W kwietniu 1940 roku szereg niewielkich organizacji
konspiracyjnych (m.in. Tajna Armia Polska, Związek Czynu Zbrojnego,
Gwardia Obrony Narodowej, „Pobudka”, „Znak”) utworzyło Komitet
Porozumiewawczy Organizacji Niepodległościowych, który miał być
przeciwwagą dla Związku Walki Zbrojnej i związanych z nim organizacji
politycznych. Latem 1940 roku, po przystąpieniu do niego zwolnionego z
więzienia Bolesława Piaseckiego, doszło do jego przekształcenia w
Konfederację Narodu.
Wkrótce jednak doszło do konfliktu pomiędzy pionem
politycznym organizacji, kierowanym przez Piaseckiego, wrogo odnoszącego
się do rządu Sikorskiego i ZWZ oraz pionem wojskowym pozostającym pod
dowództwem mjr Jana Włodarkiewicza, który na jesieni 1941 roku
podporządkował się Komendantowi Głównemu ZWZ gen. Stefanowi Roweckiemu.
Odejście z Konfederacji Narodu znacznej części
współtworzących ją organizacji umożliwiło przejęcie pełni władzy przez
Piaseckiego, który został Komendantem Głównym Konfederacji Narodu.
Piasecki uważał, iż wobec zagrożenia polskich wschodnich Kresów
ekspansją sowiecką niezbędne stało się zaaktywizowanie polskiej
partyzantki na tym obszarze. W tym celu opracował koncepcję tzw.
„uderzenia”. Rozpoczęcie realizacji „uderzenia” zaplanowano na
październik 1942 roku, jednak bałagan organizacyjny, brak rozeznania
terenu oraz niekompetencja dowódców spowodowały klęskę tzw. wyprawy
sterdyńskiej, w której wziął udział I Uderzeniowy Batalion Kadrowy.
Działania Piaseckiego spotkały się ze zdecydowaną krytyką
dowództwa ZWZ, które zarzucało przywódcom Konfederacji narażanie
ludności cywilnej na represje niemieckie w wyniku zbyt wczesnego
podjęcia walki partyzanckiej. W tych warunkach Piasecki odłożył do
wiosny 1943 roku dalsze wysyłanie oddziałów na wschód. Podjęte wiosną
1943 roku działania na Białostocczyźnie doprowadziły do ponownego
zaognienia stosunków z KG AK.
Równocześnie z organizacją uderzeniowych batalionów
kadrowych, przywódcy Konfederacji wielkie znaczenie przywiązywali do
wychowania nowego Polaka. Do tego zaś niezbędna była budowa silnej sieci
prasowej. Spośród wielu tytułów prasowych należy wymienić: „Sztukę i
Naród”, „Biuletyn Słowiański”, „Nową Polskę”, „Do Broni”, „Orła Białego”
oraz „Uderzenie”.
O ile publicyści prasy Konfederacji wyrozumiale traktowali
gen. Sikorskiego, to otoczenie premiera RP poddawano miażdżącej krytyce,
oskarżając je o tworzenie „atmosfery żydowsko-masońskiej, o płaską bezideowość i partyjny sposób bycia, o rzucanie tanich i nic nie mówiących frazesów”.
Uważano, iż gen. Sikorski stał się zakładnikiem dwóch wzajemnie
zwalczających się koterii: Centrolewu oraz sanacji. Każda z tych grup
dążyła – ich zdaniem – do odsunięcia Sikorskiego oraz przejęcia pełni
władzy w powojennej Polsce. Stosunki w Londynie determinowały relacje w
kraju, gdzie Centrolew starał się „opanować nie tylko Delegaturę Rządu, ale tak samo i ZWZ, gdzie jednakowoż jak dotychczas musi swe wpływy dzielić z Piłsudczykami”, którzy dominowali w kadrze oficerskiej.
Formując własne koncepcje ustrojowe odrzucano zarówno
totalitaryzm komunistyczny i narodowo-socjalistyczny, jak demokrację
liberalną. Komunizm utożsamiano z uciskiem, ateizmem i nihilizmem,
słusznie wskazując, iż „wszelka działalność w duchu
komunistycznym, wszelka propaganda, sympatyzowanie i pokładanie nadziei w
osiągnięciu zwycięstwa nad Niemcami czerwoną bronią – jest jednocześnie
i przede wszystkim kopaniem duchowego i materialnego grobu Polski”.
