UE” („GW”, 27.03,2013).
Stanowisko nacjonalistyczne:
Nie chcemy zmieniać Unii
na lepsze. Chcemy upadku Unii. Nacjonaliści chcą państwa niepodległego,
suwerennego, wolnego od obcej zależności – zarówno politycznej jak i
gospodarczej. Unia Europejska, liberalny program zniszczenia państw
narodowych, stoi do naszego stanowiska w całkowitej opozycji.
2. Imperialna polityka USA i Izraela.
Stanowisko RN:
Podobnie jak
ugrupowania, z których wywodzi się Ruch (PiS,Prawica RP, Libertas),
Stany Zjednoczone i Izrael są traktowane jako punkt stały wszelkiej
polityki zagranicznej. Tzw. proatlantyzm, wyrażany poparciem dla
imperialnej polityki USA i Izraela, znajduje swój wyraz nie tylko w
ustanowieniu doradcy wojskowego Ruchu Narodowego w osobie Romualda
Szeremietiewa, któremu w znacznym stopniu „zawdzięczamy”
podporządkowanie polskich sił wojskowych kontrolowanemu przez Amerykanów
NATO oraz koncepcję wprowadzenia na ziemie polskie kolejnych, po
sowieckich, obcych jednostek wojskowych, ale również i w deklaracjach
liderów grupy: zachwyconego waszyngtońskim neokonserwatyzmem
(proizraelskim, ze względu na pochodzenie jego wyznawców) K. Bosaka czy
A. Zawiszy, który na Kongresie RN stwierdził wprost: „jesteśmy członkami
NATO, które inaczej niż Unia może uzupełniać polski potencjał
obronny”. W sprawie Izraela Zawisza jest jeszcze bardziej dosadny:
„Zasada sprawiedliwości nakazuje nam solidarność z Izraelem (…) Nie
możemy zamykać oczu na to, po czyjej stronie jest racja w tym
konflikcie. Tą stroną jest Izrael” („Dziennik”. 2.01.2009. Artur Zawisza
podtrzymał to stanowisko w czasie pół publicznej dyskusji na portalu
facebook, 16.06.2013 r.).
Stanowisko nacjonalistyczne:
Odrzucamy „american
dream” – marzenie zniewolenia świata przez Stany Zjednoczone. Nie
godzimy się, by Polska była na służbie u obcych i dla obcych. Domagamy
się usunięcia obcych jednostek wojskowych z terenu Polski. Walczymy o
świat wolnych narodów i państw, które współpracują, dobrowolnie, dla
osiągnięcia wzajemnych korzyści. Odrzucamy jakąkolwiek
możliwość uznania Izraela, który jest organizacja przestępczą, tyle że
dużą, prowadząca działalność o charakterze ludobójczym. Krótko mówiąc,
nacjonalizm sprzeciwia się Nowemu Porządkowi Światowemu, który de facto
jest bliski poglądom RN.
3. Sprawy wewnętrzne.
Stanowisko RN:
Ruch Narodowy
akceptuje istniejący system polityczno-ekonomiczny, domagając się (jak
każda formacja demoliberalna dążąca do władzy) jedynie wymiany ekipy
rządzącej na swoją. Tej „oryginalnej” koncepcji towarzyszą równie
„odkrywcze” postulaty obniżenia podatków, ograniczenia biurokracji i
wsparcia kapitałem (bez określenia owego kapitału) polskich
przedsiębiorstw. Ta dysfunkcyjna enigmatyczność redukuje do zera
stanowisko Ruchu w sprawie upowszechnienia wśród Polaków własności
(realnej a nie anonimowej), kontroli systemu bankowego czy spłaty
zadłużeń, które demolują polskie finanse. Jedynie w kwestii stosunku do
zlikwidowania polskiej złotówki i zastąpienia jej euro ruchowcy
powtarzają stanowczo za nacjonalistami konieczność
obrony waluty narodowej. Nawet to trudno jednak traktować poważnie,
albowiem wspólna waluta brukselska jest postulatem konstytutywnym Unii
Europejskiej, którą Ruch Narodowy akceptuje.
