poniedziałek, 29 lutego 2016

"Dzieciństwo miałem poszarpane, ale żalu nie mam" - rozmowa z synem kpt. Romualda Rajsa ps. "Bury"


   Ojciec na procesie, przedstawiając się, powiedział do składu sędziowskiego: „Ja jestem Polak i katolik, a wy jesteście pieski stalinowskie!” – wspomina Romuald Rajs, syn kpt. Romualda Rajsa ps. „Bury”.

Czy wie Pan, kto zdradził Pana ojca?

Wiem, kto zdradził. Mama stale mówiła, że to żołnierz z oddziału taty, stale hołubiony przez ojca, któremu bezgranicznie ufał. Nie mam na to dokumentów, przypuszczam, że są one w archiwum IPN, w jeszcze niedostępnej części. Nie można ich jeszcze przeglądać. Nie mogę podać nazwiska, ponieważ zapewne wytoczono by mi proces. Zastanawiam się, skąd moja mamusia to wiedziała, że to on właśnie wydał ojca. Skąd? Bo dokumentów nie miała żadnych.

Ten żołnierz żyje jeszcze?

Tak. Choć jest też wersja, że została aresztowana łączniczka ojca Janina Kijewska ps. „Cudzik”. Szantażowana przez UB zdradziła miejsce jego pobytu.

Do pierwszej próby zatrzymania „Burego” doszło 11 listopada 1948 r., ale ojcu udało się zbiec. Zabrał swojego psa i udał się do Jeleniej Góry. Tam 13 listopada o godzinie drugiej nad ranem, w domu państwa Jurasow – rodziców Włodzimierza por. „Wiarusa” został aresztowany i przewieziony do Warszawy, gdzie rozpoczęto przesłuchanie. Kontynuowano je w Białymstoku, gdzie został przewieziony razem z aresztowanym również „Rekinem”.

Danilecki i Zwolski odsłaniają kulisy zbrodniczej działalności UB w Bielsku Podlaskim


Tomasz Danilecki: Układ, kiedy niższy personel stanowią Białorusini, a wyższy Polacy z innego terenu, był jeszcze jednym sposobem na rozgrywanie waśni 
   Siedzenie wiele godzin na skraju krzesła, ostre światło w oczy, miażdżenie palców w drzwiach, wlewanie benzyny do nosa, bicie - ręką, trzonkiem łopaty, wyciorem po gołych piętach to tylko niektóre z metod, jakimi posługiwał się UB. 

Tomasz Danilecki: Układ, kiedy niższy personel stanowią Białorusini, a wyższy Polacy z innego terenu, był jeszcze jednym sposobem na rozgrywanie waśni narodowościowych przez UB.

Marcin Zwolski: Praca w UB często stawała się pracą klanową. Jedna osoba ciągnęła za sobą braci, krewnych, sąsiadów ze wsi.

Obserwator: Na promocję Waszej książki przychodzą ludzie, którzy pamiętają tamte czasy, członkowie rodzin ofiar stalinowskich represji. To zrozumiałe, bo to ich historia, ich dramatyczne przeżycia. Ale na spotkanie w Bielsku Podlaskim w ubiegłym tygodniu przyszedł też szef byłej SB. Został rozpoznany. Kiedy go wywołano do odpowiedzi, to nie miał sobie nic do zarzucenia. Tłumaczył, że on tylko wykonywał swoje obowiązki. Czy i szef tutejszego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego czułby się równie niewinny?

sobota, 27 lutego 2016

Kapitan Bury. Historia prawdziwa

Kapitan Bury. Historia prawdziwa 
   Wydarzenia na Podlasiu w 1946 roku były niezwykle skomplikowane. Próba tworzenia prostej narracji opartej o schemat: „źli Żołnierze Wyklęci zadający krzywdę” oraz „biedni i bezbronni Białorusini” jest oderwana od rzeczywistości. Nikt nie neguje historyczności fatalnych wydarzeń z udziałem ludzi kapitana Romualda Rajsa ps. Bury. Trzeba patrzeć jednak na nie w szerokim kontekście tamtych skomplikowanych i trudnych dni. Tekst pt. „Wyklęci-Przeklęci” z „Gazety Wyborczej” tworzy własną historię - mówi w rozmowie z PCh24.pl Bogusław Łabędzki, prezes Stowarzyszenia Historycznego im. Danuty Siedzikówny „Inki”, organizator Podlaskiego Rajdu Śladami Żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady AK.

