Na początku każdego wywiadu, prosimy
przeważnie swojego rozmówcę o krótkie przedstawienie się. Jednak w tym
wypadku jest to zupełnie zbędne. Panie Adinolfi, zaangażował się pan w
działalność polityczną we Włoszech pod koniec lat 60. Był to niezwykły
okres w historii Pana kraju, który obecnie jest znany jako pewnego
rodzaju wstęp do legendarnych „Lat Ołowiu”. Co doprowadziło do tak
niezwykłych wydarzeń? Co Pan pamięta z tamtych dni? Jakie wówczas
panowały nastroje wśród młodych nacjonalistów?
W rzeczy samej.
Polityczne zaangażowanie we Włoszech rozpocząłem pod koniec lat
60. Był to na Zachodzie okres studenckich niepokojów
zapoczątkowanych w 1968 roku. W swojej istocie, stanowiły one
niejako głęboki i wieloaspektowy ruch będący w pewnym sensie
zwieńczeniem pokoleniowego protestu zrodzonego z dominacji muzyki
rockowej, której towarzyszyły takie zjawiska jak ruch hipisowski
czy ruch dzieci kwiatów. W tamtym czasie wśród nas, szczególnie
popularne były dwa charaktery. Dwie postawy; jedna która opierała
się na twardym muzycznym brzmieniu; buntownicza i wojownicza
zarazem, druga hipisowska, która w swej istocie była płaczliwa i
mocno pacyfistyczna.
Do 1968 roku młodzieżowy ferment jaki ogarnął
Europę Zachodnią w równym stopniu dotknął wszystkich młodych ludzi na
kontynencie i łączył ich ze sobą we wspólnej walce. Nawet jeszcze w 1968
roku było wiele strajków okupacyjnych organizowanych zarówno przez
wojujących nacjonalistów jak i przez marksistów. W Rzymie doszło wtedy
nawet do gwałtownych starć pomiędzy uczniami a policją. Wygrała je grupa
studentów kierowana przez nacjonalistów. Od końca 1968 roku sytuacja
jednak uległa znacznej zmianie. Partia Komunistyczna założyła swój
kaganiec walczącym studentom. Wspomniana rewolta od tego momentu zaczęła
przybierać już czysto marksistowski charakter. W tamtym czasie włoska
Partia Komunistyczna posiadała zbrojne formacje, złożone przede
wszystkim z weteranów ruchu partyzanckiego, którzy byli jeszcze wówczas
wystarczająco młodzi by móc przysłużyć się im w taki sposób.
Terroryści- partyzanci uczyli studentów
nienawiści i zajadle wpajali w nich kulturę antyfaszyzmu. Partia
Komunistyczna wykorzystywała zbrojne organizacje do podkopywania
fundamentów państwa, doprowadzając w ten sposób do pierwszych poważnych
zaburzeń i niepokojów społecznych. W tym samym czasie Włochy swoją
polityką w rejonie Morza Śródziemnego rozgniewały Francję, Anglię i
Izrael. Tajne służby tych krajów zaczęły prowadzić własną wojnę na
naszym terenie, doprowadzając w ten sposób, do dalszej destabilizacji
która w prostej konsekwencji przyczyniła się do tak zwanych Lat Ołowiu.
Nacjonaliści we Włoszech byli pozbawieni jakiegokolwiek wsparcia czy też
szerszego zaplecza. Partia Komunistyczna miała natomiast od dawna
zapewnioną przewagę reprezentacyjną, zarówno w sądownictwie jak i w
prasie. Zaczęto więc publicznie i bezczelnie ogłaszać że: „Zabicie faszysty nie jest przestępstwem”.
Przejście od słów do czynów okazało się w tym przypadku jedynie kwestią
czasu. Nacjonaliści, często nawet bardzo młodzi, byli mordowani z
zimną krwią. Wojna domowa w naszym kraju rozpoczęła się od setek zgonów i
śmierci ponad pięciu tysięcy więźniów. Niezwykle często zdarzały się
także zamachy bombowe wymierzone w niewinnych cywilów. Zabójcami byli
albo starzy, doświadczeni podczas wojny partyzanci, albo młodzi
„gorliwi” adepci komunizmu. Byli bezkarni i nikt nie mógł im nic zrobić.
Partia za każdym razem pilnowała by sprawcy nigdy nie kończyli w
więzieniach, a prasa zawsze przekręcała oficjalną wersję wydarzeń,
oskarżając o całe zło i wszystkie te tragiczne wydarzenia „faszystów” i
CIA.
Jednak tak naprawdę, to właśnie CIA posiadało
żywotny interes we wzmacnianiu wpływów włoskiej Partii Komunistycznej i
aktywnie współpracowało z jej działaczami przy fabrykowaniu oskarżeń i
kłamstw wymierzonych w najważniejszych działaczy nacjonalistycznych. Tak
więc byliśmy w tym czasie bardzo mocno izolowani. Zaczęliśmy tworzyć
swoją własną, podziemną kulturę, tak jak to miało wtedy miejsce w wielu
innych krajach w Europie. Jednak z drugiej strony, pozostawaliśmy przy
tym wszystkim po prostu zwykłymi ludźmi. Wywodziliśmy się z ludu,
pochodziliśmy od zwykłych ludzi i niczym się tak naprawdę od nich nie
różniliśmy. Byliśmy obecni praktycznie wszędzie, ubieraliśmy się tak
samo jak inni i jak inni podążaliśmy za modą oraz popularnymi trendami.
Najlepiej to widać na przykładzie, że w tamtych czasach prawie każdy z
nas nosił długie włosy.
Jak
wyglądała wtedy Wasza społeczność? Jakiego typu akcje i działania
przeprowadzaliście? Jakie panowały stosunki pomiędzy poszczególnymi
grupami nacjonalistycznymi? Jak odnosiliście się do uczestników
oficjalnej sceny politycznej we Włoszech?