Stanowisko nacjonalistyczne:
Odrzucamy system
demoliberalny. Zastąpiony musi zostać ustrojem, w którym wszystkie normy
publiczne zgodne są z zasadami cywilizacji chrześcijańskiej. Tyczy to
zarówno stosunków gospodarczych, społecznych jak i politycznych. W
wolnej Polsce nie ma miejsca dla sił dążących do zniszczenia
suwerenności narodu w stosunkach wewnętrznych i państwa w warunkach
zewnętrznych. Promowanie patologii, takich jak homoseksualizm,
liberalizm czy pedofilia musi być penalizowane. Istnienie formacji,
odwołujących się do wartości sprzecznych z zasadami cywilizacyjnymi –
zakazane. Struktura Państwa odzwierciedlać musi trój-uczestnictwo
społeczne każdego człowieka: polityczne, samorządowe/lokalne i zawodowe.
Wyliczanie różnic,
podstawowych i kluczowych, pomiędzy nacjonalizmem a liberalnym
konserwatyzmem mogłoby trwać dłużej, ale myślę, że nie ma co przedłużać
tego wątku. Wystarczy to, co jest. Oczywiście rodzi się
pytanie, czy istnieją jakieś wątki zbieżne. Niewątpliwie – tak. Poza
takimi, które przywołują wszyscy bez względu na rasę, wyznanie i
pochodzenie społeczne (nie jest ważna w tym momencie szczerość owych
deklaracji) - takich jak niskie podatki, ograniczenie
biurokracji – znalazłoby się i parę punktów wspólnych z węższego nieco
zakresu. Sęk w tym, że tyczą one spraw drugorzędnych, i że nie są one
wyłącznie bliskie nam czy ruchowcom. Chociażby szacunek dla żołnierzy
podziemia antykomunistycznego. Tyle że to jakby ciut mało, by mówić o
„braterstwie krwi”. Dla nacjonalistów RN to jedynie sąsiad spotykany
czasami na parkingu. Dzień dobry – dzień dobry. I starczy.
Wiem, oczywiście że
wiem (głuchy i ślepy na szczęście jeszcze nie jestem), że ruchowcy
chętnie stosują radykalną retorykę, lubią się bawić słowem w nadziei na
złapanie leszczy, którzy nie mają na tyle bystrości, by wgłębić się w
to, co tam pod nosem mruczy jeden czy drugi lider Ruchu. Liberalnemu
konserwatyście Zawiszy nie przeszkadza maszerowanie w manifestacji,
gdzie zgromadzeni pomstują na liberalny kapitalizm, który jest jego
żywiołem, bo on nie uprawia w tym momencie misji
ideowej, tylko realizuje potrzebę organizacyjną. I wystawia się „na
rybkę”. Bo Ruch ma ofertę dla młodych – tak, ma. Ofertę haseł – w
służbie celów z owymi hasłami sprzecznymi.
Jak daleko może
posunąć się ideowo-polityczny oportunizm pokazał sam kongres RN. Wśród
zaproszonych gości znalazł się przedstawiciel węgierskiego HVIM, Laszlo
Toroczkaj, który wygłosił płomienne (i świetne) przemówienie, w którym
rozstrzelał postawy prounijne, proizraelskie, proamerykańskie i
pronatowskie. Brawa dostał raczej mizerne, co pewnie wytłumaczył sobie
słabym przekładem. Nie domyślił się, że jest jedynie narodowo-radykalnym
kwiatkiem do proizraelskiego, prounijnego, proamerykańskiego i
pronatowskiego „gajera”. A tłumaczka, cóż, była naprawdę dobra, po
prostu nie kłopotała szacownego gościa takimi pierdółkami, jak fakt, że
znalazł się na spotkaniu organizacji przypominającej ichniejszy
Fidesz, tyle że w wersji mini-mini, Pozoranci też są potrzebni, a co!
Strach pomyśleć, co by zrobił Laszlo gdyby wiedział, że na Kongresie
wystąpi dawny funkcjonariusz partii komunistycznej, uważający ją po dziś
dzień za wzorową organizację narodową. Może i przyjąłby tłumaczenie
organizatorów „sorry, error”. Tyle że mógłby wtedy rzucić hasło
„delete!”. Tak.. wielka szkoda się stała i niesprawiedliwość dziejowa.
