Zostałem zachęcony przez pana Sławomira do zrecenzowania broszury pt.
 "Nowy porządek. Tezy konstytucyjne", wydaną przez Komitet Wyborczy 
Krzysztofa Bosaka, kandydata Konfederacji na urząd prezydencki. Możemy 
ją więc uważać za część jego oficjalnego programu politycznego. "Nowy 
Porządek" (narzuca się tu niepokojące skojarzenie z New World Order) 
zawiera 27 tez, do których postaram się w ciągu następnych dni zwięźle 
odnieść.
Jako trzynasta (sic!) w kolejności zaprezentowana została
 teza o "ufundowaniu sprawiedliwego (...)  ładu państwowego w oparciu o 
normy wynikające z chrześcijaństwa". Jestem tym trochę skonfundowany, 
wszak całkiem niedawno Bosak odpytany o tajemnice modlitwy różańcowej 
oświadczył, że religijność to sfera prywatna. A tu masz babo placek! On 
jednak chce budować Polskę na fundamencie religijnym. Mam z tym pewien 
kłopot. Jaki?
Jeśli ktoś 
dziś mówi o "wartościach chrześcijańskich", to tak naprawdę... nic nie 
mówi! W tym przepastnym worku pojęciowym zgromadziło się kilkaset wyznań
 o często diametralnie różnej interpretacji nauki Jezusa Chrystusa. 
Wykorzystuje to wiele inicjatyw o wolnomularskiej proweniencji 
wypisujących na swoich szyldach jakże uniwersalne słowo 
"chrześcijański". Przywołam tu choćby rodzimy przykład Zjednoczenia 
Chrześcijańsko-Narodowego czy ogólnoświatowy Young Men's Christian 
Association. Cóż szkodziło Bosakowi oświadczyć, że polski system 
państwowy ma być zbudowany na tradycyjnej nauce Kościoła katolickiego? 
Głoszony przez niego liberalizm? Wyrachowanie? A może jeszcze coś 
innego?