Jakiś czas temu popełniłem artykuł na temat
catch-as-catch-can (CACC), czyli popularnej „wolnoamerykanki”, będącej
praprzodkiem wielu dzisiejszych sztuk walki, m.in. zapasów w stylu
wolnym, brazylijskiego jiu-jitsu, a nawet (w dużej części) judo. Tekst
spotkał się z ciepłym przyjęciem, co niespecjalnie dziwi, gdyż jest to
temat szalenie interesujący, a jednocześnie mało znany i zniekształcony
przez popkulturę. Spośród klasycznych europejskich sztuk walki nie tylko
catch wrestling został jednak zapomniany. Równie wielką popularnością
co zapasy cieszyła się niegdyś walka na gołe pięści, tzw. bare-knuckle
fighting. Niestety w przeciwieństwie do CACC w przypadku tej dyscypliny
linia z przeszłością została całkowicie zerwana, a zatem nie ma obecnie
żadnej ciągłości metodologicznej, w wyniku czego (podobnie jak w
przypadku historycznej szermierki) nie sposób jest się jej nauczyć ani
nie sposób jej nauczać. Można co najwyżej próbować ją odtworzyć na
podstawie źródeł historycznych i na w taki sposób „trenować”. Niemniej
bare-knuckle fighting czy też bare-knuckle boxing jest tematem niezwykle
wdzięcznym, który warto przypomnieć. Na jego przykładzie (może nawet
bardziej niż na przykładzie catch-as-catch-can) można bowiem dostrzec,
że historia sztuk walki zatacza koło i w zasadzie wszystko, czego
jesteśmy świadkami, miało już swoje miejsce – zmieniał się co najwyżej
kontekst i dostępne środki.
Walkę na gołe pięści czy też późniejsze pięściarstwo klasyczne
(classical pugilism) można podzielić na trzy zasadnicze okresy. Erę
pierwotną, która trwała od czasów antycznych aż do 1743 roku, w którym
to ustanowiono pierwsze, ogólnoakceptowane zasady. Ten moment uznawany
jest za początek okresu drugiego, tzw. Broughton’s Rules Era (od
nazwiska Jacka Broughtona, ówczesnego mistrza Anglii) i trwał aż do roku
1838, kiedy to zasady zostały uzupełnione o nowe restrykcje. Od tego
czasu mówi się już o London Prize Ring Rules Era, która trwała niespełna
trzydzieści lat, by w 1866 roku przejść do historii na rzecz Marquess
of Queensberry Rules Era. Od tego momentu mówi się o końcu pięściarstwa
klasycznego i początkach współczesnego boksu sportowego.
Okres pierwotny dla bare-knuckle fighting to tak naprawdę cała masa
lokalnych, często różniących się od siebie pod względem zasad potyczek.
Średniowieczne walki można spokojnie nazwać dzisiejszym terminem vale
tudo, można bowiem było w nich stosować całą gamę technik – od kopnięć,
poprzez uderzenia łokciami, zapaśnicze rzuty, chwyty, dźwignie czy
duszenia, a nawet uderzenia głową, na ciosach na leżącym na ziemi rywalu
kończąc. Można było też ciągnąc za włosy i brodę, wyrzucać przeciwnika w
wiwatujący tłum itd. Była to właściwie bijatyka „jeden na jeden” i
zasadami mało kto się wtedy przejmował. Co ciekawe, mimo iż nie istniał
żaden spisany zbiór reguł, w pojedynkach tych wyłaniano mistrzów. W 1719
roku, a więc na dwie dekady przed usystematyzowaniem zasad, wyłoniono
pierwszego mistrza Anglii, został nim James Figg. Późniejszy uczeń Figga
– Jack Broughton, doprowadził do spisania i przeforsowania reguł, które
obowiązywały przez prawie sto lat. Przyczynkiem do uregulowania
pięściarstwa był pojedynek o mistrzostwo (24 kwietnia 1741 roku), w
którym Broughton pokonał George’a Stevensona. Niestety w wyniku
odniesionych obrażeń pretendent zmarł po kilku dniach, co znacząco
wpłynęło na mistrza, który zawiesił karierę. Dwa lata później opracował
on zbiór zasad mających poprawić bezpieczeństwo walczących, aby żadnego
pięściarza nie spotkała już taka tragedia jak Stevensona (niestety z
perspektywy czasu wiemy, że jak do tej pory żadne regulacje nie były w
tym zakresie skuteczne) i użył swojego autorytetu do ich przeforsowania.
