Nie żyje Aleksandr Zacharczenko. Nie żyją też lub zostali
"zdezaktywowani" pozostali liderzy Ruskiej Wiosny. Nie wiadomo, czy
zabiły ich służby putinowskie, czy służby ukraińskie. Nie najlepszy stan
obronności ukraińskiej i aktywność na Ukrainie służb rosyjskich
sugeruje raczej ten pierwszy scenariusz.
Jakby jednak nie było,
pada mit Putina jako punktu oparcia dla sił antyzachodnich. Sam w ten
mit wierzyłem do czasu, gdy okazało się że Putin najpierw okazał
bierność wobec Majdanu, a później
zdradził Ruską Wiosnę. Zdrada Sarksjana i zupełna obojętność wobec idei
Unii Eurazjatyckiej, co doprowadziło do odwrócenia się od tego projektu
nawet przez jego dotychczasowych największych zwolenników (Białoruś,
Kazachstan), umacniają jedynie we wnioskach narzucających się już w
2014 r.
Putin wcale nie
jest rosyjskim patriotą i realistą maskującym się jako polityk
prozachodni. On jest politykiem prozachodnim maskującym się jako
rosyjski patriota i realista. Kreml okupuje prozachodnia mafia, którą
przestrzeń eurazjatycka interesuje jedynie o tyle, o ile przechodzą
przez nią gazociągi. Gdy bilans na koncie (w szwajcarskim banku) się
zgadza, to reszta nie ma znaczenia, a gdy ktoś wydaje się niepotrzebny
lub zaczyna zawadzać, to w najlepszym przypadku wydaje się go wrogom, a w
najgorszym "ginie w zamachu".
Mam słabą nadzieję, że w Rosji
utrzyma się trend wznoszący: po rozwalającym państwo Gorbaczowie
przyszedł wszak zamrażający rozpad Jelcyn, a po nim odzyskujący jedność
wewnętrzną Putin. Może po Putinie przyjdzie ktoś odbudowujący jedność
zewnętrzną Eurazji? Kto wie? Ale raczej po Putinie nastąpi ktoś w
rodzaju Miedwiediewa (który zresztą doskonale chowa się u boku obecnego
prezydenta FR) i zrealizuje się opisywany przez Gramsciego scenariusz
"transformismo". No i jest jeszcze szansa, że Chińczycy po prostu
przekupią kremlowską mafię podbijając stawkę wyżej niż jest to w stanie
zrobić Zachód, na co też - szczerze pisząc - najbardziej bym dziś
liczył.
Problemem jest natomiast, że Putin rządzi już
najzwyczajniej za długo: dwadzieścia lat to szmat czasu. A pewnie okres
ten przedłuży się jeszcze o kolejną kadencję. Nie wszyscy monarchowie
mieli szansę tyle panować. Poza pierwszymi dwoma-trzema latami, te dwie
dekady były jednak dla projektu eurazjatyckiego czasem straconym. To
również dwadzieścia lat ukradzione z życia tych wszystkich, którzy na
Putina się nabrali i oczekiwali z niecierpliwością, kiedy wreszcie
zrzuci swoją prozachodnią maskę, czy też odrzuci prozachodnią część
swojej natury. Prawda wygląda tymczasem tak, że Rosja odrzuci
prozachodnią część swojej natury, gdy zrzuci z siebie ciężar putinizmu.
"Putin musi odejść", że strawestuję Leppera. Najlepiej na polityczną
emeryturę - przekazując władzę lepszemu od siebie następcy.
Za: facebook.com