piątek, 26 lutego 2016

Franek: Pod znakiem krzyża – krucjaty odkłamane


knights-templar 
   W dzisiejszym świecie usłyszeć można wiele błędnych lub zakłamanych opinii o krucjatach. Opisuje się je obecnie jako barbarzyńskie wyprawy łupieżcze, wskazuje jako powód wstydu dla katolików. Atak na krucjaty jest częścią szerszego zjawiska przeinaczania faktów historycznych, ich błędnego interpretowania w celu podważania nauk Kościoła. Koronnymi argumentami wrogów Kościoła Katolickiego są „krucjaty, palenie czarownic, Święta Inkwizycja, prześladowanie naukowców lub Żydów”. Tę kłamliwą narrację zawdzięczamy głównie protestanckim myślicielom i historykom, spopularyzowaną przez hollywoodzkie produkcje filmowe. Mimo że mija się ona z prawdą historyczną, stała się dominująca. Wyprawy krzyżowe należą do najbardziej wypaczanych i źle rozumianych wydarzeń w historii Kościoła. Powszechnie uważa się, że krucjaty stanowiły niczym nieuzasadniony akt agresji. Ich głównym celem była kolonizacja Bliskiego Wschodu i narodziły się z chciwości, chęci rabunku i pragnienia bogactwa. Istnieje też mit o masakrze w Jerozolimie po jej zdobyciu przez krzyżowców w 1099 roku oraz historia o tym, że krucjaty były skierowane również przeciwko Żydom i były prowadzone w celu nawrócenia innowierców. Wiele osób uznaje te wyprawy również za przyczynę obecnego stosunku świata islamu do Europy. Źródła tych mitów szukać należy w XVI wieku, gdy protestanccy historycy zaczęli przywoływać wciąż wówczas trwające krucjaty jako argument przeciwko papiestwu. Protestanckie nauczanie sprzeciwiało się krucjatom głównie dlatego, ponieważ zakładały one posłuszeństwo wobec papieża. Reformatorskie stwierdzenia typu, że krucjaty to dzieło antychrysta, krzyżowcy to zabobonni głupcy i barbarzyńscy wojownicy, którzy marnują europejskie zasoby, trafiły później na podatny grunt w epoce oświecenia, która charakteryzowała się wrogością wobec Kościoła. W XVII i XVIII wieku podłożone zostały podwaliny pod dzisiejsze postrzeganie krucjat, przez oświeceniowych myślicieli takich jak Voltaire, którzy krytykowali krucjaty z pozycji antykatolickich. W XX wieku zaczęto patrzeć na krucjaty z perspektywy kolonializmu, wykorzystywano je w propagandzie, w imperialnej polityce Wielkiej Brytanii oraz Francji i przyczyniło się to do postrzegania krucjat przez ludzi współczesnych jako średniowiecznego kolonializmu. W połowie XX wieku badacze reprezentujący poglądy marksistowskie interpretowali wyprawy krzyżowe z perspektywy gospodarczej, przedstawiając je jako inicjatywę gospodarczą o specyfice kolonizatorskiej. W latach powojennych na zachodzie Europy dominował dyskurs liberalno-lewicowy lub marksistowski, ateistyczny i antyklerykalny i to badania historyków o takich poglądach były najbardziej popularne i ukształtowały dzisiejsze spojrzenie społeczeństwa (nawet katolickiego) na krzyżowców i krucjaty. Większość historyków XX wieku, którzy przedstawiali krucjaty w negatywnym świetle, robiło to będąc dalekimi od obiektywizmu, często z powodu osobistej wrogości do religii i Kościoła. Nie potrafili sobie też wyobrazić, że rycerze angażowali się w wyprawy przede wszystkim z pobudek religijnych.

czwartek, 25 lutego 2016

Artur Zawisza: Kapitan "Bury" jest naszym bohaterem!

zdjęcie 
   Narodowa Hajnówka zapowiedziała na 27 lutego I Hajnowski Marsz Żołnierzy Wyklętych. Na plakacie zapowiadającym wydarzenia odbywane tuż przed Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych umieściła jednego z nich - kapitana Romulda Rajsa "Burego". Przypomnijmy pokrótce, iż Romuald Rajs to wywodzący się z Podkarpacia zawodowy żołnierz i przedwojenny podoficer. Uczestnik wojny obronnej 1939 roku i żołnierz Armii Krajowej na Wileńszczyźnie uczestniczący w operacji Ostra Brama. W podziemiu niepodległościowym żołnierz "Łupaszki" będący dowódcą szwadronu w słynnej V Brygadzie Wileńskiej AK. Po jej rozwiązaniu twórca i dowódca III Brygady Wileńskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, w którym dowodził Pogotowiem Akcji Specjalnej w okręgu Białystok i otrzymał stopień kapitana. Jako żołnierz podziemia niepodległościowego walczył z władzą komunistyczną instalowaną na sowieckich bagnetach.

środa, 24 lutego 2016

Leon Degrelle "Front Wschodni" (fragment)

      Leon Degrelle słusznie wskazuje na bezwzględność i okrucieństwo demokratów zza oceanu. A dzisiaj wszyscy mówią, że alianci byli dobrzy, a państwa osi to diabły wcielone. Co za propaganda... "Relacje uwolnionych towarzyszy zmroziły nam krew. Opowiadali, jak nieludzko traktuje się w całej Belgii w imię „Demokracji" tysiące mężczyzn i kobiet, przetrzymywanych w tragicznych warunkach, szykanowanych, poniżanych, torturowanych, a nawet mordowanych, tylko dlatego, że wyznawali poglądy polityczne odmienne od poglądów „wyzwolicieli" z września 1944 roku. Dzienniki z Brukseli, z Liege i z Arion, które dostarczyli nam emisariusze, wypełnione były szalonymi, ociekającymi nienawiścią apelami do zwierzęcych instynktów tłumu. Przedstawiano w nich czytelnikom długie listy dzielnych ludzi przetrzymywanych w kazamatach przez zwycięskich polityków, tylko dlatego, że kiedyś w mniejszym lub większym stopniu podzielali nasze idee lub nawet tylko prenumerowali nasze gazety. Około stu tysięcy ludzi wtrącono do więzień, internowano w koszarach i wydano na pastwę brutalnych i zajadłych strażników. Przeszło pół miliona Belgów zostało wykluczonych poza nawias narodu. Najbardziej wzruszającą sceną, jaką dane nam było oglądać, stało się przybycie piętnastoosobowej grupy młodych chłopców, którzy zdołali uciec z zakładu karnego w Saint-Hubert. Ten dom poprawczy dla młodocianych przestępców i umysłowo chorych był znany w całych Ardenach z jak najgorszej strony. Ale to właśnie tam skierowano grupę niewinnych młodych chłopców z rodzin reksistowskich.

wtorek, 23 lutego 2016

W związku ze śmiercią Umberto Eco - Czarna legenda Bernarda Gui


Czarna legenda Bernarda Gui
Kadr z filmu "Imię Róży"

   Obraz epoki średniowiecza, jaki wyłania się z kart powieści Imię Róży oraz filmu nakręconego na jej podstawie, nie ma zbyt wiele wspólnego z historyczną rzeczywistością. Największą ofiarą fantazji Umberto Eco jest historyczna postać dominikańskiego zakonnika - Bernarda Gui, który w XIV wieku był inkwizytorem francuskiej Tuluzy.

