Beznadziejne ubóstwo argumentów, jakimi 
operuje Fołksfront w walce z ruchem narodowym uwalnia nas często od 
obowiązku reakcji polemicznej. Ostatnio znowu wysunięto pod naszym 
adresem jedno z najbardziej świadomych i demagogicznych głupstw, po to, 
aby wprowadzić w błąd szerokie rzesze czytelników. Socjalkomuna dostała 
rozkaz, żeby za wszelką cenę, przy każdej okazji, bez względu na 
taktyczny stan rzeczy utożsamiać ruch narodowo-radykalny z agenturą 
hitlerowską w Polsce. Chodzi o wyzyskanie analogii zupełnie 
nieistotnych. Że niby tu i tam rozwija się antysemityzm, więc oczywiście
 „miazmaty zachodu”. Trzeba być skończonym tumanem i durniem, żeby 
podobne brednie traktować na serio w myśl przewrotnych intencji 
Kominternu, pragnącego odwrócić uwagę od granicy wschodniej. Jaki jest 
faktyczny stan rzeczy?
Sięgnijmy do historii. Okazuje się, że 
zasady polityki antysemickiej zostały sformułowane już w drugiej połowie
 X IX w., a więc wtedy, kiedy o Hitlerze nikt jeszcze nie słyszał. Pisma
 Dmowskiego, Popławskiego, Balickiego, są dużo starsze od dzieł, 
zawierających elementy doktryny rasistowskiej. Tradycja ruchu narodowego
 w Polsce sięga lat osiemdziesiątych. Nasz naród, pierwszy zwrócił uwagę
 całego świata na niebezpieczeństwo dalszego współżycia z żydami. 
Walczyliśmy z nimi wówczas, gdy w Niemczech szerzył się komunizm. Prymat
 Polski w tej dziedzinie jest faktem zupełni bezspornym i dla nikogo 
wątpliwości ulegać nie może. Niemcy miały zawsze nikły procent żydów. My
 mieliśmy zawsze do czynienia z okupacją semicką. Niepożądani 
cudzoziemcy opanowali przemysł handel i wolne zawody. Izrael wcisnął się
 do wszystkich komórek życia społecznego. III Rzesza przed przewrotem 
miała zaledwie 1% żydów. W tych warunkach można sobie pozwolić na 
większą pobłażliwość. U nas ta sama sprawa od zarania Niepodległości (a 
więc wtedy, kiedy jeszcze żydzi niemieccy żyli sobie jak u Pana Boga za 
piecem) wysunęła się na pierwszy plan. To nie jest zagadnienie pozorne, 
ani też zasłona dymna. Zrodziło się ono pod ciśnieniem nieprzepartej 
konieczności, wynikło z układu warunków życiowych jako logiczna 
konsekwencja w okresie wzmożonej walki o byt. Walka o byt! Może to 
pojęcie zaczerpnięte z X IX w. będzie miało dla naszych komunardów 
wymowę zrozumiałą?
Abstrahuję w tej chwili od 
niebezpieczeństw natury moralnej. Pomijam notoryczną szkodliwość 
współżycia z żydami. Chodzi mi o moment konkurencji na rynku handlowym. I
 pytam: z jakiej racji nadmiar ludu wiejskiego ma ginąć z głodu po 
wsiach, skoro właśnie element małorolny powinien iść do miast, przejąć 
stragany i sklepy, stworzyć polski stan trzeci? Gościnność nasza kończy 
się z tą chwilą, kiedy bracia zaczynają głodować. Jako jedyny środek 
przeciw nędzy chłopskiej wysuwa się dziś w sferach lewicowych reformę 
rolną. A przecież fołksfront doskonale wie, że nawet wtedy, kiedy wielka
 własność zostanie rozparcelowana, ziemi dla wszystkich nie starczy. 
Będzie jej zawsze za mało. Nadmiar ludności wiejskiej musi sobie zdobyć 
miejsce w handlu. Do tego zmierza nasz ruch. Warsztaty pracy, a ściślej 
mówiąc., handel, musi przejść w ręce chłopskie. Innego wyjścia nie ma. 
Jesteśmy za reformą rolną, ale ona stanowi jedynie półśrodek i 
zagadnienia w całości nie rozwiąże. PPS walczy z kapitalizmem, a tłumi 
objawy antysemityzmu, chociaż jego przywódcy doskonałe wiedzą, że 
większość naszego kapitału znajduje się w rękach żydowskich.
To jest właśnie miarą obłudy sfer 
socjalistycznych. Powiadamy jasno: Kto chce zniszczyć ustrój 
kapitalistyczny, musi być antysemitą. Jeżeli nim nie jest, to znaczy, że
 jego działalność mija główne źródło zła. Oszczędzając synów Izraela, 
socjalizm walczy z wiatrakami, spełnia rolę szkodliwą, idzie na 
dywersję, odwraca uwagę robotnika od jego wrogów i ciemiężycieli. Walcz,
 bracie, z kapitałem, ale biada ci, jeśli weźmiesz udział w akcji 
odżydzenia handlu. Ludzie pracujący na żołdzie czerwonych 
międzynarodówek powiedzą, żeś hitlerowiec i faszysta, zdrajca klasy 
robotniczej, pachołek endecki. A jeśli spytasz, kto skupia w swoich 
rękach największe pieniądze, majątki i fabryki, nie będą ci na to mogli 
odpowiedzieć, bo komuna istnieje właśnie po to, żeby bronić interesów 
żydowskich, przed nacjonalizmem. Kto głosi hasła antykapitalistyczne, a 
nie dąży do zniszczenia głównych posiadaczy złota, jest zwykłym 
oszustem, działającym na szkodę warstwy chłopskiej i warstwy 
robotniczej.