Od 1972 roku byliśmy
świadkami wielu represji prawnych i sądowych wymierzonych w nasze
środowisko. Jeśli chodzi o morderstwa, przeważnie w tym miejscu
odwołujemy się szczególnie do dwóch naszych braci; jednego który
miał 22 lata i drugiego który miał tylko 8; oboje zostali żywcem
spaleni w swoim własnym domu. Nacjonalistyczna Partia Polityczna MSI
(pol. Włoski Ruch Społeczny) była zbyt słaba i na tyle
zdezorganizowana w tamtym czasie, że nie potrafiła się obronić przed
wrogami nawet na polu politycznym. Jej działacze byli wtedy mocno
zamknięci we własnym środowisku, skupieni tylko na tym by
nie stracić zbyt dużo głosów w kolejnych wyborach
parlamentarnych. Dlatego Ci najbardziej aktywni, bojownicy tacy jak
my, zostali pozostawieni sami sobie. Wielu z nas trwale to wtedy
zniechęciło. Wielu wtedy opuściło ruch. Lecz mimo wszystko,
ciągle też przychodzili do nas nowi ludzie. Często bardzo młodzi.
Pochodzący z okolicznych osiedli i liceów, przeważnie w wieku
14-15 lat. Porzuceni przez polityków, kształtowali się sami w
ogniu codziennych walk, lub byli formowani przez takich ludzi jak ja,
którzy wówczas mieli za sobą już przynajmniej parę lat
doświadczenia, które było niezbędne do funkcjonowania w takim
świecie. Każdego dnia robiliśmy coś nowego. Ulotki lub plakaty,
kilka marszy, bardzo wiele bezpośrednich starć na ulicach. To było
dla nas niezwykle ważne. Chcieliśmy wszystkim pokazać że wciąż
żyjemy i nikomu nie damy się zastraszyć. Dawne organizacje
zostały zdelegalizowane, a wspomniany MSI, jak mówiłem żył
jedynie od wyborów do wyborów. Przez dwa pełne lata od 1974 do
1976 roku istniało we Włoszech wiele różnych i niezależnych od
siebie grup. Nie były one zjednoczone, ale też nie rywalizowały ze
sobą. Za każdym razem kiedy jeden towarzysz spotykał drugiego
gdzieś we Włoszech, było to niezwykłe święto. Dla nas
wszystkich i dla każdego z nich z osobna.
Dlaczego więc zdecydowaliście się na
powołanie kompletnie nowego ruchu jakim była Terza Pozisione? Co
odróżniało Terza Pozisione od innych grup nacjonalistycznych
działających wtedy we Włoszech? Czy możesz nam powiedzieć coś więcej o
pierwszych dniach istnienia Terza Pozisione?
Przede wszystkim byliśmy wówczas wszyscy
głęboko przekonani, że powinniśmy stworzyć jakąś nową organizacje, która
będzie w stanie ogarnąć wszystkie te młodzieżowe grupy, które wtedy
operowały w tak dużym rozproszeniu. Poza tym w tym czasie we Włoszech,
zyskiwał na popularności kolejny „ferment młodzieżowy” który objawiał
się głównie w kwestionowaniu wszystkich tradycyjnych partii, organizacji
i związków zawodowych. Niemalże od samego początku był on zdominowany
przez lewaków, którzy ideowo byli bliscy trockizmowi. Jednakże sama
logika dotycząca odrzucenia wszystkich organizacji systemowych, tak czy
siak była dla nas korzystna. Tak więc poprzez stworzenie Terza Pozisione
chcieliśmy wpisać się w nurt tej rewolucyjnej młodzieży i rzucić
wyzwanie skrajnej lewicy. Nie tylko fizycznie, ale także poprzez
radykalne postulaty. Tak by nawet zwykli ludzie zobaczyli, że jeśli
kiedykolwiek jakaś rewolucja we Włoszech okaże się możliwa, to będzie to
tylko ta dokonana rękami ludzi z Terza Pozisione. Różnice pomiędzy
naszym ruchem a resztą włoskiej skrajnej prawicy można określić w trzech
punktach. Po pierwsze zawsze byliśmy w akcji i nie było wśród nas
rozróżnienia pomiędzy działaniem a teorią. Po drugie prawie wszyscy nasi
bojownicy byli bardzo młodzi, mówiliśmy więc w języku naszego
pokolenia, dzięki czemu mogliśmy lepiej przekazywać społeczeństwu nasze
pomysły. Po trzecie niektórzy z kierownictwa Terza Pozisione byli już
ludźmi uformowanymi pod względem kulturowym, filozoficznym i ideowym.
Dzięki czemu nasza organizacja nie tylko uniknęła zarażenia się
popularnymi wtedy trendami, lecz była w stanie dodatkowo wysunąć własną
kulturową propozycje, która najpełniej zobrazowała się podczas tak
zwanych „Obozów Hobbit”. Nasze pierwsze dni były pełne pracy. Najpierw
jako Terza Pozisione, wspólnie ze studentami o różnych poglądach
wzięliśmy udział w zajęciu rzymskiego liceum „Giulio Cesare”.
Uczestniczyliśmy także w okupacji fabryk w Lecce na południu Włoch. W
swoim aktywizmie podejmowaliśmy się też ochrony ludzi, którzy walczyli o
zachowanie swoich domów na przedmieściach Rzymu. Próbowaliśmy też
nawiązać kontakty z włoskimi rolnikami.
Mieliśmy dualistyczną strukturę organizacyjną.
