Wczoraj (28 stycznia 2020 - przyp. Redakcji Rex) w Białym Domu, stojąc obok swojego kumpla Bibi Netanjahu,
pomarańczowy człowiek w końcu ujawnił swój plan, jak rozwiązać konflikt,
który trapi region Azji Zachodniej od już ponad 70 lat – konflikt
palestyńsko (a szerzej, arabsko) – żydowski. Wszyscy czekali na ten plan
niczym na filmową superprodukcję. I się doczekali. Pierwszymi
wrażeniami, jeszcze w trakcie przemówienia Trumpa, były autentyczne szok
i niedowierzanie. Zastanówmy się, co takiego w tym planie jest.
Nie będę opisywał całego planu, w końcu to zajmuje 180 stron, i
pochylanie się nad każdym szczegółem zajęłoby drugie tyle, a więc skupmy
się na niektórych punktach:
- Miasto Jerozolima, jedno i niepodzielne, pozostanie stolicą państwa żydowskiego i reszta świata powinna to uznać. Jerozolimskie przedmieścia natomiast staną się stolicą Palestyny i mogą być nazwane Jerozolimą Wschodnią (właśnie tam mają swoje źródła informacje, podawane w polskich mediach, że Jerozolima Wschodnia będzie stolicą państwa palestyńskiego. Jest to oczywiście manipulacja, która ma sugerować, że palestyńskie żądania co do stolicy ich państwa zostaną spełnione – w dalszej części tekstu napiszę, w jakim celu są podawane te informacje. Oczywiście, Palestyńczykom nigdy nie chodziło o jakieś tam przedmieścia ani o nazwę al-Kuds, im chodziło i chodzi o wschodnią część miasta Jerozolima).
- Palestyńscy uchodźcy nie mogą wrócić na ziemie okupowane przez syjonistów.
- Palestyna nie będzie posiadała własnych sił zbrojnych, a jej bezpieczeństwo ma zapewnić wojsko syjonistyczne.
- Nielegalne osiedla żydowskie na Zachodnim Brzegu oraz Dolina Jordanu zostaną włączone w skład „Izraela” (co zostanie ogłoszone już w najbliższą niedzielę).
- Palestyna nie będzie mieć prawa do wytoczenia procesów przed trybunałami międzynarodowymi przeciwko tworowi syjonistycznemu czy USA i ma odwołać toczące się obecnie postępowania.
- Wzgórze świątynne i meczet al-Aksa będą dostępne dla przedstawicieli wszystkich religii, biorąc pod uwagę czas modlitwy i święta wszystkich religii.
Gdyby Palestyńczycy zaakceptowali warunki, przedstawione w „umowie stulecia”, to:
- Zostałoby utworzone niepodległe państwo palestyńskie na terenach Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy;
- Palestyna dostałaby wsparcie finansowe w wysokości 50 miliardów dolarów;
- Na rzecz Palestyny zostaną zbudowane dwie drogi dojazdowe, które będą podlegały izraelskim wymogom bezpieczeństwa (kontrolowane przez twór syjonistyczny, rzecz jasna);
- Twór syjonistyczny wstrzyma kolonizację Zachodniego Brzegu na 4 lata
Rzeczywiście, misterny plan. Trump proponuje Palestyńczykom, by
zgodzili się na wszystkie postulaty syjonistów zamiast za utworzenie
państwa, które nie byłoby państwem suwerennym: nie mogąc zawierać umów
międzynarodowych i nieposiadającej własnej armii. Terytorium tego
państwa też byłoby wewnętrznie podzielone, wszak Zachodni Brzeg Jordanu
od ponad 50 lat jest celem żydowskiej kolonizacji. Tak naprawdę, będzie
to ta sama Autonomia Palestyńska, która istnieje teraz, ale z jeszcze
mniejszymi uprawnieniami: wszak aktualnie są ambasady, które
reprezentują Ramallah w stosunkach z innymi państwami. Akceptując plan
Trumpa, Palestyna musiałaby z tego zrezygnować. Trudno się dziwić, że
taka hojna propozycja została odrzucona przez wszystkie siły
palestyńskie: palestyński prezydent Mahmud Abbas od razu odrzucił „deal
stulecia”, nazywając go „amerykańsko-syjonistycznym spiskiem”, Hamas
wezwał do jedności narodowej w celu walki z planem Trumpa, a Palestyński
Islamski Dżihad zaapelował do władz palestyńskich, by cofnęły uznanie
„Izraela”. Swoją drogą, jest to bardzo istotny czynnik: OWP, który
sprawuje władzę na Zachodnim Brzegu, jeszcze za Jasira Arafata, miał
nadzieję na pokojowe rozwiązanie konfliktu: uznał państwo żydowskie i
zgodził się z nim negocjować, za co był krytykowany przez bardziej
radykalne organizacje palestyńskie, takie jak Islamski Ruch Oporu
(Hamas) czy PID. Pośrednio, Trump przyznał rację frakcjom nieugodowym:
prezentując, taki, a nie inny plan, potwierdził, że żadne negocjacje z
syjonistycznym wrogiem i jego zaoceańskim patronem nie mają sensu. Można
przypuszczać, że jeżeli jankesi i syjoniści będą nalegać na realizacji
„umowy stulecia”, to jakiekolwiek negocjacje palestyńsko-żydowskie się
skończą, a palestyński opór zostanie zdominowany przez Hamas i PID.