Od narodowego socjalizmu, odstraszał Konfederatów materializm
i odwoływanie się do pogaństwa, które stało w jawnej sprzeczności z
chrześcijańskim charakterem narodu polskiego. Bolesław Piasecki
podkreślał w 1941 roku, iż „Totalizm jest ideowym wyrazem naszych
śmiertelnych wrogów. (…) musimy więc uznać, iż hitleryzm i komunizm
nadały ton treści totalizmu. Musimy stwierdzić, że totalizm jest
wytworem obcego nam ducha germańskiego i bizantyjskiego i jako taki musi
zostać odrzucony. Musimy jednak wiedzieć dlaczego go odrzucamy. Nasza
wrogość do totalizmu płynie przede wszystkim z tego, iż pogwałcił on
zasady moralności chrześcijańskiej w życiu publicznym, iż podeptał
godność jednostki ludzkiej” i dodawał „odrzucając totalizm stanowczo nie
chcemy wyrzec się mocarnej Polski. Wrogość nasza do totalizmu nie
płynie z tego, że jest silny, ale wynika z tego, że jest zasadniczo
niemoralny”.
O ile totalizm niósł ze sobą niemoralność, materializm, ucisk
i nihilizm, to demokracja liberalna rozbijając państwo na liczne grupy
interesy walczące z sobą, powodowała osłabienie państwa oraz zabójczy
dla narodu bałagan.
W tej sytuacji ideolodzy Konfederacji opowiadali się za
uniwersalizmem, który łączył zasadę autorytetu, hierarchii z zasadą
wolności oraz rozwoju jednostki i szacunku dla godności człowieka, w
myśl zasady „w silnym państwie wolna jednostka”.
Publicyści Konfederacji uważali, iż w kapitalizmie człowiek
pracy stał się niewolnikiem oddanym we władzę kapitalisty, stąd
kapitalizm – w ich ocenie – był ustrojem niewoli gospodarczej mas
pracujących i wykorzystywania człowieka przez człowieka. Kapitalista nie
dochodził do swojego majątku ciężką i wytężoną pracą, ale za pomocą
podejrzanych operacji finansowych. Ponadto kapitalizm był amoralny -
uderzał bowiem w uczciwość i obyczajność człowieka oraz wyzwalał w nim
czysto egoistyczne pobudki
O ile w kapitalizmie człowiek był wyzyskiwany przez innego
człowieka, to w komunizmie człowiek został oddany we władzę
dysponującego kapitałem państwa. W związku z tym trafnie wskazywano, iż „w
ustroju socjalistyczno-komunistycznym zmienia się tylko to, że nad
pracownikiem zamiast przedsiębiorcy stoi czerwony urzędnik, któremu
jeszcze trudniej jest się przeciwstawić, upomnieć o swoje, ponieważ
zaraz człowieka ogłoszą „wrogiem proletariatu” i zniszczą tysięcznymi
sposobami”. Ustrój komunistyczny określano także jako „bzdurne mamidło mędrków starających się gospodarować ludźmi tak, jak gospodaruje się zwierzętami domowymi”.
W propagowanym ustroju społeczno-gospodarczym, zysk miał być
podporządkowany twórczości, a przeciwieństwo własności i pracy usunięte
przez ponadklasową organizację całego narodu. Własność miała stać się
funkcją narodową, umożliwiającą dostateczne utrzymanie i dającą prawo do
twórczości, która stanowiła niezbędny element rozwoju jednostki. Zysk
pozostały po zaspokojeniu potrzeb właściciela, nie byłby własnością
osobistą, ale należałby do narodu. W mętny sposób dowodzono, iż własność
„traktowana jako użytkowanie dobra społecznego pozostałaby w
swobodnej dyspozycji jednostki w granicach określonych właściwym jej
wykorzystaniem dla celów twórczości narodowej”, a siły wytwórcze wykorzystywane zgodnie z ich przeznaczeniem, „aby nie oszczędzać na tym, co nie jest wykorzystywane do produkcji, a oszczędzone środki wydatkować na produkcję”.
Z własności lub współwłasności majątkiem narodowym wyłączeni
mieli być ci, którzy nie byli Polakami. Mając w pamięci okres
dwudziestolecia międzywojennego, publicyści KN zaznaczali, iż „musimy
na stałe pozostać właścicielami wszystkich pożydowskich warsztatów
pracy, przejąć wszystkie firmy poniemieckie, zarówno na terenach
należących do Polski przed wojną, jak i nowo przyłączonych”.
Z kolei współżycie z innymi narodami miało zostać oparte na
realizowaniu polskiej misji dziejowej, której podstawą była wiara w to,
że Bóg wyznaczył dla każdego narodu pewną misję, która w planach Twórcy
współgrała z misjami innych narodów.
