piątek, 19 października 2012

Ks. Jerzy Popiełuszko ( 14.IX.1947 – 25.X. 1984 ) – jak zginął ?



28 rocznica porwania

     Jak naprawdę zginął ksiądz Jerzy Popiełuszko? Częściową odpowiedzią na to pytanie jest protokół przesłuchania milicjanta Romana Nowaka. Nowak - w latach 80. opiekun psa tropiącego - kilkadziesiąt minut po uprowadzeniu księdza Jerzego przyjechał do Górska. - Pies nawąchał siedzenie obok kierowcy i potem przeszedł kilkadziesiąt metrów dalej, aż do bocznej drogi wiodącej do Górska - opowiada Nowak. Próbę kilkakrotnie powtarzano. Za każdym razem czworonóg podejmował trop i gubił go w tym samym miejscu, co oznaczało, że właśnie tam ksiądz Jerzy został wciągnięty do innego samochodu.

wtorek, 2 października 2012

PRAWDZIWA DATA ODZYSKANIA PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI

7.10.1918 r., Warszawa.
Odezwa Rady Regencyjnej proklamująca niepodległość Polski.




Rada Regencyjna do Narodu Polskiego!

     Wielka godzina, na którą cały naród polski czekał z upragnieniem, już wybiła.
     Zbliża się pokój, a wraz z nim ziszczenie nigdy nie przedawnionych dążeń narodu polskiego do zupełnej niepodległości.
     W tej godzinie wola narodu polskiego jest jasna, stanowcza i jednomyślna.
     Odczuwając tę wolę i na niej opierając to wezwanie, stajemy na podstawie ogólnych zasad pokojowych, głoszonych przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, a obecnie przyjętych przez cały świat, jako podstawa do urządzenia nowego współżycia narodów.
     W stosunku do Polski zasady te prowadzą do utworzenia niepodległego państwa, obejmującego wszystkie ziemie polskie, z dostępem do morza, z polityczną i gospodarczą niezawisłością, jako też z terytorialną nienaruszalnością, co przez traktaty międzynarodowe zagwarantowane będzie.
     Aby ten program ziścić, musi naród polski stanąć jako mąż jeden i wytężyć wszystkie siły, by jego wola została zrozumiana i uznana przez cały świat.
     W tym celu stanowimy:
     1) Radę Stanu rozwiązać.
     2) Powołać zaraz rząd, złożony z przedstawicieli najszerszych warstw narodu i kierunków politycznych.
     3) Włożyć na ten rząd obowiązek wypracowania, wspólnie z przedstawicielami grup politycznych, ustawy wyborczej do Sejmu polskiego, opartej na szerokich zasadach demokratycznych, i ustawę tę najpóźniej w ciągu miesiąca do zatwierdzenia i ogłoszenia Radzie Regencyjnej przedstawić.
     4) Sejm niezwłocznie potem zwołać i poddać jego postanowieniu dalsze urządzenie władzy zwierzchniej państwowej, w której ręce Rada Regencyjna, zgodnie ze złożoną przysięgą, władzę swoją ma złożyć.

     Polacy! Obecnie już losy nasze w znacznej mierze w naszych spoczywają rękach. Okażmy się godni tych potężnych nadziei, które z górą przez wiek żywili wśród ucisku i niedoli ojcowie nasi. Niech zamilknie wszystko, co nas wzajemnie dzielić może, a niech zabrzmi jeden wielki głos: Polska Zjednoczona Niepodległa.

Aleksander Kakowski, Józef Ostrowski, Zdzisław Lubomirski
prezydent ministrów Jan Kucharzewski

piątek, 21 września 2012

EUROPA W MORZU ISLAMU



     Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Przysłowie to można by zastosować do Palestyńczyków, ale patrząc przez ten pryzmat możemy nie dostrzec jak wielkim zagrożeniem dla Europy jest islam. Problem ten jest bagatelizowany, nie zauważa się ogromnej siły i ekspansywności, z jaką świat islamski przystąpił do ataku na wartości, które od wieków były fundamentem naszej łacińskiej cywilizacji. Najlepszym tego przykładem jest Francja, gdzie mieszka powyżej 4,5 miliona muzułmanów a liczba ich klubów i stowarzyszeń sięga prawie 3 tysięcy.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

POLSKA BEZ POLSKIEJ PRASY


    Środki masowego przekazu (prasa, radio, internet, TV) są czynnikami współdecydującymi o postawie moralnej i patriotycznej Narodu. Dlatego też zawsze powinny znajdować się w rękach polskich, bez względu czy jest to na rękę obecnym „elitom politycznym” w naszym Kraju czy też z oczywistych powodów nie.
Po roku 1989 większość tytułów prasowych znalazła się w rękach zagranicznych spółek i grup wydawniczych oraz części starej PZPR - owskiej nomenklatury („Trybuna”, „Wprost” czy nowo stworzony przez rzecznika prasowego PRL Jerzego Urbana tygodnik „Nie”). Dla „koncesjonowanej opozycji” stworzono „Gazetę Wyborczą” z redaktorem Michnikiem na czele.

piątek, 3 sierpnia 2012

Karlizm Część II Dzieje w czasie Krucjaty i tuż po niej


„To pospolite ruszenie choć zdawało się dziwaczne, miało w sobie coś godnego i wzruszającego, ożywiała je bowiem szczera wiara; ukazywała dawną monarchię i była ostatnim obrazem odchodzącego świata. Widziałem starych szlachciców, o surowej twarzy, siwych włosach, w podartych kapotach, z tornistrem na plecach, strzelbą przewieszoną przez ramię, idących o kiju i podtrzymywanych przez synów(…) Widziałem młodzieńców leżących pod drzewem i kapelana klęczącego u ich wezgłowia: odprawiał ich do Ludwika Świętego, którego dziedziców musieli bronić”
François-René de Chateaubriand

Co prawda, słowa Chateaubriand’a dotyczyły Armii Książąt, walczącej z rewolucjonistami, w czasie Rewolucji Antyfrancuskiej, jednak doskonale obrazują one nastrój Karlistów w czasie Wojny Domowej w Hiszpanii. Jednak zacznijmy od początku. Do szykowanego przez Generała Mola powstania hiszpańscy legitymiści początkowo nie chcieli przystąpić, powodem waśni była wizja Hiszpanii po zwycięstwie powstańców. Generał Mola, chciał Hiszpanii laickiej, Karliści katolickiej, Generał Mola chciał walczyć pod flagą republikańską, a karliści pod flagą „starej” Hiszpanii, Generał Mola chciał republiki, a karliści monarchii (Oczywiście legitymistycznej) 11 czerwca 1936 roku władze karlistowskie wystosowały warunki które muszą zostać spełnione żeby Karliści, przyłączyli się do powstania, początkowo Mola nie chciał się zgodzić, jednak w wyniku kompromisu dochodzi do zgody. W momencie wybuchu powstania, wsie z północnej Hiszpanii, się wyludniają, wszyscy mężczyźni wyruszają do punktów zbornych armii krzyżowców. Zmierzając do celu Karliści podśpiewywali sobie:
 „Navarra zawsze była wiernym obrońcą
Jezusa Chrystusa naszego Króla
Dla niego teraz wyruszamy, Nawaryjczycy
By bronić jego Świętego Prawa

Za Chrystusa Króla i Wybawiciela
Chłopcy z Nawarra, odważni bohaterowie
Przysięgamy walczyć
Do zwycięstwa lub śmierci”

Parę dni po wybuchu powstania w Nawarze zgromadziło się ponad 20000 karlistów. I nie ma co się oszukiwać głównie na nich ciążył ciężar walki z republikanami, aż do momentu przybycia wojsk generała Franco z Maroka. 19 kwietnia 1937 roku generał Franco łączy Falange i Karlistów w FET y JONS czyli Hiszpańską Falangę Narodowo Syndykalistyczną wraz z Juntami Ofensywy Narodowo Syndykalistycznej), swojego rodzaju sojusz ekstremów. Po wygranym przez Frankistów powstaniu, jeden z Karlistów dostaje tekę ministra wojny, a następnie zostaje kapitanem generalnym sił zbrojnych. Teoretycznie zjednoczona  z Karlizmem Falanga, nie mogąc znieść tradycjonalizmu legitymistów, dokonuje kilkakrotnie zamachów na wyższych urzędników karlistowskich, dopuszczając się między innymi rzucenia bomby w sam środek procesji. Część czytelników zapewne zadaję sobie pytanie „A co z pretendentem?” otóż od śmierci Alfonsa Karola I w Wiedniu 29 września 1936 roku, nie wiadomo kto jest faktycznym Królem Hiszpanii. Dlatego generał Franco nie przekazał 1975 roku władzy Królowi tylko uzurpatorowi Janowi Karolowi, a każdy widzi jak wygląda Hiszpania pod jego rządami.
                                                                                                                                               Kamil Piętak

poniedziałek, 2 lipca 2012

Faszyzm a nacjonalizm

Na początku należy stwierdzić, iż pomiędzy nacjonalizmem a faszyzmem istnieją duże i zasadnicze różnice programowe. Propaganda antynarodowa prowadzona przez ostatnie dziesięciolecia wmówiła ludziom, że pomiędzy faszyzmem, nazizmem (hitleryzmem) i nacjonalizmem można postawić znak równości.

Oczywiście jest to kompletny fałsz i celowo rozpowszechniane kłamstwo. Prawda jest taka, iż u podstaw narodzin faszyzmu legły trzy prądy ideowe, wśród których (obok neoidealizmu i syndykalizmu) znalazł się nacjonalizm.

piątek, 29 czerwca 2012

KARLIZM


Część I – do czasów Krucjaty.