Rozjuszony, wściekły tłum goni pędzący wśród tumanów kurzu powóz. W pewnym momencie pojazd zbacza z obranej drogi i zawisa nad przepaścią. Osoba będąca w środku rozpaczliwie woła o pomoc, wszak siła dwóch czy trzech mężczyzn wystarczyłaby, by oddalić niebezpieczeństwo stoczenia się w przepaść i ocalić życie jadącego w nim człowieka. Jednak motłoch rzuca się w stronę powozu i spycha go w przepaść. Ze staczającej się z impetem kabiny wypada zakonnik ubrany w dominikański habit, na dnie przepaści nadziewa się na długie, wystające kolce, które na wylot przebijają jego ciało i brudzą krwią lśniącą biel habitu. Tak reżyser filmu „Imię Róży” przedstawił ostatnie chwile jednego z najsłynniejszych inkwizytorów w dziejach.

poniedziałek, 22 lutego 2016

Wywiad z Bogusławem Łabędzkim, Prezesem Stowarzyszenia Historycznego im. Danuty Siedzikówny "Inki"


 
   Panie Bogusławie, w ostatnim czasie złożył pan zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie znieważenia Danuty Siedzikówny „Inki”. Czym było to spowodowane?


Na temat tego zawiadomienia nie wypada mi się w tej chwili wypowiadać. Sprawa została skierowana na drogę prawną i tam będzie się rozwijała. Wszelkie komentarze są w tej sytuacji niepotrzebne.


Wydaje się jednak, że dosyć długo zwlekał pan, czy pana środowisko, z takim zawiadomieniem. Podobne wypowiedzi zdarzały się już wcześniej i panu Sulimie, i na jego profilu „Bury” - nie mój bohater.


Nie tylko ja zareagowałem w tej chwili. Z moich informacji wynika, że to zawiadomienie nie jest jedynym. Być może to skutek eskalacji? Ale tak jak wcześniej mówiłem, nie będę zabierał głosu na ten temat. Pozostawiam się w tej kwestii do dyspozycji prokuratury.

niedziela, 21 lutego 2016

Paweł Korzondkowski: Kościół Walczący


Znalezione obrazy dla zapytania kościół walczący 
      Katolik pacyfistą? Czy faktycznie chrześcijanin powinien unikać walki jak ognia, uciekać od wszelkich konfliktów, omijać pola bitewne i pozwalać, aby wyśmiewano jego Boga, jego Religię, jego Świętości? Czy jedyną formą obrony, jaka nam pozostaje, jest modlitwa? Bez wątpienia człowiek wierzący powinien wprowadzać pokój, starać się łagodzić konflikty, unikać niepotrzebnej agresji. Nie jest jednak prawdą, jakoby ci, którzy należą do Chrystusa, nie mogli nigdy chwytać ze miecz i używać go z pełną mocą. W historii mnóstwo razy zdarzało się, że to właśnie chrześcijanie „chwytali za miecz”: Krzyżowcy, Cristeros, Powstańcy Wandejscy, Karliści i wielu, wielu innych.

sobota, 20 lutego 2016

Maria Pilarczyk: Nadal jesteśmy antyrządowi!

12717397_480326408759045_301843284228764074_n 
   Od czasu zwycięstwa partii Prawo i Sprawiedliwość w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, z wielkim zdumieniem obserwuję prorządowe stanowisko wielu osób związanych z szeroko pojętym obozem nacjonalistycznym.

Winę za ten stan rzeczy przypisuję przede wszystkim zbyt emocjonalnemu podejściu do spraw politycznych. Winny jest również brak konsekwencji w działaniu, kompromisowość, a przede wszystkim brak idealizmu. Krytyka zarówno emocjonalnego podejścia do polityki, jak i braku idealizmu, nie jest bynajmniej rzeczą wewnętrznie sprzeczną, ponieważ do upragnionego celu, wyznaczanego przez idealizm, prowadzić muszą osadzone w twardych realiach czyny podyktowane chłodną oceną sytuacji. Droga pragmatyka, prowadząca do wielkiego, często romantycznego celu, jest jedyną właściwą drogą dla każdego nacjonalisty i tylko ona może przynieść sukces. Cel nadrzędny i bezwzględny, który w każdej chwili życia mamy przed oczyma, chroni przed pójściem na krótkowzroczne kompromisy, a myśl o nim jest niejako drogowskazem, na który spojrzeć należy w chwilach zwątpienia i który na pewno nigdy nas nie zawiedzie. Natomiast twarde osadzenie w realiach, w codziennym życiu, jest konieczne, żebyśmy nie stali się bujającymi w obłokach idealistami, którzy o idei, oczywiście już stworzonej, potrafią wyłącznie rozmawiać, a której nie potrafią wprowadzić w życie, ani nawet jej rozwinąć.

piątek, 19 lutego 2016

Adam Doboszyński: Homo Oeconomicus


 
    Konstatując generalne bankructwo doktryny liberalnej, a w szczególności bankructwo jej zastosowania na polu gospodarczym, nie należy jednak dążyć do całkowitego wykreślenia dorobku myślowego ostatnich stu pięćdziesięciu lat.

 Rozwój wiedzy ekonomicznej nie ustępował w tym czasie postępom, osiągniętym przez pozostałe działy nauki, i choć kierowany często na fałszywe tory, może się poszczycić trwałym pogłębieniem naszego zrozumienia procesów gospodarczych. Narodowa ekonomia nawiązuje do obecnego stanu wiedzy i przyjmuję go za podstawę, którą należy poddać rewizji i uzupełnieniu.