*
Po ogłoszeniu startu
inicjatywy Ruch Narodowy całkiem spora gromadka osób spoza „firmy” słała
do mnie zapytania, czy NOP „wchodzi w ten interes”. Takiej możliwości
nie było, aczkolwiek z rozbawieniem obserwowałem, jak Artur Zawisza z
lekka szantażował taką możliwością opornych koalicjantów.
Robiliśmy za „czarnego luda” i było to na swój sposób intrygujące
obserwować, jak głębokie są kompleksy wobec NOP.
Ale – i to jest ta trochę niekonwencjonalna część rozważań - załóżmy,
że Narodowe Odrodzenie Polski, ruch nacjonalistyczny, wchodzi w
liberalno-konserwatywny Ruch Narodowy. Tę historyjkę sci-fi dedykuję
wszystkim „unionistom”, którzy bez modłów o jedność za wszelką cenę nie
mogą spokojnie rozpocząć dnia.
Jako się rzekło: łączymy się. Łączymy
się, bo „musimy stworzyć jeden, silny narodowy ruch polityczny, który
poprowadzi Polskę do zwycięstwa”. Na wszystkie wątpliwości odpowiadamy
zgodnym chórem: „Zbudujemy szeroki ruch społeczny z różnych organizacji,
od narodowych do liberalnych, by na gruncie wspólnego programu,
wystartować w wyborach, zdobyć mandaty i uzyskać wpływ na władzę.
Odbierzemy republice okrągłego stołu każdy dom, ulicę i kamienicę.
Amen”.
Uzbrojeni w ten
przejrzysty i klarowny plan ruszamy więc do boju, kopiąc w tyłek
każdego, kto zapyta, czy ulice będziemy zabierać miastom czy dla miast,
kamienice oddawać Żydom, Marsjanom czy po prostu je spalimy. Bo budujemy
jeden Ruch i w głębokiej rzyci mamy takie tam duperele. Za Unią czy
przeciw Unii? Państwo proletów i kapitalizm czy system
dystrybucjonistyczny i ścisła kontrola banków? Spłacanie zaciągniętych
przez liberalny reżim pożyczek zagranicznych, czy ich
odrzucenie? Kto by się tam drobiazgami przejmował! Ostatecznie
„odpowiadamy przed Bogiem i Historią”, a nie jakimiś cieniasami.
Budujemy Ruch, któremu ludzie już ufają, chociaż nas nie znają, ale
poznają nas po naszych owocach, znaczy kiedy zostaniem członkami tego
czy owego parlamentu, i nie damy się z niego wymieść, bo jesteśmy
uczciwi i ze spiżu.
Nadchodzi pierwszy krok, tworzymy struktury terenowe.
Jesteśmy silni i niepodzielni, a w Warszawie mamy nawet kilka struktur. Kiedy liderzy
jednej ściskają się z naszymi braćmi z ambasady wspaniałego Izraela,
inni nasi przywódcy szturmują ten przybytek syjonistycznego szatana.
Mijamy się w korytarzu z szacunkiem pozdrawiając „Chwała Wielkiej
Polsce”, bo Wielkiej Polski Moc to My. I ruszamy dalej. Jedni tłuc szyby
a drudzy je wstawiać.
Walka trwa. Cały czas w
pełnej zgodzie i harmonii organizujemy w stolicy dwie kolejne
manifestacje jednego dnia! DWIE! To nasza siła! Nikt tak nie potrafi,
tylko jeden wielki i niepodzielny Ruch! Pierwsza maszeruje od Pomnika
Mikołaja Kopernika, wznosząc hasła programowe „Kapitalizm to realizm!”.