LEGITYMIZM (franc. légitimité, hiszp. i portug. legitimismo, wł. legittimismo, niem. Legitimismus, ang. Legitimism) - zasada prawowitości dynastycznej, wywiedziona z fundamentalnej normy chrześcijańskiej teologii politycznej o pochodzeniu władzy z woli Bożej, określająca porządek sukcesji naturalnej w monarchii dziedzicznej, obserwowany według reguł prawa zwyczajowego, wykształconych w tradycji danego królestwa.
Za: http://haggard.w.interia.pl/legitymizm.html
W roku 1833 roku, w wieku 49 lat w Madrycie umiera Król Hiszpanii Ferdynand VII, jako że Król nie miał męskiego potomka, władze po nim przejmuje jego córka Izabella. Teoretycznie sprawa wydaję się jasna, Umarł Król, Niech żyje Król, a właściwie królowa. Jednak sprawa wydaję się komplikować gdy weźmiemy pod uwagę, że od czasu rządów Burbonów w Hiszpanii, w tym kraju panowało prawo salickie, które wykluczało możliwość dziedziczenia władzy przez kobiety.

piątek, 1 czerwca 2012

MONARCHIŚCI DRUGIEJ RZECZYPOSPOLITEJ (1919-1939) (fragment większej całości) Bartłomiej Kluska


 1. „Jest to rzeczą charakterystyczną, że dotąd nie znalazła się w Polsce całej nawet jednostka, która by otwarcie w tej lub innej formie wystąpiła jako szermierz idei monarchicznej” – pisał w sierpniu 1922 roku publicysta „Rzeczypospolitej”[1], nie miał jednak racji, albowiem istniały nie tylko takie jednostki, lecz i aktywnie działające organizacje.
Wszak już w roku 1919 na łamach narodowo-radykalnego pisma „Liberum Veto”, którego redaktorem był Adolf Nowaczyński, Leszek Gembarzewski w serii artykułów przestrzegał przed zagrożeniami niesionymi przez demokrację oraz promował monarchię jako ustrój „zabezpieczający warunki prawidłowego postępu”[2]. Nie był zresztą Gembarzewski żadnym wyjątkiem, ponieważ podobne głosy wychodziły wówczas także spod piór m.in. Jana Zamorskiego, Zbigniewa Dobieckiego i Stanisława Mackiewicza[3].

poniedziałek, 28 maja 2012

ŻOŁNIERZE NARODU MISJONARZAMI PRAWDY


    Całe życie bojowników Ruchu Narodowego usłane jest szeregiem przeszkód (pomówień, zakazów itp.) ze strony sił wrogich Porządkowi Naturalnemu i Odwiecznej Prawdzie. Czy ma to jednak oznaczać, że mamy się poddać i wyrzec swoich ideałów? Na pewno nie! Wprost przeciwnie! Naszym naczelnym zadaniem jest zbudowanie (lub odbudowanie) świata będącego w ostrej opozycji do świata obecnego, będącego zbiorem fałszu, obłudy, kłamstwa i bezideowości. Lecz aby to osiągnąć musimy utworzyć w każdym zakątku naszego Kraju Legiony naszych bojowników, będących misjonarzami naszej idei, której naczelnym celem jest przywrócenie ludziom wiary w Boga, Naród i Państwo.

poniedziałek, 21 maja 2012

Obóz Narodowo - Radykalny Wczoraj - MY Dzisiaj!

Czym był ONR? Czy tylko partią polityczną, jakich było wiele przed wojną w Polsce? Nie, był Ruchem niosącym odrodzenie moralne i polityczne Polsce i Polakom. ONR powstały 14.04.1934 roku był bastionem polskości i katolickiego nacjonalizmu.

Organizacja ta była awangardą w działaniu na rzecz zbudowania Wielkiego Katolickiego Państwa Narodu Polskiego, gdyż nie tylko myślą i słowem, ale i czynem walczyła „O Tę, co nigdy nie zginęła”. Działaczom Obozu Narodowo - Radykalnego za ich trud i poświęcenie, postawienie na szali swojego zdrowia a często i życia należy się wieczny szacunek i uznanie. ONR nie wahał się walczyć wszelkimi środkami o narodowy charakter państwa polskiego. My, jako polscy nacjonaliści skupieni w różnych organizacjach narodowych musimy kontynuować ich walkę o jakże szczytne idee.

niedziela, 13 maja 2012

Przełom narodowy

Nasza Ojczyzna POLSKA umiera! Rozkład ekonomiczny Kraju oraz moralny Narodu postępuje w zastraszającym tempie. Niszczy się poprzez sterowaną odgórnie dezinformację oraz zmasowaną antynarodową propagandę wartości tak bliskie każdemu Polakowi: religię katolicką, życie rodzinne, patriotyzm.

W miejsce powyższych świętych wartości proponuje się: bezideowość, wszelakiego rodzaju zboczenia przeciwko naturze, zabijanie nienarodzonych w imię fałszywie pojętej wolności jednostki, ateizm lub religie fałszywe, brak poszanowania dla Tradycji i Kultury Narodowej, pogoń za pieniądzem ( nie chodzi tu o zwykłą relację typu praca- płaca, lecz o to, iż dla wielu ludzi pieniądz stał się bogiem, któremu są gotowi poświęcić wszystko, na przykład wolny czas, który powinni przeznaczyć na życie rodzinne, poprawę swojego stanu zdrowia (kłania się V Przykazanie) itp.

poniedziałek, 7 maja 2012

Dom smagany wiatrem (fragment) Powieść watykańska Malachi Martin



Dedykowane papieżowi Piusowi V
nas cześć Maryi
Królowej Różańca Świętego


Prolog historyczny
Zwiastuny końca

1957

Mężowie stanu szkoleni w surowych czasach i w warunkach bezwzględnej międzynarodowej rywalizacji finansowej i gospodarczej nie są podatni na uleganie złym czy dobrym znakom. A jednak czekające ich dzisiaj przedsięwzięcie było tak obiecujące, że sześciu ministrów spraw zagranicznych zgromadzonych w Rzymie owego 25 marca 1957 r. czuło namacalnie, iż wszystko dokoła - całe to miasto z jego niewzruszonym centralizmem pierwszego miasta Europy, rześki wiaterek,  czyste niebo, pogodny nastrój tego szczególnego dnia - tchnie błogosławieństwem pod adresem tych, którzy kładą podwaliny pod nowy gmach narodów.
Tych sześciu mężczyzn i ich rządy, partnerów w tworzeniu nowej Europy, która zmiecie ze sceny wojowniczy nacjonalizm, tylekroć dzielący starożytny obszar, ożywiała ta sama wiara. Oto otwierają przed swymi krajami szerokie horyzonty ekonomiczne i wyższe cele polityczne, o jakich nikt do tej pory nawet nie marzył: zebrali się tu, by podpisać Traktat Rzymski. Zamierzali powołać do życia Europejską Wspólnotę Gospodarczą.
W ich stolicach  ludzie mieli w pamięci tylko śmierć i zniszczenie. Zaledwie rok temu Sowieci potwierdzili swój ekspansjonizm, topiąc we krwi powstanie na Węgrzech. Każdego dnia sowieckie oddziały pancerne mogły runąć na Europę. Nikt się nie łudził, że USA z ich planem Marshalla wezmą na siebie na stałe ciężar budowania nowej Europy. Żaden rząd europejski nie chciał znaleźć się w żelaznym uścisku USA i ZSRR, których rywalizacja mogła się tylko pogłębić w nadchodzących dziesięcioleciach.
Jakby wdrażając się do zgodnego działania, ministrowie jeden po drugim podpisali się pod dokumentem jako twórcy EWG. Trzech reprezentantów narodów Beneluksu zrobiło to dlatego, że Belgia, Holandia i Luksemburg, kluczowe kraje nowej wspólnoty, wypróbowały już i uznały za słuszną, w każdym razie za dostatecznie słuszną, ideę nowej Europy. Minister reprezentujący Francję podpisał dokument w imieniu  kraju, który miał stać się  bijącym sercem nowej Europy, tak jak był zawsze sercem starej. Włoch - dlatego, że kraj ten był żywą duszą Europy. Niemiec Zachodnich dlatego, że świat wreszcie przestanie patrzeć z ukosa na ten kraj.
Tak tedy narodziła się Wspólnota Europejska. Były toasty na cześć geopolitycznych wizjonerów, dzięki którym ten dzień mógł się ziścić: Roberta Schumana i Jeana Monneta z Francji, Konrada Adenauera z Niemiec, Paula-Henriego Spaaka z Belgii. I wszyscy składali sobie gratulacje. Niedługo Dania, Irlandia i Anglia dostrzegą mądrość nowego przedsięwzięcia, a po nich - przy odrobinie ciepłej pomocy - przyłączą się Grecja, Portugalia i Hiszpania. Oczywiście pozostawał problem utrzymania Sowietów w ryzach. No i kwestia znalezienia nowego środka ciężkości. Lecz jedno nie ulegało wątpliwości: jeśli Europa miała przeżyć, EWG musiała stać się jdej kołem napędowym.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Europa zjednoczona czy chrześcijańska? - Tomasz Jazłowski


    Na naszych oczach rozgrywa się jedna z ostatnich bitew o Europę w jej chrześcijańskim wymiarze. Atakowane są podstawowe wartości narodowe i religijne. Prawdziwych patriotów i wyznawane przez nich zasady moralne opluwa się medialnie nazywając ich oszołomami i ciemnogrodem. Niestety, ofensywa sił wrogich Narodom a co za tym idzie pojedynczemu człowiekowi, jak dotąd nie napotyka na zbyt wielki opór. Dlaczego? Czyżby ludzie godzili się na taki stan rzeczy? W pewnym sensie musimy stwierdzić, że tak. Ludzie są ogłupiani, nie bójmy się użyć tego słowa, tak – ogłupiani i otumaniani przez środki masowego nacisku, o przepraszam – przekazu, które to znajdują się w rękach sił wrogich Kościołowi, Narodowi i Państwu, sił obcych naszej Chrześcijańskiej Cywilizacji, kulturowo i politycznie. W imię „dobra ludzkości” niszczy się człowieka poprzez przetrącanie mu kręgosłupa moralnego. W umysłach ludzkich zasiewa się urojone pomysły całkowitej „wolności jednostki”, zjednoczenia Narodów pod egidą Unii Europejskiej w jeden naród europejski – pomysły chore i zarazem szaleńcze w swych założeniach.

piątek, 13 kwietnia 2012

DEKLARACJA KATOLICKIEGO INSTYTUTU NARODOWO - ROJALISTYCZNEGO CHRISTUS REX


DEKLARACJA IDEOWA

PODDANI - NIE OBYWATELE!