Z jednej strony jeśli chodzi o ogólne zarządzanie była ona mocno
hierarchiczna. Z drugiej strony jeśli chodzi o kontrolę poszczególnych
dzielnic, miała ona postać sieci. Dzięki temu że byliśmy obecni na
osiedlach, w czasach naprawdę mocnych starć podczas których często
dochodziło nawet do strzelanin, wiedzieliśmy jak się poruszać w mieście i
umieliśmy przeżyć na ulicach. Podbiliśmy wiele miejsc i nieraz
pojawialiśmy się i zdobywaliśmy wpływy na terenie opanowanym przez
przeciwnika. Zupełnie niezwykłe jest to, że udało nam się wygrać
praktycznie wszystkie starcia fizyczne. Czerwone stacje radiowe
odpowiadały o nas same niestworzone historie, że działamy nie fair, że
wśród nas popularny jest „kult siły” i takie tam. W ciągu całej naszej
historii, udało nam się poprowadzić także wiele popularnych protestów na
terenach proletariackich; i to wszystko działo się w czasach gdy
komunistyczne organizacje miały pod kontrolą wszystko co mogły: od
oficjalnych instytucji, poprzez prasę i często nawet także same ulice.
Przy organizowaniu się, czerpaliśmy także z
doświadczenia innych, zagranicznych ruchów tego typu. Do włoskich
realiów, zaadaptowaliśmy koncept „Cuib” (pol. Gniazdo), który był
charakterystyczny dla przedwojennego, rumuńskiego Legionu św. Michała
Archanioła prowadzonego przez Kapitana Codreanu. Gniazda były dla nas
zarówno formą organizacji duchowej jak i politycznej. Nie mieliśmy nigdy
żadnego, oddzielnego pionu dla kobiet. Same w sobie były one dla nas
niezwykle ważne. Terza Pozisione była pełna kobiet, co było dość rzadkie
na scenie skrajnej prawicy, zwłaszcza w tamtym czasie. Nad Gniazdami
górował Legion, który był organem koordynującym aktywizm duchowy i
fizyczny. Zasiadali w nim najlepsi działacze. Wydawał on gazetę o
nazwie: „Terza Pozisione”.
W związku z decyzją władz włoskich z
1980 roku: ruch Terza Pozisione został zdelegalizowany. Dlaczego? Jaki
to miało wpływ na społeczność włoskich nacjonalistów? Jak wpłynęło to na
Pana osobiście? Co się z Panem działo po 1980 roku w związku z
prześladowaniami wymierzonymi w ludzi związanych z Terza Pozisione?
Tak naprawdę to niczego nam wtedy nie
wyjaśniono. Niczego nie wytłumaczono. To co się wówczas wydarzyło, mogło
się co najwyżej narodzić w głowie kogoś takiego jak Franz Kafka, nie
powinno zaś się zdarzyć w normalnej rzeczywistości. Ponieważ nie było
żadnych konkretnych zarzutów wobec Terza Pozisione, a sędziowie uznali
że nasi członkowie nie mają nic wspólnego z działalnością kryminalną,
stwierdzono że wśród Terza Pozisione istnieje druga; tajna i wewnętrzna w
stosunku do niej organizacja, która zajmuje się działaniami o
charakterze wywrotowym. Członkowie tego upiornego stowarzyszenia,
zrodzonego z chorych umysłów politycznych oskarżycieli, zostali skazani
na różne kary, wahające się od 4 do 10 lat pozbawienia wolności. Ja sam
zostałem skazany na 10 i pół roku więzienia. W kolejnych apelacjach do
wyższych instancji, moja kara spadła do 5 i pół roku pozbawienia
wolności. W tym czasie Włochy jeszcze nie były częścią Unii
Europejskiej, więc kraj nie był zobowiązany do poszanowania praw
osadzonego. Możliwe więc było na przykład przetrzymywanie osadzonego w
więzieniu bez wyroku sądowego aż przez cztery lata. Prawie wszyscy
chłopcy z Terza Pozisione, których aresztowano w 1980 roku, mieli wtedy
po 17-19 lat. Wszyscy pozostali w więzieniu przez 4.5 roku zanim
poddano ich procesowi w którym wszyscy bez wyjątku zostali uniewinnieni!
Liderzy Terza Pozisione i Ci których nie udało się wtedy złapać,
zostali skazani za udział w „tajnym stowarzyszeniu o charakterze
wywrotowym”. Na mnie ciążyły podwójne zarzuty; byłem zarówno jednym z
lidereów Terza Pozisione, jak i tym który uciekł przed wymiarem
„sprawiedliwości”. Represje dotknęły także innych. Nawet Centrum
Młodzieży MSI w Padui zostało zamknięte, a ich członków postawiono przed
sądem za przestępstwa o charakterze ideologicznym.
W kraju panowała ciężka atmosfera polowania na
czarownice. Dodatkowo ją jeszcze pogorszył zamach bombowy na dworcu w
Bolonii z dnia 2 sierpnia 1980 roku gdzie zginęło 86 osób. Ta masakra
została spowodowana wybuchem walizek z materiałami wybuchowymi, które
były przewożone pociągiem przez dwóch członków Czerwonych Brygad.
Podróżowali oni na południe kraju by tam dokonać planowanego przez
siebie ataku, ale zostali zdalnie wysadzeni przez izraelskie służby
specjalne, które chciały w ten sposób ukarać Włochy za współpracę z
Irakiem rządzonym wówczas przez Saddama Husajna. Przedstawiciele
włoskich, amerykańskich, francuskich i izraelskich służb specjalnych,
podejmowani w Paryżu przez szefa tamtejszej agencji wywiadowczej
Demaranchesa, zadecydowali o zrzuceniu winy za tą masakrę na nas. To
fałszerstwo było szczególnie korzystne przede wszystkim dla Czerwonych
Brygad i komunistów. Partia Komunistyczna posiadała wtedy praktycznie na
własność sąd w Bolonii więc sędziowie nawet jeśli by chcieli i tak nie
mogli przedstawić tego jak to naprawdę wyglądało. Przeciwko mnie
stworzono cztery różne intrygi, które miały powiązać mnie z masakrą w
Bolonii. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, w tym samym czasie ujawniono
opinii publicznej funkcjonowanie masońskiej Loży P2, w której pracach
uczestniczyło także wielu włoskich agentów, którzy w czasie przesłuchań
musieli wyznać wiele ze swoich tajemnic. Zrezygnowano więc z oskarżania
mnie o to co się wydarzyło w Bolonii, ale i tak nadal ciążyły na mnie
zarzuty dotyczące kierowania stowarzyszeniem o charakterze wywrotowym.
