Artykuł z maja 1996 roku (celem przypomnienia)
Dwutygodnik „Najjaśniejsza
Rzeczypospolita” jest to pismo, bardzo popularne w kręgach polskiej
prawicy. Co ciekawe, „Najjaśniejsza” czytana jest we wszystkich
gabinetach bez względu na to, czy znajdują się one w pałacyku
Sobańskich, czy też w kamienicy przy ulicy Marszałkowskiej pod numerem
60. Przynajmniej tak było do niedawna. Kilka tygodni temu wydawca i
redaktor naczelny pisma dr. Andrzej Reymann, poruszony - jak sam pisze -
„niepokojącymi zjawiskami w Ruchu Odbudowy Polski” zainicjował
dyskusję na ten temat. Po serii artykułów, w których zastanawiano się
dokąd zmierza ROP pod auspicjami obecnego kierownictwa, ostatni numer
„Najjaśniejszej” (z 19 kwietnia) przynosi rewelacyjny materiał o Janie
Olszewskim.
Autorzy, wspomniany wyżej Andrzej
Reymann i Kazimierz Świtoń - dawni sympatycy i współpracownicy premiera
- zainspirowani przez jednego z czytelników, zadali sobie wiele trudu
aby zbadać jego przeszłość i rodzinne powiązania. Ich wysiłkom - jak
sami przyznają - przyświecał jeden cel: znalezienie odpowiedzi na
pytanie, dlaczego „Jan Olszewski ciągle otacza się Żydami”. Dlaczego
były szef krótkotrwałego rządu szuka politycznych przyjaciół tylko
wśród reprezentantów „narodu wybranego”. Jak wytłumaczyć te szczególne
sympatie, które niewątpliwie rzutują na całość polityki prowadzonej
przez ROP. Z rozmów, które przeprowadzili z żyjącymi jeszcze ludźmi
pamiętającymi rodziców, a niektórzy nawet dziadków pana Jana wyłania
się zaskakujący obraz człowieka, który przez większość Polaków jeszcze
ciągle postrzegany jest jako wzór prawości i patriotyzmu. Dlatego nie
zdziwi mnie, iż niektórzy czytający te słowa nie dadzą im wiary,
szczególnie w Chicago, gdzie Olszewskiego wciąż otacza aura „męża
opatrznościowego”, jedynego „zbawiciela” Rzeczypospolitej. Warto jednak,
a i czas ku temu najwyższy, zastanowić się przez chwilę - i być może -
zrewidować swe poglądy. Uczynić to muszą przede wszystkim ci, którzy w
dobrej wierze zapełnili swego czasu jedną z sal budynku Stanowego
Wydziału KPA (Kongres Polonii Amerykańskiej), aby oglądać farsę pt.
Tworzenie struktur ROP w Ameryce. Wiem, że to trudne, podobnie jak
trudno jest uwierzyć części Polonii, iż ci, którzy wypłakują się
publicznie w Chicago - sam byłem tego świadkiem - z powodu blokady
informacyjnej i lekceważenia przez krajowe media są prawie codziennymi
gośćmi programów radiowych i telewizyjnych, a ich zdjęcia zdobią
pierwsze strony polskich gazet.
Wróćmy jednak do „Najjaśniejszej’.
Karol Oksner - piszą Reymann i Świtoń - bogaty Żyd berliński jeszcze
przed I wojną światową lub zaraz po niej - informacje są różne - kupił
duży majątek Kuźnica Grabowska, położony około 30 kilometrów od Kalisza.
W okolicy mówiło się, że nowy właściciel Kuźnicy choć mason, to mimo
wszystko dobry człowiek. Po jego śmierci w 1933 roku pochowano go na
cmentarzu żydowskim w Grabowie nad Prosną. Niestety dzisiaj, cmentarz
ten jest całkowicie zrujnowany (nota bene, wkrótce fakt ten pozwoli
Żydom wykazać kolejny przykład polskiego antysemityzmu) i niemożliwym
jest odnalezienie grobowca. Karol Oksner miał trzech synów i dwie córki.
Głównym spadkobiercą Kuźnicy został najstarszy z latorośli - Seweryn
oraz krewna Oksnerów, Żydówka rosyjska, Helena Lubrzyńska,
gospodarująca wraz z zięciem Michałem Hellerem. Jej drugi zięć to
postać historyczna - prezes światowego Kongresu Żydów z lat 1932-1948 i
pierwszy prezydent Izraela dr Chaim Weizman. Seweryn Oksner ożenił się z
Marią Hertz, córką bogatego fabrykanta łódzkiego, ewangelika z
wyznania i miał z nią jednego syna Jana. Poza majątkiem pracował także w
przedwojennym Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych. Miał także w
Warszawie mieszkanie w już nie istniejącej kamienicy przy ul.