Wiele komentatorów uważa ten plan za drwinę. Zapewne naród
palestyński uważa to za uderzenie w policzek, za straszne upokorzenie.
Może się okazać, że ten cały plan jest zasłoną dymną – został napisany,
jak to ujął doradca irańskiego prezydenta, przez jankesów i reżim
syjonistyczny, którzy się nie liczą z Palestyńczykami. Całkiem
prawdopodobne, że każdy wiedział, że nikt w Palestynie nie zaakceptuje
tego planu, nie popełniając politycznego samobójstwa. Właśnie dlatego ów
dokument jest napisany w taki, a nie inny sposób. Stawiając warunki nie
do przyjęcia, w przyszłości jankesi będą mogli uzasadniać swoje
bezkrytyczne poparcie dla syjonistycznych zbrodni właśnie tym „dealem
stulecia” – „Palestyńczycy mieli szansę na własne państwo ze stolicą w
Jerozolimie Wschodniej, żyjące w pokoju i dobrobycie, lecz arabska dzicz
pokazała, że nie chce pokoju” (takie głosy już zaczęły się pojawiać na
łamach The New York Times). Twór syjonistyczny, zgodnie ze swoim prawem
na samoobronę, może bombardować „terrorystów” (o tym, kto jest, a kto
nie jest terrorystą, decydują jankeski i syjoniści, lista jest
uzupełniana na bieżąco) i nadal utrzymywać ponad 2 miliony osób w obozie
koncentracyjnym, którym się stała Strefa Gazy. Może anektować kolejne
terytoria i prowadzić akcję kolonizacyjną na Zachodnim Brzegu. Nieważne,
czy z „dealem stulecia”, czy bez w liberalnej dystopii, którą
przygotowali dla całej ludzkości globaliści, Palestyńczycy są skazani na
marną egzystencję w rezerwatach lub obozach dla uchodźców, bez żadnych
perspektyw i nadziei. Wyrzucani przez syjonistów ze swoich domów,
bombardowani i zabijani przy milczącej akceptacji całego mieszczańskiego
świata, który woli się rozpaczać po śmierci jakiegoś czarnego
koszykarza czy składać hołd pewnej szwedzkiej dziewczynce, konsekwentnie
unikającej obowiązku szkolnego. Plan Trumpa jest niczym więcej jak
tylko pretekstem do zaakceptowania przez Zachód ostatniego etapu
syjonistycznego ludobójstwa na arabskich mieszkańcach Palestyny.
W tej sytuacji Palestynie pozostaje tylko jedna opcja – opór. Opór ma
trwać tak długo, jak Palestyna jest okupowana. Mimo wszelkich
prześladowań, mimo syjonistycznych bomb i represji – Palestyńczykom
pozostaje tylko walka, którą wygrają – wyrzucą syjonistów z Jerozolimy,
wrócą do swoich domów, zepchną twór syjonistyczny do morza – wygrają,
ponieważ „zaprawdę zwolennicy Boga będą zwycięzcami!”
Eugeniusz Onufryjuk
Za: http://xportal.pl/?p=36063&fbclid=IwAR3y9rHfSzJ73X_q4O6voRW5UbreIMvypXuUxgwsBP66K8Vmi0oxnMp1qUY