Ten człowiek ma na rękach francuską krew i reprezentuje obecną
hańbę Francji. Nie jest ani dobre, ani moralne, ani legalne, że człowiek
ten w dalszym ciągu pozostaje głową Francji. Nie działaliśmy z
nienawiści do de Gaulle’a, ale z powodu współczucia dla jego ofiar i po
to, by chronić niewinne ludzkie życia, złożone w ofierze tyrańskiej
władzy. Pewnego dnia człowiek ten odpowie za swoje zbrodnie – przed
Bogiem, jeśli nie przed ludźmi.
Jan Maria Bastien-Thiry podczas procesu
Heroiczna epopeja Organizacji Tajnej Armii to jeden z ostatnich
wielkich „mitów miecza” skrajnej prawicy reakcyjnej i nacjonalistycznej
drugiej połowy XX wieku. Opowieść o OAS można więc umieścić gdzieś
pomiędzy legendą najemników z Katangi a wspomnieniem o męczeństwie
Falang Libańskich (Kataeb).
To znamienne dla naszych czasów, że kraj, który jeszcze pół wieku
temu był w stanie zrodzić formację działającą z takim rozmachem i
zaangażowaniem, dziś sięgnął dna rozkładu wyższych wartości i nieomal
całkiem zapomniał o swoich korzeniach. Oczywiście istnieją we
współczesnej Francji grupki z upodobaniem odwołujące się do tradycji
bojowników sprawy Algierii Francuskiej, trudno jednak skalę tego
zjawiska porównywać z masowym poparciem, jakim ta idea cieszyła się
przed kilkudziesięciu laty.
OAS – w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych ta nazwa budziła grozę
w lewicowo-liberalnych kręgach Francji (i nie tylko), zaś w kulturze
popularnej stała się synonimem podziemnego, fanatycznego terroru.
Widomym tego znakiem stały się takie dzieła jak powieść „Dzień Szakala”
Fryderyka Forsytha (dwukrotnie zekranizowana) czy film „L’Insoumis” (w
Polsce wyświetlany jako „Zemsta OAS”).
Jednoczesny sztandar francuskich osadników w Algierii, ognistych
kontrrewolucjonistów katolickich, fanatyków republikańskiego
nacjonalizmu, znudzonych cywilnym życiem weteranów wojen w Indochinach i
Katandze, narodowo-rewolucyjnych konspiratorów i zwykłych awanturników
(jak Albert Spaggiari, późniejszy autor spektakularnego napadu na bank w
Nicei). Formacja, z którą sprzymierzeni byli tradycjonaliści katoliccy z
Cité Catholique i późniejszego (owianego złą sławą po lewej stronie
barykady politycznej) Ciudad Católica w Argentynie.
Przypomnijmy: OAS powstała prawdopodobnie w styczniu lub lutym roku
1961 (według innych źródeł – już pod koniec roku 1960) z inicjatywy
takich wojskowych, jak Piotr Lagaillarde, generał Raul Salan, Jan Jakub
Susini czy Iwon Guérin-Sérac. Krótkie, ale intensywne dzieje tej formacji były jednak zwieńczeniem dużo dłuższej historii.
Rdzenną ludnością obecnej Algierii są Berberowie – plemiona rasy
białej, pochodzenia chamito-semickiego. Tworzyli oni niekiedy struktury
państwowe (jak choćby starożytna Numidia), zazwyczaj znajdowali się
(przynajmniej formalnie) pod panowaniem lub wpływem obcych mocarstw,
m.in. Rzymu. Do roku 1830 tereny Algierii stanowiły część Imperium
Osmańskiego, zaś tutejsze wybrzeża uchodziły za bazę wypadową
śródziemnomorskich piratów. Sytuację diametralnie odmieniło przybycie
wojsk francuskich, które w latach 1830-1847 zajęły cały kraj i przejęły
nad nim kontrolę. Nie obyło się przy tym bez krwawych starć i eskalacji
przemocy. Pierwszym generałem-gubernatorem Algierii został marszałek
Robert Bugeaud, weteran wojen napoleońskich (który wsparł Bonapartego
także podczas jego pamiętnych „stu dni”).