Na Nowym Świecie aktyw RN rozbija w proch i w pył
prowokatorów, żalących się, że ich komornik wyrzucił na bruk. „Trzeba
pracować, a nie protestować” – skanduje tłum ruchowców. W tym samym
czasie wyrusza spod Pomnika Dmowskiego kolejna manifestacja Ruchu
„Kapitalizm to socjalizm, Trzecia Droga Nacjonalizm”. Na placu Trzech
Krzyży członkowie Ruchu wdeptują w bruk działaczy KNP Korwina Mikke,
trzymających transparent „Kapitalizm – Tak!”. Nie będzie cholerny
kapitalista pluł nam w twarz! Na placu De Gaulle’a obie manifestacje
Ruchu Narodowego wita siedzący na koniu Szef Szefów, pozdrawiający
zastępy Nowej Polski. „Silni, Zwarci, Gotowi!” – rozlega się z megafonów
Jego głos. „Wielcy, Twórczy, Niepodzielni!” – odpowiadają manifestanci.
Polska jest Nasza, to widać, słychać i czuć!
Wybory. Przełamujemy
niepotrzebne swary o detale i listy obsadzamy metodą totolotka. W puli
na każdą listę przypada: jeden kandydat za Unią
Europejska, jeden za Moskwą, jeden za Niepodległością, dwóch lekarzy,
trzy kobiety, pięciu katolików, dwóch pogan i jeden ateista.
Czas na spoty. Tutaj
nie ma już żadnych wahań. Spot unijny. Ujęcie pierwsze. Defiluje Marsz
Niepodległości. Na jego tle pojawia się Artur Zawisza „Musimy zacisną
zęby i trwać w Unii”. I z szerokim uśmiechem spod wąsa: „Wygramy!”.
Kolejna przebitka, tym razem wrocławski Marsz Patriotów. Pojawia się
Adam Gmurczyk: „Naszym celem jest zniszczenie Unii Europejskiej i
odzyskanie niepodległości”. Cięcie. W tle przygrywa zespół Irydion,
pojawiają się napisy: „Ruch Narodowy. Jedyna Siła dla Polski. Wiemy,
czego chcemy. Wygramy”.
Drugi spot, o wartościach. Spokojna acz porywająca muzyka, może być Bach. Pojawia się Arkadiusz Robaczewski: „Siła naszego kraju tkwi w tradycyjnym, katolickim wychowaniu. Bez Najwyższego nie ma niczego!”. Zmienia się tło muzyczne, w uszy odbiorcy uderza niepokojący pagan-rock. Z ciemności wyłania się twarz Tomasza Szczepańskiego: „Naród bez tradycji jest nic nie wart. Pamiętaj o gromnicy dla Światowida w każdą Noc Kupały”. Ostre cięcie, tablica z wyborczym hasłem: „Ruch Narodowy. Jedyna Siła dla Polski. Wiemy, czego chcemy. Wygramy”.
Dzień elekcji. Część kandydatów przeszła. Udało się! Mamy realny wpływ na władzę!
Zaprzysiężenie. Tworzymy koło. Pierwsze głosowanie. Rozwiązujemy koło. Zaskakująca niezgodność poglądów. Ale głosujemy razem, na jednej sali. Tyle, że inaczej. I wszystko trzeba zaczynać od początku….
Za: http://www.nacjonalista.pl/2013/06/18/adam-gmurczyk-reality-show-from-poland/#.UcBOmy7uBTg.twitterDrugi spot, o wartościach. Spokojna acz porywająca muzyka, może być Bach. Pojawia się Arkadiusz Robaczewski: „Siła naszego kraju tkwi w tradycyjnym, katolickim wychowaniu. Bez Najwyższego nie ma niczego!”. Zmienia się tło muzyczne, w uszy odbiorcy uderza niepokojący pagan-rock. Z ciemności wyłania się twarz Tomasza Szczepańskiego: „Naród bez tradycji jest nic nie wart. Pamiętaj o gromnicy dla Światowida w każdą Noc Kupały”. Ostre cięcie, tablica z wyborczym hasłem: „Ruch Narodowy. Jedyna Siła dla Polski. Wiemy, czego chcemy. Wygramy”.
Dzień elekcji. Część kandydatów przeszła. Udało się! Mamy realny wpływ na władzę!
Zaprzysiężenie. Tworzymy koło. Pierwsze głosowanie. Rozwiązujemy koło. Zaskakująca niezgodność poglądów. Ale głosujemy razem, na jednej sali. Tyle, że inaczej. I wszystko trzeba zaczynać od początku….
Adam Gmurczyk