Związek Przedsiębiorców i Pracodawców opublikował niedawno
wyniki badań dotyczących stosunku Polaków do całkowitego zakazu handlu w
niedzielę. Wysunięte wnioski nie napawają niestety optymizmem.
Zdania Polaków w tej kwestii dzielą się mniej więcej równo po
połowie. O ile na samo hasło „ograniczenie handlu w niedzielę”
pozytywnie zareagowało 52% ankietowanych, to aż 65% z nich nie zgadza
się na rozwiązanie, które ma wejść w życie w 2020 roku, polegające na
całkowitym zakazie handlu w niedzielę. Skąd bierze się niechęć Polaków
do omawianego tu zakazu? Odpowiedź na to pytanie jest rzecz jasna bardzo
złożona. Niemałe znaczenie ma postępująca laicyzacja społeczeństwa. W
Polsce zjawisko to nie jest co prawda tak intensywne, jak na Zachodzie,
jednak pomimo tego, że w każdą niedzielę polskie kościoły wypełnione są
po brzegi, to te same osoby drugą część dnia bardzo często spędzają w
galerii handlowej.
Większość polskich katolików nie robi sobie nic z nauki Kościoła o
aborcji i antykoncepcji, tym bardziej nie robi sobie nic z przykazania
„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. Z drugiej strony jednak większość
osób, bez względu na poglądy religijne, niedzielę woli spędzić z
rodziną lub ze znajomymi, praca w niedzielę traktowana jest zazwyczaj
jako przykry obowiązek. Czy nie potrafimy mieć w tej kwestii więcej
wyrozumiałości dla osób pracujących w handlu? Czy nie współczujemy
kasjerce, która zamiast jeść obiad z rodziną lub bawić się ze znajomymi
na koncercie, zmuszona jest obsługiwać klientów? I znów, odpowiedzi na
te pytania nie są niestety jednoznaczne. Przez wiele lat wmawiano nam,
że Polski, w odróżnieniu od krajów Europy Zachodniej, po prostu nie stać
na ograniczanie handlu w niedzielę.
Innym argumentem jest to, że część osób współczuje co prawda
pracującym w niedzielę kasjerom, jednakże niedziela jest dla nich
jedynym dniem, w którym mają oni możliwość zrobienia zakupów. Wniosek
jest niestety bardzo przytłaczający: sposób myślenia współczesnych ludzi
odbiega znacząco od myślenia chrześcijańskiego, nasze umysły przeżarte
są przez liberalizm. Argument mówiący, że zakaz handlu w niedzielę wiąże
się z zastojem gospodarczym możemy co prawda wyrzucić do lamusa, w
końcu zamknięty w niedzielę sklep wiąże się z koniecznością zrobienia
zakupów w innym dniu tygodnia. Nawet, jednak jeśli jednak jest on
częściowo prawdziwy (rzeczywiście, spora część Polaków przyznaje, że ze
względu na ograniczenie handlu w niedzielę, kupuje obecnie mniej), to
czyż od wzrostu gospodarczego ważniejsze nie powinno być dla nas
zachowanie prawa Bożego?
Jeden z afrykańskich kardynałów pouczał niedawno, że jeżeli pomoc dla
Afryki ze strony państw Zachodu miałaby się wiązać z akceptacją
homoseksualizmu, to o wiele lepiej jest umrzeć z głodu. „Lepiej nam
umrzeć z Bogiem”– pouczał. Nam Polakom śmierć głodowa nie grozi na pewno, dla wzrostu gospodarczego jesteśmy natomiast skłonni odrzucić dekalog…
Co jednak z osobami, które deklarują, że niedziela jest dla nich
jedynym dniem, w którym mają oni możliwość spokojnego zrobienia zakupów?
Podkreślić należy, że z przeprowadzonych sondaży wynika, iż problem ten
dotyczy jedynie 10% badanych. Zdecydowana większość Polaków udaje się w
niedzielę do sklepów z przyzwyczajenia bądź też traktuje wizytę w
galerii handlowej jako formę spędzania wolnego czasu. Mimo wszystko
warto pochylić się nad problemem osób, które twierdzą, że zakupy robić
mogą tylko w niedzielę. Oczywiście, deklaracje te mogą odbiegać nieco od
prawdy i wiązać się bardziej z lenistwem niż z rzeczywistym problemem,
niemniej jednak nie ulega wątpliwości, iż wyzysk i brak szacunku do
pracownika wciąż jest w Polsce zjawiskiem powszechnym. Niskie zarobki
powodują natomiast, iż ludzie chcący utrzymać rodzinę zmuszeni są do
brania nadgodzin (na które notabene nie każdy pracodawca wyraża zgodę,
bo nie uśmiecha mu się płacić więcej) lub do pracy na dwa etaty.
