Jak co roku, w styczniu oprócz posylwestrowego kaca, orszaku trzech
króli i kolejnego produktu amerykańskiej pop-kultury o nazwie „Niebieski
poniedziałek” przypada rocznica zajęcia przez Armię Czerwoną
niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Z okazji tej
rocznicy przedstawiciele pewnej narodowości zaczynają wytykać nam
niestworzone rzeczy. W tym roku przypada 75 rocznica tych wydarzeń.
Wyjątkowo wielką debatę w polskiej przestrzeni medialnej wywołały
obchody, organizowane przez oligarchę Moshe Kantora w okupowanej przez
syjonistów Jerozolimie. Nieobecność prezydenta RP Andrzeja Dudy została
dwojako odebrana: z jednej strony, szeroko pojęta prawica uważała, że
skoro strona syjonistyczna odmawia polskiemu prezydentowi prawa głosu,
nie należało jechać na tę imprezkę; liberałowie użyli tej decyzji jako
pretekstu do kolejnych ataków na prezydenta Dudę. W debacie nie mógł się
oczywiście nie pojawić wątek Rosji i Putina. Media i komentatorzy,
związani z prawicą, uważali, że skoro w okupowanej Jerozolimie będzie
przemawiał Putin, to powinien przemawiać i polski prezydent – skoro
odmówiono mu prawa głosu, należy zignorować to wydarzenie. Liberałowie
uważali, że Duda powinien tam pojechać, i w razie czego zwołać
konferencję prasową, broniąc dobrego imienia Polski (jakby liberałom na
tymże dobrym imieniu kiedykolwiek zależało). Ta kwestia została
wykorzystana w miałkiej międzyplemiennej wojnie, w którą przekształciła
się polska debata publiczna.
O wiele ciekawszy jest w tym wszystkim udział rosyjskiego przywódcy.
Wszyscy spodziewali się ataków na Polskę z okazji obchodów w tworze
syjonistycznym, pamiętając niedawne słowa prezydenta Putina.
Druga wojna światowa, nazywana w Rosji (i na Białorusi) Wielką wojną
ojczyźnianą, stanowi jeden z najistotniejszych punktów odniesienia w
historii dla tożsamości rosyjskiej. Trudno się temu dziwić: zwycięstwa
wojskowe są dobrą podstawą do tworzenia mitów narodowych. Pozostaje
zatem pytanie, jak tego mitu użyć.
Współczesna Rosja, broniąc sowieckiej narracji o II wojnie światowej,
broni tak naprawdę trupa. Z tożsamościowego punktu widzenia należałoby
to przedstawiać jako wielkie zwycięstwo Rosji – w skrajnie trudnych
warunkach – które wyniosło Rosję do pozycji światowego mocarstwa.
Rosyjskie władze natomiast kontynuują radziecką narrację o zwycięstwie
nad faszyzmem nie w imię Rosji czy Związku Sowieckiego, ale w imię całej
ludzkości. Wydarzenia z lat 1941-1945 stają się niemal bitwą Achura
Mazdy przeciwko Arymanowi, bitwą odwiecznego dobra przeciwko odwiecznemu
złu. Poza tym, jak to zawsze bywa w przypadku wojen „w imię ludzkości”,
taka narracja odbiera człowieczeństwo przeciwnikowi, o czym pisał
wybitny niemiecki prawnik Carl Schmitt.
Jerozolimskie obchody mają też swój wymiar geopolityczny. Jadąc do
okupowanej Jerozolimy i uczestnicząc w tym wydarzeniu, Putin faktycznie
legitymizuje istnienie tworu syjonistycznego, a pośrednio i politykę w
stosunku do palestyńskich Arabów przez niego prowadzoną. Jednym z
głównych punktów propagandy syjonistycznej na świecie jest przypominanie
o niemieckiej polityki „ostatecznego rozwiązania”. Według tej zagrywki,
która bardziej działa na uczucia, niż na rozum, istnienie państwa
żydowskiego w Palestynie jest konieczne, aby w przyszłości uniknąć
powtórzenia tych tragicznych wydarzeń – a więc Palestyńczycy, jak i cała
Oś Oporu, prowadząc walkę o los ludności arabskiej, o wyzwolenie
świętych, zarówno dla chrześcijan, jak i muzułmanów, miejsc dążą do
drugiego holokaustu, o czym wprost na tym samym forum powiedział
Netanjahu. W celu obrony własnej przed antysemickimi sąsiadami „Izrael”
ma pełne prawo na bombardowanie ludności cywilnej, tworzenie zamkniętych
stref dla ludności arabskiej, aneksji nowych terytoriów, ataków z
użyciem dronów i lotnictwa na terytoria niepodległych państw. Udzielając
się na tematy hitlerowskiego ludobójstwa na Żydach, Putin pośrednio
akceptuje tę narrację i usprawiedliwia działania syjonistycznego wroga.
Dochodzimy wreszcie do jeszcze jednego aspektu: w interesie Rosji
jest obalenie jednobiegunowego ładu światowego. Ład ten w głównej mierze
opiera się na trzech filarach: Wielki i Mały Szatan oraz Wielka
Brytania. Zjednoczenie Irlandii i Szkocji, a jak Bóg da, i Walii byłoby
upadkiem Wielkiej Brytanii. Innym koniecznym działaniem byłaby
neutralizacja „Izraela” i Stanów Zjednoczonych. Popierając narrację,
wedle której Żydzi byli główną ofiarą polityki hitlerowskiej, Rosja tak
naprawdę działa na własną szkodę, umacniając syjonistyczną okupację
Ziemi Świętej, która jest awangardą upadającej jednobiegunowości i
czynnikiem destabilizującym region.
Eugeniusz Onufryjuk
Za: http://xportal.pl/?p=36020&fbclid=IwAR1xQuI1JkzfQPmO7_JiBw5pC-yFW403htN-vtA_sxbGwONgJesaWccyFBg