Zasadnicza przebudowa Polski wymagała stworzenia nowego Polaka, gdyż w bierności „psychiki
polskiej leży źródło naszej historycznej niemocy i naszych klęsk
dziejowych. (…) „Uderzenie” do zajmowanie czynnej postawy wobec każdego
problemu, to niszczenie zła tam, gdzie się ono pojawia”
Nowy obywatel miał być jednostką wykształconą, rozumną,
odpowiedzialną za siebie i swoje czyny. Wzorowy Polak miał być
katolikiem, gdyż jak podkreślano „katolicyzm nigdy nie był dodatkiem
do polskości, zabarwiającym ją w pewien szczególny sposób, ale jest
integralną częścią składową polskiej duszy narodowej, w decydującej
mierze stanowiąc o jej istocie”.
I Konfederaci deklarowali: „my dziś, młode pokolenie
Rzeczypospolitej, budując swój światopogląd na dwóch bezwzględnych
prawdach: że celem ostatecznym człowieka jest Bóg i że drogą do niego
jest służba Narodowi, świadomie bierzemy na siebie odpowiedzialność za
to, by te dwa motywy naszej historii trwały nadal, złączone
nierozerwalnym węzłem. Polskości od katolicyzmu nie da się oddzielić”.
Wspólna agresja niemiecko-sowiecka na Polskę sprawiła, iż oba
ten państwa traktowane były jako wrogowie Polski. Publicyści związani z
Konfederacją Narodu przestrzegali przed uleganiem propagandzie
sowieckiej, nawołującej do wspólnej walki z Niemcami. Trafnie
wskazywano, iż „dążeniem Narodu Polskiego nie jest zmiana jednej
okupacji na drugą, a odzyskanie pełnej niepodległości w rozszerzonych
granicach państwowych. W tym celu obaj nasi wrogowie muszą być pokonani”.
Sprawa powojennych granic Polski i jej rola w Europie były
jednymi z najczęściej poruszanych tematów w prasie Konfederacji Narodu.
Głoszony postulat stworzenia Wielkiej Polski wymagał zwiększenia roli
Polski w Europie Środkowej, szczególnie wśród państw słowiańskich.
Naturalną konsekwencją tego postulatu było – wedle publicystów KN –
poszerzenie dotychczasowych granic Polski na zachodzie i wschodzie, a co
za tym idzie odepchnięcie zagrożenia ze strony Związku Sowieckiego i
Niemiec. Celowi temu służyć miało utworzenie Imperium Słowiańskiego, w
skład którego wejść miały narody słowiańskie Europy Środkowej.
Imperium miało stanąć w opozycji do imperializmu
hitlerowskiego oraz sowieckiego. Zjednoczenie narodów słowiańskich miało
umożliwić skuteczną obronę przed Niemcami oraz Związkiem Sowieckim. W
związku z tym publicyści Konfederacji nawoływali: „dziś, gdy
germańskiemu i azjatyckiemu naporowi nie może oprzeć się sama Polska,
ani Czechy, Jugosławia, Bułgaria, Ukraina czy Słowacja – siły odporu i
zwycięstwa szukać musimy w jedności, i nie w związku państw, lecz w
państwie związkowym, w polskim Imperium Słowian”.
Imperium miało być związkiem wolnych narodów słowiańskich,
tworzących wspólny organizm państwowy pod przewodnictwem Polski. Jego
siła nie winna wypływać z bezwzględnego podporządkowania ludzi i narodów
rozkazom z „góry”, lecz wynikać z prawdziwej wolności obywatelskiej,
dalekiej od antropocentrycznego dualizmu demokracji.
Pomimo, ż liczyli na dobrowolny akces poszczególnych narodów
do Imperium, to jednocześnie zastrzegali sobie możliwość użycia siły do
zrealizowania swoich planów. Otwarcie więc pisali: „Jesteśmy
imperialistami. I gdyby nas ktoś z racji tego określenia pomawiał o
instynkt zaborczy, odpowiemy mu wprost: tak jest, instynkt ten posiadamy
i pragniemy go zaszczepić całemu narodowi. Imperializm bez zaborczości
nie jest imperializmem! Pamiętamy, nawiązując do tradycji praojców, o
dumnych słowach zdobiących nasze sztandary: „za naszą wolność i waszą”.
Przyszły związek miał być sojuszem „wolnych z wolnymi, równych z równymi”, w którym Polska byłaby „jako primus inter pares”.
Granica polsko-niemiecka miała zostać – wedle Konfederatów –
przesunięta na zachód i przebiegać od Bałtyku rzeką Odrą i Nysą Łużycką
aż do granicy z Czechami. Po polskiej stronie miał znajdować się również
Szczecin. Do Polski winny zostać włączone także Prusy Wschodnie,
których istnienie w znacznym stopniu zaważyło na dotychczasowych losach
Rzeczypospolitej. Zmianom granic towarzyszyć miało wysiedlenie
napływowej ludności niemieckiej oraz osadnictwo ludności polskiej.
