I. DWIE DUSZE WŁOSKIEGO NARODU PRZED WOJNĄ
Wojna
była dla Italii rozwiązaniem głębokiego kryzysu duchowego; i w takim
właśnie charakterze powinien ją rozpatrywać i zdawać sobie sprawę, ten,
kto chce zrozumieć pewne przejawy duchowe, z których w Italii, w
pierwszych miesiącach 1915 roku; powoli i z trudem dojrzało
postanowienie wystąpienia przeciw Mocarstwom Centralnym, byłym
sprzymierzeńcom naszym. Potem trzeba dojrzeć w głębi, motywy następstw
moralnych, a szczególnie zaś politycznych, jakie miała wojna w Italii.
Nie cała historia wojny jest tylko splotem ekonomicznych i politycznych
interesów i rozwinięciem działań wojennych.
Wojna
była wywalczona; najpierw chciano jej, a później została odczuta i
oceniona przez naród włoski: przez naród jako mniejszość, która
prowadziła, i jako większość, która była prowadzoną. Wojnę chciano,
odczuto i oceniono ją, w takim duchu, jakiego mężowie Stanu i
generałowie nie mogli pominąć, chociaż nań wpływali, ale który jeszcze
więcej wpłynął na nich samych, uzależniając ich akcję. Duch ten nie
zupełnie wyraźny i spójny, nie dający się łatwo określić i rozpoznać na
ogół. Przede wszystkim, niezgodny w wigilię wojny i nazajutrz po jej
wybuchu, kiedy rozbieżne tendencje i siły nie były pod tą dyscypliną,
która wolą ludzi i samą siłą rzeczy, wojna nakłada woli i umysłom. Ten
duch niezgodny właśnie dlatego, że pominąwszy różnorodność mniejszości,
były w duszy włoskiej dwa zgoła odmienne prądy, i nieomal dwie sprzeczne
dusze, prawie od dwóch dziesiątków lat, walczące i spierające się
zawzięcie o placówkę, żeby móc dojść do tego pojednania, jakiego zawsze
żąda wojna wojująca i ostateczne zwycięstwo, odniesione z triumfem przez
jednego z przeciwników, który może zachować od zwyciężonego tylko to,
co jest warte zachowania.
Wystarczy
cofnąć się wstecz, do męczącej historii włoskiej neutralności, do
gorących polemik, jakie się rozwijały między zwolennikami interwencji, a
zwolennikami neutralności, do różnych ustosunkowań się, w jaką
przyoblekała się teza zwolenników interwencji, łatwość, z jaką oni,
akceptowali raz po raz, wszystkie najróżnorodniejsze idee, również
przeciwne, które mogły się przedstawiać jako sprzyjające interwencji; i
rozmaitego rodzaju środki, jakich znowu raz po raz, chwytali się
zwolennicy neutralności, żeby uniknąć tego, co szczerze uważali za
największe nieszczęście — wojny, trzeba rozpoznać, że nie było właściwie
dwóch opinii politycznych lub dwóch koncepcji historycznych, które by
się zwalczały, ale dwie dusze, każda mająca swoją zasadni-2ą orientację,
i swoje wymaganie główne i dominujące. Dla jednej z nich
najistotniejszym było, przystąpić do wojny: 2y to z Niemcami, czy też
przeciw Niemcom. Ale przystąpić do wojny, rzucić w płomienie cały Naród,
chętnych i niechętnych, nie dla Trenta, Tryjestu i Dalmacji i, zapewne
nie dla korzyści specyficznych, politycznych i wojennych; i nie
ekonomicznych, jakie te aneksje mogły były przynieść,, ani dla nabytków
kolonialnych, jakich inni sobie obiecywali, chociaż także i te
poszczególne cele trzeba brać w rachubę, jako następniki lub warunki
tego wybitnego i istotnego celu, jaki był do osiągnięcia.
Do
wojny trzeba było przystąpić, aby (scementować. krwią), ten Naród,
ukształtowany więcej dzięki szczęściu ¿liż dzięki waleczności swoich
synów; więcej dzięki zbiegowi sprzyjających przypadkowości niż dzięki
skutecznemu wysiłkowi woli wewnętrznej włoskiego narodu, świadomego
swojego zjednoczenia, swej korzyści ze zjednoczenia i swego prawa do
zjednoczenia. Tak scementować Naród, jak to może tylko wojna uczynić,
tworząc we wszystkich swoich obywatelach jedną myśl, jedno uczucie, tę
samą namiętność i, jedną wspólną nadzieję; i jedyny niepokój, przeżywany
dzień po dniu przez wszystkich, w tym samem westchnieniu wyczuwany i
widziany, mglisto lub mocno o życie jednostki, jako łączności z życiem i
losem, czegoś, co jest wspólne wszystkim, lecz przewyższa osobisty
interes każdego. Zacementować ten Naród dla uczynienia go Narodem
prawdziwym, realnym, żywotnym; zdolnym poruszyć się i chcieć; i
umiejącym zwaloryzować siebie; i zaważyć na świecie, jednym słowem wejść
do historii z własną osobowością, z własną fizjonomią, z własnym
charakterem, z indywidualną cechą, nie żyjąc już więcej z jałmużny
cywilizacji innych, i w cieniu wielkich narodów, twórców historii. A
więc, stworzyć naprawdę ten Naród tak, jak może tylko powstać każda
duchowa realność; z wysiłkiem i poprzez poświęcenie.
I
właśnie to, przestraszyło innych, roztropnych i pozytywistów, którzy
myśleli o śmiertelnym ryzyku, na jaki wojna wystawiłaby ten młody Naród,
nigdy nie wy- próbowany w wojnie narodowej i, nie wystarczająco przy-
gotowany do takiej próby, ani moralnie, ani materialnie, a jeszcze do
niedawna niedostatecznie silny w swoim układzie, żeby był w stanie
rzucić się do walki bez narażenia się na niebezpieczeństwo, nie ulegając
rozbiciu w pierwszym gwałtownym starciu. Nie mówiąc już o tym, że
według zdania najrozsądniejszego z rozsądnych, po dobrem obrachowaniu
się; neutralność mogłaby wydać tez obfitsze owoce, niż zwycięska wojna;
owoce namacalne, określone, materialne, które dla politycznych mędrców
są jedynymi, o których opłaca się mówić
To
właśnie było punktem zatargu. Zwolennicy neutralności wychodzili z
założenia możności osiągnięcia tylko w ten sposób korzyści, a zwolennicy
interwencji, ze względów natury moralnej, nienamacalnej, niejawnej
uważali że korzyści nie można ważyć na szalach, a przynajmniej nie na
takich, jakich używali inni. Te względy, może ekonomicznie tak zaważyły,
że wysunęły się później na pierwszy plan dla tych, którzy je uznali, za
ważniejsze od innych. Ponieważ wiadomym jest, że każda korzyść
jakiegokolwiek-bądź rodzaju, wynika zawsze z takiego stanu rzeczy, że
korzystający jest w możności wyzyskać i, zachować swoje korzyści i
bronić je i w ogóle owładnąć niemi własną osobowością, która jest
fundamentem i pierwiastkiem wszystkiego. Ponieważ wszystko jest niczym,
tak dla jednostki, jak i dla ludów, bez woli, która wszystkim może i
powinna posługiwać się i wszystko waloryzować. Boć wola jest własnym
samopoczuciem, charakterem, indywidualizmem mocnym i energicznym, jest
największym skarbem, jaki rodzice umierając mogą zostawić swoim
dzieciom, i jest największym dziełem, mogącym być dumą mężów Stanu wobec
narodu.
W
wigilię wojny był ten dualizm dusz; i jedna z nich kładła nacisk
poprzez opinię publiczną, której manifestacje stale stawały się coraz
żywsze; a druga stawiała opór nie za pomocą Rządu, ośrodka władz
politycznych legalnie utworzonych, ale tego Parlamentu, który wydawał
się źródłem każdej możliwej inicjatywy, a więc był zasadniczą osnową
suwerenności Państwa, które ustosunkowały się do niego „contra“,
nieprzejednanie, groźnie, jakby w wigilię wojny domowej. Uniknięto jej,
tylko dzięki najwyższej interwencji Króla, który dał Rządowi siłę do
wypowiedzenia wojny. I to był pierwszy decydujący krok dla rozwiązania
niebezpiecznego kryzysu.
II
NOWA ITALIA RISORGIMENTA
Kryzys
miał odległe źródło i jego korzenie były zapuszczone w głąb włoskiego
ducha, który miał historię niedawną i dającą się łatwo
zindywidualizować, ale wynikającą z rozwoju jego wielowiekowej
cywilizacji. Najbliższą jego historią jest historia Risorgimenta, kiedy
ta nowa Italia z chwilą zapoczątkowania ruchu narodowego w XIX wieku,
zbudziła się politycznie i chciała się podźwignąć i umocnić. Jakież były
siły aktywne Risorgimenta w kompleksie warunkowości wewnętrznych i
zewnętrznych, w których te siły mogły działać? Masie ludu włoskiego,
której, jakiś historyk byłby dzisiaj skłonny przypisać znaczną, jeśli
nie przeważającą akcję Risorgimenta; lecz też musiałby przyznać, że
sympatie angielskie i, pomoc francuska; wojna między Prusami a Austrią, i
między Prusami a Francją, etc., nie mogły być, niesprzyjającymi
warunkami dla Risorgimenta. Bez Cavoura, Napoleon III nie walczyłby
nigdy w Lombardii. Przyczyna działająca jest zawsze we wcielonej idei, w
jednej albo więcej określonej woli, które zmierzają ku określonym
celom: w duchu świadomym, który ma zrealizować swój program w działaniu;
w konkretnej myśli działającej historycznie. I nie ulega wątpliwości,
że włoskie Risorgimento było dziełem niewielu, i nie mogło nie być
dziełem niewielu. Niewielu, lecz jeśli ci są świadomością i wolą tej
epoki, trzymają w ręku historię; widzą siły, jakie są do ich dyspozycji i
tworzą z nich materię, która jest naprawdę jedyną czynną i produktywną
siłą — swoją wolę.
Ta
wola jest myślą poetów, myślicieli, pisarzy politycznych, którzy w
danym czasie umieją pr2emawiać językiem, odpowiadającym ogólnemu
uczuciu; czyli że jest zdolnym stać się takim. Od Alfierego do Foscol‘a,
od Leopardiego do Manzoniego, od Mazziniego da Giobertiego, snują się
nici z nowej osnowy, która jest nową myślą, nową duszą, nową Italią.
Która różni się od starej prostą rzeczą, a jednak o olbrzymiem
znaczeniu; gdyż ona to właśnie bierze życie na serio, podczas, gdy dawna
nie. Takiej właśnie Italii w istocie pragniono w każdym czasie, o
takiej zawsze mówiono, taką opiewano na wszystkie tony, o takiej
rozprawiano w prozie i w rymach, przytaczając wszelkiego rodzaju
argumenty. I taka właśnie Italia, tkwiła zawsze w umysłach mniej czy
więcej wykształconych, o doktrynie wyłaniającej się mniej lub więcej z
realności życiowej, z której każdy człowiek biorący rzeczy na serio,
powinien wyciągnąć odpowiednie konsekwencje z własnych doświadczeń i
zamienić idee w czyny. Trzeba było, żeby taka właśnie Italia,
przeniknęła do serc, ma się rozumieć razem ze wszystkimi innymi ideami,
przynależnymi do konkretności życia; i żeby stała się jakąś rzeczą
pozytywną i żywotną. Takie właśnie znaczenie ma wielkie motto: Myśli i
czyn Józefa Mazziniego, które były największą rewolucją przez niego
głoszoną i przez niego również zrealizowaną, gdyż on to, wpoił w duszę
wielu, — którzy rozumie się, jednak byli małą mniejszością, ale
wystarczającą dla narzucania problemu tam, gdzie powinien był być
rozwiązany czyli w grze włoskiej opinii publicznej i w siłach
politycznych międzynarodowych; — że życie nie jest igraszką, lecz misją,
i że indywiduum ma przez to prawo, cel w którego doścignięciu otrzymuje
swoją wartość i, że dla tego celu więc, godzi poświęcić czy to wygody
osobiste, czy to interesy, czy też nawet życie.