Problem ograniczenia handlu w niedzielę i problem osób spędzających w
pracy dłużej niż 8 godzin są ze sobą bardzo ściśle powiązane. Pokazują
one jedno: sytuacja gospodarcza w Polsce wymusza na pracownikach zbyt
duże skupianie się na pracy, obawa przed jej utratą czy przed obniżeniem
pensji niszczy więzi społeczne oraz relacje w rodzinie. Nie bez powodu
sami pracownicy sklepów obawiają się ograniczenia handlu w niedzielę,
ponieważ widzą w tym zagrożenie związane z mniejszym zarobkiem. Sytuacja
w naszym kraju wykorzystywana jest niekiedy przez pracodawców, którzy
bardzo często nie rozumieją, że pracownik godziny popołudniowe i
weekendy wolałby spędzić z rodziną. Każdy z nas zetknął się chyba z
problemami dotyczącymi otrzymania urlopu. Nawet jeśli problem ten nie
dotyczył nigdy nas samych, to przynajmniej kogoś spośród naszej rodziny
lub znajomych. Rację mają niewątpliwie osoby, które podkreślają, iż
mówiąc o zakazie pracy w niedzielę nie możemy mówić tylko o handlu.
Gorzej mają na przykład pracownicy infolinii, którzy pracują nie
tylko w niedziele, ale również w święta. Dla korporacji nie liczy się
bowiem pracownik, ale klient (bynajmniej nie jako człowiek, ale jako
źródło dochodu). Dlatego ważniejszy jest klient, któremu akurat w Boże
Narodzenie lub w Wielkanoc nie działa internet, niż pracownik, który
święta chciałby spędzić z bliskimi. Kolejny problem stanowią natomiast
firmy zagraniczne (głównie firmy outsourcingowe), które nie respektują
świąt obchodzonych tylko w Polsce, takich jak Boże Ciało czy
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Nie respektują, choć przecież
działając na terenie Polski, zobowiązani są jednocześnie do
przestrzegania polskiego prawa. Przypomnijmy, iż zgodnie z art.151 k.p.
praca w dni świąteczne dozwolona jest jedynie wtedy, gdy pracownik
wykonuje zajęcia spełniające codzienne potrzeby ludności, np.
gastronomia czy hotelarstwo. Usługi księgowe czy telemarketing do
podstawowych potrzeb z pewnością nie należą, a jednak międzynarodowe
korporacje potrafią skutecznie wykorzystywać luki w prawie.
Najbardziej niepokojące wydaje się jednak to, iż opisywane powyżej
zjawiska dla części społeczeństwa przestały być jakimkolwiek problemem.
Kapitalizm skutecznie wmówił nam, że wartość człowieka zależy od
wykonywanej pracy i od płynących z niej dochodów. Owszem, praca powinna
spełniać ważną funkcję w życiu człowieka, nie jest ona tylko i wyłącznie
źródłem zysków, ale również służbą wykonywaną na rzecz społeczeństwa
czy elementem walki z własnymi słabościami, przede wszystkim z
lenistwem. Ponadto każdy ojciec jako głowa rodziny zobowiązany jest do
materialnego utrzymania żony i dzieci. Jan Mosdorf
pisał, iż praca musi zawierać element twórczy, inaczej staje się
przekleństwem. Staje się przekleństwem również w dzisiejszych czasach-
dla pracowników sklepów, którzy niedzielę spędzają przy kasie, dla
pracowników fizycznych pracujących ciężko po 12 godzin dziennie czy
wreszcie dla pracowników korporacji, którzy na zarobki nie mogą co
prawda narzekać, ale dla których praca staje się niemal całym życiem.
Warto przywołać w tym miejscu cytat z Pisma Świętego: „Starajcie się
naprzód o królestwo Boga i Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam
dane”. Niech więc niedziela będzie dniem przeznaczonym dla Boga i dla
rodziny. Bo nie ucierpimy na tym, kiedy akurat w niedzielę zabraknie nam
cukru, a pobliskie sklepy będą zamknięte. Może na przyszłość będziemy
bardziej zdyscyplinowani i nie zapomnimy go zakupić. Bo nie ucierpimy na
tym, kiedy w niedzielę przestanie działać nam internet, a infolinia
naszego dostawcy będzie nieczynna. Może będzie to okazja, aby odejść od
ekranu komputera i wyjść z rodziną na spacer.
Pamiętajmy też, iż jako osoby odpowiedzialne za utrzymanie naszych
dzieci, odpowiadamy również za ich wychowanie. Czy można odpowiednio
wypełniać rolę rodzica po 12 godzinach pracy? Prawda, branie nadgodzin w
dzisiejszych czasach jest często smutną koniecznością. Być może jednak
warto niekiedy zastanowić się, czy zamiast zarabiać na wspólne wakacje
za granicą nie warto zadowolić się wakacjami w Polsce, a popołudnia
spędzać na rozmowach z dziećmi o ich problemach…