Potencjał integrujący faszyzmu
wykracza daleko poza ramy ściśle pojmowanej Prawicy. Faszyzm lokuje się
poza i ponad utrwalonym zwyczajowo podziałem na lewicę i prawicę. Ma
jednak charakterystyczny dla siebie szkielet ideowy. Wskazywane przez
niego cele są w znacznym zakresie zbieżne z celami Prawicy. Uniwersalna
formuła polityczna faszyzmu pozwala włączyć się w zorganizowane
działanie nie tylko ogółowi środowisk nie identyfikujących się z lewicą,
ale także środowiskom nie identyfikującym się z właściwą Prawicą.
Faszyzm pozwala uformować wspólny front polityczny wszystkim, którzy
chcą pracować i walczyć dla pomnożenia sił własnego państwa i narodu,
biorąc w nawias dzielące ich, nieraz niebagatelne, różnice.
Choć faszyzm posiada wyróżniającą go
ideową strukturę, struktura ta pozostaje w dużej mierze niewypełniona.
Ideowo-polityczne oblicze faszyzmu jest – co zakrawa na paradoks –
zarazem wyraziste i niedookreślone. Szkielet ideowy faszyzmu wymaga
wypełnienia. Na uwypuklenie zasługują dwie zalety takiego stanu rzeczy.
Po pierwsze, niedookreślenie faszyzmu
godzi ideową spójnię (w kwestiach zasadniczych), organizacyjną
jednolitość, polityczną sterowność i solidarność ruchu, jego
zdyscyplinowanie i efektywność działania z zachowaniem wewnątrz
umiarkowanego zróżnicowania poglądów. W ten sposób przy przestrzeganiu
dyscypliny jednocześnie możliwa staje się wewnętrzna dyskusja programowa
pomiędzy zróżnicowanymi (w dopuszczalnych granicach) ośrodkami myśli
politycznej, a to wzbogaca pracę koncepcyjną prowadzoną w łonie elity
ruchu i chroni tę pracę przed stoczeniem się w jałowość. (Dla równowagi
zmilitaryzowany, hierarchiczny charakter ruchu zabezpiecza jego
organizację przed groźbą rozsadzenia przez dyskusje, lub raczej
wyrastające z nich niekiedy wewnętrzne konflikty.). Różniące się grupy
mogą efektywnie prowadzić wspólne działania pod jednolitym, stabilnym
kierownictwem. Dlatego ku faszyzmowi powinny się skłaniać środowiska
„narodowe”, „państwowe”, „patriotyczne”, „prawicowe” i tak dalej.
Po drugie, niedookreślenie faszyzmu
sprawia, iż brakuje mu głębszych fundamentów metafizycznych i
metapolitycznych. Takie fundamenty może dać mu tylko filozofia
konserwatywna i tradycjonalistyczna – myśl Prawicy. W przeciwnym wypadku
prędzej czy później ulegnie on skażeniu ideą „suwerenności narodu
(ludu)”, a w konsekwencji, stopniowo, demokratycznemu zwyrodnieniu i
politycznemu rozkładowi. Dlatego ku faszyzmowi powinna się skłaniać
Prawica. Przykładu udanego mariażu konserwatywnych pryncypiów z
faszystowską formułą polityczną i organizacyjną dostarcza, znana z
frankistowskiej Hiszpanii, Hiszpańska Falanga Tradycjonalistyczna wraz z
Radami Ofensywy Narodowo-Syndykalistycznej (1937-1970).
Potencjał integrujący faszyzmu ma
jednak swoje granice. Nie obejmuje środowisk i poglądów demokratycznych
ani liberalnych. Jego formuła polityczna opiera się na integralnym (tj.
całkowitym) odrzuceniu liberalizmu i demokracji w każdej ich postaci, na
przyjęciu postawy jednoznacznie wrogiej wobec tych dwóch wirusów, które
zniszczyły Starą Europę, przeżarły i pogrzebały Okcydent. Jeżeli osoby
czy ugrupowania wychodzące z pozycji liberalnych bądź demokratycznych
chcą włączyć się w uniwersalny front polityczny faszyzmu, ich poglądy
muszą w jego tyglu ulec radykalnemu przeistoczeniu (jak rzeczywiście
działo się we wspomnianym przypadku hiszpańskim). Nawiasem mówiąc, z
tego też powodu historycznych korzeni polskiego faszyzmu wypada
upatrywać raczej w Bezpartyjnym Bloku Współpracy z Rządem Marszałka
Piłsudskiego (1928-1935) oraz w Obozie Zjednoczenia Narodowego
(1937-1939),* niż w Obozie Wielkiej Polski (1926-1933), w którym zarówno
pod względem personalnym, jak i ideowo-politycznym udział elementów
liberalnych i demokratycznych został w pewnej mierze zachowany.