Stąd
zrodziła się w końcu i wrosła w grunt włoski, roślina Judzka, jakiej
pragnął Alfieri, ale jakiej się nie widziało od wieków.
Żadna
rewolucja, więcej od naszego Risorgimenta, nie odsłoniła jawniej tego
charakteru idealności, myśli; jaka poprzedza czyn i, wskrzesza go,
znajduje w nim swoje upodobanie. Niema w nim potrzeb materialnych życia i
elementarnych sentymentów, rozszerzających się różnolegle które
wybuchałyby w ekscesach ludowych i w gwałtownych powstaniach.
Demonstracje w 47 i 48 roku były również manifestacjami
intelektualistów, jakby je dzisiaj określono i przeważnie środkami
przeznaczonymi przez mniejszość patriotów, którzy byli roznosicielami
tej idealności i popychali Rząd i ludy ku jej wykonaniu. W tym znaczeniu
żadna rewolucja nie była więcej idealistyczną od tej, jaka się dokonała
w Risorgimencie włoskiem.
Idealizm,
jako wiara w konieczność nadejścia realności idealnej, jako pojęcie
życia, które nie powinno się zamknąć w granicach czynu, ale postępować i
zmieniać się nieustannie i przystosowywać do wyższego prawa,
wpływającego na duszę, samą siłą swej idealności. Ten idealizm, jest
istotą nauki Mazziniego, który dobrze lub źle, więcej lub mniej
zrozumiany, był duszą naszego Risorgimenta; i przez swój wpływ moralny,
jaki wywierał i studiowanie go, jakie rozszerzyło się i poza Italią,
stworzyło historyczny charakter tego wielkiego wydarzenia w świecie.
Zwolennikami Mazziniego byli w tym znaczeniu: Gioberti, Cavour, Wiktor
Emanuel, Garibaldi i wszyscy patrioci, którzy pracowali nad powstaniem
nowego Królestwa. Całe Risorgimento byłe mazzinistyczne nie tylko w
politycznie działających siłach ale we wszystkich formach duchowego
życia włoskiego czy to, kiedy odbijał się w niem gorący promień ducha
nauki Mazziniego, czy też kiedy dojrzewało, niezależnie od pism i
propagandy wielkiego Genueńczyka. Pisarze pierwszorzędni, jak Manzoni i
Rosmini, nie mają historycznej łączności z Mazzinim, ale posiadają to
samo piętno, i dążą rozbieżnymi drogami do tego samego skutku:
zaszczepić I w duszach-przekonanie. Przekonanie, że właściwie życie nie
jest takim, jakiem jest, ale jakiem być powinno; i że właśnie tylko
takie, pełne obowiązków i trudności, żądające! zawsze wysiłków woli i
wyrzeczenia się, i serc skłonnych” do cierpienia dla umożliwienia Staniu
się dobra; i właśnie takim życiem warto jest żyć. Przekonanie
antymaterialistyczne, istotnie religijne. I skoro się przejrzy, szereg
pisarzy i myślicieli z tego czasu; to się widzi, że niema ani jednego
materialisty, ani jednego, który by nie wyczuwał życia religijnie,
pomimo kontrastów natury politycznej, jakie istnieją pomiędzy
aspiracjami narodowymi, a doktrynami lub wymogami Kościoła i, który by
nie uznawał w jakikolwiek sposób, konieczności wzmocnienia uczucia
religijnego i przywrócenia w duszach tej wiary, jaka dla „Włochów stała
się formalną i mechaniczną zewnętrznością.
Józef
Ferrari (o którym trzeba wspomnieć, jako o wyjątku) potwierdza
prawdziwość tego sądu, gdyż skończył żywot w absolutnym osamotnieniu,
zwalczony nie tylko przez Giobertiego i umiarkowanych, ale i przez tegoż
samego Mazziniego. Ferrari był to umysł niespokojny, mętny, niejasny
dla siebie samego, opozycyjny, zupełnie nieprzekonywujący; o ile był
błyszczącym dzięki zaletom swojego geniusza i dzięki rozległej kulturze,
w burzeniu, o tyle nieudolny, a nawet niczym w budowaniu.
Religia
Gioberti‘ego, nie jest taką, jak Rosminiego, i nie taką, jak
Manzoniego. Religia Mazziniego nie jest tą, jaka jest Tommase‘a, jeśli
chodzi o porównanie pokrewnych duchów. Jest wszakże wielka różnica
pomiędzy Cavourem i Ricasolim, którzy wyczuwają żywo, problem religijny,
jako problem indywidualny i jako problem polityczny nowej Italji.
Jednym z wybitniejszych myślicieli w materii religijnej jest
Lambruschini, którego dzisiaj studiują z wielkim zainteresowaniem,
dzięki świeżości i głębi jego idei religijnych: ale jest samotnikiem.
W
ogóle nic nie da się powiedzieć o jakimś ruchu religijnym włoskim w
pierwszej połowie dziewiętnastego wieku: ruchu, który miałby charakter i
program, i w którym wielu by uczestniczyło. Ale wśród różnorodności
idei i tendencji jest wspólny grunt dla wszystkich: wiara w realność i w
potęgę zasad idealnych, jakie władają światem, i stąd wypływa
sprzeciwienie się materializmowi i duchowa koncepcja życia. Taki jest
wyraz ogólny. Takim jest teren, na którym schodzą się wszyscy i mogą się
porozumieć lub walczyć.
III
ZMIERZCH RISORGIMENTA I PANOWANIE HUMBERTA I
Ta
religijno-idealistyczna koncepcja życia, która jest podstawą sumienia
patriotyczno-narodowego Risorgimenta, dominuje i włada duchem włoskim do
końca tego historycznego ruchu. I atmosfera jaką się oddycha w tych
czasach heroicznych, nie tylko trwa do chwili proklamowania nowego
Królestwa z Cavourem; ale również i później w okresie diadochów, od
Ricasolego do Lanzy, Selli, Minghetti‘ego; aż do zajęcia Rzymu i
uporządkowanie finansów Państwa; wówczas, kiedy dzieło wydawało się
dokonane i Risorgimento zakończone; i nadszedł moment, aby rzucić ten
lud włoski, który stał się Narodem po przez twarde doświadczenia i
surowe systemy dyscypliny, na drogę wolnego rozwoju demokratycznego,
ekonomicznych i moralnych sił, jakie posiadał w swym łonie. Przewrót
parlamentarny w roku 1876 zaznaczył jeśli nie kres, to wstrzymanie
pochodu w który Italia wyruszyła na początku stulecia w takim duchu,
jaki staraliśmy się określić. Tamę zmieniło się. I nie był to, kaprys
lub zbłądzenie lub słabość ludzi, ale konieczność historyczna, której
głupio byłoby dziś żałować, ale pożytecznie jest, zdać sobie dziś z niej
sprawę. Zdawało się to prawdziwym zdobyciem wolności, ponieważ od roku
61 do 76, kierownictwo polityki włoskiej spoczywało stale w rękach
Prawicy, która nie była zapewne za mało sumienną w zachowaniu i w
szanowaniu wolność statutowej, ale pojmowała wolność w sposób przeciwny
niż Lewica. Zaś ta. ostatnia wychodziła zawsze z zasady pierwszeństwa
indywiduum nad Państwem, pierwsza natomiast pierwszeństwa Państwa nad
indywiduum. Ponieważ ludzie z Lewicy, godzili się z różnych względów,
zależnie od ich różnego pochodzenia i ich różnego mentalnego
ukształtowania w pojmowaniu narodu, jako ogółu obywateli, który go
tworzą, i dlatego z jednostki czynili centr i źródło praw i inicjatyw,
które reżym wolnościowy winien szanować i dać gwarancję. Ludzie Prawicy
natomiast, również poprzez różne tendencje i sposoby myślenia, byli
zdecydowani i zgodni w pojęciu; że o wolności nie można mówić inaczej,
jeśli nie w Państwie; i że prawdziwą wolność, i mającą ważną treść, nie
da się otrzymać, gdzie indziej
jeśli nie wewnątrz poważnego organizmu Państwa, którego zwierzchnictwo
jest niezachwianym fundamentem różnorodnej aktywności i gry interesów
jednostek; że przez to o żadnej wolności indywidualnej nie może być
mowy, jeśli się nie godzi z bezpieczeństwem i autorytetem Państwa; że
wreszcie interesy ogółu, muszą zawsze górować nad jakiemukolwiek
poszczególnemu interesami; i że dla takiego celu, prawo musi mieć
wartość absolutną i otoczyć niepokonalnie życie narodu. Pojęcie wybitnie
ścisłe,; ale nie bez niebezpieczeństwa, o ile jest zastosowane bez
względów na motywy z jakich wypływa, i zdaje się usprawiedliwiać
przeciwne pojęcie, które prowadzi do zastoju, a przez to do zrujnowania
życia, które Państwo w siebie wchłania i dyscyplinuje w organizmie
swoich stosunków; ale nie powinno i nie może zgnieść. Państwo staje się
formą obojętną w stosunku do treści, obce wobec materii, którą powinna
regulować; i mechanizuje się i grozi zniszczeniem swojej materii w
mechanizmie. Indywiduum nie opanowane wewnętrznie przez prawo, nie
wchłonięte w samo życie Państwa, przeciwstawia się Państwu i jego prawu,
i wyczuwa to prawo, jako granicę, jako łańcuch, którym zostanie
uduszony, jeśli nie uda mu się go zerwać.
Takie
wrażenie mieli ludzie w 1876 roku. Kraj wyczuwał potrzebę szerszego
oddechu. Jego siły moralne, ekonomiczne, socjalne powinny były się już
rozwijać bez ucisku tego prawa, które nie było uznane. Stąd wypływa
historyczna przyczyna przewrotu. Stąd rozpoczyna się okres rozrostu i
rozwoju nowego narodu; rozwój ekonomiczny (przemysłowy, handlowy,
kolejowy, bankowy, rolny) i rozwój intelektualny (naukowy, szkolny).
Taka
była aktywność panowania Humberta I. Naród, który otrzymał
ukształtowanie z góry, podnosi się od podwalin i usiłuje, jak może
wznieść się do nowego poziomu, dając Państwu, które już miało: swoje
kodeksy, swój mechanizm administracyjny i polityczny, swoje wojsko,
swoje finanse, ale zamierało, żywą treść sił realnych, wytryskujących z
działalności indywidualnej i narodowej, wprowadzonej w ruch interesów, o
której, Risorgimento całe pochłonięte wielkością swego celu
politycznego, jaki miało do osiągnięcia, nie troszczyło się.
Największy
minister Króla Humberta, Crispi, chciał gwałtownie zatrzymać ten ruch
wzrastający; i odnowić z surowością autorytet i prestiż Państwa; i
wznieść w górę również sztandar Idealności religijnej, który mu wcisnął w
dłoń w młodości, tenże sam Mazzini, a przez to Crispi wskazał, że nie
zrozumiał swej epoki i, dlatego padł w hańbie pod gwałtowną presją, tak
zwanej demokracji, opierającej się zgiełkliwie jego zakusom.
Trzeba
było czekać na razie; trzymać stary sławny sztandar zwinięty. I nie
mówić o wojnie, ani o czymś, co by wymagało i oznaczało dumę narodową, i
świadomość wykonania programu do współzawodnictwa z wielkimi
Mocarstwami. Nie wolno ‚było marzyć o jakimkolwiek ustosunkowaniu się
wobec nich, jako tych, którzy mogliby stanąć na równi i wypowiedzieć
swoje zdanie. Można było być obecnym, lecz tylko przy dyskusjach innych i
powracać z zadowoleniem, że się przyszło z czystymi rękoma. Nie wolno
było myśleć o ograniczeniu wolności indywidualnej w interesie tej
abstrakcyjnej i metafizycznej istoty, która nosi nazwę Państwa. Nie
wolno było wymienić imienia Boga (jak Crispi pokusił się uczynić).