      Jesteśmy polskimi nacjonalistami - monarchistami (narodowymi integrystami). Wierzymy dogłębnie, iż Monarchia jest jedynym ustrojem politycznym mogącym uratować i uzdrowić Naród i Państwo Polskie.
KATOLICKI INSTYTUT NARODOWO-ROJALISTYCZNY CHRISTUS REX jest Ruchem - płaszczyzną porozumienia dla wszystkich narodowych monarchistów głęboko wierzących w odrodzenie PRYMATU DUCHA nad wszelką zgnilizną duchową i moralną toczącą nasz Naród i Państwo.
System liberalno - demokratyczny, którego początków należy szukać w roku 1789 - roku krwawej rewolucji antyfrancuskiej i początkiem narzucenia światu Nowego Porządku, nigdy nie uzyskał aprobaty ze strony prawdziwych obrońców ancien régime, do których i my się zaliczać pragniemy!


DEKLARACJA KATOLICKA

     Jesteśmy wiernymi Katolickiej Tradycji Świętego Kościoła Rzymskiego.
Kościół Rzymsko-Katolicki poważnie osłabiony przez „reformy” Soboru Watykańskiego II od ponad 40 lat pozostaje w poważnym kryzysie doktrynalnym. Soborowe nauki pseudo-katolickie (ekumenizm, kolegializm, wolność religijna, nowa liturgia) od bardzo wielu lat funkcjonujące w życiu i nauczaniu Kościoła doprowadziły do osłabienia i zaniku Wiary u wiernych w Polsce jak i w większości krajów całego świata. Obojętność religijna, nieznajomość podstawowych prawd Wiary, jak i samych praktyk religijnych u wiernych to nie jedyne zatrute owoce Vaticanum II. Postępujące zeświecczenie duchowieństwa, ich otwartość na świat i jego nowe prądy ideowe i filozoficzne niezgodne z odwiecznym magisterium Kościoła to  rzeczy wołające o pomstę do Nieba.
Tylko nowa KONTRREFORMACJA KATOLICKIEJ TRADYCJI jest w stanie odrodzić Kościół Chrystusowy i przywrócić mu utracony blask niebiańskiej chwały!

DEKLARACJA NARODOWA

     „Poprzez Ruch Narodowo-Radykalny do Wielkiej Polski - Królestwa Polskiego”. Hasło to stanowi nasze ideowe zawołanie i kierunek działania. Wszelkie doktryny polityczne oparte na XIX wiecznych mrzonkach (komunizm, socjalizm, liberalizm, kapitalizm, modernizm) muszą zostać odrzucone jako z gruntu fałszywe, niszczące życie kulturalno - polityczno - gospodarcze Narodów. Naród Polski zrzucając jarzmo republikańskiej demokracji tzn. w jakiejkolwiek postaci rządy Ludu (i jego synonimów: społeczeństwa czy też i narodu) musi stać się Narodem Monarchistów. Narodem chcącym i umiejącym przeprowadzić skuteczną Kontrrewolucję uwieńczoną powrotem Króla na należne mu miejsce i oddanie mu władzy absolutnej.
Tron Polski tak wielce zasłużony dla obrony Cywilizacji Łacińskiej raz jeszcze musi ukazać swą wielkość, przywiązanie i wolę walki o Chrześcijańską Europę, Kościół Rzymski i Stary Ład!

DEKLARACJA EKONOMICZNA

     Ustrojem gospodarczym Wielkiej Polski nie może być ustrój oparty na całkowitym państwowym centralizmie gospodarczym (komunizm, socjalizm itp.) jak i gospodarce czysto wolnorynkowej (kapitalizm), wykluczającej jakikolwiek interwencjonizm, potrzebny niekiedy do poprawnego funkcjonowania państwa. Komunizm jak i kapitalizm pochodzą z jednego pnia ideologicznego braci fartuszkowych: MATERIALIZMU. Obydwa ustroje narzucają Narodom, wśród których funkcjonują wyższość MATERII nad DUCHEM, co nieuchronnie prowadzi te Narody do samozniszczenia. Oczywiście krytyka ustroju kapitalistycznego nie wiąże się z negacją własności prywatnej, z którą jest on utożsamiany. Małe zakłady przemysłowe (rodzinne) powinny stać się podstawą gospodarki Królestwa Polskiego, natomiast strategiczne gałęzie przemysłu muszą pozostać w rękach Królewskiego Państwa.
System bankowy oparty być musi na Centralnym Banku Królewskim, który byłby gwarantem niezależności polskiej gospodarki. Ustrojem gospodarczym przyszłego Królestwa musi być ustrój korporacyjny, gdzie Izba Korporacyjna powinna pozostać ciałem doradczym przyszłego Monarchy lub z jego woli stanowić akty legislacyjne.

wtorek, 27 marca 2012

Historyczna rola Action Française - prof. Jacek Bartyzel

„Nacjonalitaryzm” a „nacjonalizm integralny”

Nacjonalizm, zrodzony (choć jeszcze nie noszący tej nazwy) pośród konwulsji Rewolucji 1789 roku we Francji – i rozprzestrzeniający się stamtąd błyskawicznie również do krajów przez rewolucyjne armie francuskie ujarzmianych – przez całe stulecie był wszędzie i ściśle związany z ideami rewolucyjnymi: „wolnością, równością i braterstwem”, liberalizmem, republikanizmem, wojującym laicyzmem, ideałem scentralizowanego i demokratycznego państwa narodowego.
Legitymizmowi monarchicznemu i teorii „suwerenności królów” przeciwstawiał on demokratyczną koncepcję „suwerenności ludu”; historycznym prawom dynastii, krajów czy prowincji – postulat tworzenia państw na etnicznej „zasadzie narodowościowej” (principe des nationalités) – stąd uprawnione jest nazywanie go „nacjonalitaryzmem”; hierarchicznej strukturze tradycyjnego ładu społecznego i zasadzie arystokratycznej – postulat równej wolności niezróżnicowanych i wyzwolonych z „więzów stanowych” jednostek, a także kult „ludowości” i apoteozę „prostego człowieka”, niezepsutego i nieuczonego ludu, który „czuje i wierzy głęboko”.
W XIX-wiecznych leksykonach słowo national traktowano po prostu jako synonim słowa libéral. Francuscy „patrioci roku II” gilotynowali króla Francji i spławiali do rzek dziurawe barki z księżmi i zakonnicami.

poniedziałek, 26 marca 2012

Monarchia Narodowa jako hasło XX wieku

Poniżej prezentujemy obszerne fragmenty broszury "Monarchia Narodowa jako hasło XX wieku" (Warszawa 1934) autorstwa czołowego polskiego monarchisty okresu międzywojennego - Leszka Adolfa Gembarzewskiego w opracowaniu Arkadiusza Mellera. Tekst pierwotnie ukazał się w kwartalniku "Myśl.pl Pismo społeczno-polityczne", 2008, nr 12, s. 64-68.


Jedną z najbardziej szkodliwych rzeczy w polityce jest fatalizm. Wydaje się, że niestety od stu pięćdziesięciu mniej więcej lat Europa choruje na fatalizm; nie chodzi tutaj o wiarę w proroctwa , o uczuciowe przedstawianie sobie czegoś, o grę wyobraźni, ale jest gorzej: utwierdza się hipnotyczne pseudo-racjonalistyczne przekonanie o nieuniknionym i takim, a nie innym rozwiązaniu problemów politycznych i polityczno społecznych. To przekonanie, choć racjonalistycznie ujmowane, jest ,,widzi mi się”, jest fatalizmem i to szkodliwym fatalizmem. Filozofowie, którzy wywołali wielką rewolucję francuską, działacze rewolucyjni i wszyscy wielbiciele katastrofy z końca XVIII wieku rzucili w świat kilkanaście ,,dogmatów”, które świat powtarza, wyznaje i przyjmuje, tak, jakby koniecznie miały się urzeczywistnić wizje Zygmunta Krasińskiego z ,,Nieboskiej Komedii”.

Jednym z głównych dogmatów fatalizmu, którego ogólne miano Demokracja, jest republikanizm. Doszło to już tak daleko, że nie rozumuje się nad zaletami czy wadami monarchii, lecz przyjmuje się republikę, jako wyraz naturalny ,,naszych czasów”. A jednak należy pomyśleć o tym, że przeszło tysiąc lat żyła Europa, zorganizowana politycznie przez szereg dziedzicznych monarchii chrześcijańskiej i w każdym wieku ludzie byli inni i monarchia była inna, choć oparta zawsze na kilku niewzruszonych zasadach, na tym, co nazywano ,,prawami fundamentalnymi” królestw. Pomimo wszystkich wojen i wszelkiego rodzaju przewrotów, które się w ciągu tysiąclecia  dokonywały, ,,prawa fundamentalne” pozostawały w mocy i można mówić o politycznej i dziejowej ewolucji od czasu ukonstytuowania się nowych zrębów państwowych, po upadku cesarstwa rzymskiego aż do wielkiej rewolucji francuskiej.

Cała istota chrześcijańskiego monarchizmu europejskiego zawarta jest właśnie w dziejach monarchizmu francuskiego, najwcześniej, najpotworniej i najniesprawiedliwiej obalonego, w myśl życzeń tajnych związków międzynarodowych, które dobrze sobie zdawały sprawę, że kruszenie tysiącletniego porządku należy rozpocząć od ,,najstarszej córki Kościoła”.

sobota, 17 marca 2012

Proces germanizacji Śląska w ujęciu profesora Feliksa Konecznego


   Podjęcie tematu procesu germanizacji ziem śląskich w dzisiejszych czasach, wydaje się bardzo właściwym działaniem, które konstytuuje się w obozie obrońców polskości Śląska, ziemi nadal zagrożonej przez rewindykatorów niemieckich. Te roszczenia germańskie są obecnie wyrażane przez liczne grono wielbicieli Rzeszy w postaci tzw. Ruchu Autonomii Śląska i innych pomniejszych organizacji, sponsorowanych przez niemieckie „geldy”. Przedstawiony w wykładzie proces zniemczania Śląska ma charakter skrótowy i chronologiczny, a kończy się w drugiej połowie XIX wieku, ze względu na cezurę czasową, która wyznacza powstanie dzieła pt. „Dzieje Śląska” Pana Profesora Konecznego (1896r.). To w oparciu o to dzieło powstał niniejszy referat. Wydaje się zasadnym dla omawianej tu tematyki, aby pogłębić studia nad problematyką germanizacji ziemi śląskiej o dzieje najnowsze, ale to już wykracza poza ramy wyznaczone konferencją. Początków germanizacji ziem śląskich należy upatrywać w osobie księcia wrocławskiego Henryka Brodatego, zwanym też Jędrzychem I Brodatym (1165-1238). Jest Henryk książę piastowski, tą osobą, która zachwycona niemczyzną powoduje szeroki napływ żywiołu niemieckiego na Śląsk: „Tysiącami sprowadzał Niemców z zagranicy, a osiedlając ich na polskiej ziemi, uwalniał ich od podatków. Polski wieśniak musiał się starać o utrzymanie książęcych grodów, musiał dawać księciu swą pracę i brać na swe barki wszystkie ciężary państwa; a o zagon rozpierał się sprowadzony kolonista niemiecki, który używał wszystkich dobrodziejstw porządku państwowego, ale na rachunek polskiego chłopa, bo sam od ciężarów był uwolniony. Polski mieszczanin uginał się pod książęcem jarzmem, ale nowo założone miasta niemieckie nie wiedziały o niczem, jak tylko o dochodach i korzyściach książęcej opieki”. Polski lud staję się w oczach Henryka jedynie nędznym wyrobnikiem, tanią siłą roboczą, wyzyskiwaną przez niemieckich rządców i właścicieli – ubożeją polskie miasta i wsie na korzyść ich niemieckich odpowiedników.