W roku 1848 konstytucja II Republiki uznała Algierię za integralną
część Francji i podzieliła ją na trzy departamenty. W tym czasie do
portów algierskich przybijały statki pełne francuskich osadników z
metropolii. Osiedlali się tu także Korsykanie, Hiszpanie, Włosi,
Turkowie i Arabowie. Rozmaicie układało się współżycie przybyszów
europejskich z miejscowymi muzułmanami, jest jednak faktem, że bardzo
wielu spośród tych ostatnich zaczęło utożsamiać się z Francją – walczyli
o nią w I i II wojnie światowej, a także później, kiedy pojawiły się
już „ruchy niepodległościowe”. Zawsze podkreśla się przy tym, że
Algieria postrzegana była jako część Francji, nie jako odrębna kolonia –
mniej więcej tak jak Alaska czy Hawaje są uważane za elementy składowe
USA.
W pierwszej połowie XX wieku pojawił się na scenie politycznej
Algierii lewicowy nacjonalizm arabski, forsowany przez takich działaczy
jak np. Messali Hadj czy komunista Hadj Abd el-Kadir (wnuk walczącego w
XIX stuleciu przeciw Francuzom emira Abd el-Kadira). W 1926 roku Messali
Hadj powołał organizację o nazwie Gwiazda Północnoafrykańska (Étoile
Nord-Africaine), która przez pewien czas współpracowała z Komunistyczną
Partią Francji (Parti Communiste Français). W roku 1937 ENA została
rozwiązana przez władze francuskie, zaś Messali Hadj wtrącony do
więzienia. Wkrótce potem Hadj utworzył jednak nową organizację –
Algierską Partię Ludową (Parti du Peuple Algérien). Istniała ona do roku
1945, kiedy to Francuzi aresztowali jej przywódców. We wrześniu 1946
roku organizacja odrodziła się pod nazwą Ruchu na rzecz Tryumfu Wolności
Demokratycznych (Mouvement pour le Triomphe des Libertés
Démocratiques). Część radykalnych członków powołała jednak inne
ugrupowanie, a mianowicie paramilitarną Organizację Specjalną
(Organisation Spéciale).
Sytuacja w Algierii stawała się coraz bardziej napięta. 9 maja 1945
roku muzułmanie w Setifie zaatakowali Europejczyków, 103 osoby zginęły,
miały też miejsce gwałty, rabunki i podpalenia. W ramach odwetu Francuzi
zabili 1300 (według własnych szacunków) lub nawet kilkadziesiąt tysięcy
(według arabskich rewolucjonistów) osób. Zamieszki tłumił generał
Duval. Wszystko zmierzało jednak, pomimo chwilowego uspokojenia, ku
zdecydowanym rozwiązaniom.
22 sierpnia 1956 algierscy rewolucjoniści rozpoczęli tzw. konferencję
w Soummam, której efektem było przyjęcie projektu przyszłej
socjalistycznej republiki. Przygotowano także plan powstania i ofensywy
terrorystycznej. Już wcześniej, 1 listopada roku 1954 wybuchło powstanie
antyfrancuskie, zainicjowane przez Rewolucyjną Radę Jedności i
Działania (CRUA), powstałą w marcu tego roku. Po wybuchu powstania
przekształciła się ona we Front Wyzwolenia Narodowego – największą i
najsłynniejszą algierską organizację lewicową i niepodległościową.
Doszło do bitew, zamachów bombowych, morderstw. Francuzi zgromadzili w
Algierii 600 tysięcy żołnierzy. Szczególne, że Arabowie walczyli po obu
stronach konfliktu – tych po stronie francuskiej nazywano harkis. Kilka lat później mieli stać się oni ofiarami potwornych prześladowań.
Do Algierii wysłano 10 Dywizję Powietrzno-Desantową pod dowództwem
(zmarłego w roku 2002) generała Jakuba Massu. 13 stycznia 1957 roku
generałowi Massu nakazano utrzymanie porządku w rejonie Wielkiego
Algieru. W tym samym czasie powstawały też organizacje białych
osadników. Jednym z najsłynniejszych przywódców tych środowisk był
Robert Martel, „szuan z Mitidja”, autor „Algierii i Kontrrewolucji”.
Rząd w Paryżu powoli zaczynał zmierzać ku postawie kompromisowej, a
wręcz kapitulanckiej. 21 grudnia 1958 roku prezydentem został generał
Karol de Gaulle, na którego liczyła z początku prawica. On sam dawał do
zrozumienia, że będzie walczył o Algierię Francuską, w istocie jednak
przygotowywał się już do oddania władzy FLN. 16 września 1959 r.
prezydent nadał Algierii „prawo do samostanowienia”. 8 stycznia 1961 aż
75 % Francuzów opowiada się (w zorganizowanym przez de Gaulle’a
plebiscycie) za niepodległością Algierii.