Trzeba było pozwolić, żeby klasy ludowe zdobywały stopniowo dobrobyt i
samopoczucie i wstępowały w życie polityczne. Rozpoczęła się oświata i
walka przeciw analfabetyzmowi, łącznie ze wszystkimi innymi
zaopatrzeniami socjalnego prawodawstwa. Odebrano Kościołowi wychowanie
ludu, i powstała powszechna szkoła świecka. We wszelkich formach i
wszelkimi drogami był zwalczany dawny zgubny wpływ eklezjastycznej
klasy; rozszerzano i wzmacniano coraz więcej, związek powstały i
pozostały w Italii w tym celu.
Masoneria
z każdym dniem, coraz więcej występowała, rozgałęziała się i przenikała
do organizmu administracyjnego i do wojska; do sądownictwa i do
szkolnictwa. Władza centralna Państwa osłabiona, naginała się do każdej
postawy, jaką przybierała wola ludowa, poprzez swą wyborczą grę ludową i
głosy parlamentarne, oswobodzone i rozluźnione ciągle coraz więcej od
każdej przeszkody wyższych więzów życiowych, jakie należało podtrzymać i
popierać, a które wypływały z indywidualnych energii. Mniej autorytetu,
więcej zdolności. Życie na niższym poziomie. I żeby powiększyć rozpęd i
siłę; okazywano przychylność propagandzie socjalistycznej marki
marksowskiej, a której powstanie lub rozwój nowego przemysłu otwierało
drzwi. Była to, nowa forma moralnego wychowania klas pracujących i
kształtowanie w nich świadomości politycznej. Świadomość rewolucyjna,
ale dołączona do sentymentu ludzkiej solidarności, nowego dla
niekultywowanej i prymitywnej psychiki, niższej klasy włoskiego narodu.
Przeniknęła
nowa dyscyplina do związków i federacji klas; ale dyscyplina częściowa,
ciasna, która zwężała horyzont moralny i zrywała większą część węzłów,
jakimi człowiek jest moralnie związany z innymi ludźmi; a przede
wszystkim więcej nie dozwalała dostrzec tego, co spaja razem w jedność
interesów, uczuć i myśli, wszystkich obywateli tej samej Ojczyzny. I
węzły, które ta dyscyplina utrzymywała i wskazywała, jako na: jedyne
godne szacunku i do szanowania, wszystkie były ugruntowane na uczuciu,
jakie każdy instynktownie w sobie posiada dla zdobycia lub obrony swego
dobrobytu. Materialistyczne pojęcie życia, które Mazzini zwalczał w
socjalizmie, ale które przez niego samego, było słusznie uważane, jako
nienależące specyficznie tylko do socjalizmu, ale również do każdej
politycznej kultu, a książki ich rozrzucone po kramach i sklepach
tankratycznie— indywidualistycznej, gdyż skierowuje ono życie do
zadowalania swych praw; zamiast do wypełnienia swoich obowiązków.
Ponieważ liberalizm i socjalizm są jednakowo indywidualistyczne w
przeczeniu istnienia wyższej realności od życia materialnego,
posiadającego swój probierz w czystym indywiduum. Materialista jest
zawsze indywidualistą.
I
Lewicowa Italia, od 1876 roku do Wojny, była materialistyczną i
antymazzynistyczną, pomimo, że ta Italia stała o wiele wyżej, co
zbyteczne mówić, od Italii przedmazzynistycznej. Lecz promienie
Risorgimenta zgasły. Za
wyjątkiem niewielu pozostałych, których głos ginął, jak w pustyni; nad
całą kulturą, tak w naukach moralnych, jaki w przyrodniczych, w
wykładach literatury, w sztuce, -w szkołach, dominował surowy
pozytywizm, który nawet kiedy protestował, iż nie chce robić metafizyki i
zamknąć się w rezerwie agnostycznej, tq de facto pogrążał się w
materializmie, pojmując realność wpośród jakiej człowiek się obraca,
jako realność już dokonaną, a przez to ograniczającą i warunkującą jego
ruchy i inicjatywy, i dlatego w gruncie rzeczy, dominującą nad każdym
wymogiem i roszczeniem moralnym, i z konieczności arbitralną i
iluzoryczną.
Wszyscy
mówili o faktach i rzeczach pozytywnych; wszyscy śmieli się z marzeń
metafizycznych i z realności nie-namacalnych. Tam byłą prawda, i
wystarczało tylko otworzyć oczy, żeby ją zobaczyć, tak samo, jak piękno
nie mogło być niczym innym, jak zwierciadłem tej prawdy z natury. O Bogu
powiedziano, że lepiej nie mówić. O duszy można, ale pod warunkiem,
żeby ją widzieć w kategorii fizjologicznych fenomenów, na których trzeba
rzeczywiście zatrzymać wzrok. Patriotyzm, jak wszystkie inne cnoty
oparte na podstawach religijnych o których nie wolno mówić; chyba tylko
wtedy, kiedy się ma odwagę mówić na serio, — stał się argumentem
retoryki, który poruszać nie należało do dobrego smaku.
Tkwi
w pamięci nas wszystkich, wychowanych w ostatnim ćwierćwieczu ubiegłego
stulecia, ten duch tych czasów antymazzynistycznych, który, jak wyżej
wspomniałem za wyjątkiem jakichś niewielu słabych głosów, zdawał się być
zebranym zgodnie w jednakowym sposobie wyczucia. Lata te, politycznie
można określić, jako fazę demosocjalistyczną Państwa włoskiego, ponieważ kształtowała się w nich mentalność demokratyczna w sensie indywidualistycznym, a jak już wspomniałem, że również i socjalizm rozwija! się i tworzył
w Italii, jako olbrzymia i pierwszorzędna siła. I te lata, jak
wskazałem, wypełniają całe panowanie Humberta I. Okres rozwoju i
rozkwitu, z którego ustępują i zaćmiewają się siły moralne twórcze
Risorgimenta.
IV
IDEALIZM, NACJONALIZM, SYNDYKALIZM
W
ostatnich latach XIX w. i w ciągu trzech pierwszych pięcioleci
następnego stulecia, młodzież czuje się owianą i jakby uniesiona tym
nowym duchem, który był żywą reakcją przeciw ideom dominujących w
polityce, w literaturze, w nauce, w filozofii i w kulturze ostatniego
ćwierćwiecza. Italia zdawała się być znużona, znudzona tym prozaicznym,
burżuazyjnym, materialistycznym życiem, jakiem żyła w ostatnich czasach;
i była spragniona wrócić do źródeł idei, do wznioślejszych natchnień i
potężnych sił moralnych, które jej dały życie. Rosmini i Gioberti
zostali zapomniani, i tylko dla niewielu adeptów byli przedmiotem
koncepcji także ale demoliberalnej i antysocjalistycznej, deciarzy.
Nazwiska ich zaledwie były szeptane przez tych badaczy, którzy rościli
pretensje, że są au courant wszystkiego. I oto znowu powracają do czci i
w ich doktrynach zaczęto znowu widzieć i, wyczuwać wielką trwałą
wartość, i dzięki nim wytryska cała literatura. Sam Rząd Królewski
postanowił zrobić wydanie narodowe dzieł Mazziniego. Jego życie i jego
pisma studiują na nowo, nie tylko, jako tematy z punktu widzenia
wyższego interesu historycznego, ale też, jako źródła nauczania, które
nie mogą być już dłużej zaniedbane.
Vico,
wielki Vico, filozof najwyższy tradycji spekulatywnej narodowej,
potężny obrońca idealistycznej i spirytualistycznej antykartezjańskiej
filozofii, powrócił na piedestał i znów staje się badany namiętnie,
razem z innymi i naszymi filozofami, w których Włosi mogą wyczuwać; i
odbudowywać swoją świadomość autonomiczną, wywyższającą własną osobowość
narodową. Pisarzom z najbliższych lat (Spaventa de Sanctis), którzy
podczas swego życia nie mogli przełamać ciasnego oporu, umysłów
stępiałych dla wymogów idealistycznych i dla wewnętrznego pojmowania
życia i sztuki również przywrócono honor i zaczęto ich drukować, czytać i
badać.
Pozytywizm
został trafiony w swych większych i mniejszych przedstawicielach; jest
prześladowany i, wygnany i wyszydzony we wszystkich formach.
Materialistyczne metody studiowania literatury i sztuki, zostały
zwalczone, zdyskredytowane. Kultura włoska, otworzyła wrota wszystkim
nowym ideom, również i tym, które były i za Alpami; i zajmują one
miejsce pozytywizmu i naturalizmu. Ta sama dawna katolicka świadomość
jest wstrząśnięta, przebudzona i przywrócona do życia przez ten ruch
modernistyczny, który zrodzony w krajach o żywszej kulturze
eklezjastycznej, znalazł gorących popleczników w młodych kapłanach,
uczestniczących w studiach krytycznej historii chrystjanizmu i w
studiach filozoficznych, skąd ruch ten właśnie wziął początek. I młodzi
kapłani wytworzyli w klerze włoskim, to wyczucie potrzeby kultury więcej
modernistycznej i głębszej, i wywołali spory i walki religijne bardzo
skuteczne, bo wyciągnęły na światło problemy, pozostawione przez długi
czas przez Włochów w cieniu. I prawowierni katolicy, katolicy moderniści
i akatolicy patrzyli teraz innymi oczyma i z silną obudzona
wrażliwością.
Dla
odnowionego filozoficznego i krytycznego ducha, tenże sam socjalizm nie
wydawał się więcej już, zrobioną doktryną i do przyjęcia w dogmatach, z
którymi się kształtował, ale także doktryną, jak każda inna, której
formowanie się i strukturę trzeba studiować. I uczeni włoscy dali w tym
przykład i kierownictwo francuzom, będącym już dogmatycznie stronnikami
marxizmu. I jedni i drudzy, przejrzeli słabizny i błędy. A kiedy od tej
krytyki, Sorel przechodzi poza obręb teorii materialistycznej, właściwej
socjaldemokracji niemieckich epigonów Marxa, i ogłasza syndykalizm; i
wówczas młodzi socjaliści włoscy, skierowali się ku syndykalizmowi i
znajdują w nim dwie rzeczy: 1) koniec głupiej i kłamliwej współpracy (do
której socjaliści włoscy przystosowali się, zdradzając jednocześnie
Państwo i proletariat) pomiędzy socjalizmem a Państwem liberalnym,
poprzez reżym parlamentarno-demokratyczny; 2) wiarę w realność moralną,
czysto-idealną, (czy też mityczną, jak mówiono) dla której godziłoby się
żyć i umierać i poświecić się, a w razie potrzeby posługiwać się nawet
gwałtem, jeśliby ten był koniecznością dla złamania porządku
jurydycznego, a utworzenia nowego. Antyparlamentaryzm i wiara moralna,
które odbudowały świadomość robotników w syndykatach, i uczyniły z
socjalistycznej teorii obowiązków, mazzynistyczną koncepcję życia czyli
obowiązku i posłannictwa.
Inną
ideą, wielkiej wagi, sugerującą po przez francuską kulturę, młodych
Włochów i przenikającą szeroko Italię, a głównie klasy intelektualne, i
reformującą bardzo skutecznie i głęboko mentalność polityczną: był
Racjonalizm. Mniej literacki w Italii, a więcej polityczny, gdyż był
bliższy bieżącej polityce, która miała w Italii ogromne znaczenie i
tradycję niewygasłą, właśnie w partii dawnej Prawicy, do której
przyłączył się włoski nacjonalizm, kładący jednaki nacisk na ideę Narodu
i Ojczyzny. Jak zobaczymy w nowym kształcie, ale nie we wszystkim
możliwym do przyjęcia z punktu widzenia dawnej partii, ale tą nową
drogą, powracającej do koncepcji, której się trzymała mocno Prawica; a
więc Państwo, jako presupozycja wartości i prawa obywateli.
Właśnie
ten nacjonalizm był nową wiarą zapaloną w duszy włoskiej, dzięki
któremu nie uważała już ona więcej Ojczyzny, jako retorycznego słowa,
wyśmiewanego przez socjalistów i znalazła odwagę do reagowania i
stawiania oporu ich zuchwałości, która dla liberałów różnej gradacji
demokratycznej wydawała się już nie do odparcia. Ale jeszcze inną
zasługę miał nacjonalizm, bo podniósł otwarcie i hardo głos przeciw
Masonerii, do której nóg padła cała bojaźliwa burżuazja włoska, oprócz
katolików zainteresowanych bezpośrednio w opozycji. Batalie
anty-masońskie są jedną z największych zasług włoskich nacjonalistów.