Marszałkowskiej 9. W dworze w Kuźnicy Grabowskiej prowadzono szerokie
życie towarzyskie. Bywali tam np. Hertzowie z synem Zygmuntem,
późniejszym dziennikarzem Radia Wolna Europa, znany sportowiec i
dziennikarz Wojciech Trojanowski oraz żydowski pisarz Bruno Winawer.
Seweryn podobnie jak jego ojciec miał dobre stosunki z miejscową
ludnością.
Relacje świadków różnią się w
szczegółach dotyczących urodzin i dziecięcych lat małego Jasia. Jedni
mówią, że urodził się i do szkoły chodził w Kuźnicy, inni że w
Warszawie, a do majątku przyjeżdżał tylko w wakacje. Jedni twierdzą, że
„Oksnerowie jeszcze przed wojną zmienili nazwisko na Olszewscy”, inni że
w czasie wojny lub bezpośrednio po niej. Na wojnie we wrześniu Seweryn
Oksner vel Olszewski zmobilizowany został jako oficer. Wrócił po
miesiącu i został aresztowany przez Niemców, lecz wnet zwolniony dzięki
zabiegom wójta i znaczniejszych gospodarzy. W czasie okupacji rodzina
mieszkała w Warszawie, a po powstaniu została wywieziona do jakiejś
fabryki. Po wojnie ojciec Jana Olszewskiego był dyrektorem w którymś z
urzędów wysiedleńczych lub przesiedleńczych - tego nie udało się autorom
dokładnie ustalić. Mimo to wydaje się być pewnym, że opowieści pana
Jana, iż pochodzi z rodziny warszawskich kolejarzy włożyć można między
bajki.
Co do byłego premiera, to po zdaniu
matury w 1949 roku został przyjęty na wydział prawa Uniwersytetu
Warszawskiego. Następny etap jego życia to praca w ministerstwie
sprawiedliwości. W tym miejscu należałoby się chwilę zastanowić, bowiem
czasy o których mówimy to okres srogiego stalinizmu i, po pierwsze,
pracę podejmowano w systemie nakazowym, a po drugie, to urzędy państwowe
zapełniane były tylko osobami politycznie sprawdzonymi i godnymi
zaufania dla bolszewickiej władzy. Tak samo zagadkowy jest udział
mecenasa w sławnym Klubie Krzywego Koła, założonym z inicjatywy Jakuba
Bermana i Luny Bristigerowej przez jej syna Michała. Jak wiadomo, ta
wylęgarnia syjonistów i masonów była podłożem, na którym ukształtował
się później KOR. W tym okresie patriota Olszewski wchodzi także do
redakcji wybitnie antypolskiego pisma „Poprostu’, gdzie rychło daje się
poznać jako zaciekły przeciwnik polskiej reakcji i antysemityzmu. Stan
ten trwa do dzisiaj, wystarczy bowiem przypomnieć jego histeryczną
reakcję na niedawną manifestację polskich narodowców w Oświęcimiu.
Przyjaźnie z „Poprostu” trwają do chwili obecnej. Autorzy artykułu
wskazują na fakt odmowy prof. Benderowi udziału w procesie przeciwko
Urbanowi. Olszewski stwierdził wówczas, że nie może występować
przeciwko przyjacielowi z „Poprostu”. Urban przyjacielem Olszewskiego?
Tego dotąd członkom ROP nie powiedziano.
Innymi zagadkami są: udział pana Jana
wraz z Mazowieckim w akcji namawiania uwięzionych w stanie wojennym
działaczy „Solidarności” do wyjazdu za granicę, postępowanie w czasie
strajku w 1988 roku w Nowej Hucie oraz rola jaką odegrał w obradach
okrągłego stołu, których był aktywnym uczestnikiem, chociaż dzisiaj
jawi się jako ich krytyk. Jak twierdzi w książce Kozakiewicza „Byłem
marszałkiem kontraktowym Sejmu” dawny funkcjonariusz PZPR - Fiszbach,
„po stronie „solidarnościowej” okrągłego stołu na 64 działaczy 57 było
Żydami”.
Osobnym zagadnieniem - jak piszą
Andrzej Reymann i Kazimierz Świtoń - jest ocena Olszewskiego jako
premiera. Polityka przez niego prowadzona - poza kilkoma wyjątkami -
niczym nie różniła się od tej jaką prowadził jego rodak Mazowiecki.