Reguły stanowiły, że:
Walka toczy się na kwadratowym placu (rozmiary nie były sprecyzowane)
otoczonym linami; na środku tego placu jest wytyczony punkt „startu”
(kwadrat o boku 1 jarda), gdzie zaczyna się i wznawia walkę; jeśli
któryś z zawodników upadnie, następuje przerwa trwająca pół minuty,
jeśli po upływie tego czasu zawodnik nie może kontynuować walki,
przegrywa; walkę może przerwać również sekundant, poddając swojego
zawodnika; nie wolno bić leżącego lub klęczącego przeciwnika, chwytać za
włosy, spodnie, uderzać i chwytać żadnej część ciała poniżej pasa;
sędziowie są wybierani na miejscu przed walką spośród obecnych
„dżentelmenów”; z puli przeznaczonej na nagrodę zwycięzca otrzymuje dwie
trzecie, pokonany jedną trzecią.
Reguły Broughtona wprowadzały więc trzy ważne modyfikacje: zakazywały
chwytów poniżej pasa, ograniczały walkę na ziemi oraz wprowadzały
obecność rund. Prócz tego emerytowany mistrz spopularyzował rękawice,
lecz nie jako wyposażenie walczących a jako pomoc treningową, mającą
chronić dłonie zawodników. Warto w tym miejscu poświęcić nieco uwagi
debiutującym w dyscyplinie rundom, gdyż różniły się one znacząco od
tego, w jaki sposób rozumiemy ten termin dziś. Poszczególne odsłony nie
miały z góry ustalonego czasu. Mogły trwać kilka sekund, mogły trwać
kilkadziesiąt minut. Wszystko zależało od tego, czy – i jak szybko – w
pojedynku uświadczymy knockdown. Koniec rundy następował bowiem za
każdym razem, kiedy jeden z walczących dotknął podłoża górną połową
ciała. Ten zbiór zasad stał się powszechny, lecz zawarte nim reguły
ciągle ewoluowały. W efekcie doprowadziło to do ich aktualizacji w
postaci London Prize Ring Rules (1838). Tym razem doprecyzowano znacznie
więcej szczegółów, skupiono się na wymiarach pola walki, obowiązkach
sekundantów etc. Najbardziej istotną zasadą z punktu widzenia walczących
było natomiast wprowadzenie pojęcia faulu, do którego od teraz
zaliczano kopnięcia, uderzenia głową, gryzienie, drapanie, szczypanie, a
nawet przyciskanie do lin. Kolejna modyfikacja zasad nastąpiła w 1866
roku, kiedy to John Graham Chambers (dziennikarz) postanowił uczynić
boks bardziej humanitarnym i przystępnym dla amatorów. Opracował on na
nowo reguły walki, od tej pory miano walczyć w rękawicach, na ringu,
wprowadzono też stałe długości rund. Chambers dla nadania sprawie
rozgłosu poprosił o protekcję wpływowego arystokratę, Johna Douglasa, 9.
markiza Queensberry. Douglas, znany kibic pięściarstwa, zgodził się
firmować nowe przepisy własnym nazwiskiem, stąd przeszły one do historii
pod nazwą Marquess of Queensberry Rules. Ten moment jest linią
oddzielającą bare-knuckle boxing od nowoczesnego pięściarstwa
sportowego.
