31 marca obchodziliśmy 25 rocznicę śmierci Leona Degrelle'a.
Belgijski działacz oraz publicysta katolicki i narodowo-radykalny.
Urodził się w 1906 roku w Bouillon, skąd dziewięć wieków wcześniej
wyruszył na krucjatę Godfryd de Bouillon. Na studiach w Lowanium został
działaczem Akcji Katolickiej i zafascynował się „nacjonalizmem
integralnym” Karola Maurrasa. Podczas podróży do obu Ameryk był
świadkiem męczeństwa meksykańskich cristeros, masakrowanych przez masoński reżim Callesa. Nie bez wpływu tych doświadczeń, po powrocie do Belgii zorganizował wydawnictwo Christus Rex
(Chrystus Król), następnie tygodnik „Rex”, a wreszcie (1935)
paramilitarny Narodowy Front REX, który w 1936 wprowadził do parlamentu
12 senatorów i 21 posłów. Doktryna „rexizmu” — którą wyłożył w
manifeście Rewolucja dusz (1938) – przeciwstawiała się tak
plutokracji, jak komunizmowi, a pozytywnie zakładała ustanowienie
monarchii korporacyjnej, podług zaleceń encykliki Piusa XI Quadragesimo anno.
Po wybuchu wojny, mimo posiadania immunitetu, Degrelle został wraz z
tysiącami „rexistów” aresztowany i bezprawnie przekazany władzom
francuskim. We Francji przebywał w 19 więzieniach i był torturowany.
Uwolniony przez rząd Pétaina, wrócił do Belgii już po podpisaniu
kapitulacji przez Leopolda III. Zrazu wcale nie propagował kolaboracji z
III Rzeszą; zmienił zdanie dopiero po ujawnieniu dążenia separatystów
flamandzkich do oderwania Flandrii i włączenia jej (wraz z Holandią) do
„Wielkich Niemiec”. W zamian za obietnicę zachowania terytorialnej
integralności Belgii zgodził się na ogłoszenie werbunku do Ochotniczego
Legionu Antybolszewickiego „Walonia”, który najpierw wchodził w skład
Wehrmachtu, a od czerwca 1943 – 5 Dywizji Grenadierów Pancernych SS
„Wiking”. Po śmierci pierwszego dowódcy Legionu Degrelle osobiście
stanął na jego czele i wyróżnił się w bojach z Armią Czerwoną w kotle
nad Czerkasami; otrzymał też stopień generała. Jego jednostka została
rozbita w okolicach Wrocławia, a on sam zdołał przedostać się, pilotując
osobiście samolot z wyczerpującym się paliwem, z Norwegii do Hiszpanii,
gdzie uzyskał azyl polityczny. 14 XII 1945 belgijski sąd wojskowy
skazał go zaocznie na śmierć; w ramach odpowiedzialności zbiorowej
wtrącono do więzienia jego rodziców i rozstrzelano brata. Jeszcze w 1954
Degrelle deklarował gotowość powrotu do kraju i stawienia się przed
sądem pod warunkiem jawności procesu, ale władze nie były tym
zainteresowane. Próby porwania go lub zamordowania przedsiębrało
natomiast (siedmiokrotnie) „Centrum Wiesenthala”.
Jeśli Europa miałaby znów stać się Europą bankierów, grubych, skorumpowanych burżujów, to wolelibyśmy, aby komunizm zwyciężył i zniszczył wszystko. Wolelibyśmy, aby to wszystko wyleciało w powietrze, niż mielibyśmy oglądać zgniły system w jego splendorze.Za: http://www.legitymizm.org/spw-leon-degrelle