Masoneria,
i więcej lub mniej zreformowany, i demokratyczny socjalizm
parlamentarny posłużyły, jako cel dla syndykalistów, nacjonalistów,
idealistów, związanych wspólnym ideałem kultury i wspólną koncepcją
życia. Powrócili oni, wszyscy razem zgodnie, świadomie lub nie, do
mazzynistycznej, religijnej, idealistycznej koncepcji. Różniący się w
tylu swych poszczególnych paragrafach wyłącznych programów, byli
złączeni i zgodni w zasadniczym pojęciu i w zamiarze; pobudzenia w
sumieniach młodzieży, odważniejszego uczucia przeciw obecnej kulturze i
polityce włoskiej i wzniecenia żarliwszego pragnienia odbudowy.
W
przeciągu pierwszych trzech pięcioleci XX w., w gazetach, przeglądach,
zbiorach nowych wydawnictw, formujących się grupach młodzieży, w
walkach, jakie się toczą wewnątrz starych formacji, widnieje ferment,
wrzenie, kiełkowanie nowych zarodków, nowych sił, które zwracają się do
odległej przeszłości, żeby ją wskrzesić do życia i rozbudzić do
przyszłości. Są nowatorzy, odwołujący się do tradycji. Są polemiści
często gwałtowni, broniący systematu porządku i odnowienia sił
idealnych, którym wszyscy powinni się poddać, jako dyscyplinie praw. Ci
wszyscy wydają się wsteczni; radykałom, liberałom, demokracji
masońskiej, reformistom socjalizmu, a właśnie są heroldami przyszłości.
Italia urzędowa, legalna parlamentarna jest przeciw nim. Ma swego wodza w
człowieku, który się czuje pewnym swej intuicji psychologii ogółu,
znawcą wad i walorów całego mechanizmu politycznego i administracyjnego,
w jakim ta Italia antymazzynistyczna i antyidealistyczna znalazła swoją
formę i swój ład; i jest sceptycznym lub obojętnym na wzniosłe słowa;
upraszczającym wszystkie wielkie kwestie; prostaczym w swych
zagadnieniach; ironistą niezdolnym do entuzjazmu i do wznioślejszych
odruchów w stosunku do swego kraju, ale jednak wierzący na swój sposób,
że służy wiernie; człowiekiem pozytywnym, doświadczonym, przezornym
materialistą w mazzynistycznym znaczeniu tego słowa.
W
tych nazwiskach: Mazzini i Gioberti można zobaczyć typowo streszczone i
reprezentowane wewnętrzne antytezy przedwojennej Italii. Kryzys ten,
wojna miała rozwiązać, uwalniając Italię od tego dualizmu dusz, jaki nią
szarpał i paraliżował, i miała dać jej jedną duszę, a odtąd możliwość
ruchu i życia.
V
WYCZERPANIE POWOJENNE I POWRÓT GIOLITTIEGO
Nikt
nie mógł przewidzieć, że taki będzie skutek wojny. Zdawało się, że
zakończenie stanu wojennego, uwalniając naród włoski od wędzidła i
więzów dyscypliny wojennej, i wracając mu wolność zwykłego reżymu, a
przez to, zdolność do manifestowania całkowicie i szczerze swojej,,
duszy i do użytkowania mechanizmu wolności parlamentarnej i ludowej w
taki sposób, iżby wola narodu mogła zaciążyć nad porządkiem, politycznym
i prawnym, zdawało-się powtarzam, że zaznaczy się początkiem rozpadu
Państwa i sił moralnych, które są podstawą każdego Państwa. Masy ludowe,
zdawały się przyznawać słuszność tym, którzy jeszcze w wigilię wojny
nie chcieli jej i, robili wszystko, co było możliwe, aby szkodzić.
Zdawało się rzeczywiście, że wysiłek jaki od narodu żądano, o wiele
przewyższał granicę jego sił, że nierozsądną, arbitralną i głupią była
pretensja tych, którzy popchnęli ten młody naród, pozbawiony tradycji
militarnych, biedny, niespojony razem, niejednolity jeszcze w mocnym
układzie narodowym, do tej twardej próby.
Socjaliści
intonowali hymny zwycięstwa i tryumfu, jako ci, którzy wreszcie
dojrzeliby zrealizowane i swoje przewidywania i potwierdzoną przez
fakty, prawdziwość ich sądów. Sprzymierzeńcy odwrócili się plecami i
zapomnieli lub nie uznawali naszych poświęceń i wartości, którymi przy
czyniliśmy się do zwycięstwa. Nikt nie był skłonny do od dania nam
sprawiedliwości, a nasi kierownicy i reprezentanci byli nieudolni, aby
nakazać uznania jej. I ci Włosi którzy się bezecnie cieszyli z sukcesu
sprzecznego, pokładanym przez nas nadziejom, dla których chciano wojny; i
nie tylko nie cierpieli, — lecz jak to było logiczne z ich względów
uczuciowych nad złą wolą obcą, ale nawet ją usprawiedliwiali, odwołując
się najwięcej do tych demokratycznych ideologii, dla których i tak za
dużo było pobłażania w czasie wojny, — a szczególnie od chwili, kiedy
zaszła konieczność interwencji St. Zj. i zezwolenia tego ideologa
gorszego gatunku — Wilsona.
Nasze
zwycięstwo zmieniło się w porażkę, ii zmierzało do rozszerzenia w
narodzie włoskim, stanu duchowego, właściwego zwyciężonym, nienawiści ku
wojnie i ku ludziom odpowiedzialnym za nią, dosięgła aż wojsko, które
było narzędziem wojny; nienawiści do systemu, który wojnę uczynił
możliwą, i przeszkodził Parlamentowi (takiemu Parlamentowi) sprzeciwić
się jej. I znalazł się nawet Minister Jego Kr. Mości, proponujący Izbie
wniosek, usunięcia w statucie artykułu 5, który deklarację wojny
pozostawia Głowie Państwa.
W
rozwydrzeniu najwięcej materialistycznych namiętności antynarodowych,
jakie się rozszerzyły po całym kraju w połączeniu z gorzkim
niezadowoleniem, zgodnym z anarchistyczną wolą, zmierzającą do wywołania
rozpadu każdej władzy. Wydawało się, że ośrodki życia ekonomicznego
otrzymały śmiertelne uderzenie. Strajki następują po strajkach, aż nawet
sama biurokracja, skierowuje się przeciwko Państwu. Ruch obsługi
publicznej wstrzymany lub w nieładzie. Z każdym dniem wzrasta nieufność
do działalności Rządu i siły prawa. Był w powietrzu nastrój rewolucji, a
słaba klasa kierująca, nie wierzyła w możność zażegnania jej w inny
sposób, jak nie przez ustępowanie powoli z terenu i, działania w
porozumieniu z głowami ruchu socjalistycznego.
Ciążyły
groźne, straszne widmo bolszewizmu, Giolitti, Znienawidzony w wigilię
wojny, Giolitti, „człowiek z Dronero”, który dopiero w czasie wojny,
mało pomału zdołał Włochom dać zapomnieć o sobie, lub być wspomnianym
tylko, jako przedstawiciel Italii umarłej; zmartwychwstał i został
wezwany, jako zbawca. Przy nim to, wybuchają ciągłe bunty wszystkich
urzędników Państwowych, i przy nim jest okupowanie fabryk przez
robotników, a był to cios zadany w serce organizmu ekonomicznego i
administracyjnego Państwa. I ci którzy uderzali byli traktowani z
dyplomacją, będącą najszczerszym wyznaniem słabości Rządu. Giolitti więc
przez wynik wojny, zatryumfował na nowo nad Mazzinim?
VI
MUSSOLINI I FASCIA DI COMBATTIMENTO
Już
przy tym samym Giolittim, sprawy zmieniły swój wygląd nagle i przeciw
Państwu Giolittiego, powstało inne Państwo. Prawdziwi kombatanci, którzy
chcieli Wojny i na niej walczyli ze świadomością, którzy na polach
bitwy wierzyli w świętość tej ofiary; i w której złożyło życie więcej
niż pół miliona istnień ludzkich dla idei, ci czuli, jaką by to było
olbrzymią zbrodnią, gdy pewnego dnia mogłoby powiedzieć się (jak to inni
bezecnie przewidywali), że ta cała krew przelała się na próżno; ci
właśnie z radością powitali zwycięstwo, które uświęcało tę ofiarę w
sercach Włochów i w historii. Pełni chwały inwalidzi, którym śmierć
zajrzała w oczy bliżej niż innym i którzy więcej od tych, co wyszli
cało, wyczuwali to dziedzictwo praw, jakie, tyle, tyle tysięcy poległych
przekazało żywym i oczekiwało, oczekiwało przede wszystkim od nich, tej
Italii, która zażądała od nich życia, i które Jej złożyli w ofierze.
Jednym słowem mazzyniści, którzy byli budowniczymi wojny, i wcześniej od
innych poszli na nią, wiodąc duchowo i ożywiając własną wiarą, włoską
młodzież, znaleźli oni potężny głos, wyrażający jasno, wzniośle,
energicznie ich wiarę niezwyciężoną ani przez rozczarowanych, ani przez
powszechne tchórzostwo. I znaleźli człowieka, który mówił za wszystkich,
górował swoim słowem w zamierzaniu i wzbudzał posłuch u młodzieży, i
nic chciał utracić cennego dziedzictwa wojennego, i znaleźli człowieka,
którego glos znał drogę do serc, budząc na nowo, wzywając do odwetu te
żarliwe i prawe uczucia, które żarzyły się jeszcze z dawnych krwawych
szańców i zwycięskich walk. I widzieli jaśniejącą z daleka wzniosłą,
prostą, płomienną wolę: Benita Mussoliniego.
Benito
Mussolini odsunął się od włoskiego socjalizmu w 1915 r., żeby stać się
wierniejszym interpretatorem Ludu Italii i, jako były redaktor „Avanti“,
zatytułował swoją nową gazetę, Popolo d’Italia, żeby podtrzymywać
przekonanie o konieczności wojny, o której mógł naprawdę powiedzieć, że
był jednym z głównie odpowiedzialnych. I tak, jak w socjalizmie zwalczał
Masonerię, czerpiąc inspirację z syndykalizmu Sorela, przeciwstawiając
parlamentarnej koncepcji reformizmu, idealistyczne postulaty rewolucji i
siły; tak na zewnątrz kontynuował swoją walkę przeciw dawnym
towarzyszom, broniąc słuszności wojny, domagając się trwałej siły nie
tylko moralnej ale też ekonomicznej narodowych organizmów przeciw
kłamliwym międzynarodowym urojeniom; a więc domagając się, żeby Ojczyzna
była świętością także dla klasy robotniczej.
Mussolini
jest mazzynistą z tą cechą szczerości, jaką mazzynizm znajdował zawsze w
jego Romanii; przekroczył on już poza obręb całej socjalistycznej
ideologii, najpierw instynktem, a potem rozwagą poprzez myślącą, żmudną
młodość, bogatą w doświadczenie i medytacje, wykarmioną najnowszą włoska
kultury wielkiej Italii: namiętnie wymarzonej i ukochanej w czasie
wojny razem z całą młodzieżą, która wzrastała pod wpływem nowych idei
tego stulecia i w nowej wierze dla ideału, wbrew demagogicznym i
anarchizującym chęciom socjalistów, którzy kazali o rewolucji bez siły i
bez chęci zrobienia jej, nawet przy pomyślniejszych okazjach. Mussolini
wyczuł już więcej od wszystkich, że pierwszym warunkiem koniecznym dla
zabezpieczenia istnienia Italii jest: forma Państwa; Państwa z prawem,
które musi być szanowane; z autorytetem, który nakazuje je szanować i z
takimi walorami, które nadadzą mu autorytet, bez jakiego ten Naród,
mogący przetrzymać ciężką pod każdym względem, długą, krwawą wojnę,
zwyciężający samego siebie nieustannie, mający zawziętość w swych
wysiłkach i poświęceniach i wytrwałość w swej wierze, zawsze
odradzającej się pomimo niedostatków, rozczarowań i okropnych klęsk, i
zdobywający dzięki własnej zasłudze zwycięstwo; może być rzuconym w
bezład i rozwydrzenie przez garstkę ludzi bez wiary, estetyzujących w
polityce, przez głowy powerniksowane błyskotliwą kulturą dziennikarską,
przez serca suche i puste, jak Trevers i Turati i im podobni.