Osadnicy francuscy czuli się opuszczeni, uznali więc, że pora wziąć
sprawy w swoje ręce. 24 stycznia 1960 roku z inicjatywy przywódców
studenckich Piotra Lagaillarde’a i Jana Jakuba Susiniego, właściciela
kawiarni Józefa Ortiza oraz prawnika Jana Chrzciciela Biaggiego
rozpoczęli samodzielne powstanie. Był to tzw. „tydzień barykad”.
Zaatakowano budynki rządowe. 29 stycznia prezydent de Gaulle wygłosił
przemówienie w którym mówił m.in.: W imieniu Francji podjąłem następującą decyzję: Algierczycy będą mieli wolny wybór w kwestii swego przeznaczenia. (…)
Wy, Francuzi z Algierii, jak możecie słuchać kłamców i spiskowców,
którzy mówią wam, że jeśli dacie wolny wybór Algierczykom, to Francja i
de Gaulle zechcą was porzucić, wygnać was z Algierii, wydać na pastwę
rebelii? Jak się później okazało, de Gaulle mylił się w swoich zapewnieniach – lub kłamał.
1 lutego Lagaillarde poddał się generałowi Challe’owi, dowódcy wojsk
francuskich w Algierii. Po krótkim uwięzieniu wyjechał do Hiszpanii. Tam
skontaktował się z generałem Raulem Salanem i kilkoma innymi
nieprzejednanymi rzecznikami Algierii Francuskiej. Razem powołali do
życia nową formację polityczno-wojskową: Organizację Tajnej Armii
(Organisation de l'Armée Secrète). Zaczęły się trzy lata desperackiej
walki pod znakiem celtyckiego krzyża, znaczonej zamachami bombowymi i
bitwami na ulicach.
Centralnym punktem programu OAS było utrzymanie francuskiej
zwierzchności nad Algierią, w ogólności ugrupowanie wysuwało jednak
szersze postulaty polityczne. Ideologia OAS była jednak dość eklektyczna
– raczej prawicowa i nacjonalistyczna, ale daleka od jednolitości.
Działo się tak, ponieważ do formacji i jej przybudówek lgnęli
przedstawiciele różnych nurtów: reakcyjni, katoliccy monarchiści,
narodowi rewolucjoniści, a nawet prawica nurtu
chrześcijańsko-demokratycznego. Chadekiem był np. Jerzy Bidault, jeden z
członków powołanej jesienią 1961 roku Narodowe Rady Ruchu Oporu (CNR),
politycznej nadbudowy OAS.
Istotne jest to, że OAS nigdy nie była rasistowska, nigdy nie
przeciwstawiała Francuzów Algierczykom jako takim. Postulatem OAS była
integracja Algierii z Francją, a nie gnębienie tubylców. Znamienne, że
OAS prezentowała kierunek filo-semicki, choćby dlatego, że dla FLN Żydzi
byli wrogami symbolizującymi lichwę i „kapitalistyczny wyzysk”.
21 kwietnia 1961 rozpoczął się nieudany „pucz generałów”, w czasie
którego generałowie Maurycy Challe, Edmund Jouhaud, Andrzej Zeller i
Raul Salan dokonali próby obalenia władzy de Gaulle’a i utworzenia
prawicowego rządu wojskowego. 22 kwietnia Pierwszy Regiment
Spadochroniarzy Legii Cudzoziemskiej, dowodzony przez majora Helie de
Saint-Marc, opanował w ciągu trzech godzin Algier. Niestety, ostatecznie
tylko 1/5 francuskich oddziałów w Algierii oddała się pod rozkazy
puczystów. W sobotni wieczór, 23 kwietnia, de Gaulle wygłosił
przemówienie, w którym nazwał Challe’a, Jouhauda, Zellera i Salana
„kwartetem czterech emerytowanych generałów”, zarzucając im przy tym, że
są fanatyczni i przepełnieni ambicjami. Prezydent poprosił wszystkich
Francuzów obojga płci o pomoc. Znamienne, że wystąpił dla celów
propagandowych w swoim mundurze z czasów II wojny światowej.
25 kwietnia władze francuskie nakazały detonację na Saharze bomby nuklearnej Gerboise Verte,
aby nie wpadła w ręce spiskowców. Puczyści nie zdobyli wystarczającego
poparcia i w ciągu kilku dni zmuszeni byli się poddać. Jeszcze przez 5
miesięcy de Gaulle korzystał ze specjalnych uprawnień, które w razie
kryzysu nadawał mu szesnasty paragraf konstytucji.
