Demokraci twierdzą, że monarchia – tzn. prawdziwa, nie marionetkowa, jak w Wielkiej Brytanii i innych europejskich „koronowanych republikach” – jest gwałtem na woli ludu. Dowodzić tego ma między innymi fakt, iż nawet w dawnych wiekach, kiedy monarchia była powszechnie obowiązującą formą rządu i nie znano koncepcji „praw obywatelskich”, co pewien czas wybuchały bunty ludowe. Żakerie, wojny chłopskie, chmielnicczyzny – dochodziło do nich (podobno), gdy lud doprowadzony uciskiem do desperacji chciał wreszcie zrzucić jarzmo tyranii.
Ideologia demokratyczna, jak w każdym punkcie, tak i w tym opiera się na kłamstwie. Ile bowiem historycznych rebelii z czasów królów i książąt kierowało swe ostrze przeciw monarchii? Ile miało na celu ustanowienie republiki? Bardzo niewiele.
Z reguły rewoltę przeciw monarsze, krzycząc o „wolności”, wzniecały wyższe lub średnie warstwy społeczne: magnateria, burżuazja, mieszczaństwo. Karola I Stuarta w 1649 r. „skazała” na śmierć (resp. zamordowała) skupczała szlachta, ta sama, która podczas „chwalebnej rewolucji” 1688 r. rzuciła się na jego syna Jakuba II. Ludwika XVI w 1792 r. zdetronizowali, a kilka miesięcy później zamordowali adwokaci, dziennikarze i inni miejscy intelektualiści. W 1889 r. republika zaistniała w Brazylii, ponieważ w 1888 r. brazylijski cesarz Piotr II zniósł niewolnictwo, na co rozwścieczeni latyfundyści zareagowali antymonarchistycznym puczem wojskowym.
O ile miasta i kapitał podnosiły rebelie przeciw monarchii, o tyle wieś i praca zwykle pomagały je tłumić. Warstwy niższe, ludowe, stawały przy monarsze przeciwko zamożnym i wyemancypowanym. Ubogie chłopstwo było siłą napędową powstań jakobitów z 1715 i 1745 r., podejmowanych dla przywrócenia „absolutnej” monarchii Stuartów, a podczas rewolucji francuskiej – rojalistycznych powstań w Wandei i Morbihanie. W 1846 r. nastąpiła rabacja galicyjska, bo cesarska administracja wypuściła chłopów na panów szykujących bunt przeciw władzy cesarza. W 1848 r. „wiosnę ludów” w Austrii stłumili lojalni wobec tronu wieśniacy z Tyrolu i Bałkanów, przebrani w mundury wojsk Radetzky’ego i Jelačicia. Kiedy w 1863 r. wybuchło powstanie styczniowe, chłopi chwytali powstańców i oddawali w ręce cesarskiej policji.
Prawdziwie ludowe bunty nie występowały przeciw monarchii jako zasadzie – do tego stopnia, że ich przywódcy, by usprawiedliwić swoją sprawę, sami ogłaszali się królami. Już Amandus, wódz chłopskiej rewolucji bagaudów pod koniec III wieku, mianował się cesarzem rzymskim. Powstanie Chmielnickiego faktycznie przekształciło Zaporoże w nową monarchię elekcyjną, wzorowaną na polskiej Rzeczypospolitej, z nim samym w roli pierwszego dożywotniego władcy i z taką samą władzą sprawowaną po nim przez kolejnych hetmanów. Rosyjska „pugaczowszczyzna”, rebelia chłopska z lat 1773-1775, osiągnęła relatywne sukcesy, bo jej przywódca Jemielian Pugaczow podawał się za cudownie ocalałego cara Piotra III (w rzeczywistości zamordowanego w 1762 r.). Haiti uzyskało w 1804 r. niepodległość wskutek antyfrancuskiego powstania czarnych niewolników, którego głównodowodzący Jean-Jacques Dessalines przyjął tytuł cesarza i pod imieniem Jakuba I panował do śmierci w 1806 r. Jego następca i były towarzysz broni Henri Christophe panował w latach 1811-1820 jako król Henryk I. Ostatni taki przypadek miał miejsce jeszcze w 1892 r., gdy strajkujący w Łodzi robotnicy wybrali krawca Kazimierza Wachowicza na króla Polski.
Bunty ludowe nie stanowiły więc zwiastunów demokracji ani tym bardziej jej przejawów, lecz element tradycyjnego porządku rzeczy. Prosty lud nigdy nie był republikaninem.
Adam Danek