Zacząłem się ukrywać. Z uwagi na długą pamięć włoskiego wymiaru
sprawiedliwości, pozostawałem w cieniu przez następne 20 lat. Mimo
utrudnień, cały czas prowadziłem działalność polityczną; zwłaszcza we
Francji, Belgii, Hiszpanii a kiedy było trzeba, to także we Włoszech. W
1992 roku zostałem aresztowany w Austrii i spędziłem 7 miesięcy w
tamtejszym więzieniu. Od 2000 roku jestem całkowicie wolnym obywatelem i
pierwszego dnia wiosny tamtego roku mogłem wrócić do domu jako wolny
człowiek. Od tego czasu na stałe osiadłem we Włoszech, jednak wciąż
wiele podróżuje; zwłaszcza do Francji i do Belgii.
Zapytaliśmy
Pana wcześniej czemu powstał nowy ruch o nazwie Terza Pozisione.
Jednak jest też dla nas drugie, równie ważne pytanie. Dlaczego
według Pana, jako nacjonaliści, potrzebowaliśmy w ogóle
potrzebowaliśmy nowego światopoglądu? Mówiąc wprost: dlaczego
potrzebowaliśmy Trzeciej Pozycji? Dlaczego była ona taka wyjątkowa?
Muszę przyznać, że sam miałem spory problem z
odpowiedzią na to pytanie. Być może zadecydował o tym młody wiek
wszystkich bojowników Terza Pozisione? Może chodziło tu o tak bardzo
nowoczesny i zgodny z ówczesnymi realiami język? Może była to kwestia
tego, że w swojej walce byliśmy praktycznie sami, przeciwko wszystkiemu i
wszystkim i mimo tego udawało nam się zachować całkowitą czystość
ideową? Całkiem możliwe, że istnieją jeszcze inne kwestie, które o tym
zadecydowały, ale ciężko mi jeszcze tutaj coś dodać w tym momencie.
Wyjątkowe w nas było to, że w swojej alternatywie w stosunku do dwóch
głównych imperializmów, uznaliśmy się wszyscy za równych wobec siebie.
Jako Europejczycy i nie szukaliśmy na zewnątrz ani przywódców ani obcych
nam modelów rządów, tak jak to czynią obecnie prawicowcy z Putinem,
Trumpem i Brexitem. Drugim istotnym elementem naszego światopoglądu była
konkretna analiza procesów globalizacyjnych i politycznych w skali
całego kontynentu, która wskazała nam, że obecna sytuacja nie pozwala na
osiągnięcie jakichkolwiek zmian na poziomie krajowym. Stwierdzenie to
zrodziło się wśród nas, na gruncie teorii „przeciwwagi”, która zakładała
podjęcie działań w celu wytworzenia konkretnej sytuacji, w której to
suwerenność w państwie zostanie przejęta od dołu, dzięki stworzeniu
silnej i niezależnej autonomii wewnątrz samego społeczeństwa.
Formułując takie postulaty już wtedy,
wyprzedziliśmy nasze czasy o jakieś 30 lat. Warto to zestawić z obecną
sytuacją w której europejska skrajna prawica jest w wielu miejscach w
poważnej stagnacji wynikającej z pułapki historycyzmu. Terza Pozisione
był pierwszym ruchem który postrzegał swoją bliskość ze społeczeństwem,
nie jako sposób na wygranie kolejnych wyborów parlamentarnych, lecz jako
realną alternatywę, która w świecie opanowanym przez nihilizm jest na
tyle rewolucyjna, że sama w sobie jest w stanie dodać nam wystarczającej
siły do starcia się z naszymi wrogami w zastanej rzeczywistości.
Czym inspirowaliście się w trakcie
formułowania założeń Trzeciej Pozycji? Na jakich fundamentach jest ona
oparta? Jaki duch przenika jej zasady? Co uznałby Pan za rdzeń tej
ideologii?
Podstawową zasadą, która stanowiła dla nas o
źródle inspiracji w trakcie formułowania ideologicznych założeń Trzeciej
Pozycji, była próba znalezienia punktu syntezy pomiędzy stabilnością i
wertykalnością Tradycji a przytłaczającą siłą Młodości. Dlatego
czerpaliśmy pełnymi garściami z dorobku XX wiecznych rewolucji (z
pominięciem ich reakcyjnych czy komunistycznych wariantów). Dla nas było
ważne żeby traktować je jako punkt odniesienia do dalszych rozważań, w
taki sposób jakby był to czysty kompas. Nazwę „Trzecia Pozycja”
wyprowadziliśmy od peronistowskiej Argentyny, która stanowiła ostatnią
tak udaną próbę wprowadzenia w życie narodowej i społecznej alternatywy z
mocną i radykalną podbudową ideologiczną oraz masowym poparciem
społecznym. Poza tym taka nazwa wskazywała niejako naturalnie na silnie
antyimperialistyczne nastawienie, zarówno w stosunku do Rosjan jak i do
Amerykanów. Istniał jednak też inny powód. „3” to idealna liczba, która
przełamuje liniowość, która istnieje tylko pomiędzy „1” i „2”. Odmawia
uznania logiki wedle której istnieją tylko dwa, wrogie wobec siebie
punkty; przeciwstawia antytezie, syntezę. „1” i „2” dają tylko
horyzontalność, „3” dodane do tego szeregu tworzy już wertykalność i
posiada mocne konotacje metafizyczne. Inspirowaliśmy się także dorobkiem
Juliusza Evoli, który w swoich pracach przekonywał, że wszystko co się
dzieje w życiu jest sposobem na sprawdzenie samego siebie i na
udowodnienie tego kim tak naprawdę się jest. Stwierdziliśmy, że w
świecie w którym dominują wartości materialne, powinniśmy jak najmocniej
dbać o swój własny rozwój, tak by jak najlepiej wyrazić i wzbudzić
własną wojowniczą naturę. Naturę, która nie potrzebuje wroga z którym
musi walczyć, ale która za to dostarcza siły do panowania nad samym
sobą, tak jak przekazywali w swoich pismach Stoicy, średniowieczni
uczeni, Samurajowie i Indianie. W kwestiach takich jak te, spoglądaliśmy
z podziwem także na dorobek Ernsta Jungera i Corneliu Zelea Codreanu.