niedziela, 26 lutego 2012

ROZMOWA W TRAMWAJU


Niedawno jechałem prawie pustym tramwajem. Dzień był pochmurny, za oknem przemykały szare budynki kamienic. Nic tylko zasnąć. Z lekkiego letargu wyrwały mnie dwa podniesione głosy młodych ludzi siedzących nieopodal mnie. Znowu gówniarze się kłócą- pomyślałem. Ale nie, to nie była zwykła sprzeczka:

Problem jest w tym, że nie zgadzam się z twoim poglądem na temat monarchii oraz   z tym, że Naród ani rasa nie są istotne. Ja jestem nacjonalistą!

Źle mnie zrozumiałeś. Naród i rasa są bardzo istotne ale dla Katolika najpierw liczy się Wiara i według niej patrzy na świat i drugiego człowieka. Żadna inna idea nie może stać powyżej religii katolickiej – taka jest prawda. Ja jestem najpierw Katolikiem a później  monarchistą, nacjonalistą czy zwolennikiem separatystycznego życia ras.

No tak, zgadzam się, ale ty postawiłeś Monarchię ponad Narodem, jakby Naród się nie liczył a to Monarchia istnieje dla Narodu a nie na odwrót.

Cały czas wszyscy wkoło powtarzają słowo lud, społeczeństwo, naród, to samo znaczenie słowa w różnych odmianach. Trzeba pamiętać, że Król nie rządzi z nadania Narodu a tylko Boga. Naród natomiast trzeba szanować, dbać o niego ale nie stawiać na piedestale. Tam jest Bóg i z jego nadania Król. Władza do rządzenia narodami pochodzi od samego Stwórcy! Nie zapominajmy o tym! Ale jeszcze raz powtarzam: Naród jest bardzo ważny i nie wolno go lekceważyć.

czwartek, 9 lutego 2012

Brytyjski rząd chce użyć zabronionego gazu przeciwko demonstrantom. Naukowcy ostrzegają.

Naukowcy z londyńskiego Towarzystwa Królewskiego alarmują. Brytyjski rząd poważnie rozważa rozwój badań nad gazami paralityczno-drgawkowymi, które miałyby być użyte przeciwko demonstrantom. Badania takie są zakazane przez międzynarodowe konwencje.
Naukowcy z szacownego towarzystwa wysłali już do rządu Wielkiej Brytanii zapytanie, czy faktycznie takie badania mają miejsce. Włodarze jak do tej pory odpowiedzieli, że jedynie średniej klasy gaz podrażniający oczy i funkcje oddychania, podobny do gazu łzawiącego, jest przedmiotem ich zainteresowania. Potwierdzili za to, że chcieliby w przyszłości używać go do tłumienia zamieszek - pisze brytyjski "The Independent".

Silniejszy niż gaz łzawiący

Jednak naukowcy podejrzewają, że rząd chce znaleźć nowy środek i wykorzystać lukę w międzynarodowych przepisach. Ma on być zdecydowanie silniejszy, niż powszechnie dostępny gaz łzawiący i powodować paraliż i drgawki (ang. nerve-agent gas).W 1993 r. 182 państwa, podpisały konwencję o zakazie broni chemicznej (obowiązuje od 1997 r.). Zabrania ona produkcji, składowania, przekazywania i nabywania oraz użycia broni chemicznej. Co ważniejsze, konwencja zakazuje także badań nad tego typu substancjami. Obok celów militarnych, wymienia ona także zakaz użycia gazów przez policję.

Prowadzi do zmian w mózgu

Towarzystwo Naukowe ostrzega, że gaz, nad którym pracują rządowi chemicy, jest podobny do środka używanego przez rosyjskie siły bezpieczeństwa do rozpędzania tłumu. Badacze przywołują rządowe oświadczenie z 2009 r., w którym mówiło się o możliwości użycia gazu paraliżującego, jeśli będzie wymagała tego sytuacja.

- Ostatnie badania naukowe nie pozostawiają wątpliwości. Tego typu chemikalia prowadzą do nieodwołalnych zmian w ludzkim mózgu - ostrzega prof. Rod Flower z Queen Mary University w Londynie.

Premier: W przyszłości poprosimy armię o pomoc

W sierpniu ubiegłego roku w kilku miastach Wielkiej Brytanii doszło do poważnych zamieszek. Tłum przez kilka dni niszczył mienie, plądrował sklepy i walczył z policją.

- Władze rozprawią się z gangami, a jeśli w przyszłości dojdzie do zamieszek, to zwrócą się do armii o pomoc w walce z uczestnikami rozruchów - ostrzegł wtedy premier David Cameron na specjalnej sesji parlamentu na temat niepokojów w miastach.

wtorek, 7 lutego 2012

Iran przygotowany na odparcie ATAKU


Iran zaatakuje kraj, którego terytorium wykorzystają jego wrogowie do uderzenia na islamską republikę - powiedział wiceszef irańskiej Gwardii Rewolucyjnej generał Hosejn Salami

- Każde miejsce wykorzystane przez wroga do prowadzenia wrogich operacji przeciwko Iranowi spotka się w ramach odwetu z agresją ze strony naszych sił - oświadczył generał Salami podczas manewrów wojsk lądowych na południu Iranu.

Gwardia Rewolucyjna w sobotę rozpoczęła dwudniowe ćwiczenia w prowincji (ostanie) Kerman, mające pokazać militarną zdolność Iranu w czasie rosnącego napięcia między Teheranem a Zachodem w związku z irańskim programem jądrowym.

Według irańskich mediów manewry są ćwiczeniami wojskowymi na niewielką skalę.

USA i Izrael, główni wrogowie Iranu, nie wykluczają wojskowego uderzenia na ten kraj, jeśli dyplomacja nie przyniesie rozwiązania impasu. Iran twierdzi, że jego program nuklearny ma cele wyłącznie cywilne, a nie budowę broni jądrowej.

Iran ostrzegł też, że jego odpowiedź na takie uderzenie "zaboli", grożąc, że na cel weźmie Izrael i amerykańskie bazy w Zatoce Perskiej oraz zamknie Cieśninę Ormuz, przez którą przechodzi duża część eksportu ropy naftowej.

środa, 1 lutego 2012

O Katolickie Państwo Narodu Polskiego

Chcemy Polski Katolickiej! W tym stwierdzeniu zawiera się cały sens ideologii narodowo – radykalnej. Polska Chrystusowa to kraj, którego prawo oparte jest na DEKALOGU i głęboko przepojone moralnością i nauką katolicką. Środowiska lewicowe i liberalne głoszą iż wiara w Boga w XXI wieku jest niepasująca do stylu życia współczesnego człowieka. Wmawiają nam Polakom, żę  jeżeli już ktoś jest osobą wierzącą to niech Wiarę zachowa na swój własny użytek, niech to będzie jego prywatna sprawa, broń Panie Boże (!) aby zasady moralności katolickiej śmiał propagować w życiu publicznym. Bożek MATERIALIZMU  żąda państwa świeckiego a co się za tym kryje – ateistycznego. Z całą mocą naszej Świętej Wiary odrzucamy te szatańskie żądania i z pomocą Boga Najwyższego będziemy walczyć o Społeczne Panowanie Naszego Pana Jezusa Chrystusa!

    Przez tysiące lat istnienia różnych cywilizacji nikomu nie udało się wymyślić i opracować lepszego systemu etycznego i norm moralnych niż normy moralne i etyka katolicka. Nikt nie wymyślił i nie wymyśli, ponieważ KATOLICYZM dany jest nam ludziom od samego Boga, który jest istotą NAJDOSKONALSZĄ. Kto twierdzi inaczej powinien w trosce o swe dotychczasowe zdrowie psychiczne poszukać rady u dobrego psychologa.

    Na naszych oczach wali się stary, materialistyczny porządek świata oparty na dwóch filarach zła materializmu: komunizmie i kapitalizmie. Komunizm już padł (przynajmniej instytucjonalnie), jak wielkiej ilości czasu będziemy potrzebowali na całkowite obalenie drugiego ustroju Złego, zależy wyłącznie od nas samych. Od stopnia natężenia naszych sił i środków jak i osobistego zaangażowania. Reszta w rękach Boga!

   My, Polacy musimy, będąc wiernymi i oddanymi Bogu wybrać TRZECIĄ DROGĘ pomiędzy komunizmem a kapitalizmem – drogę odrodzenia narodowego. Tą trzecią drogą jest ustrój monarchii narodowej. Ustrój łączący społeczne nauczanie Kościoła z tradycją narodową i ideą korporacyjną. Ustrój oparty na własności prywatnej, której modelowym przykładem jest przedsiębiorstwo rodzinne. Zamiast kapitalistycznej żądzy zysku przez wyzysk innych – wspólna praca dla wspólnej korzyści. Ustrój narodowo – monarchistyczny to ustrój przeciwny sztucznie wywołanemu przez lewicę podziałowi na klasy społeczne a co się za tym kryje - walce klas. W ustroju narodowo – monarchistycznym panuje pełna harmonia i współpraca pomiędzy stanami, które wspólnie pracują dla dobra całego NARODU.