Gdy
23 marca 1919 roku w Mediolanie w siedzibie Popolo d‘Italia i centrze
propagandy Benita Mussoliniego, utworzyło się wokoło niego i z jego wolą
pierwsze Fascio di Combattimento;
rozkładowy i negatywny ruch powojenny został w rzeczywistości
zahamowany. Fascia nawoływały „Włochów, którzy pomimo rozczarowań i
cierpień, spowodowanych warunkami zawartego pokoju utrzymali wiarę w
wojnie i dla zwaloryzowania zwycięstwa, które było problemem waloru
wojny, zamierzali dać znowu Italii, możliwość zapanowania nad sytuacją,
przez odbudowę dyscypliny i uporządkowanie sił socjalnych i politycznych
w Państwie. Fascia nie były związkiem wiernych, ale partią czynu, która
miała potrzebę, nie programów wdających się w szczegóły, ale idei, jaka
określałaby cel, a przez to, drogę, która by nauczyła iść, z tą samą
zdecydowaną wolą, nieznającą przeszkód, i gotową w każdej chwili do
obalenia ich w razie napotkania.
Wola rewolucyjna? Tak, bo budująca nowe Państwo.
VIII
FORMACJE KADROWE
Czterolecie od 1919 — 1922 jest
charakterystyczne przez rozwój rewolucji faszystowskiej i rozwinięcie
się kadrówek. Czynne kadrówki są siłą solidnego Państwa, które zmierza
do zrealizowania się i dla zrealizowania lepszego reżymu, przekracza
prawo regulatora reżymu, który chcą obalić, ponieważ nie dorósł do
istoty Państwa narodowego, do jakiego się dąży. Marsz na Rzym 28
października 1922 r. nie jest źródłem, ale ujściem tego ruchu
rewolucyjnego, który od tej daty, wraz z utworzeniem ministerium
Mussoliniego przechodzi do legalności. I w niej Faszyzm rozwija się jako
idea kierownicza Państwa, tworząc jedne po drugich, nowe potrzebne
organy wykonawcze dla całkowitego wniknięcia do porządku ekonomicznego,
prawnego i politycznego, jakie Państwo posiada w sobie i gwarantuje.
Po
28 października 1922 r. Faszyzm, nie ma już więcej przeciw sobie
Państwa do zwalczenia, już sam stał się Państwem, i tylko tępi te
wewnętrzne stronnictwa, które sprzeciwiają się i opierają, rozwojowi
faszystowskiej zasady, jaka ożywia nowe Państwo. Faszyzm nie jest już
więcej rewolucją przeciw Państwu, ale Państwem walczącym przeciw
pozostałościom i rozpadom wewnętrznym, które przeszkadzają jego
rozwojowi i jego organizacji. Okres gwałtów i nielegalności jest
zamknięty, chociaż w dalszym ciągu przez pewien czas kadrówki robią tu i
tam wypady, pomimo żelaznej dyscypliny, z jaką Duce Faszyzmu i już
wówczas Naczelnik Rządu, usiłuje zastosować realność do logiki, która
reguluje rozwój jego idei i partii. Faszyzm posiada już wszystkie środki
do rekonstrukcji, i do zmiany nielegalnej armii kadrówek w Milicję
ochotniczą, żeby utrzymać w mocy, wojowniczego ducha Rewolucji, dopóki
ta nie wykona swego programu, a partię podporządkowuje surowej
hierarchii, zupełnie odpowiadającej planom wodza, a więc jest ona odtąd
powolnym narzędziem tej samej rządowej akcji, która zabiera się z
wielkim rozmachem do próby.
Italia
Giolittiego jest wreszcie złamana, przynajmniej na terenie polityki
militarnej. Między Giolittim i nową Italią — tą Italią kombatantów,
kombatantów, faszystów, wierzącą na sposób mazzynistyczny — płynie i kipi strumień krwi, jak słusznie powiedział, jeden pełen wyobraźni mówca w Parlamencie. Ten strumień zatarasowuje krok temu, kto chciałby wrócić wstecz.
Kryzys jest zwyciężony: wojna zaczyna wydawać plon.
IX
CHARAKTER CAŁKOWITOŚCI DOKTRYNY FASZYSTOWSKIEJ
Historia
włoskiego kryzysu duchowego i politycznego i jego rozwiązanie,
doprowadziły już nas do koncepcji Faszyzmu i rozprawa nad jego dziełem,
jako akcją prawodawczą i administracyjną Rządu, nie jest tu odpowiednim
miejscem do rozpatrywania, chcę tu tylko raczej oświetlić ducha, jakiego
Faszyzm wniósł do tej akcji, i z jakim od pięciu lat zmienia głęboko,
prawa, porządki, instytucje; i wyjaśnić w ten sposób istotę Faszyzmu.
I
to, co już powyżej powiedziano, przedstawia nam <złożoność tego
ruchu, dla zrozumienia, którego nic nie jest l bardziej pouczające, jak
porównanie z Mazzinim, od którego zaczęliśmy na początku. Właśnie jego
koncepcja, jest koncepcją polityczną, tej integralnej polityki, której
tak samo nie można oddzielić od etyki, jak i od religii i jak od każdej
koncepcji życia, aby ją można było określić, jako istniejącą samą przez
się, oddzieloną i abstrakcyjną od innych zasadniczych interesów ducha
ludzkiego. Według Mazziniego, politykiem jest się wtedy, o ile się ma
moralną, religijną, filozoficzną doktrynę. Trzeba tylko oddzielić w jego
wierze, w jego propagandzie, to, co ma czyste znaczenie polityczne, od
tego, co jest raczej, jego wiarą religijną lub jego intuicją i wymogiem
etycznym lub przekonaniem metafizycznym, a wtedy uda się wam już zdawać
sobie sprawę z wielkiej wagi historycznej tej wiary i tej propagandy i
tych powodów dla jakich Mazzini przyciągnął do siebie swym swym czasem
tyle dusz i zmącił sen tylu mężom stanu i policji. Analiza, jaką
jednostka nie zawsze prosuponuje, nie doprowadza czasami do wyjaśnienia,
lecz do zburzenia tych idei, które historycznie okazały wielką
skuteczność. I to jest znak, że ludzi nie można brać jako oddzielne
części, ale jako jedność niepodzielną.
Pierwszym
więc punktem dla określenia definicji Faszyzmu: jest charakter
całkowitości jego doktryny, która nie dotyczy tylko systemami i kierunku
politycznego narodu, ale jego całej woli, jego myśli i jego sentymentu.
X
MYŚL I CZYN
Punkt
drugi. Doktryna faszystowska nie jest filozof ją w zwykłym sensie tego
słowa, i tym mniej wyznaniem wiary., Nie jest, nawet rozwiniętą i
definitywną doktryną polityczną, wyrażającą się w serii formuł. Prawdę,
znaczenie Faszyzmu nie mierzy się jego specjalnymi tezami,; .które
Faszyzm przyjmuje teoretycznie lub praktycznie. Jak już powiedziano; w
swoich zaczątkach Faszyzm nie posiadał dokładnego i określonego
programu. I często, kusząc się zakreślić cel do osiągnięcia, koncepcję
do zrealizowania, drogę do przebycia, nie wahał się; przed próbą w
czasie swego działania ,zmienić trasę, odrzucić ten-lub ów cel, lub
koncepcję, jako niestosowną. albo wstrętną własnej zasadzie. Nie chciał
nigdy zaciągnąć zobowiązań, uprzedzając przyszłość. Często ogłaszał
reformy, której ogłoszenie było politycznie dogodne,, ale do wykonania,
jej nie poczuwał się zobowiązany.
Prawdziwe
postanowienia Wodza Faszyzmu są zawsze te, które są jednocześnie
sformułowane i wykonane. Dlatego, Mussolini szczyci się, że, jest
„tempistą“, iż decyduje się i działa we właściwym momencie, kiedy czyn
znajduje wszystkie okoliczności i motywy już dojrzałe czyniąc możliwym i
stosownym jego wykonanie, i dlatego Faszyzm wypływa ze ścisłego
określenia mazzynistycznej prawdy; myśl i czyn, łącząc tak te dwa
terminy, że stykają się ze sobą dokładnie, nie przypisując więcej,
żadnej wartości żadnej myśli, która by me była wykonaną albo wyrażoną w
czynie. A więc wszystkie formy polemiki antyintelektualnej, która jest
jednym z częstych motywów wypowiadanych przez faszystów. Gdyż jest to
polemika, wybitnie mazzynistyczna, — muszę na to położyć nacisk, —
ponieważ intelektualizm jest rozbratem myśli z działaniem, wiedzy z
życiem, mózgu z sercem, teorii z praktyką; jest postawą retora i
sceptyka, półczłowieka, który się oszańcowuje maksymą, głoszącą, że co
innego jest mówić, a co innego robić; jest utopistą — konstruktorem
systemów, które nie są zmuszone do przeciwstawiania się próbom
realności; jest ustosunkowaniem poety, uczonego, filozofa, którzy się
zasklepiają w ramach fantazji i umysłowości; i nie mają oczu, żeby
rozejrzeć się wokoło i widzieć ziemię po której chodzą i na której mają
podstawowe interesy tej ich ludzkości, karmiącej ich fantazję i ich
umysłowość; i jest podstawą wszystkich przedstawicieli tej dawnej
Italii, która służyła za cel dla płonących kazań mazzynistycznych.
Antyintelektualizm
nie znaczy, jak wierzy najmniej oświecony faszysta, tryumfujący z
radości, ile razy uważa się za upoważnionego przez Duce, gwizdać na
naukę i na filozofię; antyintelektualizm nie znaczy, że naprawdę neguje
się każdy walor myśli i te wyższe formy kultury, z której myśl wzmacnia
siłę potencjalną. Realność duchowa jest syntezą, z której jedność się
objawia i ma wartość, jako myśl, która jest czynem. Ale w jedności
wnioskującej tę syntezę, uczestniczą i, powinny uczestniczyć i wiedzieć,
że uczestniczy wiele elementów, ‚bez których synteza byłaby próżną i
pracowałaby w próżni. I wśród tych elementów są wszystkie formy
aktywności ducha, przez to mające wszystkie tę samą wartość, jaka jest
właściwa syntezie dla której są istotne.
Trygonometrią
nie rozprasza się wojsk, grożących granicom Ojczyzny, ale bez
trygonometrii nie reguluje się strzałów artyleryjskich. Polemika zwraca
się przeciw ludziom, wyczerpującym swoje życie duchowe w wykonywaniu
aktywności intelektualnej, abstrakcyjnej i oddalonej od tej realności, w
której każdy człowiek, powinien wyczuć wrośnięte własne istnienie; i
zwraca się przeciw pewnym postawom, które u tych ludzi nabiera ta
aktywność duchowa i przeciw pewnym konkluzjom, które się przyjmuje, jako
definitywne, podczas gdy w rzeczywistości są tylko drogą do konkluzji
wyższych, więcej konkretnych, więcej ludzkich. Ale przeciwnik, do
którego się przede wszystkim celuje jest tą formą mentalną, moralną,
historycznie typową kulturalnej klasy włoskiej, której dano miano
„literatów”. Do których należeli nie tylko pisarze, znawcy literatury,
ale każdy autor również nauki ścisłej lub filozofii, pod warunkiem, żeby
tylko zajmował się naukami „liberalnymi“ czyli bezinteresownymi i
niezawodowymi; akademik, erudyta, uczony, który z doktryny czerpie rady,
żeby nie zajmować się polityką, nie zajmować się interesami, a wskutek
tego nie mający żadnego znaczenia w świecie praktycznym. Literat, był
bękarcim płodem naszego Risorgimenta, na którego Faszyzm sprawiedliwie
rzucił złe światło, jako na złego obywatela, chcąc wyciąć tę szkodliwą
roślinę z gruntu włoskiego.