Ale rewizja ta musi sięgnąć samych fundamentów. Wychodząc z fałszywych założeń, nie można dojść do słusznych wniosków. Ekonomia liberalna osiągnęła wysoki poziom metody w rozumowaniu gospodarczym i to pozostanie dorobkiem trwałym. Natomiast większość jej założeń ulegnie zmianie.

Zacznijmy od punktu wyjścia wszelkiej wiedzy społecznej, od człowieka. Ekonomia liberalna stworzyła sławną fikcję człowieka, jako podmiotu działalności gospodarczej, i nazwała te fikcję homo oeconomicus. To teoretyczne zwierzę o ludzkiej postaci kieruje się w naszej działalności gospodarczej żądzą możliwie dużego zysku. Ma również, zgodnie z teorią liberalną, wrodzony pęd do wolności i indywidualne instynkty starego odyńca, krążącego samotnie po ostępie.

Co powinieneś wiedzieć o Izraelu

  1. Z 14,2 miliona wszystkich Żydów na świecie tylko 43% mieszka w Izraelu.
  2. Podczas gdy 75% Izraelczyków to Żydzi, 21% stanowią rdzenni Arabowie, którzy mają w tym kraju ograniczone prawa obywatelskie.
  3. Według oficjalnych statystyk Izrael jest bardziej niebezpiecznym miejscem do życia dla Żyda niż Wielka Brytania, Francja, Stany Zjednoczone czy Kanada.
  4. Izrael ma najwyższy wskaźnik urodzeń w krajach rozwiniętych, średnio: troje dzieci na jedną kobietę.
  5. Rząd Netanyahu otrzymuje rocznie ponad 6 miliardów dolarów od amerykańskiego kongresu i Amerykańsko-Izraelskiego Komitetu ds. Społecznych (AIPAC), co w przeliczeniu daje 1000$ na każdego żydowskiego Izraelczyka wyciągnięte z kieszeni amerykańskiego podatnika. Jednocześnie Netanyahu wpływa na władze USA, by te prowadziły politykę zagraniczną zgodnie z jego wytycznymi.

środa, 17 lutego 2016

Historyk broni pamięci o Rajsie "Burym"


 
   Kancelaria prezydenta odmówiła patronatu I Hajnowskiemu Marszowi Żołnierzy Wyklętych, nie podając wyraźnych przyczyn. Wcześniej jednak tacy publicyści, jak Agnieszka Romaszewska, Cezary Gmyz, a także niewymieniony przez Muszyńskiego Piotr Gursztyn wzywali zdecydowanie do tej odmowy, powołując się na to, że Hajnowski Marsz jest współorganizowany przez Obóz Narodowo-Radykalny, zaś na promującym go plakacie pojawiła się postać kapitana Romulda Rajsa "Burego". "Bury" były jednym z wybitniejszych oficerów Okręgu Wilno Armii Krajowej. Został jednak także oskarżony o zabicie przez jego oddział cywilów wyznania prawosławnego na Podlasiu w 1946 r. 

Z kart historii: Polscy sojusznicy Krzyżaków

 
   Rycerz z czarnym krzyżem na białym płaszczu odgrywa w polskiej świadomości historycznej rolę zdecydowanie negatywną. W PRL Krzyżak, hitlerowiec i zachodnioniemiecki rewizjonista zlali się w jedną chimerę godzącą w słowiański byt. O długotrwałej krzyżacko-piastowskiej współpracy starano się zapomnieć. Według szacunków historyków co ósmy rycerz krzyżacki walczący pod Grunwaldem był Polakiem. 

 Przypomnijmy, że Konrad Mazowiecki chciał zabezpieczyć swe włości przed najazdami pogańskich Prusów z północy i sprowadził braci rycerskiego Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. W 1235 r. Krzyżacy zawarli z Konradem umowę, w myśl której wszyscy polscy rycerze mieli wyprowadzić się z ziemi chełmińskiej. Tym, którzy wrócili, mistrz pruski Hermann von Balk nadał dobra na nowo. Rycerze polscy otrzymali swobodę dziedziczenia, płacili jedynie dziesięcinę biskupią i drobne roczne sumy na rzecz zakonu. Krzyżacy zrezygnowali z regaliów: prawa do łowów na ziemiach rycerskich i wyłączności na stawianie młynów. Na rycerzach polskich, tak samo jak w całej Europie, ciążyły oczywiście powinności wojskowe. Każdy, kto miał powyżej 40 łanów ziemi, służył jako jeździec ciężkozbrojny. Ci mający od 10 do 40 łanów jako lekkozbrojni.

poniedziałek, 15 lutego 2016

Hasło wyborcze PiS – „media narodowe” – było świetnym projektem manipulacyjnym, starannie przemyślanym i dokładnie realizowanym

a33    W kampanii wyborczej PiS podkreślał konieczność „odzyskania” mediów i przekazania ich narodowi. Sprytni twórcy tego punktu programu zwycięskiej partii posłużyli się nawet odpowiednimi terminami, obliczonymi na oczekiwaną reakcję ich odbiorcy – głos poparcia. Hasło wyborcze PiS – „media narodowe” – było świetnym projektem manipulacyjnym, starannie przemyślanym i dokładnie realizowanym.