   Moralność katolicka musi obowiązywać w polityce i życiu publicznym a im wyższy urząd w Państwie tym wyższe wymagania pod tym względem musi spełniać kandydat. Rodzina i małżeństwo jako związek sakramentalny i podstawowy czynnik bytu i pomyślności Narodu uzyskają prawne i ekonomiczne warunki rozwoju. Jednakże ci którzy nie szanują życia innych (lekarze - aborcjoniści, pospolici mordercy, handlarze narkotyków) będą karani śmiercią.

Polacy muszą poczuć się wolni, ale nie wolni w stylu jaki im proponują lewicowo – masońscy „lekarze dusz” – seks bez ograniczeń, alkohol, narkotyki, niszczenie Wiary, kosmopolityzm itd. 
Polacy muszą być wolni w Chrystusie, wolni w poddaniu się Chrystusowi i godnym wypełnianiu jego praw. Muszą z całą stanowczością odrzucić wszelkie zło i zgniliznę moralną dręczącą naszą umiłowaną Ojczyznę Polskę.
Chrystus naszym Wodzem i Panem!
Chcemy naszą walką i pracą zbudować KATOLICKIE PAŃSTWO NARODU POLSKIEGO!

   Tomasz Jazłowski

sobota, 21 stycznia 2012

Wywiad portalu konserwatyzm.pl z p. Adamem Gmurczykiem, prezesem Narodowego Odrodzenia Polski

Konserwatyzm w ocenie współczesności zajmuje stanowisko bliskie, a czasem tożsame spojrzeniu nacjonalistycznemu. To cieszy, kiedy w media konserwatywnych można odnaleźć takie same idee i oceny.
W cieniu tegorocznego Marszu Niepodległości przebiegał Kongres Narodowego Odrodzenia Polski, które w tym roku obchodziło XXX-lecie swojego istnienia. „Gazeta Wyborcza” podała, że na wspomnianym Kongresie pojawili się bliżej nieokreśleni „rasiści”. Jak wobec tego przebiegał Kongres i przedstawiciele jakich partii w nim uczestniczyli?


Obchody XXX lecia NOP, poprzedzone wielotysięczną manifestacją niepodległościową we Wrocławiu, nie były organizowane w jakiejś kontrze do manifestacji warszawskiej z tej chociażby przyczyny, że wspieraliśmy wszystkie akcje 11-listopadowe, a w tej organizowanej w stolicy, jak i w innych miejscach, wzięli też udział członkowie NOP, także z kierownictwa krajowego. Rzecz jasna Kongres zorganizowany w trzydziestolecie powstania Narodowego Odrodzenia Polski był dla nas sprawą ważną. Stąd też nie zabrakło delegatów z całego kraju a także gości zagranicznych. „G. Wyborcza” określiła ich mianem rasistów, terrorystów i ekstremistów – no ale czego można spodziewać się po tym piśmie? Gdyby napisali rzeczowo – to dopiero byłby szok, a tak, wszystko w normie.
Kongres nie był, co mogłaby sugerować okoliczność jego zwołania, wspominkowy. To była spora dawka idei i koncepcji. W najbliższym numerze „Szczerbca” znajdziecie państwo w miarę możliwości sporo materiału z tego spotkania. Co zaś do gości zagranicznych. Nie przybył niestety, złożony poważna chorobą, Derek Holland, ale znalazł na szczęście dosyć siły, by przygotować własne wystąpienie, które zostało odczytane. Byli zaś Włosi z Forza Nuova, oczywiście ze swoim liderem, Roberto Fiore, byli Hiszpanie z MSR, Flamandowie z Nieuw-Solidaristisch Alternatif, Szwedzi z Svenskarnas parti. Irlandczycy z Third Position. Nie dotarli z prozaicznego powodu kłopotów komunikacyjnych przedstawiciele Parti Anti Sioniste z Francji, dr David Duke ze Stanów Zjednoczonych, delegacja E.LA.M z Cypru, Greków ze Złotego Świtu i BNP.

Jakie cele stawia sobie NOP w XXX roku swojego istnienia?


Jesteśmy tu bardzo konserwatywni – te same, co zawsze. Upowszechnienie zasad nacjonalizmu i płynących z nich rozwiązań, co chcemy osiągnąć poprzez zintensyfikowanie działań promocyjnych, tj. wydawnictw oraz akcji zewnętrznych. Ale i tak, to co najciekawsze, pozostaje nieznane. Życie jest dynamiczne, przynosi zaskakujące wydarzenia, a my opanowaliśmy w wysokim stopniu umiejętność wykorzystywania tego do realizowania naszych podstawowych celów.

Do jakich polskich i europejskich tradycji politycznych odwołuje się Narodowe Odrodzenie Polski?

Trudno byłoby wskazać jedno środowisko polityczne z przeszłości, w którym znajdują się nasze korzenie. Nigdy nie mieliśmy tendencji do skansenizmu, do ograniczania się do getta historycznego jednego obozu. Z tradycji czerpiemy to wszystko, co jest dobre, co może być przydatne w zrozumieniu zjawisk współczesności, co może zasugerować dobre rozwiązania. Zapewne każdy z nas, ludzi NOP, ma swoich „faworytów”, swoje własne inspiracje. Dla mnie znaczące i ważne są osiągnięcia tego prądu, który nazwany został narodowo-radykalnym. Bezsprzecznie myśl narodowo-radykalna, ideowo pogłębiona w stosunku do innych w Polsce przedwojennej, sprawnie realizowana – ONR „ABC”, Służba Cywilna Narodu w czasie wojny – budzi nie tylko szacunek, ale i należytą uwagę.

Często na portalu www.nacjonalista.pl głosi się tezę o nieaktualności podziału na prawicę i lewicę. Jak należy to rozumieć? W jaki sposób chcecie Państwo przełamać ów dychotomiczny podział?

Nacjonalista.pl, dziennik internetowy, chociaż oczywiście jest projektem realizowanym w ramach NOP, to jednak – podobnie jak nasze pisma „Szczerbiec” czy „17” – jest wydawnictwem otwartym dla ludzi nie tylko z naszego Ruchu. Stąd też tematyka tam poruszana jest szersza i nie zawsze odzwierciedlać musi stanowisko Narodowego Odrodzenia Polski. To gwoli pewnego rozjaśniania. Natomiast jeśli chodzi o ów magiczny podział na lewicę i prawicę to faktycznie, my, ludzie NOP, uważamy go może nie tyle za nieistotny, co za kompletnie mylący. Jest to podział wewnętrzny pewnego prądu politycznego, skrótowo nazywanego demoliberalizmem. Możemy, tak na sportowo, kibicować to jednym, to drugim, ale to nie nasza dyscyplina. Nacjonalizm ma się do demoliberalizmu jak hiszpańska liga piłki nożnej do zespołu podwórkowych pstrykaczy kapsli od butelek z piwem. Dlatego sporo miejsca poświęcane jest w naszych wydawnictwach właśnie na wskazanie różnicy czasu, miejsca i idei – pomiędzy nami a nimi. W tym sensie my nie przełamiemy tego podziału. On jest – w ramach pewnego obozu. Ale to nie jest nasz obóz.

Z jakimi europejskimi organizacjami politycznymi NOP utrzymuje najbliższe relacje?

Lista naprawdę jest długa. Ograniczę się więc do kilku. Na pierwszym miejscu, z racji niemalże 20 letniej przyjaźni osobistej i politycznej z liderem włoskich nacjonalistów, Roberto Fiore, przede wszystkim włoska Forza Nuova. Ponadto brytyjska BNP, hiszpański MSR, irlandzkie i walijskie środowiska Third Position i wiele innych. W naszych relacjach staramy się kierować przede wszystkim zasadami ideowymi  a nie doraźną polityczną koniunkturą.

Wiele zastrzeżeń wzbudziło nawiązanie w tym roku współpracy NOP z ukraińskim nacjonalistami. Czy możecie Państwo podać jakie przesłanki kryją się za nawiązaniem takiej współpracy?

Niektórym ludziom, nawet wypisanie komunikatów dużymi literami, wielkości powiedzmy kartki A4, wzroku nie poprawi. W lipcu br., na prośbę władz ukraińskiej  „Swobody”, doszło do roboczego spotkania przedstawicieli kierownictw naszych partii. Podkreślam słowo: roboczego, albowiem niedowidzący i niepiśmienni najwyraźniej oponenci z uporem maniaka mówili o nawiązaniu współpracy. Na spotkaniu strona ukraińska przedstawiła swój punkt widzenia wzajemnych, narodowych relacji, my przedstawiliśmy stanowisko polskie. Porozmawialiśmy o możliwościach przełamania wynikłych z historii barier. Ukraińcy zadeklarowali podjęcie działań na rzecz stworzenia Polskiego Domu we Lwowie. I tyle. Należy powiedzieć jednak, że nie odżegnujemy się od ewentualnego nawiązania bliższych stosunków. Jeśli intencje będą szczere a działania konkretne, czemu nie. Uważamy, że zadaniem właśnie ruchu nacjonalistycznego jest weryfikacja i ewentualne wypracowanie porozumienia ze środowiskami zewnętrznymi, szczególnie tymi, które reprezentują narody skonfliktowane z naszym. Któż bowiem bardziej od nacjonalistów jest bardziej uwrażliwiony na polski interes? Partie demoliberalne?

Jaki jest Państwa stosunek do polskiego konserwatyzmu i monarchizmu (mam tu na myśli głównie Klub Zachowawczo-Monarchistyczny, portal www.konserwatyzm.pl oraz Organizację Monarchistów Polskich)?

Polski konserwatyzm wniósł wiele dobrego do polskiej tradycji i także myśli nacjonalistycznej, że wspomnę chociażby prof. Feliksa Młynarskiego, który twórczo rozwinął koncepcje korporacjonizmu. Jeśli zaś chodzi o współczesne emanacje tej tradycji nie sposób nie zauważyć, że konserwatyzm w ocenie współczesności zajmuje stanowisko bliskie, a czasem tożsame spojrzeniu nacjonalistycznemu. To cieszy, kiedy w media konserwatywnych można odnaleźć takie same idee i oceny. Dodam, że wiele lat na łamach „Szczerbca” gościliśmy Adama Wielomskiego, znanego wszak reprezentanta tego nurtu.

Jak Pan ocenia kondycję współczesnego Ruchu Narodowego?