Niechęć Ukraińców do współdziałania z Polakami oraz ich
dążenie do stworzenia własnego państwa – kosztem narodowych interesów
Polski, sprawiło, iż publicyści KN uznali, iż ziemie położone na zachód
od Dniepru winny stać się częścią Polski, gdyż zamieszkałe były w
znacznej części przez ludność czującą się Polakami.
Z kolei w stosunku do Białorusi, której ludność miała garnąć się do polskości, niezmiennie podkreślano, iż „nie
zostawimy białoruskich rodaków na pastwę bolszewizmu, w razie potrzeby
krwią przypieczętujemy nasze prawo do tego, co szachrajstwo dyplomatów
pragnie nam wydrzeć, a co bez względu na wartość materialną jest taką
samą częścią Polski jak Poznań, Kraków i Warszawa”. Jednocześnie ukazywano, że Białoruś jako „kraj
niedojrzały do samodzielnego bytu musi przejść pod nasz bezpośredni
zarząd, którego celem byłoby dźwignięcie tej ludności na wyższy szczebel
kultury materialnej i duchowej”.
Konfederaci byli gorącymi zwolennikami unii z Czechami i
Słowakami, jednocześnie byli przeciwnikami związku z Czechosłowacją,
słusznie wskazując, iż naród czechosłowacki nie istnieje.
W skład Imperium Słowiańskiego miały wejść także kraje
nadbałtyckie, nie zamieszkałe przez Słowian. Ich przynależność wynikała w
tym wypadku z przyczyn geopolitycznych – dla państw tych zagrożonych
przez Moskwę jedynie związek z Polską był szansą na zachowanie
niezależności. Jednocześnie przynależność tych państw do Imperium
Słowiańskiego zabezpieczała Polskę od północnego-wschodu.
Z Imperium Słowiańskiego wykluczano Rosjan, którzy jakkolwiek
byli Słowianami, ale których dzieje historyczne i cywilizacyjne
stanowiły o całkowitej odrębności w stosunku do reszty Słowian.
Publicyści Konfederacji zarzucali ponadto Rosjanom brak wrodzonego
instynktu prawa, sprawiedliwości i obowiązku – podstawowych elementów
cywilizacji Zachodu oraz przypisywali im cechy kultury bizantyjskiej,
pokrytej dodatkowo warstwą wpływów mongolskich.
W założeniach Konfederatów Imperium Słowiańskie miało szukać
sprzymierzeńców na Bałkanach. W obliczu konfliktu węgiersko-rumuńskiego o
Siedmiogród, postulowano oparcie się na Węgrzech, co oznaczało poparcie
dla rozbioru Rumunii między Węgry (Siedmiogród), Bułgarię (Dobrudża)
oraz Polskę (Bukowina, Besarabia).
Innym sojusznikiem miała być Wielka Jugosławia, w skład
której miały wejść Serbia, Słowenia, Chorwacja i Bułgaria, granice
rozciągałyby się od Adriatyku po Morze Czarne.
W rezultacie sojusz państw środkowoeuropejskich składających
się z Imperium Słowiańskiego, Węgier oraz Wielkiej Jugosławii miał
prowadzić wspólną politykę zagraniczną, wojskową, gospodarczą oraz
kulturalną.
Imperium potrzebne było także polskiej wsi, borykającej się z
nadmiarem ludzi oraz brakiem wystarczającej ilości ziemi. Olbrzymie
obszary Imperium stworzyłyby możliwość ich kolonizacji przez polskich
chłopów.
Zwierzchnikiem Imperium miał być każdorazowy zwierzchnik
narodu polskiego, który mianowałby wspólny rząd z kanclerzem na czele.
Rząd decydowałby o sprawach gospodarczych, wojskowych oraz prowadziłby
politykę zagraniczną. Pozostałe sprawy pozostałyby w gestii rządów
narodów wchodzących w skład Imperium. Władza ustawodawcza miała należeć
do kolegialnych ciał, złożonych z przedstawicieli poszczególnych narodów
– wybieranych na podstawie liczebności i kultury narodu.
W związku z wiodącą rolą Polski, językiem urzędowym miał być
język polski, jednakże wszystkie rozporządzenia państwowe miały być
ogłaszane w dwóch językach – urzędowym i lokalnym. W szkołach całego
Imperium miał być nauczany język polski obok języka lokalnego, a w
szkołach polskich jeden z języków pozostałych narodów. Pomimo wolności
religijnej, wyznaniem panującym miało być wyznanie katolickie.
Idea Imperium Słowiańskiego była najbardziej
charakterystycznym elementem programu Konfederacji Narodu, wypływającym z
hasła Wielkiej Polski.