Taki
antyintelektualizm nie jest niechęcią dla kultury, ale tylko dla
pseudo-kultury. Dla kultury, która nie wychowuje i nie kształtuje
człowieka, a nawet na odwrót paczy go, czyni z niego pedanta i robi z
niego typ „don Ferranta“, lub estetę intelektualistę, który jest egoistą
lub człowiekiem moralnie obojętnym, a przez to i. politycznie
obojętnym, i czujący się wyższym ponad, walkę, również,, gdy .w tej
.walce jest jego Ojczyzna, również, gdy są w niebezpieczeństwie
interesy, które powinny by triumfować, chociażby ich triumf oznaczał
zwycięstwo grupy lub jakiejś większej rzeszy, ,a klęskę innej grupy lub
innej większej rzeszy. .Ponieważ ludzie tylko rozcząstkowując się,
postępują naprzód i postęp zdobywa się przez walkę i przez zwycięstwo
jednych nad drugimi; i biada temu, kto nie przynależy nigdzie i nie
uczestniczy w walce, trzymając się na uboczu i pojmując swój obowiązek,
tylko jako widz, oczekujący rozwiązania, i swoich korzyści i zysków po
ukończonej wojny od zwycięzcy. Intelektualista zaś,, widzi szczyt
mądrości, właśnie w stanie apatii, w której rozumie pro i contra,
wszystkiego, a właśnie przez to umiera w duszy każda namiętność, i z
ulicy, gdzie się walczy,, cierpi i umiera, dochodzi się do okna, żeby
przez nie patrzyć pozostając w bezpieczeństwie. Suave mari mągno ecc.
Ąle to jest ideał epikurejczyka. I przeciw temu epikurejczykowi jest
cała strudzona,; przesycona udrękami historia ludzkości, która jest
również historią płodną we wszystko to, co jest nam drogie, z czego
żyjemy i dla czego żyjemy.
Przez
tę swoją odrazę do intelektualizmu, Faszyzm, nie lubi się ociągać w
abstrakcyjnych, zarysach teorii, nie, dlatego, że nie uznaje teorii, ale
ponieważ nie do niego, jako siły reformatorskiej i wspierającej kulturę
i życie włoskie należy budowanie ich. Zresztą, gdy się mówi, że Faszyzm
nie jest systemem lub doktryną, nie powinno się myśleć, że jest
abstrakcyjną tendencją albo ślepą praxis niezdefiniowaną, instynktowną
metodą. Jeśli przez system lub filozofię rozumie się, — jak się chce za
każdym razem rozumieć, gdy się pragnie jakiejś rzeczy żywotnej — zasadę
uniwersalnego charakteru w akcie jego rozwoju, zasadę zdolną, pokazać
stopień po stopniu i nieomal, dzień po dniu.
I
własną płodność i ważkość następstw i zastosowań do ja-j kich jest
zdatną. A więc Faszyzm jest świetnym systemem ze : swoją najmocniejszą
zasadą i ze swoją surową logiką rozwoju, począwszy od swojego wodza, aż
do swoich najniższych stronników, którzy czują w sobie prawdę i
żywotność tej zasady; pracują nieprzerwanie dla jego rozwoju, czy
krocząc pewnie naprzód, drogą kierującą do celu, czy to robiąc i
„odrabiając“, postępując naprzód i wracając do początku, ponieważ
uczyniona próba nie godzi się w zasadzie i wyraża odchylenie logiki
rozwoju, zasadę zdolną, pokazać stopień po stopniu i nieomal, dzień po
dniu.
I
własną płodność i ważkość następstw i zastosowań do ja-j kich jest
zdatną. A więc Faszyzm jest świetnym systemem ze : swoją najmocniejszą
zasadą i ze swoją surową logiką roz-1 woju, począwszy od swojego wodza,
aż do swoich najniższych stronników, którzy czują w sobie prawdę i
żywotność [tej zasady; pracują nieprzerwanie dla jego rozwoju, czy
krocząc pewnie naprzód, drogą kierującą do celu, czy to-[robiąc i
„odrabiając“, postępując naprzód i wracając do [początku, ponieważ
uczyniona próba nie godzi się w zasadzie i wyraża odchylenie logiki
rozwoju.
W
tym właśnie znaczeniu, czyli, jako systemat otwarty i dynamicznie
zdatny do rozwoju; bowiem w każdej wielkiej myśli jest filozofia, czy
będzie istotą politycznej lub socjalnej rewolucji, czy reformą
religijną, czy ,też moralnym lub krytyczno-literackim ruchem. W tym
znaczeniu jest filozofem, tak Mazzini, jak Mąnzoni, tak Pascal, jak
Goethe, tak Leopąrdi, jak Byron lub Shelley; i żaden z nich właściwie
nie należy do historii filozofii, ale każdy jest złączony z filozofią
lub prądem filozoficznym i każdy z nich ma niechęć do wszystkich tych
filozofii, które oddalają się lub przeczą ich własnym. Jeśliby tak nie
było, nie byłoby sposobu, żeby indywidualizować i oszacować Faszyzm.
Można by woleć określić Faszyzm, raczej jako metodę, niż jako system,
ponieważ przez system, zwykle się rozumie rozwiniętą i zamkniętą
doktrynę w kręgu teorii oznaczonych w założeniu lub twierdzeniu, w
których nic nie można dodać łub odjąć. W takim właśnie znaczeniu, —
jakie jest zawarte w każdej filozoficznej lub religijnej doktrynie,
wokół której powstaje szkoła lub sekta; adepci lub odszczepieńcy, — nic
nie jest tak dalekie, od każdego takiego systematycznego lub
filozoficznego roszczenia, jak Faszyzm.
XI
CENTR SYSTEMU
Punkt
trzeci. System faszystowski nie jest systemem, ale ma w polityce i w
interesie politycznym swój centr, ciężkości. Zrodzony, jako koncepcja
Państwa, skierowany dla rozstrzygnięcia politycznych problemów w Italii,
rozjątrzonych przez rozwydrzenie się namiętności w nieświadomych masach
w okresie powojennym, Faszyzm zjawia się na arenie, jako metoda
polityczna. Ale w akcie występowania i rozwiązywania politycznych
problemów, Faszyzm zostaje wciągnięty przez swą własną naturę, czyli
przez swoją własną metodę do postawienia sobie za zadanie, zajęcie się
problemami kultury: moralnymi, religijnymi, filozoficznymi; aby mógł w
ogóle rozwinąć i zademonstrować swój charakter całkowitości, jaki mu
jest właściwy. I stąd rodzi się praktyczny oportunizm postawienia na
pierwszym planie politycznej formy zasady, która z własnym rozwojem
stwarza treść Faszyzmu; zastrzegając sobie możność wskazania jego
idealnego pochodzenia, istniejącego w najgłębszej intuicji życia, skąd
wypływa ta zasada polityczna.
Łącznie
z tymi uwagami można zarysować w krótkiej syntezie polityczną doktrynę
Faszyzmu, jako taką, która nie wyczerpuje treści Faszyzmu, ale tworzy z
niego część albo ściśle wybitną formę i więcej ogólnie interesującą.
XII
DOKTRYNA PAŃSTWA
Cała
polityka faszystowska obraca się wokół koncepcji Państwa narodowego.
Koncepcji, mającej punkty styczności z doktryną nacjonalistyczną tak
liczne, że uczyniły praktycznie, możliwość fuzji partii
nacjonalistycznej z faszystowską w jeden program; ale mającą zarazem
swoje własne cechy, których! nie można było zaniedbać bez utraty tego,
co jest najwięcej wartościowe i najcharakterystyczniejsze dla jej
fizjonomii. Porównania nie są nigdy zbyt miłe, i tym mniej może wyglądać
mile dzisiaj to, co zaznaczyłem i co pomimo wszystko pozwolę sobie
powtórzyć gdyż to może rzucić światło na istotę Faszyzmu.
Te
obie doktryny uważają Państwo za fundament dla każdej wartości i prawa
jednostek, tworząc jego część składową. Państwo tak dla jednej, jak i
dla drugiej doktryny nie jest wynikiem, ale założeniem. Ale, gdy dla
nacjonalizmu ten stosunek stworzony przez liberalizm indywidualistyczny i
przez sam socjalizm między Państwem a indywiduum, przetransformował
się; pojąwszy Państwo, jako założenie; a indywiduum stało się wynikiem,
czymś, co ma w Państwie swego poprzednika, ograniczającego,
określającego i anulującego jego wolność lub skazującego go na
przestrzeń, na której się rodzi, musi żyć i musi umrzeć; dla Faszyzmu,
natomiast Państwo i indywiduum spajają się, a określając ściślej tworzą
nierozdzielną część niezbędnej syntezy.
Nacjonalizm
w rzeczywistości opiera Państwo na koncepcji Narodu, której istotność
przekracza wolę i osobowość indywidua, ponieważ jest pojęta, jako
istniejąca obiektywnie, niezależnie od świadomości jednostek; istniejącą
nawet wówczas, gdy one same nie przyczyniają się do istnienia i
stworzenia jej. Naród nacjonalistów jest w ogóle czymś, co istnieje nie
dzięki duchowi, lecz prawem natury i elementy, tworzące jego istotność
są zawisłe; jak terytorium i plemię od samej natury, a więc winne się
uważać, jako produkt ludzki: jak język, religia, historia. Ponieważ
także te elementy ludzkie o tyle uczestniczą w uksztaltowaniach
narodowych indywidualności; o ile już są w istotności; i indywiduum
znajduje je już istniejące wpierw od niego, zanim, zainicjuje wykonanie i
rozwój swoich aktywności moralnych na tym samym gruncie, co terytorium i
plemię. Naturalizm, który jest błędem tendencyjnie spirytualistycznej
koncepcji nacjonalizmu, i nadaje tej doktrynie pewną twardość
nieliberalnego, wstecznego, surowego konserwatyzmu, będącego elementem
mniej sympatycznym, i który przed Faszyzmem, z którym później miał się
zasymilować i spoić — właśnie wzbudził nieufność i niechęć wśród
polityków, sympatyzujących przez swoje tendencje polityczne z
większością postulatów nacjonalistów. I podczas, gdy faworyzował pewne
postawy mistyczno-religijne, które były jednym z najskuteczniejszych
motywów spojenia się, jakie wniosła do nacjonalistycznej idealności
młodzież i intelektualiści, nie wychowywani na politycznej refleksji.
Naturalizm,
którego refleks w specjalny i znaczny sposób mogło się widzieć w
monarchicznym lojalizmie nacjonalistów, dla których Monarchia była
presupozycją, gdyż Państwo włoskie narodziło się ze swoją Monarchią i
dzięki jej zasłudze, i ponieważ historyczna postawa, tworząca dziś
platformę włoskiej narodowości, zrealizowanej w akcie powstania
Królestwa Italii, obejmuje Monarchię, której historja splata się ściśle i
nierozłącznie z historią narodu. Są w niej Alpy i Apeniny, i jest;
Sycylia-i Dalmacja, jest czyn Tysiąca i jest dom Sabaudzki. Ujmijcie
jeden z tych pierwiastków, i nie macie już więcej Narodu. Spoić się z
tym Narodem, jak należy, to znaczy spoić się z tymi pierwiastkami i
wyczuć je, jako nierozdzielne, z własną osobowością Włocha. Nie jest to
świadomość,’ którą rozpoznawszy i wyczuwszy węzeł albo stosunek, tworzy
go i nadaje wartość moralną i obowiązującą, należną mu, ale jest samym
węzłem, czy stosunkiem przedistniejącym i tworzącym tę świadomość, która
winna spoić się i nieomal się mu podporządkować.