Pomijając to, że Ruchu Narodowego nie ma, to wszyscy czują się świetnie. Jest w naszym kraju kilka organizacji narodowych, nacjonalistycznych, ale Ruch Narodowy to coś więcej – to prąd myślowy, upubliczniony, obecny w życiu. NOP od dziesiątków lat realizuje koncepcję odbudowy takiego Ruchu. Stąd w stanie wojennym, mając własne zaplecze i poligraficzne i dystrybucyjne pomagaliśmy powstawać czy rozwijać się różnym narodowym inicjatywom. Pierwsze polskie pismo narodowe okresu powojennego, podziemne  „Jestem Polakiem”, pismo NOP, skupiło wokół siebie ludzi twórczych różnych przekonań, ale jednej idei; taką rolę pełni od lat 90tych „Szczerbiec”. Ale to wciąż za mało, by o Ruchu Narodowym mówić.
Jak Pan ocenia próby „ocieplenia” wizerunku narodowców poprzez np. publiczne odcinanie się od nacjonalizmu?

To jakaś farsa. Ludzie, którzy z nacjonalizmem nie mają nic wspólnego odcinają się od niego. Równie dobrze ja mógłbym odciąć się od bycia Indianinem. No nie jestem – co widać. Tylko komu taka informacja do szczęścia jest potrzebna?

Jakie są relacje Narodowego Odrodzenia Polski z ONR, MW i Falangą?

Jak rozumiem chodzi tu o nowe organizacje, które powstały stosunkowo niedawno i przyjęły nazwy nieistniejących już historycznych ruchów… NOP nie ma jakiejś polityki współpracy z tymi stowarzyszeniami, jak zresztą z innymi organizacjami. Natomiast co do tych wspomnianych… Skupiają one przede wszystkim ludzi młodych i bardzo młodych, w większości, nad czym szczerze ubolewam, skoncentrowanych na formie a nie treści nacjonalizmu. Te wszystkie mundurki, berety, koalicyjki skansenizują nacjonalizm. Może nie jest to i jakiś wielki problem, bo jest przecież NOP, ruch stricte ideowo-polityczny, ale w jakiś sposób osobiście mi szkoda marnowanego potencjału tych ludzi.. Proszę zwrócić uwagę, że organizacje te nie tworzą kadr dla organizacji narodowych, nacjonalistycznych serio zajmujących się polityką. Większość z nich po pewnym czasie znika ze sfery publicznej, albo – jak to obserwujemy szczególnie w wypadku jednej z nich – daje adeptów do PiS, PO czy SLD. Szkoda, bo niewątpliwie wielu członków tych wspomnianych przez Państwa formacji to wartościowi ludzie.

W jaki sposób chcecie Państwo zdobyć „dusze” młodych Polaków?

Może zabrzmi to sucho i nieciekawie, ale nie zamierzamy nic zmieniać ze stylu dotychczasowych metod i form działania. Rzecz jasna będziemy je intensyfikować, natomiast uważam, że sposób, w jaki NOP od początku swojego istnienia prowadzi promocję idei jest najlepszy. Bezpośredniość, szczerość, jasność przekazu, zdecydowana publiczna walka o swojej racje -  są najlepszym sposobem na dotarcie do ludzi, w każdym wieku. Oczywiście nie wszystkich, kretynów nie przyciągniemy. Ale to akurat żadna strata.

Czy program gospodarczy NOP zawiera się w dystrybucjonizmie i korporacjonizmie?

Opowiadamy się bezwzględnie za takim modelem stosunków społeczno-gospodarczych, które dają wolność ekonomiczną przeciętnemu człowiekowi i jego rodzinie. Wierzymy, co zresztą pokazała historia i to bynajmniej nie starożytna, że możliwym jest swobodne funkcjonowanie systemu ekonomicznego, w którym ludzie nie są najemnikami a właścicielami. Tam gdzie jest wolność ekonomiczna, jest każda inna wolność. Tego nie gwarantuje ani socjalizm/komunizm ani liberalizm. Oba prądy proletaryzują człowieka. Remedium na to jest dystrybucjonizm i – w wypadku dużych przedsiębiorstw – rozwiązania korporacjonizmu

Jaki jest stosunek NOP-u i portalu nacjonalista.pl wobec katolickiego tradycjonalizmu? Bliżej jest Państwu do Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X czy może do „indultowców” lub sedewakantystów?

Narodowe Odrodzenie Polski opowiada się, co jest treścią naszego nacjonalizmu, za katolickim tradycjonalizmem. Jednakże nie wprowadzamy „ustawowego” przymusu określenia się po stronie któregoś z nurtów w Kościele. To są już sprawy osobiste.

W przeszłości „Szczerbiec” poruszał wiele interesujących wątków i przypominał nieznane polskiemu Czytelnikowi ruchy polityczne. Jakie macie Państwo najbliższe plany wydawnicze?

Zdominowanie rynku wymiany myśli przez internet nieco zmieniło strategię wydawniczą.  Teraz informacja, komentarz, archiwalia, dyskusja trafiają  przede wszystkim „do sieci” – naszym flagowym dziennikiem internetowym jest nacjonalista.pl. Analiza, idea, koncepcje – do wydawnictw tradycyjnych, papierowych. Plany wydawnicze mają to do siebie, że często lubia ulegać zmianom, ale na pewno jest w planach kontynuowanie „Szczerbca” i „17”. Mamy przygotowane do wydania sporo pozycji z dziedziny ekonomii narodowej, dystrybucyjnej. To się na pewno ukaże, być może jako numery specjalne „Szczerbca”.
a.me.
Za: Konserwatyzm.pl

wtorek, 10 stycznia 2012

Tydzień modlitw za wiarołomnych żydów

Jutro rozpoczyna się tzw. "tydzień judaizmu w kościele" - czyli tydzień modlitw za wiarołomnych żydów :-)
A już za tydzień 17 stycznia - święto św. Antoniego Opata oraz dzień modlitwy o nawrócenie żydostwa na jedyną Prawdziwą religię - KATOLICYZM!

Cara al Sol - Hymn Falangi Hiszpańskiej

Cara al sol con la camisa nueva
que tú bordaste en rojo ayer,
me hallará la muerte si me lleva
y no te vuelvo a ver.

Formaré junto a mis compañeros
que hacen guardia sobre los luceros,
impasible el ademán,
y están presentes en nuestro afán.

Si te dicen que caí,
me fui al puesto que tengo allí.

Volverán banderas victoriosas
al paso alegre de la paz
y traerán prendidas cinco rosas:
las flechas de mi haz.

Volverá a reír la primavera,
que por cielo, tierra y mar se espera.

Arriba escuadras a vencer
que en España empieza a amanecer.

¡¡ESPAÑA UNA!!
¡¡ESPAÑA GRANDE!!
¡¡ESPAÑA LIBRE!!
¡¡ARRIBA ESPAÑA!!
¡¡ARRIBA!!