Wszystkie nasze działania, całe nasze
istnienie opierało się dokładnie na tych politycznych i egzystencjalnych
zasadach. Dlatego nasza hierarchia organizacyjna była taka, jak to
opisałem powyżej. Dlatego nasze działania miały taki charakter jaki
miały, tak jak to wyjaśniłem powyżej. Dlatego wygrywaliśmy wszystkie
starcia z przeciwnikami na ulicach. Przygotowywaliśmy się do nich z
niemalże naukową dbałością o szczegóły. Prawie zawsze w mniejszej
liczbie, kiedy było nas więcej, część z nas zawsze trzymała się z tyłu.
Mieliśmy swoje zasady i stosowaliśmy je także wtedy. W każdej nawet
najbardziej trudnej sytuacji. Inaczej nie czulibyśmy się dobrze. Nie
naruszaliśmy własnych ideałów.
Dlaczego
Trzecia Pozycja zyskała w Pana opinii tak ogromną popularność? Co
spowodowało że to akurat Wasza wizja została przyjęta tak
szeroko, nie tylko we Włoszech, ale także w innych krajach Starego
Kontynentu, aż do tego czasu kiedy to według naszych doświadczeń
Trzecia Pozycja stała się fenomenem daleko wykraczającym poza
teren samej Europy?
Myślę że wcześniej już podałem dość dużo
powodów stojących za popularnością Trzeciej Pozycji. Można do nich dodać
jeszcze te niezwykłe emocje i inspiracje jakich Włochy od zawsze były
źródłem dla europejskich ruchów nacjonalistycznych. Oczywiście działo
się tak nie tylko ze względu na zasługi naszych aktywistów, ale głównie
ze względu na to że Włochy to przecież kolebka faszyzmu. Faszyzm
pozostawił wśród naszych ludzi tak ogromne dziedzictwo, które wychowało i
nadal wychowuje setki nacjonalistów w całych Włoszech. Działo się tak
także wtedy gdy nie wielu było ludzi przyznających się do takich ideałów
w innych miejscach naszego kontynentu. Terza Pozisione jak praktycznie
wszystkie ruchy postfaszystowskie we Włoszech, była ruchem nie tylko
Włochów, ale nasz nacjonalizm znacznie wykraczał poza granice jednego
kraju, rozlewając się tak naprawdę na cały kontynent. Trzecia Pozycja
najpierw rozwinęła się we Włoszech, a potem zadomowiła się w całej
Europie, stając się podstawą przyszłego braterstwa pomiędzy europejskimi
nacjonalistami. Zaczęto ją rozumieć jako „trzecią siłę”, na podstawie
której można w dowolnym miejscu, rozwinąć silnie antykapitalistyczną i
antyimperialistyczną alternatywę opartą na kulturze i tradycjach
zakorzenionych w określonym czasie i przestrzeni.
Kwestie
dotyczące inspiracji i rozprzestrzeniania się idei ponad granicami
są obecnie bardzo popularne. Nasza grupa i ta gazeta są dobrym
przykładem takiego zjawiska. Jednakże od powstania Terza Pozisione
minęło już prawie 40 lat. Nasze pytanie brzmi: czy myślisz że
Trzecia Pozycja może być nadal aktualna w erze po zimnowojennej?
Czy Trzecia Pozycja nadal może być inspiracją dla europejskich
nacjonalistów, może wpływać na współpracę ruchów
nacjonalistycznych i udzielać odpowiedzi na najbardziej istotne dla
nas pytania?
Jeśli spojrzymy na
to jak wygląda dzisiejszy porządek międzynarodowy to w porównaniu
do czasów Zimnej Wojny, wiele warunków i zmiennych oczywiście
uległo zmianie. Wciąż jednak pozostało wiele z logiki tamtego
czasu. Na przykład obecnie istnieją dwa mocarstwa, które są
znacznie bardziej potężne od reszty państw: dziś to USA i Chiny,
wtedy były to USA i ZSRR. Ruch Państw Niezaangażowanych
bezpowrotnie stracił na swoim znaczeniu, jednak wciąż wzmacniają
swój udział państwa rozwijające się, takie jak na przykład
Indie. Rosja wciąż pozostaje znaczącą potęgą, nawet jeśli ma
obecnie mniejszy potencjał niż miał w przeszłości Związek
Radziecki. Unia Europejska jest dzisiaj ważną siłą gospodarczą,
dyplomatyczną i technologiczną. Mimo tego wszystkie akcje
silniejszych państw, wymierzone przeciwko multipolarnej wizji
porządku międzynarodowego odbywają się w ramach logiki wybitnie
zimnowojennej. Mamy teraz zimną wojnę pomiędzy USA a Rosją,
pomiędzy Chinami a USA, pomiędzy Turcją a Unią Europejską,
pomiędzy Niemcami a USA i pewnie w niedługiej perspektywie czasowej
także pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Zimna
wojna jest w swojej istocie fundamentem imperialistycznej
stabilizacji porządku międzynarodowego. Oczywiście sytuacja na
świecie cały czas ewoluuje, więc w pewnym sensie można mówić o
czwartej pozycji czy o piątej. Ale jeśli przyjrzymy się dokładnie
sytuacji, to zdamy sobie sprawę że zarówno kultura jak i
geopolityka pokazuje nam że jedynie idea Europy jest w stanie
przeciwstawić się zarówno Dalekiemu Zachodowi i Dalekiemu
Wschodowi, oraz to że zarówno Indie, jak i między innymi Rosja nie
posiadają żadnej kulturowej i strategicznej alternatywy, chyba że
trwale zwiążą się ze Wschodem, Zachodem lub Europą. Z tego
powodu Trzecia Pozycja wciąż pozostaje jedynym pomysłem, jedyną
ideą zdolną do zmiany systemu światowego.