 

Od lat przecież mówi się w Polsce – niewątpliwie słusznie – o prasie i mediach polskojęzycznych, gdyż przytłaczająca ich większość znajduje się w obcych, nie polskich rękach. Pomysł „mediów narodowych” miał być odpowiedzią na powszechne przekonanie o tym, że polskojęzyczne kłamią, handlują prawdą, piorą nasze mózgi – dlatego, że nie są polskie. Natomiast publiczne, czyli polskie też kłamią, bo podlegają rządzącej koalicji PO-PSL. Jeśli publiczne są polskie, to szatańskim pomysłem było zastąpienie ich nazwy słowem: narodowe. To ostatnie pojęcie zostało bowiem przeciwstawione pojęciu: polskie, nie zaś: publiczne. Co ważniejsze natomiast, dzięki tej manipulacji znika z pola widzenia problem równie istotny jak media publiczne – obecność obcego kapitału na polskim rynku mediów – zarówno prasowych, jak i audiowizualnych – i prowadzona dzięki niemu antypolska polityka komunikacyjna. Potwierdza to mała ustawa medialna – określana także jako kadrowa – która weszła w życie. Jest ona całkowicie pozbawiona jakichkolwiek odniesień do panujących w Polsce obcych koncernów medialnych. Wierzyć się nie chce, że pomysłodawcy „mediów narodowych” mieli aż 8 lat na opracowanie ich koncepcji i miliony złotych do dyspozycji z kieszeni polskiego podatnika w formie subwencji partyjnej – i nawet nie dotknęli, jak na razie, niezwykle ważnego dla współczesnej Polski problemu – obcych na jej terenie mediów. Tym bardziej nie mogli dotknąć fundamentalnych – choć może skomplikowanych dla potęg intelektualnych PiS – takich zagadnień ujmujących obiektywizm i wiarygodność wszelkich typów komunikacji medialnej, jak: perswazja-manipulacja-propaganda, czy symulacja-dysymulacja-symulakry. Z głoszonej „dobrej zmiany” wyszła w tym wypadku udana manipulacja świadomością Polaków, ukierunkowana na obecnym etapie jedynie na zajęcie miejsc w mediach publicznych – jak na razie polskich – okupowanych dotychczas przez poprzednią ekipę rządową.

niedziela, 14 lutego 2016

Kolejna odsłona teatrzyku III RP

aa    Od ćwierćwiecza, czyli od chwili, gdy dyrektywy przestały spływać do Warszawy z Kremla, wszystkie bez wyjątku „wolne polskie rządy” używały jednego schematu wdrażania wszelakich „zbawiennych dla Polski i Polaków” programów.


 Pierwszym strategicznym celem postawionym przez Stany Zjednoczone zainstalowanemu niedawno w Warszawie „rządowi”  PiS jest sprowadzenie do Polski jak największej ilości sprzętu i personelu NATO (USA).

Od ćwierćwiecza, czyli od chwili, gdy dyrektywy przestały spływać do Warszawy z Kremla, wszystkie bez wyjątku „wolne polskie rządy” używały jednego schematu wdrażania wszelakich „zbawiennych dla Polski i Polaków” programów.  Tak jest i dziś, w przypadku kolejnej odsłony teatrzyku groteski i absurdu III RP.

sobota, 13 lutego 2016

Błękitna Dywizja na froncie wschodnim - Marcin Gawęda

Znalezione obrazy dla zapytania Division AZUL 

Wprowadzenie

 

     W kwietniu 1939 roku zakończyła się trzyletnia wojna domowa w Hiszpanii. Francisco Franco y Bahamonde pokonał wojska republikańskie, stając się niekwestionowanym przywódcą państwa (Caudillo). Szczególny dług wdzięczności należał się Adolfowi Hitlerowi, który czynnie wspierał frankistów od pierwszych dni wojny, a bodaj najbardziej znaną jednostką faszystowską (nazistowską - przyp. Redakcji) wysłaną do Hiszpanii był eksperymentalny „Legion Condor". Caudillo zdawał sobie jednakże sprawę z faktu, że wojna domowa doprowadziła do znacznego osłabienia kraju i dlatego – mimo nacisków Hitlera – konsekwentnie odmawiał zaangażowania kraju w toczącą się wojnę. Mówiąc ogólnie, polityka Franco w latach 1940-1942 sprowadzała się do odwlekania decyzji o zaangażowaniu się w wojnę światową. 

piątek, 12 lutego 2016

Michał Ciesielski: Nacjonalizm a wola narodu


2000px-Nop-logo.svg 
   Na pierwszy rzut oka mogłoby się zdawać, że pogląd, przyznający narodowi tak dużą wagę, jak czyni to nacjonalizm, powinien być z samej swojej natury demokratyczny. Skoro naród jest podstawą państwa, najpełniejszą wspólnotą ludzi i „pierwszą po Bogu miłością”, to oddanie władzy w ręce narodu, jak nazywano proces demokratyzacji od czasów Rewolucji Francuskiej (a raczej antyfrancuskiej - przyp. red. RCR), należałoby uznać za spełnienie marzeń każdego narodowca. Często jednak ruchy nacjonalistyczne krytykowały lub skutecznie obalały demokrację, nie podzielając poglądu, że władza powinna pochodzić z „woli narodu” wyrażanej w powszechnym głosowaniu.

Zacznijmy od przypatrzenia się temu, co kryje się pod pojęciem narodu. Za przykład demokratycznej definicji narodu, w sensie politycznym, niech nam posłuży konstytucja III RP. W jej preambule możemy przeczytać: „my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej”. Utożsamienie narodu z aktualnymi obywatelami państwa jest typowe dla poglądów równościowych (egalitaryzm) lub ubóstwiających państwo (statolatria), jednak dla narodowca jest nie do przyjęcia. Naród nie jest bowiem sumą przypadkowo zebranych w jednym miejscu ludzi, ale żywą wspólnotą obejmującą wiele pokoleń, ludzi posiadających konkretną historię, wartości i kulturę. Za części składowe narodu nie możemy uznać każdego człowieka z osobna, tak jakby był „wolnym elektronem” niezależnym od innych, ale raczej wspólnoty i grupy społeczne oddziałujące między sobą na różne sposoby i z różnym nasileniem. Powszechne głosowanie zrównuje wszystkich i ignoruje różnice oraz zależności pomiędzy ludźmi i społecznościami, tworząc iluzję jednakowej odpowiedzialności i wpływu wszystkich obywateli na życie społeczne. Z tych powodów wiele ruchów nacjonalistycznych odrzuca postrzeganie wyniku wyborów czy referendów jako „woli narodu”.

czwartek, 11 lutego 2016

Wanda - sanitariuszka Powstania Warszawskiego, uszanował ją wróg, okaleczyli kaci


Sanitariuszka / materiały prasowe
   Sanitariuszki Powstania Warszawskiego - bohaterskie dziewczyny, powstało o nich wiele piosenek i filmów. Napisano na ich temat wiele opowiadań, nakręcono filmy. Oto jedno z opowiadań, zasłyszanych osobiście, o tych, co się kulom nie kłaniały.