Charles Maurras – niewierzący obrońca wiary


Jacek Bartyzel
     Historycy myśli politycznej są zgodni co do tego, że urodzony w 1868, a zmarły w 1952 r. francuski pisarz i publicysta Charles Maurras był najwybitniejszym i najbardziej wpływowym (w całym – nie tylko zachodnim – świecie intelektualnym) przywódcą prawicy w pierwszej połowie XX wieku. Prawicy – uściślijmy to koniecznie – kontrrewolucyjnej, to znaczy nie takiej, która całkowicie pogodzona z demoliberalnym (nie)porządkiem spiera się z lewicą co najwyżej o redystrybucję kilku procent PKB lub (co gorsza) jedynie o to, jak daleko należy wychodzić naprzeciw żądaniom “hominternu” i jemu podobnych “sił postępu”, ale takiej, która walczy o to, żeby pokonać śmiercionośne następstwa wszystkich rewolucji religijnych, politycznych, społecznych i kulturalnych, które sprzysięgły się, aby zniszczyć wzniesiony na fundamencie prawdy katolickiej gmach christianitas. Charles Maurras obdarzony genialnym umysłem i najświetniejszym w swojej epoce piórem wypracował doktrynę polityczną kontrrewolucji nazwaną nacjonalizmem integralnym (nationalisme intégral). Nacjonalizm oznacza w tym wypadku kierowanie się jako nadrzędną racją dobrem narodu (a nie jednostki czy klasy), ale niekoniecznie jego “wolą”, która może być zaciemniona namiętnościami tłumu albo zmącona przez demagogów. Nadto, nacjonalizm ów jest świadom, że naród stanowi owoc “supranarodowej” cywilizacji, wychowanej przez Kościół katolicki i rozkwitającej w średniowieczu. Chociaż jedność polityczna tej cywilizacji – nazywanej przez Maurrasa “łacińskością” (latinité) – legła w gruzach pod ciosami protestantyzmu, makiawelizmu i nowożytnego absolutyzmu, nacjonalizm ów jest właśnie jedynym dziedzicem tamtej jedności spajanej przez papiestwo. Przymiotnik “integralny” zaś oznacza, że jest on dopełniony przez rojalizm, czyli instytucję narodowej monarchii, jako jedynego zwornika zdolnego pogodzić partykularne interesy i podporządkować je dobru wspólnemu narodu. Doktryna Maurrasa stała się ideowym credo założonej w 1908 roku ligi politycznej pod nazwą Akcja Francuska (Action Francaise). Przyczyniła się ona również w wielkim stopniu do zjawiska nazwanego “odrodzeniem katolickim” (renouveau catholique). Przez kilka dekad zatem Maurras był niekwestionowanym wodzem opinii katolickiej, tak we Francji, jak i poza nią. Lecz zarazem był w tym niemały paradoks, albowiem ów polityczny lider katolików przez prawie całe swoje dojrzałe życie nie był osobą wierzącą. Jak to było możliwe?
Dramat utraty wiary
Wychowany przez matkę, gorliwą katoliczkę, Charles Maurras był dzieckiem bardzo pobożnym, znał dobrze katolicką liturgię, a w kolegium jezuickim, do którego uczęszczał, oraz w Instytucie Katolickim w Aix-en-Provence, który ukończył, dobrze poznał tomizm. Jego pracą dyplomową i zarazem pierwszą publikacją było studium “Święty Tomasz z Akwinu jako student i wykładowca Uniwersytetu Paryskiego”. Niestety, począwszy od 14. roku życia, wskutek pewnych powikłań laryngologicznych, Maurras zaczął stopniowo tracić słuch. Popadanie w kalectwo (którego bezpośrednim skutkiem była konieczność porzucenia marzeń o karierze oficera marynarki) zachwiało jego dziecięcą ufnością do Boga. Nie oznaczało to od razu zaniechania praktyk religijnych. Kryzys pogłębił się po wyjeździe do Paryża, ale młody Prowansalczyk wciąż jeszcze praktykował, kierowany zdalnie wskazówkami ks. J.B. Penona (późniejszego biskupa Moulins), jak ta oto: “Trzeba rozważać Jezusa Chrystusa nie tylko jako wspaniałego Władcę, ale również jako kogoś żyjącego, i zwracać się do Niego jako do Przyjaciela. Jest na to środek bardzo prosty. Czytaj Ewangelię, sam tekst, bez komentarzy; zwłaszcza św. Łukasza i św. Jana. Jest niemożliwe, abyś czytając choćby jeden rozdział dziennie, nie poczuł głębokiej słodyczy boskości, która płynie zawsze od Naszego Pana; ponawianie tej czynności może cię zastawać zimnym i roztargnionym, ale w końcu to cię porwie”. Ksiądz Penon powierzył też duszę Maurrasa trosce słynnego rekolekcjonisty (m.in. opiekuna duchowego bł. Karola de Foucaulda) o. H. Huvelina i jeszcze w 1889 r. Maurras odbywał w kościele św. Augustyna rekolekcje. Kryzys jednak nieubłaganie zmierzał ku ostatecznemu zwątpieniu: w liście do Penona na Boże Narodzenie 1890 roku 22-letni Maurras wyznaje, że jego dusza znajduje się w “”dziwacznym [bizarre] stanie” i czuje, że wielka przestrzeń oddziela go od wiary”; tydzień później ów stan ducha kwalifikuje jako “ducha agnostycyzmu”. Pierwsze lata po utracie wiary są całkowitą duchową otchłanią. Maurras, który rozpoczyna błyskotliwą karierę literacką (o polityce nie myśli prawie w ogóle), publikuje książki ostentacyjnie wręcz “pogańskie” (a niektóre niepublikowane teksty są jeszcze gorsze). Jest w nich kimś w rodzaju współczesnego Celsusa czy Juliana Apostaty (albo Nietzschego), wielbiącego arystokratyczny geniusz klasycznej Grecji i Rzymu, a gardzącego chrześcijaństwem jako wytworem koczowniczych Semitów i prymitywną religią niewolników, żywiących się resentymentem wobec “panów życia”. Taki stan rzeczy trwa do schyłku XIX wieku. Wstrząs i przełom – nie nawrócenie jednak! – przychodzi w kulminacyjnym punkcie “sprawy Dreyfusa”, która rozogniła i podzieliła Francję. Maurras, angażując się odtąd w politykę, pojmuje tę oczywistość, że Kościół katolicki jest jedyną siłą moralną, która może ocalić przed rozkładem społeczeństwa atakowane przez wrogów tradycji. Każdy, zatem, kto miłuje i chce ocalić swój (w tym wypadku francuski) naród, musi stanąć po stronie Kościoła.
Obrona religijna
Wbrew temu, co mu wielokrotnie zarzucano – fałszywie i wbrew intencjom autora interpretując jego hasło “najpierw polityka” (politique d´abord) – Maurras nigdy nie traktował religii i Kościoła instrumentalnie, czyli jako narzędzie w ręku politycznych celów. Zawołanie “najpierw polityka” nie oznacza postawienia obowiązków narodowych nad obowiązkami wobec Boga ani interesów narodowych nad przykazaniami Bożymi i nakazami moralności, lecz jedynie uświadomienie sobie i innym, że istniejąca forma rządu jest nie tylko antynarodowa, ale również z gruntu wroga religii katolickiej i Kościołowi, a zatem zła z samej swojej natury, a nie z “przypadłości”. Katolicy “przyłączeni” do Republiki łudzą samych siebie i naród, że swoją lojalnością “udobruchają” jej masońskich władców i skłonią do zelżenia antykatolickiego kursu. Ale Republika ich nie potrzebuje: “Republika potrzebuje gorliwych republikanów, Żydów, protestantów, masonów, meteków [tj. kosmopolitycznych cudzoziemców - J.B.]“. Polityka jest więc środkiem do przywrócenia panowania religii, lecz polityka ma także swoją godność, i jest nią godność środka. W porządku godności religia jest na pierwszym miejscu, co wyraża sekwencja pojęć w sławnej trójformule: obrona religijna (défense religieuse) – obrona społeczna (défense sociale) – obrona narodowa (défense nationale). Dlatego “jeśli nacjonalizm [tj. polityka "obrony narodowej" - J.B.] jest kompletny, jeśli jest logiczny, to prowadzi praktycznie do obrony religii i społeczeństwa”, natomiast “praktycznie obrona religijna i obrona społeczna nie doprowadzają wprost do obrony narodowej lub doprowadzają w sposób drugorzędny, odległy i niezadowalający”. “”Polityka religijna” musi być katolicka i zgodnie z tym uprzywilejowywać katolicyzm tak w społeczeństwie, jak w państwie”, ponieważ “katolicyzm i patriotyzm, katolicyzm i ład francuski, katolicyzm i myśl ludzka, katolicyzm i cywilizacja powszechna, przyciągają się wzajemnie”. Dlatego na pytanie marszałka Henri Philippe´a Pétaina, czego najbardziej potrzeba Francji do podniesienia się po klęsce, Maurras udzielił odpowiedzi uniwersalnej, aktualnej także w Polsce A.D. 2011: “dobrych oficerów i dobrych kapłanów” (un bon corps d´officiers et un bon clergé). Swoją pozycję względem Kościoła dojrzały Maurras określił najpełniej w drugim rozdziale książki “Akcja Francuska i religia katolicka” zatytułowanym: “Niewierzący a dobrodziejstwo katolicyzmu” (L´incroyant et le bienfait du Catholicisme). Człowiek niewierzący, a zarazem podziwiający Kościół i broniący go, przyjmuje postawę “prokatolickości” powodowanej tyleż niezachwianym przekonaniem o dobroczynności katolicyzmu, co obcością w stosunku do wszystkiego, co katolicyzmowi jest obce i co mu się przeciwstawia: “Tak oto, bez długich deliberacji z mojej strony, co do obecnej mojej pozycji doktrynalnej, samą siłą rzeczy i logiki moich poglądów antyprotestanckich, antyżydowskich i antymasońskich, jednakże nigdy antykatolickich, stałem się prokatolicki [j´étais procatholique] prawie bezwiednie (…). A zatem bronię Kościoła. Bez upoważnienia i być może bezprawnie, z pewnością także zbyt słabo, ale z całej duszy i tak, jak potrafię. Nie mogę bronić go inaczej, jak będąc tym, kim jestem, zajmując pozycję, na której się znajduję, która dla wierzącego nie jest ani wystarczająco mocna, ani zaszczytna. Tymczasem jestem na niej i nie mogę być gdzie indziej, trzeba to widzieć, aby wiedzieć, co czynię i jak to czynię”. Dlaczego niewierzący chce bronić Kościoła? Przede wszystkim dlatego, że katolicyzm jest gwarantem, źródłem i uzasadnieniem wszystkiego, co w oczach francuskiego patrioty, wychowanego w tradycji katolickiej, jest dobre, prawdziwe i piękne: “Wszystkie nasze ulubione idee, “ład”, “tradycja”, “dyscyplina”, “hierarchia”, “autorytet”, “ciągłość”, “jedność”, “praca”, “rodzina”, “korporacja”, “decentralizacja”, “autonomia”, “organizacja robotnicza”, są zachowywane i doskonalone przez katolicyzm. Tak jak katolicyzm średniowieczny znalazł wykończenie w filozofii Arystotelesa, tak nasz naturalizm społeczny odnajduje w katolicyzmie swoje najtrwalsze i najdroższe mu zasady”. Kościół katolicki był i jest opoką ładu, skałą, o którą rozbijają się fale barbarzyństwa i anarchii, wszystkiego, co jest nie-ładem: rewolucji, egalitaryzmu, demokracji, liberalizmu, socjalizmu…
Kościół Porządku