Charakteryzowała się więc wzrostem inflacji i coraz większym ubożeniem
społeczeństwa, pogłębiał się także kryzys panujący w polskim wymiarze
sprawiedliwości. „Listę zarzutów” wobec Olszewskiego (dzisiaj wypiera
się wszystkich) można uzupełnić o utrzymywanie na stanowiskach ludzi
absolutnie się do tego nie nadających (były wykładowca marksizmu i
leninizmu Jan Parys ministrem obrony narodowej) oraz nie rozliczenie ani
jednej sprawy wielkoaferowej. Najważniejsze przedsięwzięcie byłego
premiera - lustracja (wnioskowana zresztą przez Janusza Korwina- Mikke, a
nie przez niego, jak stara się dzisiaj przedstawiać), została tak
nieudolnie przeprowadzona, że nasuwa się wniosek, iż było to działanie
celowe. W roku 1995, w kolejną rocznicę obalenia rządu Olszewskiego, w
radiu „Zet” odbyła się rozmowa między Antonim Macierewiczem a
Zbigniewem Siemiątkowskim, obecnym szefem MSW. W czasie jej trwania Z.
Siemiątkowski zapytał rozmówcę dlaczego ukrył teczki 6 osób, w tym Jana
Olszewskiego. W odpowiedzi Macierewicz nie zaprzeczając odparł: „A
Oleksy jako oficer SB werbował agentów”. Komentarz dla wszystkich
normalnie myślących chyba zbyteczny, prawda? Zresztą na liście
Macierewicza było wyjątkowo mało Żydów.
Dlatego część artykułu dotyczy oceny
Jana Olszewskiego jako polityka. Autorom wydaje się bardzo dziwnym fakt,
iż człowiek ten „regularnie ponosi porażki wyborcze, do których sam się
przyczynia popełniając ciągle te same błędy”. Mimo, że na scenie
politycznej działa już siedem lat, do chwili obecnej nie posiada żadnego
programu, jeśli nie liczyć zbioru banałów i ogólników jakim jest
„Program Naprawy Państwa”. Co ciekawe, szczególnie dla nas Polaków,
obserwując polityczną karierę mecenasa łatwo zauważyć, iż nigdy nie
potępił on zbrodni żydowskich dokonanych na naszym narodzie, nigdy nie
zażądał ukarania ich sprawców oraz nigdy nie potępił Żydów za ich ciągłą
oszczerczą kampanię prowadzoną przeciw Polsce. Ponadto władze ROP nie
zareagowały na niedawno przyjętą ustawę o sprzedaży ziemi cudzoziemcom,
na której Żydom tak bardzo zależy. I wreszcie sprawa - wspomniałem o
niej na początku - lansowania Jana Olszewskiego przez polskie środki
masowego przekazu, pozostające jak wiadomo w rękach żydo-komunistów.
Czym wytłumaczyć fenomen popierania polityka „niepodległościowego”,
przez śmiertelnych wrogów narodu i Państwa Polskiego? W kręgach prawicy
trwa ciągła dyskusja zjednoczeniowa. Z niewyjaśnionych przyczyn nie
bierze w niej udziału (lub udaje że bierze) ROP. Co się za tym kryje?
Czyżby teoria o pseudoprawicowych partiach stworzonych przez Żydów przy
okrągłym stole do rozbijania rzeczywistej prawicy miała większy zasięg,
niż się poprzednio wszystkim wydawało? Konkluzja, jaką przedstawiają
panowie Reymann i Świtoń wydaje się być oczywista. Ruch Odbudowy Polski,
niepodległościowy w intencjach jego szeregowych członków, nie jest w
wykonaniu jego obecnego kierownictwa takim, za jaki się podaje, a jego
przywódcy nie zasługują na zaufanie. Czy jednak zdają sobie z tego
sprawę ci, którzy podchodzą do mecenasa bezkrytycznie, a wszelką krytykę
traktują jako prowokację? Czy nabijanie w butelkę łatwowiernych Polaków
i drenowanie ich kieszeni stanie się już normalną praktyką? Pisałem
kiedyś, że jednym z haseł masonerii jest „Niszcz, aby budować!”, co więc
buduje za pomocą swego ruchu Jan Olszewski?
„Dziennik Nowojorski’’- 3maja 1996 r. - Włodzimierz Wiktorowski.
Za: https://gazetawarszawska.com/index.php/historia-2/3031-kim-naprawde-jest-jan-olszewski