Natomiast
Faszyzm szukał swojej drogi i wyczuwał żywo przykrość i silne
niezadowolenie z obecnego politycznego stanu włoskiego narodu i nie
potrafił zrozumieć, jak Monarchia mogła nie reagować energicznie, aby
znów silnym odruchem wprowadzić naród na drogę znaczoną wspaniałomyślnymi poświęceniami wojennymi i powodzeniem szczytnie osiągniętego zwycięstwa; i również nie wiedział, jakie korzenie mogła posiadać i zachować
ta sama Monarchia w świadomości, tak zwanej Italii Vittorio Veneto. I
faszyzm nie wahał się wyspowiadać szczerze ze swoich republikańskich
tendencji. Lecz ta spowiedź, zwłaszcza później, kiedy Wiktor Emanuel nie
chciał podpisać stanu oblężenia przeciw rewolucji faszystowskiej, który
mu zaproponowało ostatnie Ministerium starego reżymu; i wolał rozwiązać
kryzys między dawną, a nową Italią, jak w 1915 roku, oddając władzę tej
ostatniej, śmiało przekraczając zwykłą normę parlamentaryzmu, winną
tego strasznego kryzysu. Ale ta spowiedź nie przeszkodziła Mussoliniemu,
złożyć przysięgę wierności Królowi i zerwać ostatecznie szczerze,
logicznie z tendencjami republikańskimi. To znaczy, że w odróżnieniu od
nacjonalizmu, faszyzm w Monarchii widzi nie przeszłość do szanowania,
jaka każdy dokonany fakt, zwłaszcza, jeśli się powtarza korzystnie, ale
żywotną teraźniejszość, przyszłość do której dusza zwraca się, jako do
własnego ideału, którego się pragnie zgodnie z naszymi aspiracjami,
naszymi potrzebami i z naszą naturą.
Monarchia,
jak wszystkie określenia Państwa, jako Państwa, nie jest poza nami, ani
zewnątrz nas. Państwo jest wewnątrz nas samych; dojrzewa, żyje, i
powinno żyć, i wzrastać, i ogromnieć, i podnosić się, zawsze w godności i
świadomości siebie i swoich wysokich obowiązków i wielkich celów, do
których jest powołane w naszej woli, w naszej myśli, w naszych
uczuciach. Rozwija się indywiduum, rozwija się i Państwo; gdy wzmacnia
się charakter jednostki, wzmacnia się w jej głębi struktura i siła i
działalność Państwa. I jego morza i jego góry nabierają więcej
spoistości i spójności, jakby były ideami, uczuciami; ponieważ w naturze
wszystko może się dzielić i rozłączać, jeśli my chcemy; i wszystko jest
złączone i nierozdzielne, gdy my wyczuwamy potrzebę jednolitości. I
historia miniona ze swoimi wspomnieniami i tradycjami, i ze swoją sławą
i, ze swoją chwałą odbudowuje się, i powstaje przez naszą pragnącą i
żarliwą chęć ucieleśnienia przeszłości w głębi naszej duszy, która czyni
ją swoją i włada nią, i broni swoją spoistością i, swoją czujną
świadomością. I w języku ojców, znajduje się upodobanie, i przyswaja go
i, wskrzesza; ucząc się go; i smakuje się na nowo w jego głębi
potencjalną siłą wyrazistości. I wszystko to, co wydaje się już legatem
dziedzicznym, przemienia się w naszą osobistą zdobycz i w ciągłość
kreacji, która by jednak zniknęła, gdybyśmy, my jej autorzy, oderwali
się od niej.
XIII
PAŃSTWO FASZYSTOWSKIE, JAKO PAŃSTWO DEMOKRATYCZNE
A
więc, Państwo faszystowskie, w odróżnieniu od nacjonalistycznego jest
kreacją całkowicie duchową. I jest i Państwem narodowym, ponieważ sama
akcja, z punktu widzenia faszystowskiego, realizuje się w duchu i nie
jest presupozycją. Naród nie jest nigdy ukształtowany, tak samo, jak
Państwo, które jest tym samym Narodem w konkretności swej politycznej
fornay. Państwo jest zawsze in fieri. I całe w naszych rękach. Stąd
nasza wielka odpowiedzialność.
Ale
to Państwo, które się realizuje w świadomości i woli indywiduum, nie
jest siłą, narzucającą się z góry, nie mogącą mieć z masą ludową tego
samego stosunku, jaki był presuponowany przez nacjonalizm, który
spajając Państwo z Narodem i uczyniwszy z tego ostatniego, już
egzystującą istotność, której nie trzeba było tworzyć, lecz tylko
poznać; wyczuł potrzebę posiadania klasy kierującej, przede wszystkim o
charakterze intelektualnym, która wyczuwałaby tę istotność, jaka powinna
była być poznana, zrozumiana, oszacowana, wywyższona. Zresztą,
autorytet Państwa nie był wytworem, ale presupozycją, nie mógł zależeć
od społeczeństwa; a nawet na odwrót, społeczeństwo zależało od Państwa i
od autorytetu, które winno było uznać, jako warunkowość istoty tego
życia, poza którym spostrzegłoby samo, wpierw czy później, ze nie może
żyć.
Państwo
nacjonalistyczne, było wskutek tego Państwem arystokratycznym, które
miało potrzebę budowania się w sile, czerpanej z własnego źródła dla
zwaloryzowania siebie w masie.
Państwo faszystowskie jest natomiast Państwem ludowym; i w tym znaczeniu Państwem par excellence demokratycznym.
Stosunek
z Państwem, i nie z tym lub owym obywatelem, lecz z każdym obywatelem,
mającym prawo uważać się za takiego, jest tak ścisły, jak wskazaliśmy
powyżej; że Państwo, istnieje o tyle, o ile je uczyni istniejącym
obywatel. Stąd wypływa, iż ukształtowanie Państwa jest ukształtowaniem
świadomości jednostek czyli masy, w której potencji spoczywa jego
potencja. Stąd powstaje potrzeba Partii i wszystkich instytucji
propagandowych i wychowawczych według politycznych i moralnych ideałów
Faszyzmu; które Faszyzm urzeczywistnia dla osiągnięcia; aby myśl i wola
jednego, a jest nim Duce, stała się myślą i wolą misy. Stąd wypływa
ogromny problem, dla którego Faszyzm czuje się zobowiązanym skupić w
kadrach Partii i instytucjach cały naród, począwszy od najmłodszych.
Problem ogromny, rozwiązanie, którego stwarza nieskończone trudności,
tak niemal przez niemożliwość przystosowania wielkich mas do wymogów
partii élite, moralnej awangardzie wielkich mas, które tylko powoli, po
przez wieki wychowują się i reformują; jak również przez niemożliwe do
uniknięcia dualizmy, istniejące między akcją rządu i akcją partii, mimo
usiłowania stworzenia jednolitości dyscypliny, trudnej wówczas, gdy
organizacja partii rozszerza się do proporcji, równających się prawie
Państwu. Problem trudny też na skutek niebezpieczeństwa na jakie jest
narażona, każda władza inicjatywy i postępu, gdy wszystkie indywidua są
zamknięte w sieciach mechanizmu, który pomimo, że jest ożywiony przez
jedynego ducha istniejącego w centrum, nie jest jednak w stanie nie dać
osłabnąć i zamrzeć każdemu ruchowi wolności i autonomii na skutek
odległości jaka jest między centrem a peryferją.
XIV
PAŃSTWO KORPORACYJNE
Z
tego charakteru faszystowskiego Państwa, wypływa też wielka reforma
socjalna i konstytucjonalna którą Faszyzm realizuje, wprowadzając reżym
syndykalny I korporacyjny i biorąc się do zastąpienia reżymu Państwa
liberalnego przez Państwo korporacyjne. Faszyzm, w rzeczywistości,
przejął od syndykalizmu ideę funkcji wychowawczej i moralizującej
syndykatów ale funkcja ta, będąc zmuszoną przekroczyć poza antytezy
Państwa i syndykatu, winna była usiłować nadać syndykatom, łączącym się
zgodnie w korporacje system, aby mogły poddać się dyscyplinie państwowej
i wyłonić stąd z siebie organizm Państwa, które będąc zmuszone
doścignąć indywiduum, aby wyrazić w nim swoją wolę, nie poszukuje go,
jako to abstrakcyjne i polityczne indywiduum, które stary liberalizm,
uważał jako obojętny atom; ale poszukuje go takim, jakiem go może
znaleźć, jakiem ono jest w rzeczywistości, jako produktywną
wyspecjalizowaną siłę. Indywiduum, które dzięki swojej własnej
specjalności jest skierowane do połączenia się ze wszystkimi innymi
indywiduami tej samej kategorii, należącymi do tego samego organizmu
ekonomicznego jednostkowego, który jest dany przez Naród. Syndykat,
spajając się jak najściślej z konkretną realnością indywidua, waloryzuje
indywiduum tak, jakiem ono jest w rzeczywistości, tak przez własną
świadomość, którą powinno zdobywać stopniowo, jak przez prawo, z jakiego
w konsekwencji będzie mu się należało korzystać, na skutek
administrowania głównymi interesami Narodu, a które wynikają z
uzgodnionego całokształtu syndykatów.
Ta
wielka reforma jest w toku. Łączą się nacjonalizm, syndykalizm i tenże
sam liberalizm, który w swojej doktrynie szeroko krytykował stare formy
reprezentowane przez Państwo liberalne i, wymagał systemu organicznej
reprezentacji, odpowiadającej realnej strukturze, w której obywatele
Państwa są uszeregowani, i skąd czerpią zasadnicze motywy dla swojej
psychologii i karm dla swoich osobowości.
Państwo
korporacyjne zmierza do zbliżenia się tego tkwienia w indywiduum, co
jest warunkiem siły, czyli samej istoty Państwa i wolności indywiduów; i
tworzy ten etyczny i religijny walor, który Faszyzm głęboko wyczuł i
proklamował teoretycznie i praktycznie przez usta Duce, przy każdej
okazji, w najuroczystszy sposób.
XV
WOLNOŚĆ, ETYKA I RELIGJA
Kiedyś,
Duce Faszyzmu zadawał sobie i przedyskutował temat: „Siła lub
zgodność?”, dochodząc do konkluzji, że oba te terminy są nierozdzielne i
jeden pociąga drugi i nie wożę obejść się bez drugiego. Ta konkluzja
dowodzi, że autorytet Pastwa i wolność obywateli jest kręgiem
nieskruszonym; w którym autorytet presuponuje wolność i vice-versa.
Ponieważ wolność jest tylko w Państwie; i Państwo jest autorytetem, ale
nie abstrakcją lub istotnością zeszłą z nieba i zawieszoną w powietrzu
nad głowami obywateli, natomiast tworzy jedno z osobowością jednostki,
która dlatego winna wspierać, szukać, uznawać Państwo, rozumiejąc, iż
istnieje o tyle, o ile jemu da istnienie.
Faszyzm,
doprawdy nie sprzeciwia się liberalizmowi, jako system autorytetu,
systemowi wolności, ale jako system prawdziwej i konkretnej wolności,
systemowi abstrakcyjnej i fałszywej wolności. Ponieważ, liberalizm
zaczyna od kruszenia kręgu, o jakim nadmieniono wyżej, i przeciwstawia
indywiduum Państwa, i wolność autorytetowi;! i chce przez to oddzielnej
wolności dla siebie, przeciwstawiającej się Państwu, czyli chce wolności
która Państwo ogranicza, godząc się na Państwo; (zło nieuniknione) jako
granicę wolności.
Abstrakcje
i niedorzeczności, które były przedmiotem krytyki, w łonie tegoż samego
liberalizmu, gdyż w XIX wieku nic brakowało liberałów o wielkiej
wartości, którzy przepowiadali potrzebę mocnego Państwa, w interesie
samej wolności. Ale to jest zasługą Faszyzmu, że powstał odważnie i
mocno przeciwko bieżącemu przesądowi liberalnemu i powiedział wyraźnie,
iż z tej wolności nie odnieśli korzyści, ani narody, ani indywidua* A
ponieważ Państwo korporacyjne zmierza do zrealizowania, więcej spoistym i
istotniejszym sposobem, jedności lub kręgu autorytetu i wolności za
pomocą systemu reprezentacji szczerszej i więcej odpowiadającej
realności; a więc nowe Państwo jest liberalniejszym od dawnego.