Challe, Zeller i Jouhaud zostali osądzeni i skazani na 15 lat
więzienia, wyszli jednak już po kilku latach. Salan najpierw został
zaocznie skazany na karę śmierci, później – gdy go schwytano w kwietniu
1962 roku w Algierze – wyrok zamieniono na dożywocie. Ostatecznie na
wolności znalazł się w roku 1968.
20 maja Francja ogłosiła jednostronne zawieszenie działań zbrojnych.
Rozpoczął się etap negocjacji z FLN w miasteczku Evian. Wznowiono je
między 7 a 18 marca 1962 roku. Wtedy Francja uznała niepodległość
Algierii.
OAS działała równolegle w Afryce i Francji (OAS-Metro). W północnej
Afryce organizacja dysponowała trzema dużymi oddziałami (razem ok. 6000
żołnierzy), były to: „Pułk 13 Maja”, „Pułk 22 Kwietnia” i „Pułk św.
Marka”. W metropolii działalność OAS miała charakter przede wszystkim
terrorystyczny. Był to szczególny rodzaj wojny, w której obie strony (a
właściwie trzy strony: OAS, algierscy nacjonaliści z FLN i siły rządu
paryskiego) stosowały taktykę zamachów, podpaleń i walk ulicznych.
Ofiarami padały nie tylko osoby bezpośrednio zaangażowane w walkę
fizyczną, ale także propagandziści i politycy. Cóż, już u św. Tomasza
czytamy, że heretyk jest nawet groźniejszy od zwykłego mordercy,
ponieważ zabija duszę. Podobnie rzecz się ma z mocodawcami, którzy sami
jedynie podpisują papiery. Tacy ludzie jak Roger Gavoury, komisarz
policji, przysłany do Algierii, by zniszczyć OAS, sami decydują się na
przyjęcie tych zasad walki. Podobnie rzecz się ma z takimi, jak Alfred
Locussol, działacz komunistyczny, również ofiara OAS (komuniści bardzo
zdecydowanie występowali przeciw tej organizacji).
OAS dzieliła się na trzy piony – Rekrutacji (grupa ODM – Organizacja
Mas), Propagandy (APP – Akcja Psychologiczno-Propagandowa) oraz
Planowania i Wywiadu. W skład tego ostatniego pionu wchodziły grupy ORO
(Organizacja Wywiadu i Planowania), BCR (Centralne Biuro Wywiadowcze) i
BAO (Biuro Planowania Akcji). Częścią Planowania i Wywiadu było m.in.
Komando Delta, dowodzone przez sierżanta Rogera Degueldre’a, skazanego
później na śmierć za udział w zamachu na de Gaulle’a.
Przeciwko de Gaulle’owi OAS zorganizowała co najmniej trzy zamachy.
Pierwszy zamach, w pobliżu Pont-sur-Seine, na drodze do Colombey (wsi, w
której mieszkał prezydent), polegał na detonacji amatorskiej bomby
wykonanej z butli gazowej. Na ulicy wyrosła ściana ognia, przez którą
jednak kierowca de Gaulle’a przejechał. Drugi zamach był chyba
najsłynniejszy – chodzi tu o słynne wydarzenia z przedmieścia
Petit-Clamart. Samochód de Gaulle’a został 22 sierpnia 1962 roku
ostrzelany przez grupę spiskowców powiązanych z OAS (główny obwiniony,
podpułkownik Bastien-Thiry nie był formalnie członkiem ugrupowania).
Prezydentowi znów nic się nie stało, zaś dla OAS akcja była ostatecznie
spektakularną porażką. Bastien-Thiry został rozstrzelany. Podczas
procesu twierdził, że jego celem nie była eliminacja de Gaulle’a, ale
porwanie go i oddanie pod podziemny sąd. Trzej inni, skazani kilka
miesięcy wcześniej na śmierć członkowie OAS to Roger Degueldre,
Klaudiusz Piegts i Albert Dovecar.
W lutym 1962 roku francuskie służby specjalne uprowadziły w Monachium
pułkownika Argoud z OAS. Pod koniec roku 1962 organizacja zaczęła się
rozpadać. Główni przywódcy zostali schwytani, wizja przywrócenia
francuskiego panowania w Algierii oddalała się. Członkowie OAS
rozjechali się po świecie – przerzut części z nich do Hiszpanii i
Argentyny organizował ksiądz Jerzy Grasset, kapelan Tajnej Armii. Dawni
aktywiści OAS wspierali argentyńską gałąź założonej przez Jana Ousseta
organizacji Cité Catholique, w Ameryce Południowej funkcjonującej jako
Ciudad Católica. Stowarzyszenie to wspierało antykomunistyczne rządy
wojskowe w Argentynie.