Nie ma jednak
większego znaczenia to jaką nazwę nadaje ruch idei która jest w
stanie zmobilizować i zjednoczyć nacjonalistów w całej Europie.
Ważne jest to żebyśmy my wszyscy byli świadomi swojego
narodowego, etnicznego i kulturowego przeznaczenia, które jest dla
nas wszystkich wspólne. Jako dla Europejczyków.
Jak
zatem europejskie ruchy Trzeciej Pozycji powinny zachować się nowej
społecznej i kulturowej rzeczywistości? Jaki powinien być nasz
stosunek do kwestii związanych z aktywizmem i polityką odbywającą
się w naszych krajach? Zakładając to że z tym wywiadem zapoznają
się także członkowie innych nacjonalistycznych grup nie tylko z
Polski, to co mógłby nam Pan poradzić w tej sprawie?
Nie chciałbym tutaj
nikomu udzielać żadnych lekcji. Już dawno temu, zrozumiałem że
człowiek uczy się cały czas, przez całe swoje życie i nigdy nie
jest to tak, że ktoś ma scenariusz odpowiedni do każdej sytuacji,
a różne sytuacje mogą rozgrywać się w różnych, często bardzo
odmiennych od siebie warunkach i okolicznościach. Jedyne co mogę
przekazać innym w tym miejscu, to lekcja jaką ja sam wyciągnąłem
na przestrzeni lat z historii wszystkich udanych rewolucji. Pokazuje
ona nam że udana rewolucja jest zawsze wynikiem woli zorganizowanych
mniejszości. By osiągnąć sukces, muszą one mieć silną,
wyrazistą i mocno zakorzenioną w swoim aktywizmie idee nowego
świata. Muszą być dobrze zorganizowane i posiadać własny pomysł
na działanie. Potrzebują środków finansowych i ścisłego
związania z szerszym kontekstem społecznym.
To jest właśnie to
co starałem się robić przez ostatnie lata. Chodzi o stworzenie
sieci ludzi w znacznie szerszej skali, którzy będą korzystać z
jasnych i wspólnych sobie metod, pomysłów, wiedzy i środków.
Ruchy czy partie narodowe są zawsze wartością samą w sobie, ale
ich członkowie nigdy nie powinni zapominać tego, że taki fakt
nakłada na nich przede wszystkim obowiązek aktywnego uczestnictwa w
życiu społecznym. Muszą mieć silną cechę kulturową, precyzyjną
i bezdyskusyjną wizję świata i muszą w swoich działaniach brać
pod uwagę to że sukcesy wyborcze powinny być równoważne z
tworzeniem rzeczywistej władzy autonomicznej. Tacy ludzie muszą być
szczególnie świadomi wspólnego przeznaczenia i wspólnych zagrożeń
dla europejskich narodów, zawsze powinni mieć też strategiczną
wizję, nie pozbawioną kwestii wynikającej z heroicznej filozofii
samego życia.
Obecnie
zwykli ludzie zaczynają zmieniać swoje zdanie na temat systemu
demokratycznego, który zwłaszcza na wschodzie Europie podlega
obecnie poważnym modyfikacjom. Kapitalizm wydaje się być znowu
tylko żałosnym modelem ekonomicznym, który przestał odpowiadać
na najważniejsze wyzwania naszych czasów. W obliczu takiej
sytuacji, uważamy że głos nacjonalistów na temat problemów
systemowych i ekonomicznych powinien być słyszalny jeszcze mocniej
niż miało to miejsce kiedykolwiek wcześniej. Niestety uważamy, że
jak dotąd przynajmniej, tematy te nie zostały wystarczająco
wypracowane w naszej społeczności. Co Pan o tym myśli?
Według mnie,
światowy system społeczny po drugiej wojnie światowej, został
oparty na skutecznym i wydajnym kapitalizmie na Zachodzie, oraz na
kapitalizmie bankrutów na Wschodzie. Dziś kapitalizm jest już
wszędzie. Zapanował w każdym miejscu w Europie. Jest on może
mniej skuteczny niż był kiedyś na Zachodzie, ale z drugiej strony
jest nadal bardziej „poukładany” niż wyglądał wtedy na
Wschodzie. To wszystko i tak nie może nam w żadnym wypadku
wystarczyć. Poza tym system światowy jest obecnie w swojej istocie
głęboko chory, skorumpowany i zagrożony przerzutami, które
przynajmniej jak dotąd są jeszcze mocno kontrolowane pod względem
objawianych dysfunkcji. Społeczne i ekonomiczne alternatywy
istnieją. To oczywiste. Jednak nie wystarczy o nich tylko mówić,
lecz w tym przypadku trzeba je także wprowadzać w życie. Można to
w pewnym sensie zrobić bez czekania na rząd. Można to zrobić
działając w ramach organizacji społecznej. Nawet takiej o
niewielkich rozmiarach i zasięgu działania. Co więcej kapitalizm
może być obecnie pokonany jedynie przez nowy korporacjonizm i ten
korporacjonizm może zostać już jedynie wdrożony w konkretnej
walce. Istnieją już miejsca, w których możesz go doświadczyć na
własnej skórze. To kolejne kwestie którym poświęcam obecnie swój
czas i wysiłek. W tej materii istnieje dla nas tyle samo możliwości
co i fałszywych okazji. To co najtrudniejsze to zdobycie konkretnej
wiedzy odnośnie tego jak można je rozróżniać i w jaki sposób
stworzyć nowe metody walki dla nas. Dlatego co dla nas kluczowe:
musimy na nowo odzyskać swoją wolę i swój przyrodzony geniusz.
