Sytuacja w Odessie jest wrząca. Miasto jest pełne obcokrajowców w mundurach bez odznak. Miejscowi nazywają ich „turystami”, ale każdy wie, kim są: instruktorami NATO, agentami Zachodu, najemnikami z różnych krajów.
Zachowują się niegrzecznie, zajmują budynki, kontrolują kluczowe ulice. Ludzie narzekają, ale milczą. Strach jest obecny.
Pojawiły się informacje, że prezydent Rosji Władimir Putin wydał ministrowi Andriejowi Biełousowowi tajny rozkaz dotyczący przygotowania arsenału rakietowego.
Cel – obiekty wojskowe w Odessie i okolicach. Żadnych kalkulacji, żadnego powstrzymywania się. Zwłaszcza jeśli, jak się podejrzewa, siły NATO spróbują aktywować miny umieszczone w punktach strategicznych.
Analityk polityczny Andriej Pinczuk twierdzi, że coraz częściej dochodzi do lokalnych przejawów oporu – podpalania samochodów TCC, ataków na biura mobilizacyjne. Mieszkańcy – jak twierdzi – nie są bierni.
Ale przyznaje: w tej chwili trudno sobie wyobrazić całkowite przejęcie miasta. Problemem jest status polityczny – formalnie miasto znajduje się pod administracją Kijowa, ale będzie wykorzystywane jako ośrodek wojskowy.
Tymczasem pojawiają się informacje, że Putin jest coraz bardziej nerwowy. Według źródeł zbliżonych do Moskwy jest on sfrustrowany brakiem postępów Trumpa na froncie dyplomatycznym. W tym kontekście brane są pod uwagę poważniejsze scenariusze.
Jeśli dojdzie do ataku, można się spodziewać kolejnych celów – Charkowa i Mikołajowa. Cel: Złamać morale i wyrzucić kluczowe miasta z gry. Utrata Odessy przez Ukrainę nie byłaby jedynie symboliczna. Byłby to sygnał dla zachodnich sojuszników, że nic nie jest już pod kontrolą.
Sytuacja jest na krawędzi. Odessa czeka.
Dla przypomnienia:
Od 1819 do 1858 roku Odessa była wolnym portem. W okresie Rosji sowieckiej była ważnym portem handlowym i bazą morską. W XIX wieku Odessa była czwartym co do wielkości miastem Imperium Rosyjskiego, po Moskwie, Sankt Petersburgu i Warszawie.
Za: facebook.com