Spotkanie

W uroczym domku pod Bydgoszczą, gdzie wynajmowała skromny pokój, w upalny, sierpniowy dzień, pod koniec lat 60. XX wieku, przywitała mnie na wózku inwalidzkim pani, z widoczną szramą na prawym policzku i wesołych, pełnych życia, niebieskich oczach. Uściskała mnie wówczas mocno na powitanie. A przy smacznym, drożdżowym placku mojej babci, opowiedziała tę niesamowitą historię swego życia, którą teraz opowiem.

środa, 10 lutego 2016

Adam Busse: Narodowa ekologia – ideologia walki o ochronę środowiska

     Niejeden raz każdy z nas miał okazję spacerować na łonie przyrody. Spacerując po górach, lasach, pływając w potokach, strumieniach rzek i jeziorach zwykłego człowieka nie uderza, a powinien uderzać pewien skandaliczny widok. Niemal codziennie na terenach leśnych, wodnych, górskich etc. zalegają tony wywożonych z domów śmieci, których nikt nie kwapi się posprzątać. A jest to rzecz bardzo niebezpieczna, ponieważ sam spacerując na łonie Natury, mogłem zobaczyć na własne oczy zużyte lodówki, pralki, obszarpane fotele, kanapy oraz setki porozbijanych butelek po napojach alkoholowych. To bardzo mocno uderza we współczesny krajobraz nie tylko Polski, ale każdego kraju europejskiego, a co stanowi jeden z komponentów współczesnej degeneracji człowieka przez dehumanizujący kapitalizm. Dzisiejszy artykuł będzie poświęcony ważnej i integralnej części ideologii narodowo-radykalnej w XXI wieku, której nie wolno pomijać pod żadnym pozorem. Będzie mowa o narodowej ekologii tutaj, ponieważ nam jako nacjonalistom najbardziej powinno zależeć na ochronie środowiska oraz mnogości świadectw dziedzictwa kulturowego i narodowego, jakie dała nam Natura na przestrzeni wieków (m.in. Puszczę Białowieską, Kampinos, liczne wielowiekowe dęby, nadmorskie wydmy nad Bałtykiem, góry na południu Polski). Wiele z tych zabytków zostało zagwarantowanych ochroną jako pomniki przyrody, ale nawet i to już nie wystarcza wszystkim mieszczuchom, dla których ważniejsze jest zaspokajanie własnych potrzeb i egoizm niż należność dzielenia się dobrem całego świata z innymi.

wtorek, 9 lutego 2016

Ks. kard. Stefan Wyszyński: Kościół a duch kapitalizmu


kardWyszynski 
   Grzech pierworodny ma zasięg powszechny. Każda dziedzina życia ludzkiego ma swój grzech pierworodny; ma go również życie społeczno-gospodarcze. /…/

Powstała nowa religia – pieniądza i bogactwa. Jej dogmaty – to nieograniczona wolność gospodarcza, wolna konkurencja, rozdział kapitału i pracy, najemnictwo, prawo podaży i popytu, mechanizm cen. Jej moralność – to brak wszelkiej moralności, przewaga kapitału nad człowiekiem i pracą, dobro produkcji, zysk jako dobry uczynek. Jej ołtarze – to wielkie fabryki, maszyny, narzędzia, kartele, syndykaty, banki, gdzie za cenę chciwości ofiarowywano życie ludzkie.
Cel ostateczny – błogosławiony bogaty. Bogatymi bądźcie za wszelką cenę – kto może i jak tylko może! Oto bóg świata – spoganiały kapitalizm. Wszystko, co odtąd świat spotyka, łączy się ściśle z tym systemem; bowiem „przepaść przepaści przyzywa” (Ps 41, 8).

Spoganiały kapitalizm jest rodzonym ojcem wszystkich kierunków rewolucyjno-społecznych: socjalizmu, komunizmu, bolszewizmu – tych wszystkich dążeń, które działając na mocy prawa reakcji, stanęły w obronie pogwałconych praw człowieka.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Eric Rudolph: "Wciąż tu jestem"

 
Od RedakcjiCzym jest tyrania? Jakie środki oporu przeciwko niej są godziwe, a jakie nie? Czy w imię uznania numinotycznej świętości władzy tradycjonalista powinien potępić wszelkie przeciwko niej wystąpienie? To z pewnością trudne pytania, na które nawet refleksja nad całokształtem ludzkiej historii nie zdoła udzielić odpowiedzi.


Poniższy tekst, autorstwa legendarnego antyaborcyjnego bojownika Erica Rudolpha (ur. 1966), jest tekstem trudnym, kontrowersyjnym i wielowarstwowym. To jego pierwsze tłumaczenie na język polski. To credo człowieka siejącego śmierć w imię obrony życia, a zarazem specyficzna analiza współczesnego stanu cywilizacji euroatlantyckiej. Analiza poniekąd egzystencjalna, silnie bowiem akcentująca systemowe uwikłania jednostki – naznaczonej do tego własnym sumieniem, wychowaniem, dotychczasową pozycją społeczną. Nazwijmy ten tekst manifestem.

niedziela, 7 lutego 2016

Przemysław Bartkowiak: I poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli

12662619_942009689213425_7737970257840500257_n 
     W dzisiejszym świecie wmawia się młodym ludziom, że są wolni i nikt ich wolności nie może ograniczyć w żaden sposób. Mają prawo do wyboru orientacji, do tego, kim chcą być, a raczej czym. Osobnikiem męskim przypominającym kobietę czy na odwrót. Można zabić i gwałcić w imię wolności, jeśli jest się przedstawicielem innej rasy. Wmawiane nam jest, że te zachowania na czele z aborcją są krzykiem „Jestem wolny”. Nic bardziej mylnego…

Wolność opiera się na wolnej woli nieobarczonej zewnętrznym ani wewnętrznym przymusem.