Sytuacja
międzynarodowa uległa znacznej zmianie od czasów Zimnej Wojny. Dwa
kluczowe bloki polityczne, zostały zastąpione przez niepodzielną
dyktaturę Stanów Zjednoczonych i nadrzędność euroatlantyckiego
paradygmatu. W ostatnich latach była to szczególnie silna
tendencja. Ale od czasu wyboru Donalda Trumpa, Stany Zjednoczone
zdają się coraz to bardziej tracić swoją siłę w kontekście
międzynarodowym, przez co ogólny porządek ulega dalszej
destabilizacji, a na globalną scenę wchodzą nowe państwa (takie
jak np. Chiny) lub wracają starzy (jak np. Rosja). Jak powinniśmy
działać w takiej sytuacji? Jakie zasady powinniśmy stosować,
jeśli chodzi o ocenianie i formułowanie założeń dotyczących
polityki międzynarodowej?
Euroatlantyzm z dnia
na dzień coraz bardziej traci na aktualności i przedstaje
odpowiadać wymogom obecnej sytuacji międzynarodowej. Z uwagi na to
że nie jesteśmy w rządzie żadnego z krajów naszego kontynentu,
powinniśmy się skupić przede wszystkim na wzmocnieniu
podmiotowości Europy poprzez wzbudzenie prawdziwej świadomości i
solidarności wśród naszych Rodaków. Dzięki temu będziemy w
stanie rozprawić się zarówno z kapitalizmem jak i nawiązać
pożyteczne na przyszłość stosunki międzynarodowe, których
Europa będzie tożsamościowym i duchowym centrum. Mówiąc wprost:
musimy przekształcić Europę z bezdusznej maszyny w duszę tworzącą
i inspirującą nowe cywilizacje. To nasz największy obowiązek!
Musimy być aktorami biorącymi aktywny udział w życiu. Aktorami, a
nie widzami czy fanami, jako to nauczyła nacjonalistów demokracja,
która w ten sposób w dużej mierze nas po prostu zatruła.
Także
Unia Europejska wydaje się ostatnimi czasy stale tracić swoją
siłę. Głęboki kryzys strukturalny tej instytucji wydaje się być
głównie związany z „kryzysem uchodźczym” i upadkiem elit w
samej Brukseli. W każdym razie to fakt. Czy jest to dla nas okazja,
aby pokazać zwykłym ludziom naszą wizje Europy? Co dokładnie
możemy im zaproponować? Jaki powinien być nasz stosunek do
instytucji Unii Europejskiej?
Nie jestem
przekonany czy Unia Europejska tak naprawdę traci obecnie swoją
władzę. Uważam że obecny kryzys tej instytucji jest raczej
znakiem pewnego „przejścia” do nowego rozdziału w jej historii,
które ma przyspieszyć postępy procesów kapitalistycznych i
imperialistycznych w samej Europie. Tak naprawdę, kryzys związany z
niekontrolowanym napływem uchodźców do Europy, wydaje się mieć
wielu ojców. Wśród nich, z całą pewnością jest głupia
postępowa mentalność, ale jest też wola międzynarodowych
mocarstw, którym szczególnie zależy na osłabieniu naszej
tożsamości i pozycji Europy w ogólnie rozumianych stosunkach
międzynarodowych. Mamy też cały czas niskie wskaźniki
demograficzne, a w Afryce istnieje stały boom demograficzny.
Europejczycy są wypierani z tradycyjnej przestrzeni życiowej, która
jest zajmowana przez międzynarodowe koncerny i handlarzy ropą
naftową, gazem, bronią, narkotykami i ludźmi. Uczynienie Europy na
powrót wielką, będzie oznaczać nie tylko zdolność
przeciwstawienia się tym procesom, lecz możliwość zastopowania i
odwrócenia ich na tych polach. Oczywiście obecna sytuacja sprawia,
że jak najbardziej możemy przebić się do zwykłych ludzi z naszą
wizją Europy. Nacjonaliści powinni obudzić w swoich ludziach dumę
z europejskich tradycji i z tożsamości której każdy z nich jest
częścią. Musimy zorganizować wszystkie klasy producentów i
stworzyć nowe formy dla solidnej i niezależnej autonomii
gospodarczej wewnątrz naszych społeczeństw.
Instytucje Unii
Europejskiej powinny być postrzegane takimi jakimi one są w
rzeczywistości: czyli formami pewnego organizacyjnego kompromisu,
który jest głównym miejscem konfrontacji politycznej i stanowi
najważniejszą otoczkę dla władzy europejskiego kapitału. Nie
możemy mylić Europy z instytucjami Unii Europejskiej, Europa to coś
znaczenie większego: to ciało, krew i Duch. Ale nie wolno też
udawać że te instytucje nie istnieją i patrzyć na wszystko tylko
z jednej strony, to podejście niemowlęce nie rewolucyjne.