Nie bez powodu wprowadzenie rękawic jako koniecznego rekwizytu
walczących jest momentem, który dzieli boks na okres klasyczny i
nowoczesny. Ochrona rąk diametralnie zmienia pojedynek, jego przebieg,
stosowane techniki i dostępne taktyki. Najbardziej oczywistym
następstwem występowania rękawic jest możliwość stosowania podwójnej
gardy – czegoś, co nawet w pojedynkach MMA (a więc w rękawicach, jednak
znacząco mniejszych) nie ma racji bytu, nie mówiąc już o walce na gołe
pięści. Jest to jednak przykład najbardziej trywialny. O wiele
istotniejsza jest zmiana samego arsenału stosowanych technik i wyparcie
uderzeń pięścią ułożoną pionowo na rzecz ciosów, w których pięść
atakującego jest w pozycji poziomej. Ta zmiana spowodowana jest ochroną
dłoni, jaką zapewniają rękawice. Uderzenie tak ułożoną pięścią w twardy
obiekt, jakim jest czaszka oponenta, bardzo często powoduje urazy dłoni,
złamania kości śródręcza etc. nawet w dzisiejszym boksie czy MMA –
pomimo rękawic. Nie bez kozery najbardziej popularny uraz dłoni określa
się terminem „złamanie bokserskie”. Nietrudno wyobrazić sobie zatem, że w
pojedynkach na gołe pięści taki sposób uderzania był niepożądany i
gdyby występował, niemal każda walka (a te trwały nawet kilka godzin!)
kończyłaby się roztrzaskanymi dłońmi walczących.
W istocie technika uderzeń była inna. Żyjący na przełomie XVIII i XIX
wieku mistrz pięściarstwa, Daniel Mendoza, w pierwszym w historii
dyscypliny pisemnym instruktażu wyróżnia poszczególne techniki, postawy
walki, ciosy czy obszary zadawania trafień. Z tekstu wynika, że
przedkładano ciosy proste nad okrężne, uderzano głównie (jak wspominałem
wyżej) pięścią ułożoną pionowo bądź otwartą dłonią, sama pozycja
walczących zaś – mimo iż nieco różna u poszczególnych zawodników –
charakteryzowała się rękami wysuniętymi do przodu oraz nogami ułożonymi
(prawie) równolegle. Są to istotne wskazówki świadczące o tym, jak
wyglądały ówczesne pojedynki i na które aspekty kładziono nacisk. Dla
przykładu, ciosy proste bite wertykalnie (ułożenie pięści) miały
powodować obrażenia, nie narażając dłoni atakującego na uszczerbek.
Wiąże się to z powierzchnią, która jako pierwsza sięga celu i absorbuje
energię. W ciosach bokserskich (tych dzisiejszych) tą powierzchnią są
kostki dwóch palców – wskazującego i środkowego. W ciosie pięścią
ułożoną pionowo powierzchnia styku rozkłada się na kostki trzech palców –
małego, serdecznego i środkowego. Wynika to z anatomii, co można z
łatwością sprawdzić, przykładając zaciśniętą pięść do ściany (na
wysokości głowy). O popularności tego rodzaju ciosów najlepiej
zaświadcza fakt, że jest on obecny w sztukach walki niemal każdego
kontynentu: można zaobserwować go w chińskim kung-fu, japońskim jujutsu i
karate, w wielu odmianach combatów jak krav-maga etc. Podobnie rzecz ma
się z ciosami nasadą dłoni. Nie jest to zbiegiem okoliczności a prostą
zależnością wynikającą z anatomii ludzkiej dłoni – ta w każdym zakątku
świata jest taka sama. Ciekawym aspektem jest również pozycja walczących
i garda. Oglądając archiwalne fotografie klasycznych pięściarzy,
większość współczesnych z politowaniem patrzy na wysunięte do przodu
ramiona pięściarzy i zataczane nimi okręgi. Rzeczywiście, z punktu
widzenia współczesnego boksu taka garda wygląda komicznie, lecz jest
całkowicie racjonalna. Ramiona wysunięte do przodu mają za zadanie
parować ciosy rywala możliwie daleko od własnego ciała – co możemy
zaobserwować nawet w MMA. Znana dziś bokserska gada to tak naprawdę
wynalazek dwudziestowieczny i nie ma on zbytniego zastosowania w walce
bez rękawic bądź w małych rękawicach. Warto również podkreślić rolę
ułożenia nóg, któremu także bliżej do tego z MMA niż do współczesnej
pozycji bokserskiej, w której zawodnik ułożony jest niemal bokiem do
oponenta. Owszem, takie ustawienie chroni tułów walczącego, powodując,
że trafienia w wątrobę czy splot słoneczny są bardzo utrudnione. Z
drugiej jednak strony pozycja ta bardzo naraża nogi fightera i otwiera
go na kopnięcia (dla przykładu w kickboxingu czy muay-thai walczy się
znacznie bardziej frontalnie) oraz praktycznie uniemożliwia obronę
obaleń. W mieszanych sztukach walki fighterzy przyjmują prawie że
frontalną pozycję i w takim stylu pojedynkowano się również w erze
klasycznej.