Św. Tomasz z Akwinu pisał, że wola opiera się przede wszystkim na prawach natury i konieczności celu, dzięki któremu stajemy się szczęśliwi. Wewnętrzna chęć bycia dobrym i szczęśliwym sprawia, że jesteśmy wolni. Wolność można określić w odniesieniu do czegoś. Jeśli przedmiot, poprzez który określamy naszą wolność, jest zgoła niedobry, to nie jesteśmy wolni, lecz zniewoleni. Wielu ludzi sięga po używki dnia codziennego, tj. papierosy, alkohol, nie wspominając już o narkotykach czy seksie w formie niepohamowanej potrzeby spełnienia chorych fantazji, czy to nie sedno ich zniewolenia? Najgorsze z nich jest odbieranie wolności i samostanowienia drugiemu człowiekowi poprzez jego uśmiercenie w klinikach aborcyjnych. Gdzie ginie kilkanaście milionów istnień rocznie. Dlatego wolność musi opierać się na wyższych wartościach, takich jak moralność i duchowość wbrew liberalnemu myśleniu, w którym wolność nie zna granic, a opiera się przede wszystkim na wartości hedonistycznej.

sobota, 6 lutego 2016

PiS realizuje nowy porządek świata na odcinku polskim

a    Z przerażeniem obserwuję, jak wielu ludzi, dotąd zajmujących właściwe, czyli bardzo krytyczne stanowisko wobec amerykańskich marionetek z PiS, zaczyna stopniowo łagodzić swoją retorykę, dostrzegając – jakoby –  rzekome plusy działania tej partii. Co gorsza, ten trend można wyczuć na stronach, które do tej pory prezentowały bezkompromisowo polską rację stanu. Wielu dało się zwieść medialnej propagandzie, jakoby polska polityka „powstawała z kolan” i była bardziej niezależna. Zwiodła ich koncesjonowana kłótnia z Niemcami i antyimigrancka retoryka, która ma jedynie uwiarygadniać PiS jako partię propolską. Postarano się nawet o wykreowanie rzekomego „antysemityzmu” wśród pisowskich postKOR-owców, co z wiadomych względów jest kpiną ze zdrowego rozsądku.


http://monsieurb.neon24.pl/post/127311,atak-na-macierewicza

Ja nie mogę zrozumieć, jak można dać jakąkolwiek szansę partii otaczającej kultem Lecha Kaczyńskiego, który podpisał Traktat Lizboński – jedną z dwóch najbardziej katastrofalnych decyzji politycznych po 1989 roku, obok przyjęcia „planu” Sorosa.

piątek, 5 lutego 2016

Nienarodzony też jest pacjentem! – relacja z pikiety pod Szpitalem Miejskim w Rudzie Śląskiej

W miniony piątek dokładnie o godzinie 16:00 zaczęliśmy rozstawiać plakaty i zapalać znicze. Miały one symbolizować każdą ofiarę Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej Sp. z o.o. Sprzeciwialiśmy się barbarzyństwu, które ma miejsce za murami tego szpitala. Apelowaliśmy również do lekarzy, którzy zapomnieli o służbie człowiekowi, o swoich sumieniach. Nie szukają oni już rozwiązań medycznych, aby pomóc chorym pacjentom, ale wolą zabić człowieka.

Wiemy, że nasze plakaty poruszają sumienia tych, którzy z powodu zmowy milczenia na temat aborcji nie wiedzą, czym ona jest. Wiele matek nie jest informowanych przed zabiegiem, jak nieludzką procedurą jest aborcja. Liczymy, że nasze akcje, które będą kontynuowane pod rudzkim szpitalem, przyniosą również zmianę myślenia wśród lekarzy, którzy wykonują wyroki śmierci na bezbronnych i niczemu niewinnych dzieciach. Szpital, w którym pracują, na swojej stronie z dumą ogłasza światu pełnioną misję: „Zaspakajamy na najwyższym poziomie obecne i przyszłe potrzeby naszych pacjentów”. Nie wiem tylko, dlaczego zapomnieli, że każdy człowiek, również ten nienarodzony, jest ich pacjentem?

czwartek, 4 lutego 2016

Andrzej Solak: Armia Boga - ruch antyaborcyjny w USA

 

   Jak powszechnie wierzą chrześcijanie, po zapłodnieniu powstaje w macicy pełnowartościowe ludzkie życie. To osoba, która zasługuje na obronę, jak każdy narodzony człowiek, i trzeba jej bronić wszelkimi dostępnymi środkami, łącznie z zabiciem napastnika, którym w takim wypadku będzie aborcjonista i każdy jego bezpośredni wspólnik. - ks. David C. Trosch (Mobile, Alabama)

 

Wolałbym mieć krew na rękach, niż wodę - jak Piłat. - Graham Green

Takiej masakry, ludobójstwa o takich rozmiarach, nie było jeszcze w dziejach świata. Tylko w przybliżeniu znamy liczbę ofiar - od czterdziestu do sześćdziesięciu milionów zabitych w każdym roku ostatniej dekady XX wieku. Ogółem, licząc tylko od 1945 r. - jeden miliard. Miliard dzieci nienarodzonych, zgładzonych najczęściej w majestacie prawa.