Nie mogąc zatem być w pełnej łączności z Kościołem jako wierzący chrześcijanin, Maurras identyfikował się z nim jako człowiek cywilizacji łacińskiej, jako “Francuz-Rzymianin”. Tym, co elementarnie łączy rzymskość, katolicyzm i człowieczeństwo, jest afirmacja bytu, tego, co jest, rzeczywistości, mówienie “tak”. To szatan mówi “nie”, a jego rebelii metafizycznej odpowiada na ziemi bunt religijny protestantów przeciwko Kościołowi rzymskiemu i bunt społeczny rewolucjonistów przeciwko monarchii. “Tak” i “nie”, posłuszeństwo i bunt – oto podstawowe przeciwieństwo. “Rzym mówi “tak”, Człowiek mówi “tak”. (…) To, co “pozytywne”, jest katolickie, to, co “negatywne”, nie jest takim”. Już zatem sam “prosty smak” (simple gout) do autorytetu może sprawiać, że “pewne natury niereligijne, lub bez wiary religijnej, mogą żywić dla katolicyzmu wielki respekt, zmieszany ze skrytą czułością i głębokim afektem”. Maurras doskonale wie, że konstatacja: “Kościół katolicki jest rządem”, to tylko “reguła zewnętrzna” (la rřgle extérieure) i że jest w katolicyzmie “coś”, co ją nieskończenie przekracza; niemniej zasada ta jest, i jest ważna: jeśli się jej zaprzeczy, zerwaniu ulegnie także harmonia z tym, co ją przekracza, a jeśli jest się jej posłusznym, to, co jest ponad nią, ulega także wzmocnieniu. A zatem “katolicyzm jest wszędzie porządkiem (ordre). To w tym najogólniejszym określeniu sama istota religijności znajduje oddźwięk u jej zewnętrznych admiratorów”. Mogą ją rozpoznać i zaakceptować zarówno ci, dla których Kościół jest Prawdą – czyli wierzący, jak i ci, dla których – jak dla samego Maurrasa – jest On (“tylko”) Porządkiem (l´Eglise de l´Ordre).
Potępienie i ułaskawienie
Heroiczna – okupywana więzieniem i procesami – walka Akcji Francuskiej i jej niewierzącego przywódcy w obronie Kościoła prześladowanego ze zdwojoną siłą przez Republikę po ustanowieniu w 1905 roku tzw. rozdziału (séparation) Kościoła od państwa nie zdała się na nic, gdy po I wojnie światowej w stosunkach dyplomatycznych Francji z Watykanem nastąpiło przejściowe “odprężenie”. 29 grudnia 1926 r. w “L´Osservatore Romano” opublikowane zostało oficjalne potępienie organizacji i dziennika “L´Action Francaise” (którego lektura została katolikom zakazana), a jednocześnie wpisano na Indeks Ksiąg Zakazanych siedem książek samego Maurrasa. Sankcje przewidziane dla opornych, tj. tych, którzy nie wystąpiliby z Ligi AF lub nie zaprzestali abonowania dziennika, były najsurowsze z możliwych, łącznie z zakazem udzielania sakramentów (z wyjątkiem ślubu, który wszelako mógł być udzielany tylko w zakrystii – in nigris) oraz pochówku na poświęconej ziemi. Przyczyny, jawne i ukryte, potępienia z 1926 r. są nieustająco przedmiotem gorących sporów, a obrońcy Akcji Francuskiej kładą nacisk zwłaszcza na aspekty polityczne, takie jak szantażowanie Stolicy Apostolskiej wznowieniem prześladowań Kościoła przez premiera A. Brianda, któremu – jako autorowi pojednawczej wobec Niemiec “polityki Locarno” – przeszkadzało fundamentalnie antyniemieckie nastawienie Maurrasa. Długo by o tym można rozprawiać, dwie rzeczy wszelako są bezsporne. Pierwsza, że potępieniu nie towarzyszyło żadne uzasadnienie doktrynalne, co jest ewenementem w całej historii Kościoła. Druga, że przynajmniej cztery z potępionych książek Maurrasa zostały przezeń napisane we wspomnianym wyżej okresie “pogańskim” jego życia intelektualnego i (jako dzieła stricte literackie) nie miały żadnego związku z programem i działalnością Akcji Francuskiej. Faktem jest również, że ów dramat potępienia i wykluczenia z Kościoła trwał aż 13 lat. Dopiero w styczniu 1937 r. przeoryszy karmelitanek z Lisieux (siostrze św. Tereski) udało się nakłonić Maurrasa do napisania kornego listu do Papieża. Kiedy z kolei wkrótce Maurras odsiadywał trzymiesięczny wyrok w więzieniu, otrzymał od Piusa XI odręcznie napisany, trzystronicowy list. W kolejnym liście, który Maurras wysłał do Papieża 10 maja 1937 r., prosił o ułaskawienie Akcji Francuskiej, gdyż Francja pogrążona jest w “czerwonej anarchii”. Młyny Boże jednak, jak wiadomo, mielą powoli i rozwiązanie tej kwestii przypadło dopiero następcy Piusa XI, Piusowi XII. Po otrzymaniu poufnej informacji od Mons. Alfreda Ottavianiego o możliwości rychłego zdjęcia ekskomuniki, 19 czerwca 1939 r. komitet kierowniczy Akcji Francuskiej wystosował list do Papieża, w którym przepraszał za wszystkie “polemiki i dyskusje” z autorytetem pontyfikalnym, jakie miały miejsce na łamach dziennika po potępieniu z 1926 r. oraz deklarował “jednomyślną wolę rozwijania aktywności dziennikarskiej wyłącznie w domenie społecznej i politycznej, w sposób który nigdy nie będzie przeszkadzał tym z nich, którzy są katolikami, w posłuszeństwie, wszystkich zaś będzie zobowiązywał do respektowania nakazów autorytetu kościelnego w zakresie problemów, które choć należą do sfery społecznej i politycznej, stanowią jednak przedmiot zainteresowania Kościoła ze względu na ich odniesienie do celu nadprzyrodzonego”. Ostatecznie, 5 lipca 1939 r. ogłoszony został dekret Świętego Oficjum anulujący wszystkie sankcje w stosunku do dziennika “L´Action Francaise” i jego czytelników.
Maurras i św. Pius X
Przeciwnicy Maurrasa, odrzucający hipotezę o politycznych motywach potępienia, akcentujący zaś powody doktrynalne, przypominają, że Kongregacja Indeksu już w 1910 r. (a zatem jeszcze za pontyfikatu św. Piusa X), a powtórnie 16 stycznia 1914 r., wciągnęła na Index cztery książki Maurrasa – uznane za “bardzo złe” (pessima): “Droga do Raju”, “Antinea”, “Kochankowie z Wenecji” i “Trzy idee polityczne”, a większość członków Kongregacji skłaniała się również do potępienia trzech dalszych dzieł: “Przyszłość inteligencji”, “Polityka religijna” i “Czy zamach stanu jest możliwy?”. Jednak jest również prawdą, że Pius X, przyjmując do wiadomości ustalenia Kongregacji, zalecił niepublikowanie jej dekretu i prowadzenie dalszych badań, a także stwierdził, że “te dzieła są zakazane i za takie należy je uznawać, co w swoim czasie będzie opublikowane”. Powiedział jednak również: “Damnabilis non damnandus” (“Zasługujący na potępienie, lecz jeszcze niekonieczny do potępienia”). Życzliwość (nie pobłażliwość!) tego świętego Papieża – znanego przecież jako nieugięty obrońca ortodoksji, który dopiero co potępił modernizm (encyklika “Pascendi Dominici gregis”) – dla Maurrasa szła jednak znacznie dalej niż tylko wstrzymanie orzeczenia. W szczytowym momencie kontrowersji opublikował swoje znamienne świadectwo belgijski muzykolog Camille Bellaigue, którego Pius X przyjął onegdaj na audiencji, podczas której sam Papież poruszył temat Maurrasa. Pius X skarżył się na tych, którzy warcząc “jak psy” (comme des chiens), domagają się od niego: “Skaż go, drogi Ojcze Święty, skaż go! A ja im odpowiadam: “Idźcie sobie, idźcie czytać wasze brewiarze, idźcie modlić się za niego”". Kluczowy w tej rozmowie jest wszelako inny fragment. Według relacji Bellaigue´a, Papież nazwał wówczas Maurrasa “dobrym obrońcą wiary i Kościoła”. Ten fragment relacji wydał się nieprawdopodobny nie tylko przeciwnikom Maurrasa, ale i jemu samemu, kiedy w 1926 r. Bellaigue ujawnił przebieg tej rozmowy. Maurras sądził, że zaszła tu drobna, lecz istotna pomyłka fonetyczna i Pius X powiedział faktycznie: “obrońca Stolicy [Świętej]“, a nie wiary. Po włosku bowiem słowa “wiara” (fede) i “stolica” (sede) brzmią prawie identycznie. Lecz Bellaigue stanowczo podtrzymał swoją wersję: “Nie. “Wiary”. Takie były jego słowa, dobrze je słyszałem”. Ta wersja zgadza się z innymi świadectwami, jak np. ks. kard. Alexisa Charosta, któremu Pius X tuż przed śmiercią powiedział: “Tak długo, dopóki ja żyję, “Action Francaise” nie będzie potępiona. Ona zrobiła zbyt wiele dobrego. Ona broni zasad i autorytetu. Ona broni porządku”. Lecz jeszcze bardziej wymowne jest to, co jesienią 1911 r. Pius X powiedział na audiencji prywatnej matce Maurrasa, pielgrzymującej do Rzymu. Po udzieleniu jej błogosławieństwa zwrócił się do niej tymi słowami: “Nie przekaże Pani synowi tego, co teraz powiem?”. “Nie powiem mu tego nigdy”. “Błogosławię jego dzieło”. I po chwili milczenia dodał: “Ono wzrasta”.
Długa droga do Damaszku
Od kiedy na życzenie samego Piusa XI, jeszcze w latach 30., mediacji pomiędzy Rzymem a Maurrasem podjęły się karmelitanki z Lisieux, w Karmelu odprawiana była regularnie Msza św. za zbawienie duszy Karola (pro Caroli salutate). Jednak sceptyczny rozum stawiał opór prawie do końca, barykadując się w strategii wynajdywania przeszkód, tak typowej dla intelektualisty. W listach wspomina o nieopuszczającej go nadziei na pokój ducha, ale jest oczywiste, że go jeszcze nie odnalazł; wie, że pragnie osiągnąć ten punkt ostateczny, ale obawia się, żeby “nie był to arbitralny wybór mojej fantazji lub mojej woli”. Przewodnikiem duchowym Maurrasa w ostatnim roku jego życia został ks. kanonik Aristide Cormier, któremu zawdzięczamy bezcenne wspomnienia. Do ich pierwszego spotkania doszło w klinice św. Symforiusza w Tours, 1 kwietnia 1952 roku. Ksiądz kanonik postawił zasadnicze pytanie: “Gdzie jest Pańska dusza względem Boga?”, i tak opisał reakcję Maurrasa: “Jego twarz ściągnęła się. Usiadł na krześle, jakby się chciał zasłonić. Głowa wzniesiona, wzrok twardy, wreszcie wyrąbał odpowiedź, której nie zapomnę nigdy w życiu: “Wiedz, księże, że w tej kwestii jestem bardzo uparty”". Podczas następnego spotkania krnąbrny niedowiarek był już bardziej ufny: “Mam wielkie pragnienie, aby wierzyć. Dałbym wszystko za to” – powiedział. Wyznał też, że modli się, najczęściej i najchętniej do Świętej Dziewicy. Ale są rzeczy wciąż dla niego “niejasne” (incompréhensibles) i “niepojęte” (inconcevables). 13 listopada 1952 r. Maurras sam wezwał księdza kanonika: “Nadszedł czas, żeby ksiądz pomógł mi dokończyć to, co trzeba, aby było zrobione” – rzekł. Następnie wyspowiadał się, odmówił Confiteor, otrzymał absolucję i wiatyk. 15 listopada utracił przytomność. Około 23.30 odzyskał ją na chwilę i wyszeptał: “Mój różaniec”. Zmarł o piątej nad ranem. Ostatnie słowa, jakie wyszeptał niesłyszący od 60 lat starzec, brzmiały: “Pierwszy raz słyszę, że ktoś nadchodzi”.
Prof. Jacek Bartyzel                                                                                                za: www. bibula.com.pl
Autor jest kierownikiem Katedry Hermeneutyki Polityki na Wydziale Politologii i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, autorem wielu książek z zakresu historii myśli politycznej, działaczem niepodległościowym w PRL, kawalerem Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski.