Prawda o aborcji boli zwolenników
zabijania nienarodzonych dzieci w łonach matek. Okazuje się, że którzy
nie cofną się oni przed niczym, by nie pozwolić obrońcom życia na
dotarcie z przekazem do obywateli. Po aktach wandalizmu, przyszedł czas
na groźne działania – niszczony już wcześniej samochód Fundacji
Pro-Prawo do Życia, tym razem został spalony. Na lewackich forach
zapanował entuzjazm. Kto powstrzyma tę falę nienawiści?
Jak podała Fundacja Pro-Prawo do Życia, w nocy z 16 na 17 września
zdemolowano i podpalono samochód, na którym umieszczone były banery
pokazujące skutki zabijania nienarodzonych. Samochód stał przy ul.
Emiliana Konopczyńskiego w Warszawie.
„Co ciekawe, film przedstawiający płonący wieczorem samochód pojawił
się na proaborcyjnych grupach w mediach społecznościowych. Został on już
zarchiwizowany na potrzeby przesłuchań policyjnych. Co symptomatyczne,
nikt z komentujących (wśród nich również byli proaborcyjni aktywiści)
nie zająknął się nawet o niebezpieczeństwie pożaru, ciesząc się jedynie z
płonącego samochodu” – podało stopaborcji.pl. Jak domyślają się obrońcy
życia, taka reakcja może wskazywać, że w środowisku lewackim wandale i
podpalacze są znani. Straty oszacowano na 10 tys. zł.
To nie pierwszy raz, gdy zwolennicy aborcji chcą zakrzyczeć prawdę o
aborcji. W przeszłości obrońców życia oskarżano już o kłamstwo i
fałszowanie zdjęć – szybko okazało się, że pokazują one prawdę o aborcji
i prawdziwe ofiary tego krwawego procederu. Na nic zdały się skargi i
pozwy sądowe w tym zakresie. Lewacy przeszli więc do rękoczynów –
niszczenia antyaborcyjnych wystaw, ataków słownych i fizycznych na
działaczy pro-life, a obecnie do spalenia własności Fundacji.
Źródło: stopaborcji.pl
MA