Jak wygląda w rzeczywistości wrześniowe
rozejm? Aby odpowiedzieć na to pytanie korespondent wojenny Ministerstwa
Obrony Donieckiej Republiki Ludowej, Ben, przebywał na
najbliższej, wobec Doniecka, linii frontu.W Doniecku mowa o zawieszeniu broni może
w najlepszym wypadku wywołać najwyżej uśmiech. Trudno jest uwierzyć w
rozejm kiedy prawie każdego dnia dochodzi huk kanonady. Z centrum miasta
słychać zaledwie odległy grzmot na horyzoncie. Mieszkańcom, zwłaszcza
cywilom, trudno jest zrozumieć kto i do kogo strzela. Jedno jest
oczywiste. Odgłosy kanonady dochodzą od strony , zajętego przez wojska
ukraińskie, lotniska. Można powiedzieć, że front zaczyna się
już od Mostu Putiłowskiego, dalej ulica Wzlietnaja prowadzi do lotniska,
już od 5 miesięcy zajętego przez ukraińskie wojska. Jednakże placówka
kontrolna Donieckiej Republiki Ludowej, po obowiązkowym sprawdzeniu
dokumentów, przepuszcza prywatne samochody przez most. Odszedłszy nieco
od placówki można natknąć się na świeże leje. Rozejm nie przeszkodził
ukraińskim moździerzom ostrzeliwać most w dniu 7 września, w niedzielę. Dalej poruszanie się odbywa się
zygzakami ponieważ tutaj mogą działać ukraińscy snajperzy. Mój
przewodnik spośród powstańców pełniących służbę na wysuniętych pozycjach
w tym rejonie, mówi, że w serwisie samochodowym „Porsche” były w oknach
szyby jeszcze po wprowadzeniu rozejmu. Teraz ich nie ma a tylko
dopalają się wraz z betonową strukturą. Idziemy w kierunku Spartaka,
podmiejskiej wioski na wschód od lotniska. Kontrolowana jest przez Armię
Donieckiej Republiki Ludowej i ostrzeliwana jest regularnie przez
ukraińską artylerię. Robię zdjęcie pogiętego drogowskazu
„Dniepropietrowsk-Awdiejewka” i w tym momencie wpadamy pod ogień
pistoletów maszynowych z zarośli. Słychać jak kląskają, za plecami,
pociski o ziemię. Pospiesznie wycofujemy się spod ognia i osiągamy
najbliższy posterunek powstańców. Odpowiadają oni kilkoma seriami po
zaroślach. W kierunku lotniska rozciągają się opuszczone ogrody. Wśród
nikomu niepotrzebnych papryk, pomidorów, powstańcy pokazują odłamek z
„grada”, z którego ostrzeliwano posterunek w dniu 7 września.
W wiosce Spartak działają sklepy. Tutaj
jeżdżą prywatne pojazdy a jeszcze częściej widać mężczyzn na rowerach. W
zniszczonej wiosce mieszkają jeszcze kobiety i dzieci. Mały chłopczyk
strzela do mnie z zabawkowego pistoletu. Przy sklepie starsza kobieta
opowiada jak wczoraj ostrzał artyleryjski spalił przeciwną stronę ulicy.
Fotografuję zburzone zagrody wiejskie. Obok obelisku poświęconego
bohaterom Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, niecałą dobę wcześniej,
zniszczono najbliższe gospodarstwo. Sam obelisk był uszkodzony przez
odłamki już tydzień wcześniej. W szkołę, w pobliżu, trafiono zaledwie
wczoraj. Po zachodzie słońca rozpoczyna się wzajemny ostrzał
artyleryjski. Nasza artyleria bije w pozycje ukraińskie a artyleria
ukraińska bije w wioskę Spartak. Odłamki furkoczą w koronach drzew i
uderzają w ogrodzenia.
Rankiem 9 września w Spartaku ochłodziło
się i ucichło. O 7 rano na ulicach pojawili się miejscowi mieszkańcy.
Jadą rowerzyści do sklepów, kobiety w szlafrokach stoją w swoich
obejściach. Z kim nie porozmawiasz to usłyszysz jedno: „Chłopaki, kiedy
ich w końcu przepędzicie?”. Nikt nie żywi złudzeń odnośnie skłonności
„kijowian” do zawarcia pokoju. Stadion „Monolit” spowity dymem.
Powstańcy mówią, że wybuchło tam kilka pocisków fosforowych. Na
niektórych ulicach „grady” trafiły w prawie co drugi dom. Jeżeli
ukraińscy artylerzyści nawet chcieli trafić w pozycje Donieckiej
Republiki Ludowej to przestrzelili co najmniej o jeden kilometr. Mój
przewodnik, włócząc się po gospodarstwach i podwórkach w poszukiwaniu
niewybuchów, podsumowuje: „RS3O „Grad” jest bronią nieprecyzyjną. Żadna
armia w świecie nie ostrzeliwuje miast „Gradami”. A ci ludzie nie mają
ani sumienia ani honoru.
Taki to jest rozejm po ukraińsku.
Za: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/ukraina-rozejm-kijowsku-2014-09