Nietrudno zauważyć wiele podobieństw pomiędzy bare-knuckle fighting a
dzisiejszą wszechstylową walką wręcz. Różnicą jest oczywiście
grappling, który w późniejszym czasie został z pięściarstwa wyrugowany,
lecz małe rękawice występujące w MMA nie powodują aż tylu zmian w
dostępnym repertuarze co wielkie, kilkunastouncjowe rękawice bokserów.
Niemniej i one powodują pewne zmiany, wynikające głównie z mniejszej
obawy o kontuzje dłoni. Można w tym miejscu postawić pytanie, w jaki
sposób rozwinęłaby się stójka w MMA, gdyby nie wprowadzono do niego
rękawic i – co ciekawe – wcale nie musimy wróżyć z fusów, aby mieć jakiś
pogląd na ten temat. Pojedynki z japońskiego Pancrase, w którym w
latach dziewięćdziesiątych brylował Bas Rutten, odbywały się bez
rękawic. Wymuszało to stosowanie ciosów nasadą dłoni (na głowę) bądź
uderzeń na tułów. Niestety w Pancrase niedozwolone były ciosy łokciami,
lecz można zakładać, że w „MMA bez rękawic” byłyby one nie mniej
powszechne niż ma to miejsce obecnie. W zasadzie nie sposób przyjąć
innej tezy niż taka, że styl walki w stójce rozwinąłby się w kierunku
muay-thai z elementami z klasycznego (nie nowoczesnego) savate, które
było francuskim odpowiednikiem bare-knuckle fighting. Pytaniem otwartym
pozostaje natomiast, czy nowoczesne techniki bokserskie, które
niewątpliwie byłyby wyparte z walk w klatce, zostałyby zastąpione
technikami z pięściarstwa klasycznego czy innych sztuk walki, w których
nie używa się rękawic, czy zostałyby zmarginalizowane na rzecz uderzeń
łokciami i kopnięć. Niestety nie przekonamy się o tym, gdyż mieszane
sztuki walki, podobnie jak lata temu pięściarstwo, zostały już
„ucywilizowane”, a obowiązujących regulacji nie sposób cofnąć.
Historia klasycznego pięściarstwa obrazuje nam pewien cykl, wedle
którego toczy się „życie” wielu dyscyplin. Z początku praktycznie wolne,
nieuregulowane, stopniowo ujarzmiane i ograniczane w imię
bezpieczeństwa, konwenansów czy zwykłych interesów. Jest to pewnego
rodzaju chichotem historii, że fani i komentatorzy MMA lubią podkreślać,
że mieszane sztuki walki są ostateczną formą rywalizacji na pięści,
końcowym etapem ewolucji sztuki sportów walki. W tym stwierdzeniu
pobrzmiewa niewypowiedziane przeświadczenie, jakoby było ono czymś
nowym, czymś, co nie miało precedensu. Jest to oczywisty nonsens. Gdy
przyjrzymy się historii sztuk walki, dostrzeżemy starożytny pankration w
świecie antyku i bare-knuckle fighting w dziejach nowożytnych. Historia
tego drugiego najlepiej ukazuje, że wszechstylowa walka wręcz jest tu
co najwyżej następnym odrodzeniem Uroborosa, który kolejnymi regulacjami
i restrykcjami prędzej czy później po raz kolejny pożre sam siebie.
Jakub Bijan / FightExpert Magazine 8