Rewolucyjny światopogląd wymaga spojrzenia na wszystkie scenariusze
bez zaangażowania emocjonalnego, już nawet nie po yo by się z
czymś zgadzać lub nie zgadzać, tylko po to by dokładnie się jej
przyjrzeć i wypracować plan idealnego ataku. To kolejna rzecz którą
musimy się zająć. Obecnie niestety prawie cała skrajna prawica
jest w Europie albo reformistyczna, albo sekciarska. Tym czasem ruchy
nacjonalistyczne powinny być po prostu rewolucyjne.
Destabilizacja
ładu międzynarodowego wpływa także bezpośrednio na polityczną
mapę Europy. Obserwujemy obecnie bardzo dynamiczny rozwój
wszelkiego rodzaju regionalizmów, przy czym przykład Katalonii
wydaje się być tutaj jedynie wierzchołkiem góry lodowej. W jaki
sposób powinniśmy podchodzić do tego tematu? Jak należy
prawidłowo określić Naród? Gdzie leży granica pomiędzy
regionalizmem a pełnoprawną tożsamością narodową?
Z całą pewnością,
ostatni wzrost popularności ruchów secesjonistycznych w Europie
jest w pierwszym rzędzie najbardziej na rękę Brytyjczykom,
Amerykanom, Izraelczykom, a nawet Rosjanom, którym to szczególnie
zależy na osłabieniu tożsamości naszego kontynentu. To normalne i
dość powszechne w relacjach pomiędzy państwami. Taka jest
polityka mocarstw. Oczywiście nie ma nic złego w regionalizmach i w
autonomiach, czy nawet w kultywowaniu lokalnego patriotyzmu. Problem
w tym przypadku polega na tym, że ostatnie takie próby w tej
materii, są w większości zbyt fragmentaryczne i pozbawione
konkretnych perspektyw. Są one jedynie produktem liberalnych państw
Zachodu, żeby wydostać się z błędnego koła jakie tworzą ich
administracje, powinniśmy stworzyć własną formę takiej polityki.
W jej centrum powinniśmy przede wszystkim ustawić metafizykę i
tożsamość- dzięki czemu cała etniczna, regionalna i narodowa
specyfika Europy zostanie wywyższona i będzie ze sobą współistnieć
zarówno w koncepcji lokalnej, narodowej, jak i nawet imperialnej.
Europa musi stać się Narodem Narodów, Narodem Patriotów i Narodem
poszczególnych grup etnicznych. W której ramach każdy znajdzie
miejsce dla siebie.
Sytuacja
społeczna w Europie wydaje się nam coraz bardziej sprzyjać. Być
może właśnie dlatego jesteśmy obecnie świadkami wzrostu
znaczenia grup i ruchów politycznych nazywanych głównie przez
media „nacjonalistycznymi”. Mam na myśli tu takie twory jak
Alternatywa dla Niemiec czy Partia Wolności z Holandii. Czy taka
sytuacja jest dobra dla europejskich ruchów Trzeciej Pozycji? A może
powinniśmy traktować te grupy jako bezpośrednie zagrożenie dla
nas?
W tym miejscu
znacznie lepiej zadać sobie pytanie, nie czy ta sytuacja jest dla
nas pozytywna, ale czy jako przedstawiciele ruchów
nacjonalistycznych jesteśmy w stanie jej w ogóle sprostać.
Niestety odpowiedź na nie, wydaje się być obecnie znacznie
bardziej negatywna niż pozytywna. Dzieje się tak ponieważ obecnie
europejskie ruchy nacjonalistyczne i partie polityczne są w dłużej
mierze emocjonalne w swoich działaniach, reakcyjne w proponowanych
przez siebie rozwiązaniach, powierzchowne i prawie zawsze pozbawione
głębszego wyobrażenia o otaczającym je świecie i rządzących
nim prawach. Według mnie: każdy pojedynczy nacjonalistyczny ruch
czy partia polityczna o takim profilu ideowym, jest prawdziwą
kopalnią złota. Ale pracując nad nią, musimy zajmować się
wydobywaniem złota, a nie tracić swój czas na wyciąganie zwykłych
kamieni. Inaczej upadniemy. Nasza alchemia musi produkować złoto.
Nie może zadowalać się prostymi, kamiennymi jaskiniami.
Na sam koniec chcielibyśmy Pana
zapytać o przyszłość europejskiej Trzeciej Pozycji. Jaki scenariusz
przewiduje Pan dla naszych grup? Spodziewa się Pan dalszego rozwoju
naszej ideologii? Czy może powinniśmy zrezygnować z zajmowanego przez
nas stanowiska? Czy istnieje jakakolwiek możliwość, że pewnego dnia
nasza linia zostanie zaadaptowana przez wszystkich nacjonalistów na
całym kontynencie?
Uważam że wszystkie siły polityczne i
ideologie, z wyjątkiem globalizmu, z czasem ulegają nieznacznemu
„przeterminowaniu się”. Wymagają zatem stałego rozwijania i
przedstawiania na nowo ich kluczowych tez i postulatów. Sam pracuje
obecnie nad pewną refleksją w tej dziedzinie, która co prawda pewnie
potrwa jeszcze parę lat, ale może nam pomóc powrócić do roli awangardy
europejskiego nacjonalizmu. Wzywa nas Historia i naszym obowiązkiem jest
odpowiedzieć na to wezwanie. Trudno mi powiedzieć czy nasza linia
zostanie kiedykolwiek zaakceptowana przez wszystkich nacjonalistów
działających na naszym kontynencie. Co jest dla mnie znacznie bardziej
ważniejsze to to, że ta linia wciąż ma potencjał by „produkować” setki
nowych nacjonalistów. Nawet jeśli większość nacjonalistów nie
zaakceptuje tej linii, to i tak dobrze, skoro jest ona w stanie uczynić
większość Europejczyków nacjonalistami.