Organizacja Tajnej Armii w obronie Algierii Francuskiej i prawicowych
ideałów sięgnęła po metody ekstremalne. Nam, Polakom żyjącym pół wieku
po tych wydarzeniach, może się wydawać, że były to środki przesadne, że
był to skutek zaślepienia i nienawiści. To naturalne: dla nas problemy
Francji to coś odległego, a już Algieria Francuska to temat zupełnie
egzotyczny. Warto więc skonstruować sobie pewne hipotetyczne analogie.
Wyobraźmy sobie, co stałoby się, gdyby np. południowo-wschodnią część
naszego kraju zaczęli rozbijać separatystyczni nacjonaliści ukraińscy,
posuwający się do mordów takich samych jak UPA? Gdybyśmy wiedzieli i
widzieli, że niosą Polakom pożogę, zemstę i śmierć, a w najlepszym razie
— chaos, biedę, wygnanie lub zepchnięcie do rangi obywateli trzeciej
kategorii? I gdyby władzę przejął polityk eksponujący swoją prawicowość i
patriotyzm, otoczony chwałą wyzwoliciela Ojczyzny, obiecujący
rozwiązanie konfliktu na naszą korzyść? I gdyby wreszcie zdradził nas —
oddał żywą, integralną część Polski zdeklarowanym jej wrogom, zezwolił
na ludobójstwo swoich obywateli, których miał chronić? Gdyby uzasadniał
to dziejową koniecznością, uwarunkowaniami politycznymi, mniejszym złem?
Kimś takim dla bojowników OAS był generał de Gaulle — Wielki Zdrajca,
wódz, który opuścił Algierię Francuską, wódz, który do tego zawiódł
wielu swoich dawnych towarzyszy. Przywódca, który nie tylko zdradził,
ale zdradził w czasie wojny. Wówczas jedyną karą musi być śmierć, aby
dopełniła się sprawiedliwość. Wszystkie armie przyjmowały taki porządek
rzeczy.
Kiedy dziś niektórzy mówią, że „prezydent Kaczyński zdradził Polskę,
podpisując Traktat Lizboński”, to tak naprawdę ograniczają się do słów.
„Kaczyński dopuścił się zdrady” — jest to pewna opinia, wyraz frustracji
sił prawicowo-narodowych, znak rozczarowania. Trudno jednak wyobrazić
sobie, że ktokolwiek mógłby z tak wyrażonego zdania wyciągnąć ostateczne
konsekwencje – przy założeniu, że Lech Kaczyński nie zginąłby wcześniej
w Smoleńsku. To w dużej mierze zrozumiałe, bo cokolwiek nie
powiedzielibyśmy o konsekwencjach Traktatu, to nie sposób twierdzić, że
znacząco zmienił on nasze codzienne życie, że pociągnął za sobą
śmiertelne ofiary, że z dnia na dzień zrujnował kraj – ba, nawet o sam
fakt „zdrady” można się przecież sprzeczać. Ale załóżmy – jakkolwiek
absurdalnie nie brzmiałaby taka hipoteza – że bezpośrednim skutkiem
Traktatu Lizbońskiego byłoby (przykładowo) wkroczenie obcych wojsk na
teren kraju, przymusowe wysiedlenie mieszkańców tych czy innych części
kraju (Śląska Opolskiego?), a później – masakra wszystkich niepokornych,
a nawet osób postronnych. Taka konstrukcja myślowa pozwala uświadomić
sobie, czym było postępowanie władz Francji (z de Gaulle’em na czele) w
kwestii Algierii Francuskiej. W obliczu tych faktów trudno mówić o
jakiejkolwiek (w kategoriach republikańskich) prawowitości władzy de
Gaulle’a lub oskarżać zdesperowanych działaczy OAS o sanie chaosu czy
grzeszny sprzeciw wobec legalnego rządu. W tamtym okresie sprawa OAS
była zresztą sprawą dużej części francuskiej prawicy – i to tej
najbardziej narodowej (a także monarchistycznej). Dawnych aktywistów i
sympatyków OAS do dziś spotkać można wśród przedstawicieli starszego
pokolenia działaczy Frontu Narodowego (Jan Jakub Susini, Roger
Holeindre), a nawet partii głównonurtowych (Jakub Bompard, były członek
Ruchu dla Francji).
Za: http://www.legitymizm.org/oas-vaincra