środa, 3 lutego 2016

Michał Mikłaszewski: Ruchy Kontrreformacyjne w Kościele katolickim po Soborze Watykańskim II


 
    W niniejszym artykule pragnę przedstawić genezę, powstanie i rozwój wszelkich ruchów „tradycjonalistycznych”, jakie powstały w Kościele katolickim po Soborze Watykańskim II, oraz pokrótce opisać i scharakteryzować każdy z nich. Dlaczego słowo „tradycjonalistyczne” ująłem w cudzysłowie, a w tytule pojawia się sformułowanie „kontrreformacyjne”? Otóż uważam, że słowo „tradycjonalizm” jest tutaj stwierdzeniem niefortunnym, gdyż sugeruje ono, iż „tradycjonaliści” bronią jedynie z jakiejś tam tradycji czegoś, co było, ale już nie istnieje, że jest to jedynie jakaś nostalgia za dawnymi czasami, pięknymi szatami i kadzidłem… W rzeczywistości chodzi jednak o coś zupełnie innego – o Kontrrewolucję! Sobór Watykański II był bez wątpienia rewolucją, w pełnym tego słowa znaczeniu. I zgodzić się z tym powinni zarówno jego zwolennicy i obrońcy, jak i jego przeciwnicy. Nie ulega wątpliwości, że Sobór ten zmienił wszystko, co można było zmienić… I nie chodzi tu bynajmniej jedynie o liturgię czy dyscyplinę kościelną. To kwestie oczywiście bardzo ważne, jednakże tak naprawdę powierzchowne. Są one raczej efektem, a nie przyczyną zmian. Liturgia jest rzeczą niezwykle istotną, dlatego jeden z moich poprzednich tekstów poświęciłem samej tylko Mszy łacińskiej. Jednakże zmiany, jakie nastąpiły w Liturgii, są jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Najważniejsze zmiany, jakie miały miejsce już podczas trwania Soboru i znalazły się w jego oficjalnych, końcowych dokumentach, zmieniają w wielu istotnych kwestiach samą doktrynę katolickiej Wiary! Dlatego nazywam ten Sobór rewolucją, bardzo podobną zresztą w wielu punktach do rewolucji Marcina Lutra sprzed prawie pięciuset lat. Tamta rewolucja została nazwana Reformacją, a katolicka reakcja na nią – Kontrreformacją. Dlatego Kontrreformacja – to najlepsze określenie dla tzw. tradycjonalizmu katolickiego. „Tradycjonaliści” bronią bowiem całego Skarbu Katolickiej Wiary, jakim jest jej pełny, integralny i niezmienny Depozyt, który znajduje się w Piśmie Świętym, Tradycji Apostolskiej i Magisterium Kościoła.

wtorek, 2 lutego 2016

43 lata od zalegalizowania aborcji w USA. Co po latach mówi „winowajczyni”?


 
   Kilka dni temu (w styczniu - przyp. red. RCR) minęły czterdzieści trzy lata od zalegalizowania aborcji w Stanach  Zjednoczonych. Jedna decyzja sądu w sprawie Normy McCorvey, występującej pod pseudonimem Jane Roe, spowodowała lawinę zabójstw dzieci w tym kraju. Od 1973 roku zabito ich około 40 milionów.

Dziś Norma McCorvey, choć przez wiele lat związana z przemysłem aborcyjnym, opowiada, jak została wykorzystana przez dwie prawniczki, których celem było zalegalizowanie aborcji w USA. Zaproponowały ciężarnej, bezdomnej Normie jedzenie, po jakimś czasie skłoniły do podpisania papierów w sprawie, jak również przekonały ją do dokonania aborcji, mówiąc, że jej dziecko to tylko zlepek komórek. Po tym, jak dopięły swego, zostawiły Normę samej sobie. McCorvey żyła na ulicy.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Tomasz J. Kostyła: Z dnia na dzień


 

   Poranne tankowanie. Pełno aut, bo paliwo po 3,95 zł. O tej porze zaczyna się tłok. Głównie auta korporacyjne młodych bogów, którzy przed weekendem tankują pod korek. Są też koparki, ciągniki, pickupy z dużymi zbiornikami na pakach, do których pracownicy leją olej napędowy do maszyn budowlanych. Poranne życie w pełni.

Przy kasie czynne są tylko dwa stanowiska. Kolejka jak w mięsnym za komuny, bo prawie każdy oprócz paliwa coś jeszcze je. Kasjerzy latają od kasy do rolek z parówkami, bo nagle wszyscy okazali się głodni. Nawet jak nie są głodni, to fetor ciepłej buły i zachęta pracownika łamią opór twardych przedstawicieli handlowych i regionalnych managerów produktu. Sosy takie, srakie i nijakie. Kolejka stale rośnie, a na jedzenie przychodzą również miłośnicy komunikacji miejskiej, bowiem stacja paliw leży idealnie na szlaku z osiedla na przystanek tramwajowy. 

USA: Koniec „powstania” w Oregonie


images 
     W amerykańskim stanie Oregon doszło do strzelaniny pomiędzy członkami lokalnej milicji a funkcjonariuszami policji i Federalnego Biura Śledczego (FBI).

Członkowie ochotniczego oddziału od początku obecnego roku zajmowali z bronią w ręku obszar na terenie Narodowego Parku Malheur w proteście przeciwko aresztowaniu dwóch miejscowych farmerów. W dniu dzisiejszym (tj. 27 stycznia A.D. 2016 - przyp. red. RCR) doszło do eskalacji napięcia, która zaowocowała wymianą ognia z siłami rządowymi. W jej trakcie zginął przynajmniej jeden członek oddziału "separatystów". Lider milicji, Ammon Bundy, został schwytany. Razem z nim aresztowano szereg innych osób, niekoniecznie będących członkami jego oddziału, jak lokalny dziennikarz radiowy Pete Santilli.


Na podst. The Guardian

Za:  http://xportal.pl/?p=24313