Obóz
nacjonalistycznych tradycjonalistów odrzuca z najwyższym obrzydzeniem
stan Narodu i Państwa, powstały w wyniku demokratyczno-anarchistycznych
procesów rozkładu, które zachodzą na naszych oczach. Nigdy nie sprzedamy
narodowej wielkości i tradycjonalistycznego porządku za ułudę fałszywej
wolności wyborczego cyrku, przynoszącego trwanie upadku i wymianę kast
rządzących w zaklętym kręgu czcicieli kosmopolityzmu i mamony. Zamiast
oligarchicznego kapitalizmu w demokratycznych szatkach wybieramy bój o
hierarchię, ład i kosmiczną jedność bytu metafizycznego i
materialistycznego – Boga i człowieka, Nieba i Ziemi.
Najwyższy czas
zrozumieć, że pseudoideały płazów przykutych do
republikańsko-wolnościowych hasełek, taplanie się w błocie pozornej
równości w wybieraniu żywota robaka żerującego na ścierwie doczesności w
kącie świata, to hańba dla nacjonalistycznych tradycjonalistów.
Wspólnota Krwi i Honoru wymaga od nas podniesienia głów ku gwiazdom
idealizmu, opartego o rzeczywistość permanentnej walki ze złem
liberalnej rzeczywistości. Nie jesteśmy tanimi marzycielami w rozumieniu
książkowych pięknoduchów, ale realistycznie myślącymi buntownikami –
rewolucjonistami jutra, którzy już dzisiaj budują podwaliny przyszłego
zwycięstwa nad pożeraczami cmentarnej, martwej, demoliberalnej gleby.
Wobec braku szans na
powołanie masowego ruchu protestu i oporu przeciwko wegetacji niegodnej
miana myślącej istoty ludzkiej, która w procesie dziejowym rozwoju
historii oraz poznawania ukrytych prawd tradycjonalistycznych, powinna
osiągać coraz wyższe poziomy doskonałości, wybieramy ideowo-polityczną
partyzantkę wśród dżungli nieprzychylnego niezrozumienia. Wierzymy, że
kumulacja nacjonal-tradycjonalistycznej potęgi umysłów i ciał,
przetworzy nieliczne szeregi buntowników w masę krytyczną, która
zniszczy znacznie liczniejsze zastępy przeciwników w postaci
medialno-propagandowego i militarnego muru kosmopolitów, globalistów,
lewaków, liberałów i socjalistów. Już niejednokrotnie w dziejach
niepokonany logicznie rzecz biorąc wróg, musiał ustąpić przeciwko sile
i determinacji nosicieli prawdy. Potrzeba do tego po pierwsze wiary,a
następnie odwagi i wyrzeczenia się osobistych ambicji małego
człowieczka, którego zrodził socjalizm, kapitalizm i demoliberalizm. My
jesteśmy mocarzami zaklętymi w skale narodowej mocy, tylko piorun czynu
rozbije głaz i ruszymy ku barykadom niezdobytych pozornie pozycji
wymienionych nieprzyjaciół Tradycji.