Z kręgu faszystowskich inspiracji
należy stanowczo wyłączyć historyczny przypadek niemieckiego narodowego
socjalizmu (hitleryzmu) – jako ciało obce. Narodowy socjalizm III Rzeszy
nie był „niemieckim faszyzmem”, wbrew zgodnym zapewnieniom
demoliberalnych i lewicowych historyków (?) czy publicystów wszelkich
odcieni. Najwybitniejszy być może wśród badaczy faszyzmu, prof. Renzo de Felice (1929-1996), po latach wnikliwych studiów nad zagadnieniem stwierdził: „Różnice
między faszyzmem włoskim a nazizmem są ogromne; są to dwa światy, dwie
tradycje, dwie historie, do tego stopnie różne, że jest bardzo trudno
połączyć je potem we wspólnej ocenie.” Ograniczmy się do przypomnienia tylko najbardziej istotnych z owych różnic.
Ideologia narodowego socjalizmu za
rozstrzygające uznawała czynniki materialne: biologię, cechy somatyczne,
ciało, fenotyp, geny, krew, rasę, fizyczne pochodzenie; miała więc
charakter materialistyczny. Faszyzm zakładał dominację elementu
idealnego bądź spirytualnego nad materialnym; miał więc charakter
idealistyczny bądź spirytualistyczny. Pod względem ideologicznym
narodowy socjalizm bliższy był, również materialistycznemu, komunizmowi.
Narodowy socjalizm uważał naród za
pierwotny względem państwa (naród tworzy państwo). Tym samym bazował na
idei „suwerenności ludu”, podobnie jak demoliberalizm i komunizm;
przenikał go wspólny im wszystkim duch demokratyczny, różniący się w
tych trzech swoich materializacjach jedynie zabarwieniem. Faszyzm uważał
państwo za pierwotne wobec narodu (państwo tworzy naród), podobnie jak
Roman Dmowski na wczesnym etapie swej ewolucji ideowej. Tym samym
hitleryzm zakładał oddolną, natomiast faszyzm – odgórną genezę władzy.
Inna fundamentalna różnica,
podkreślana jeszcze przed wojną przez polskich politologów prowadzących
badania nad ustrojami państw totalnych, tkwi w odmiennych modelach
relacji pomiędzy państwem a (mono)partią, urzeczywistnionych w obu
systemach politycznych. W III Rzeszy obowiązywała zasada „kierowniczej
roli partii” (prymatu partii nad państwem) – partia miała status
„przewodniej siłę narodu” podobnie jak w ZSRS czy PRL. W faszystowskich
Włoszech partię uznawano oficjalnie za narzędzie państwa (prymat państwa
nad partią). Ustrój hitlerowski stanowił więc, obok ustroju
sowieckiego, jedną z lokalnych odmian modelu totalitarnego, opartego na
supremacji partii i jej ideologii w wewnętrznej i zewnętrznej polityce
państwa. Ustrój faszystowski pozostał bliższy modelowi autorytarnemu,
gdzie rolę podmiotu rozstrzygających decyzji politycznych rezerwuje się
dla samego państwa i jego aparatu, a ruch polityczny pełni wobec nich
funkcję służebną, zrzeszając szeroki wachlarz zwolenników rządu. W
modelu autorytarnym państwowy ruch (lub obóz) polityczny głosi określone
idee i formułuje myśl polityczną, ale z reguły nie posiada
skodyfikowanej ideologii w ścisłym znaczeniu tego pojęcia. W
faszystowskich Włoszech nigdy nie ukrywano takiego stanu rzeczy: „Doktryna faszyzmu” (1932) została ogłoszona przez Mussoliniego dopiero po dziesięciu latach rządów faszystów.
Jądro faszyzmu tworzy statokratyzm
(„państwowładztwo”). To dzięki niemu w faszyzmie oczyszczony pierwiastek
rewolucyjny zjednoczył się z pierwiastkiem zachowawczym. Polityczna
„filozofia Czynu” zrosła się z kultem ładu instytucjonalnego. Z ich
syntezy wyłoniła się idea rewolucji państwotwórczej (może należałoby
raczej powiedzieć: „rewolucji konserwatywnej”?). Ów najważniejszy
element faszyzmu sprawia, że nie można go bynajmniej postrzegać jako
obcego Polsce. Tę samą koncepcję – rewolucji państwotwórczej – od
pierwszych dekad XX wieku wypracowywał obóz piłsudczykowski, intensywnie
zwłaszcza od 1916 r., kiedy pod niemiecką okupacją Adam Skwarczyński
(1886-1934) zaczął redagować i wydawać jego podziemny organ prasowy o
znamiennym tytule „Rząd i Wojsko”. Polscy narodowcy do idei rewolucji
państwotwórczej doszli zaś dopiero w latach trzydziestych.
Adam Danek
* Z koncepcji niezrealizowanych wymieńmy
jeszcze w tym szeregu projekt Organizacji Politycznej Narodu, rozwijany
przez myślicieli z kręgu Ruchu Narodowo-Radykalnego (1936-1939), oraz
projekt Powszechnej Organizacji Społecznej, stworzony przez płk. Walerego Sławka (1879-1939) – oba z późnych lat trzydziestych.