Zdecydowana reakcja obrońców tradycyjnej rodziny na próby
propagowania postulatów środowisk homoseksualnych nie spodobała się nie
tylko po lewej, ale także po prawej stronie sceny politycznej. Radykalne
działania są obecnie opłakiwane przez publicystów, natomiast
kierownictwo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji grozi
represjami przeciwnikom ruchów LGBT.
„Nie było i nie ma przyzwolenia na chuligańskie zachowania, godzące w
prawa innych. Każda osoba, która dopuszcza się łamania prawa lub
utrudnia policjantom wykonywanie zadań, musi liczyć się z
konsekwencjami” – napisała więc na Twitterze minister spraw wewnętrznych
i administracji Elżbieta Witek. Jednocześnie w swoim wpisie groziła ona
„stanowczymi reakcjami” służb na działania mające powstrzymywać
środowiska zboczeńców.
Ponadto polityk Prawa i Sprawiedliwości twierdzi, że funkcjonariusze
policji „zapewniają bezpieczeństwo bez względu na głoszone przez
obywateli hasła, światopogląd oraz przekonania”, dlatego też wyciągnięte
zostaną konsekwencje wobec osób „naruszających prawo”. Jej zastępca,
Jarosław Zieliński, zapowiada natomiast zidentyfikowanie wszystkich osób
nie stojących biernie w obliczu coraz skrajniejszych postulatów lewicy i
liberałów.
Nad wczorajszymi wydarzeniami w Białymstoku ubolewają również
publicyści związani z prawą stroną, tradycyjnie szukający między innymi
„prowokatorów” mających szkodzić jedynie słusznej partii rządzącej.
Konserwatywno-liberalny pismak Łukasz Warzecha broni z kolei „prawa do
demonstracji” i pochwala działania policji pacyfikującej obrońców
normalnej rodziny.
Na podstawie: rp.pl, dorzeczy.pl.
Za: http://autonom.pl/?p=27389&fbclid=IwAR11W8KsrZEZCvRTEebz1t4BP3fpVKc-2OeLscRHvgqExHT-DrfxaDXt0UU