Potężne mocarstwa
ziemskiego globu zrodziły ideologie i systemy filozoficzne na miarę
metapolityczną, nie ograniczoną do grupy społecznej albo nawet
pojedynczego narodu. Oczywiście konkretna wspólnota narodowa stanowiła
zaczyn, z którego rodziły się te metafizyczno-materialne byty. W XIX/ XX
wieku tego typu doktryny i światopoglądy wyszły przede wszystkim z
Francji, Włoch, Niemiec i Rosji. Abstrahuję w tej chwili od ich nazw i
oceny moralnej, ponieważ chodzi mi o opis zjawisk zwanych panideologią,
panfilozofią, pandoktryną itp. To one determinowały historię i
geopolityczny porządek oraz ponad wszystko sposób myślenia o świecie,
funkcjonujące praktycznie do dni obecnych. Francja, Włochy i Niemcy są
obecnie ideowo i filozoficznie martwe, zaś Rosja wydaje się pod tym
względem bogatym tyglem, gdzie tradycjonalizm narodowy w różnych formach
– nacjonalizmu etnicznego, słowianofilskiego, okcydentalnego,
eurazjatyckiego, nacjonal-bolszewickiego, prawosławnego,
liberalizującego i mieszanki ich wszystkich - rozwija się bez
ograniczeń, generując budowę nowego fundamentu oporu przeciwko
amerykanizmowi(neokonserwatyzm, sorosyzm), syjonistycznemu mesjanizmowi i
wszelakim typom globalizmu polityczno-ekonomicznego. Co najważniejsze
dla naszego formowania frontu walki o przyszłość, teorie rosyjskie
przedstawiają narodowość jako nosiciela kulturowo-ideowych wartości
tradycyjnych na gigantyczną skalę(Rosja – osobnym kontynentem między
Europą i Azją, narzędziem mesjanistycznym i misyjnym Boga, Moskwa
Trzecim Rzymem). Naród ma tutaj inne znaczenie w rozumieniu
nacjonalistów etnicznych i państwowych(mocarstwowych). Dla pierwszych
nacja rosyjska i jej wartości, jest zamknięta w rasowo-etnicznej
przestrzeni dostępnej wyłącznie Rosjanom z krwi i ewentualne pozostałym
Słowianom , dla drugich panrosyjskość ogarnia wszystkich w zasadzie
ludzi, którzy przyjmują rosyjską kulturę, język i misję. Nacjonalistami
drugiego typu wydają się Władimir Putin wraz z popierającymi go
ugrupowaniami oraz szeroko pojęty obóz eurazjatycki(proputinowski – np.
najgłośniejszy ideolog tradycjonalizmu integralnego i eurazjatyzmu
Aleksander Dugin lub antyputinowski – pisarz, polityk i skandalista
Eduard Limonow ze swą Partią Narodowo-Bolszewicką, obecnie
zmarginalizowany i skompromitowany współpracą z liberałami Kasparowa i
rozłamem wśród nacjonal-bolszewików). W każdym bądź razie nacjonalizm
rosyjski demonstruje witalność o niespotykanym natężeniu, przeistaczając
się w zasadzie w swoisty rodzaj tradycjonalistycznego
inter-nacjonalizmu.
W polskich realiach
narodowi tradycjonaliści zostali zepchnięci na głęboki margines dyskursu
ideowego, który opanowali minimalistyczni niepodległościowcy-patrioci
oraz socjalizujący i oddani do szpiku kości mamonie liberałowie różnych
maści. Nawet marne resztki ideologii endeckiej stanowią klub
demo-liberałów – stworu z gruntu konserwatywno-chadeckiego w
populistycznym sosie.
Nacjonal-tradycjonaliści
widzą widzą niezmiennie w Polsce i Polakach niespełnione marzenie o
Imperium, bo tylko w takim kształcie ludnościowej i geograficznej
potęgi, mogliśmy wypracować własny model osobnej cywilizacji i kultury,
przeciwstawnej imperiom Niemiec i Rosji. Nasi przodkowie wybrali ułudę
wolności szlacheckich odrzucając absolutyzm sąsiadów i dlatego staliśmy
się ofiarami rozbiorów, zaś niepodległość przyszła, kiedy ani Naród
Polski, ani jego terytorium nie mogły być metafizyczną, geopolityczną i
sakralną przestrzenią dla odbudowania cywilizacji i kultury prawdziwie
wielkiej i atrakcyjnej wobec narodów współtworzących I
Rzeczypospolitą(głównie chodzi o Litwinów, którzy postanowili tkwić i
nadal tkwią w ciasnym szowinizmie). Obecnie nasza walka o narodowy
tradycjonalizm nie zostanie podniesiona do rangi wyzwalania i łączenia
ludów, ale będzie zmuszona do ograniczenia się względem odrodzenia tylko
naszego narodu, co i tak jest zadaniem niezmiernie ciężkim.
ROBERT LARKOWSKI