Dowódcy Sił Zbrojnych Wenezueli potwierdzili swoją lojalność wobec
obecnej władzy, jednocześnie odmawiając uznania samozwańczego
prezydenta Juan Guaidó, który cieszy się poparciem między innymi Stanów
Zjednoczonych i grupy państw Ameryki Łacińskiej. Wojskowi uważają, że
opozycja próbuje dokonać zamachu stanu, a ponadto przestrzegają
Amerykanów przed próbami ingerencji w wewnętrzne sprawy ich kraju.
Wspomniany lider opozycji, jednocześnie będący przewodniczącym
Zgromadzenia Narodowego, ogłosił siebie prezydentem Wenezueli
przedwczoraj, podczas wiecu przeciwników obecnej wenezuelskiej władzy.
Szybko zyskał on uznanie Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, ale nie
będzie za to mógł liczyć na wsparcie ze strony wenezuelskiej armii.
Siły Zbrojne Wenezueli jednoznacznie poparły bowiem obecną głowę
państwa.
Zdaniem wojskowych próby obalenia Nicolása Maduro jednoznacznie
wskazują na chęć przeprowadzenia przez opozycję zamachu stanu. Minister
obrony narodowej Vladimir Padrino Lopez w przemówieniu telewizyjnym
podkreślił, że jest to próba zniszczenia tamtejszej demokracji,
natomiast sama armia stoi na straży pokoju, a nie wojny. Z tego powodu
wojskowi zamierzają bronić konstytucji i suwerenności narodowej.
Jednocześnie armia przestrzega Stany Zjednoczone przed ingerencją w
wewnętrzne sprawy kraju, dlatego według niej uznanie lidera opozycji za
prezydenta Wenezueli jest de facto elementem wojny prowadzonej przeciwko
temu państwu przez Amerykanów i ich sojuszników.
Za: http://autonom.pl/?p=25016&fbclid=IwAR1Oa735ytIyQNTO8sc8Y5SU-t37Z-sl2FVPQg5xsEsUpV615PiQzU7sSoY