Prawie cały kapitał znajduje się dziś w7
 rękach żydowskich. Uważajcie! Fołksfront chce odwrócić waszą uwagę od 
tego stanu rzeczy, dlatego przeciwstawia się prądom narodowym i 
antysemickim. Tylko ruch narodowo-radykalny jest ruchem skierowanym 
przeciw zorganizowanej przemocy pieniądza. Socjalizm i komunizm sprzyja 
interesom burżuazji żydowskiej. Dlatego dają ogłoszenia do Dziennika 
Ludowego. Dlatego popierają Front Demokratyczny. Teraz już wszystko jest
 jasne. Sfałszowali historię, pragnąc wywieść rodowód nasz od 
„hitleryzmu”. Nie jesteśmy hitlerowcami. Nie potrzebujemy obcych wzorów.
 Wtedy, kiedy polski ruch narodowy podjął walkę z żydami, Hitler był 
dopiero w projekcie, albo go w ogóle nie było. Nasz antysemityzm jest 
ruchem wcześniejszym i starszym. My pierwsi w Europie zwróciliśmy uwagę 
na niebezpieczeństwo współżycia z plemieniem semickim. Przywódcy 
Fołksfrontu wiedzą o tym doskonale. Wiedzą, ale muszą kłamać. Kłamią 
świadomie i celowo, za kłamstwo się płaci. Płaci się cuchnącym 
pieniądzem żydowskim.
Nam nikt nie może zarzucić jakichkolwiek
 związków z ruchem hitlerowskim. Ani finansowych, ani ideologicznych. A 
ci, którzy śmią określać nasz ruch mianem agentury obcej brali grubą 
forsę od Kominternu, brali i biorą od masońskich międzynarodówek. Wpływy
 komunistyczne w PPS nie są dla nikogo tajemnicą. Proces Wandy Lewickiej
 w Lublinie dowiódł, że jaczejki przenikają do TUR-u. W Częstochowie 
tydzień temu, była nowa afera. Zobaczymy co z niej wyniknie na 
przyszłość. W każdym razie jedno jest zadziwiające. Ile razy ktokolwiek 
ośmieli się pomawiać PPS o związki z Rosją Sowiecką, następuje 
nieprzytomny wybuch wściekłości. Niedziałkowski pisze o bezczelnych i 
łajdackich kłamstwach, wyprasza sobie podłe insynuacje, protestuje 
głośno tak, żeby wszyscy słyszeli. A co my mamy powiedzieć. Redakcja 
Robotnika lubi uchodzić za wzór rzetelności polemicznej, a przecież przy
 każdej okazji „ujawnia” nasze rzekome związki z hitleryzmem, chociaż 
panowie Redaktorzy doskonale wiedzą, że mimo najszczerszych chęci, nie 
mogliby nam udowodnić nic, ale to absolutnie nic, punkt po punkcie i 
czarno na białym. A kto ma tak obciążoną hipotekę jak PPS w dzisiejszych
 ciężkich czasach, ten naprawdę powinien milczeć i nie rzucać podejrzeń 
na wiatr.
Nasza hipoteka jest czysta jak kryształ.
 Nie możecie nam zarzucić faktycznych związków z hitleryzmem, a wasza 
prasa nie robi nic innego od szeregu tygodni dzień w dzień, jedno pasmo 
cynicznych oszczerstw, kłamstw. Przytoczę tylko jeden wyjątek, który 
bije wszystkie rekordy bezczelności: „Gdy Polska przeżywała, historyczny
 moment grożący rozpętaniem wojny, endecko-oenerowcy wielbiciele 
hitleryzmu rozpętali dziką awanturę szowinistyczną zamieniając stolicę” w
 arenę chuligańskich napadów i niszczycielskich „awantur”. Podłoże 
„awantury” było znane. Ruch narodowo – radykalny stanął w obronie 
polskich rezerw wewnętrznych. Nie chciał dopuścić do ucieczki kapitałów 
potrzebnych dla obrony kraju. Te objawy instynktu patriotycznego w 
ulotce wydanej przez władze PPS zostały określone mianem chuligańskich 
napadów, żydzi kazali wam wypaczyć nasze intencje, zohydzić je i 
przeinaczyć. Dlatego będziemy z wami walczyć, aż do upadłego. Nie z 
polskim robotnikiem i chłopem, ale z tymi, którzy pod pozorem walki z 
kapitałem osłaniają burżuazję żydowską.
Jan Szeruda
Za: https://www.nacjonalista.pl/2018/08/01/jan-szeruda-zniszczenie-kapitalizmu-to-walka-z-zydami/