Ale
w tym kręgu, który inaczej jest nie do zrealizowania, jeśli nie w
sferze indywidualnej świadomości, jaka się historycznie rozwija w
asocjacji produktywnych sił i historycznej tradycji intelektualnych i
moralnych zdobyczy; Państwo nie mogłoby czerpać konkretności, do której
dąży i której ma potrzebę, gdyby nie włożyło w tę sferę całej
świadomości, jako najwyższej siły, niezakreślonej żadną granicą lub
warunkowością. Inaczej i tam wewnątrz ducha, Państwo zostałoby
zawieszone w powietrzu. A w duchu ma wartość i żyje tylko to, co cały
duch wchłania i nie pozostawia marginesu. Autorytet Państwa, na skutek
tego nie wdaje się w układy, nie ustępuje, nie dzieli swego miejsca z
innymi zasadami moralnymi lub religijnymi, które mogłyby przeniknąć do
świadomości. Autorytet wtedy ma siłę i jest prawdziwym autorytetem,
kiedy jest w świadomości bezwarunkowym i nieskończonym. Świadomość,
wykonywująca realność Państwa, jest świadomością swojej całkowitości
wraz ze wszystkimi pierwiastkami z nich wynikającymi. Moralność i
religia, istotne pierwiastki dla każdego sumienia, nie mogą brakować w
nim, ale nie mogą też nie być podporządkowane autorytetowi i prawu
Państwa, zlane i wchłonięte w niem. Człowiek, który w głębi swej woli,
jest wolą Państwa w syntezach dwóch terminów; autorytetu i wolności, z
których jeden oddziaływa na drugiego i określa rozwój, taki człowiek
jest tym, który rozwiązuje raz po raz również swoje problemy religijne i
moralne. Państwo pozbawione tych określeń i tych walorów, stałoby się
znowu czerni mechanicznym, i jako takie ogołocone z tego waloru, do
jakiego politycznie pretenduje. Aut Causas, aut nihil.
Stąd
wypływa znakomity charakter polityczny stosunków między Państwem
faszystowskim a Kościołem. Włoskie Państwo faszystowskie, przylegające
tak jak chce nim być, z przyczyn już wskazanych, do rzeszy Włochów, jest
albo niereligijnym albo jest katolickim. Religijnym nie może nie być,
ponieważ absolutność, jaką Faszyzm nadaje własnemu walorowi i własnemu
autorytetowi, nie da się rozumieć bez związku z boskim Absolutem.
Religia, która miałaby podstawę, a nawet korzenie i sens dla masy ludu
włoskiego, i której mogłoby się zaszczepić to religijne uczucie
absolutności woli ojczyzny jest tylko jedno, wyjąwszy, gdyby się głupio
chciało nie rozwinąć w tym wypadku, tego co jest w świadomości, ale
wprowadzić samowolnie to, czego niema. I nie są katolikami ci, co nie
żyją w Kościele i pod jego dyscypliną. Więc koniecznością dla Państwa
faszystowskiego jest uznanie religijne autorytetu Kościoła; polityczną
koniecznością uznanie polityczne w celu zrealizowania samego Państwa.
Polityka eklezjastyczna włoskiego Państwa, musi rozwiązać problem
utrzymania nietkniętej i absolutnej swojej suwerenności też wobec
Kościoła, bez podrażnienia katolickiego sumienia Włochów, a więc
Kościoła, któremu jest podporządkowane to sumienie.
Ten problem jest również trudny, ponieważ koncepcja transcendentalna,
na której opiera się system Kościoła katolickiego, sprzeciwia się
charakterowi trwałej koncepcji politycznej Faszyzmu; który powtarzam,
jest daleki od tego, żeby być tą negacją liberalizmu i demokracji, o
jakiej się mówi, i którą dla motywów polemicznych; ci sami liderzy mają
słuszność, często powtarzać, że jest, albo dąży do stania się
najdoskonalszą formą liberalizmu i demokracji, stosownie do
mazzynistycznej doktryny; do ducha, którego powrócił Faszyzm.
Taka
jest przynajmniej droga. Droga długa, twarda, stroma. Lud włoski
wyruszył w nią z wiarą i żarliwością, która owładnęła duszą tłumu,
niemającą równego przykładu w historii. Kroczy spojony z dyscypliną,
jakiej nigdy nie zaznał, bez wahania się, bez dyskusji, z oczyma
utkwionymi w Człowieka o harcie heroicznym, o niezwykłych i wspaniałych
cechach wielkich przewodników ludów. On idzie naprzód, pewny, otoczony
aureolą mitu. człowiek naznaczony niemal przez Boga, niestrudzony i
nieomylny, instrument użyty przez Opatrzność, dla stworzenia nowej
cywilizacji.
W tej cywilizacji, każdy widzi to, co ma wartość przypadkowej i właściwej Italii, i to co ma wartość trwałą i uniwersalną.
DODATEK
FILOZOFIA FASZYZMU
Każda
koncepcja polityczna, godna naprawdę tego miana, jest filozofią,
ponieważ nie może izolować własnego obiektu, który jest ogólnym życiem
politycznym, a przez to życiem politycznym danego narodu w danym czasie,
ani innych form realności ludzkiej, zazwyczaj trzymających się z daleka
od polityki; ani realności uniwersalnej, historycznej, albo naturalnej.
Nie może izolować się od tej ostatniej realności, gdyż człowiek ze
wszystkimi swoimi aktywnościami, jeśli nie uważa się za abstrakcję, jest
ściśle spojony z całą realnością; i tylko w związku z nią może być
zrozumiany i kierowany. Nie może też izolować się od tych ludzkich
realności, gdyż polityka nie jest formą samą w sobie życia ludzkiego,
ale obejmuje je całkowicie, tak, jak i etyka, z którą pod pewnym
względem identyfikuje się.
Faszyzm
ma żywą świadomość tej prawdy i przez to podkreśla swój etyczny
charakter koncepcji, którą krzewi. I pomimo polemiki, skierowanej
przeciw filozofii, w której lubuje się wielu faszystowskich pisarzy,
Faszyzm przypisuje filozoficzne znaczenie i, uniwersalną doniosłość
własnym twierdzeniom, jako twierdzeniom zasad, których następstwa
interesują nie tylko politykę stricto sensu, ale ekonomię, prawo, naukę,
sztukę, religię i w ogóle każdą teoretyczną albo praktyczną aktywność
ludzką.
Podejrzliwość
i nieprzychylność wielu faszystów do filozofii, są też oznakami i
objawami właściwego charakteru faszystowskiej myśli. I jak w tylu
podobnych przypadkach, są polemiką filozofii przeciw innym filozofiom.
Faszyzm w rzeczywistości polemizuje przeciw abstrakcyjnej i
intelektualistycznej filozofii (osąd intelektualizmu stal się jednym z
pospolitych powiedzeń faszystowskiej literatury) czyli filozofiom,
mniemającym objaśnić życie, tymczasem odsuwających się od niego.
Natomiast dzięki dziedzictwu niektórych inspiracji Marxa i Sorela
(ponieważ wielu faszystów, i tenże sam Duce, kształtowali swoje pierwsze
wychowanie intelektualne w szkole Marxa i Sorela) i wpływowi
współczesnych idealistycznych doktryn włoskich, w których dojrzewała
umysłowość faszystowska; Faszyzm rozumie filozofię, jako filozofię
praxis. Filozofia faszysty nie jest więc filozofią, którą się myśli, ale
którą się wykonywa, i dlatego wyraża się ona i stwierdza nie formułami,
ale czynem, i jeśli się zwraca do formuł, to nadaje im się właśnie taki
sam walor, jak czynom, gdyż one dają też praktyczne wyniki, jeśli nie
są czczymi słowami.
Z
tego zasadniczego charakteru faszystowskiej filozofii, pochodzą zalety
tego, co się określiło, mianem stylu faszystowskiego. Styl wyrażania się
literackiego i styl postępowania praktycznego, inspirowany z koncepcji
ekonomiki i surowości, chcący znieść tak w mowie, jak i w czynach każdy
element zbyteczny, zmierza do wyciągnięcia z aktywności ludzkiej
maksimum wydajności dla wyższych celów, do których ta aktywność winna
być skierowana.
W
taki sposób, określa się formą koncepcji faszystowskiej, która ma swoją
oznaczoną treść, obracającą się wokół koncepcji Państwa, ośrodka całego
systemu myślenia. Państwo faszystowskie określa się zazwyczaj terminami
negatywnymi, mówiąc raczej, to czego niema, zamiast to, co jest. Ale
się stało to, ze znanych względów polemicznych, ponieważ, Państwo
faszystowskie wypłynęło z antytezy koncepcji socjalistycznej i koncepcji
liberalnej; i z tej antytezy, czerpało motywy energii, ż którą się
umocniło. Rozumie się, samo przez się, że u podstawy tej
antysocjalistycznej i anty-liberalnej walki, istniała jakaś rzecz
pozytywna, a była nią etyczna koncepcja Państwa, jako osobowości
autonomicznej, która ma swój walor, i swoje cele; i podporządkowuje
sobie każde istnienie i interesy indywidualne, nie kasując ich, ale
uznając je tylko, jako realizację, samej osobowości Państwa, jako
świadomości i jako woli.
Pojęcie
antyindywidualne, ponieważ umacnia realność duchową, a przez to
uniwersalną, która nie jest wynikiem, ale zasadą idealną i źródłem
pierwotnym konkretnego życia indywiduum, wyposażonego w moralny walor. Z
tego pojęcia, pochodzi logicznie forma Państwa autorytatywnego; ale
takiego autorytaryzmu, który jest negacją politycznej wolności, tylko
dla tych, którzy nie umieją pojąć idei inaczej, jak w abstrakcyjnym
wyróżnieniu; zaś autorytaryzm faszystów neguje taką bezprawną wolność,
która nie jest wolnością, o ile to jest prawdą, iż tylko po przez
Państwo można zrealizować wolność, i że dlatego właśnie nigdy nie
istniała. Lecz Faszyzm rewindykuje i uświęca tę wolność, którą pisarze
faszystowscy kilkakrotnie określali jako wolność Państwa (nie
indywiduum), to jest wolność takiego Państwa, które realizuje swoją
egzystencję w najlepszej części świadomości i woli obywatela.
Egzystencja istotna, która nie znaczy: „być i nie być“, a więc prawo bez
mocy ani pewności, poddane wahaniu i wątpieniu indywidualnej samowoli,
ale niezachwiany Rząd wyższej i dominującej woli.
Takie
autorytatywne Państwo, nie akceptuje anarchistycznego liberalizmu
indywidualisty, który nie widzi nie-rozdzielnej trwałości Państwa, ale
jest liberalniejszy od samego Państwa liberalnego. Faszyzm po
zorganizowaniu i prawnym uznaniu syndykatów pracowników i pracodawców,
chce zastosować własną strukturę dla tych syndykatów zjednoczonych i
złączonych węzłami korporacji narodowej, i zaczyna być systemem
politycznej reprezentacji, przylegającej do struktury syndykalnej czyli
do bezpośrednich, konkretnych warunków ludności, gdzie tkwią korzenie
świadomości narodowej. Widoczne jest udoskonalenie systemu
reprezentacyjnego, którego Państwo liberalne nigdy nie podejrzewało. Ale
narodowa wola Faszyzmu nie wyciąga swojej politycznej wartości z czynu;
ale z idei, jaka ożywia i tłumaczy historię narodu w przeszłości i w
przyszłości. Naród idealny w świadomości swego jestestwa, które się
wciela i objawia w niewielu indywiduach albo w jednej jednostce jest
realniejszy od narodu de facto, który może istnieć w danym czasie i w
zespole swojej rzeszy nieuświadomionych i nieświadomych. Dlatego Faszyzm
jest idealistą; bo odwołuje się do wiary; wychwala wartości idealne,
(rodzina, ojczyzna, społeczeństwo, duch ludzki), jako wyższe od każdego
waloru przypadkowego. I głosi idee poświęcenia i walki, do których
indywiduum powinno być zawsze gotowe, a nawet na śmierć pójść dla tej
realności, przewyższającej go. Faszyzm dzięki tej swojej własnej logice
został wciągnięty; żeby wesprzeć przebudzenie religijnej świadomości
Włochów; i rozwija swoją najżywszą opiekę w wychowaniu młodzieży w
szkole i w instytucjach przeszkolenia
przedwojskowego, które stworzył i to wychowanie ujął w system zajmujący
się młodzieżą od najmłodszych lat, aż do odbycia powinności wojskowej.
Za: http://xportal.pl/?p=12827