W normalnych warunkach nasunęłoby mi 
się pytanie; o co mogliby mieć nasi niemieccy przyjaciele pretensje do 
nas?   Ponieważ jednak znam odpowiedź „świętego papieża Jana Pawła 
Wielkiego” na zapytanie dotyczące słynnego listu do biskupów 
niemieckich; „za co mamy przepraszać Niemców?”, że „zawsze jest za co 
przepraszać”; to doszedłem do wniosku że nasi zachodni przyjaciele, z 
typową germańską wielkodusznością, zaakceptowali po prostu owe 
przeprosiny.
W naturze Słowian leży życzliwość do 
gości i sąsiadów.  Zgodnie ze starym powiedzeniem „gość w dom Bóg w dom”
 starają się oni traktować przybyszów lepiej niż samych siebie.  Jeśli 
pod strzechę zawita wędrowiec to może liczyć na najlepsze jedzenie, 
troskliwą opiekę, a na noc najwygodniejsze łoże i córkę gospodarzy dla 
osłody.  W dostatnich czasach I Rzeczpospolitej obcym tak podobało się 
owo zachowanie, że często postanawiali osiedlać się na naszej gościnnej 
ziemi.  Było to przyczyną powstania wielkiej niemieckiej diaspory w 
naszej Ojczyźnie, oraz sprowadzonych przez króla Kazimierza „Wielkiego” 
 prześladowanych w całej Europie Żydów.
W charakterze dygresji należy tu 
podkreślić, że typową cechą Polaków było nadawanie swym głupcom, 
zdrajcom i sprzedawczykom tytułów „wieki” i opluwanie, lub w najlepszym 
przypadku zapominanie o autentycznych narodowych bohaterach.  Ta 
niezwykle szkodliwa przywara została nam wtłoczona za pomocą tytułowej 
metody „wojny hybrydowej”[i], o której będzie mowa w dalszej części 
artykułu.
Ponieważ nasza Ojczyzna graniczy ze 
„wspaniałym”  Zachodem, to wspomniane wyżej powiedzenie powinno być 
zmodyfikowane w treści do „gość w dom szatan w dom”.
Wszystkie zachodnie nacje traktują 
obcych gorzej niż swych.  Jeśli więc, nasz rodak zawita w niegościnne 
zachodnie progi, to w najlepszym przypadku zostanie ugoszczony, z 
fałszywym uśmiechem, resztkami strawy przygotowanej dla psów i nędznym 
kątem do spania.  A w nocy jego córka może zaznać uszczerbku na cnocie, i
 z trzosa zniknąć spora suma gotowizny.  Rano natomiast, 
 protekcjonalnie poklepany po plecach, uszczęśliwiony tyloma awansami, 
powinien ruszyć w dalszą drogę.
Przedstawione powyżej dwie wersje 
alegorycznej opowieści o wędrowcach klarownie ilustrują różnice 
mentalności Zachodu i Wschodu.  Zachodnia mentalność stanowi fundament 
wszystkich agresji i kolonizacji, od czasów krzyżackich do dziś.  
Dopiero teraz, jednak uzyskały one naukowe określenie „wojen 
hybrydowych”, czyli walki za pomocą wszystkich dostępnych metod, nie 
tylko militarnych.  W okresie I RP toczyło ją ze społeczeństwem głównie 
żydostwo, oraz miejscowa hierarchia watykańska.  W dalszym okresie 
dołączyli do niej agenci mocarstw ościennych. Dziś odbywa się rękami 
zachodnich „przyjaciół” i ich krajowych agentów, w interesie światowej 
oligarchii finansowej.
Dla oceny tego, o ile większa jest 
efektywność wojen hybrydowych, w porównaniu z konwencjonalnymi, można 
posłużyć się okresem II Wojny Światowej. W owym to czasie okupant starał
 się rozwiązać „polską kwestię” za pomocą terroru, ludobójstwa, totalnej
 eksploatacji, w tym również potencjału biologicznego społeczeństwa.
Ta strategia spotkała się z masowym 
oporem Polaków.  Złowionych w polowaniach na „podludzi”, zwanych wtedy 
„łapankami”,  wywożono do Niemiec na roboty.  Polacy uciekali wtedy z 
transportów i sabotowali produkcję zarówno w Generalnej Guberni, jak i w
 Rzeszy.   Walka z polskim ruchem oporu związywała wielkie niemieckie 
siły militarne, tak niezbędne na frontach.  Kolaborantów likwidowano, 
Polki obsługujące Niemców, jako minimum miały zarezerwowane przymusowe 
golenie głów.
Obecnie III RP okupowana jest siłami 
krajowych zdrajców, a na dodatek udało się wmówić społeczeństwu, że 
niewidzialny okupant to „kacap” a nie Niemiec, czy inny zachodni 
Europejczyk.
Po zrabowaniu i/lub zniszczeniu całej  
gospodarki PRLu, Polacy masowo rzucili się „na roboty” i nie trzeba ich 
nigdzie dostarczać siłą.  Likwidacja kobiety w GG zmniejszała jedynie 
liczbę potencjalnych matek-Polek.  Dziś  setki tysięcy ich obsługuje 
niemieckich „nadludzi” , pracuje dla dobra „Wielkiej Rzeszy”, a  
potomstwo kontynuuje misję swoich mamuś – renegatek.  A jeśli 
kiedykolwiek zaszłaby taka potrzeba, to z zapałem wzięłoby się ono za 
masakrowanie swych „wschodnich kuzynów” w kazamatach jakiegoś nowego 
Gestapo.
Ta nowa niezwykle niebezpieczna rzeczywistość, pomimo całej swej 
powszechności, umyka uwadze społeczeństwa, które aktywnie współpracuje z
 własnym wrogiem, chełpiąc się przy tym efektywnością swej „integracji 
europejskiej”. Jakakolwiek próba zwrócenia na to uwagi polskojęzycznym 
„europejczykom” wywołuje u nich jedynie reakcję wściekłości w stosunku 
do próbującego otworzyć im oczy  Dlatego też, w ekspresowym tempie, 
doprowadzono państwo i społeczeństwo do stanu agonalnego.
Natomiast ludzi zachodu nie potrzeba indoktrynować w zakresie tej strategii. Wyssali ją oni z mlekiem matki i bez zbędnego instruowania, wiedzą że obcych należy bezwzględnie eksploatować i niszczyć wszelkimi dostępnymi sposobami. Taki paradygmat spowodował powszechną w świecie nienawiść do Zachodu.
Najlepszym tego przykładem są Muzułmanie, którzy od dawna walczą z Zachodem, głównie za pomocą brzuchów swych kobiet. Zakutane w brudne szmaty służą jednemu celowi, masowej produkcji dzieci. Natomiast gdyby, którejś z nich przyszło do głowy zakosztowanie rokoszy życia np. z Niemcem, to jeden z jej męskich krewnych zostałby obarczony niewdzięcznym, ale honorowym zadaniem, jej fizycznej likwidacji. Zasada jest prosta. Na wojnie są straty zarówno wśród przeciwnika, jak i swoich i nie można tego uniknąć.
I właśnie ta świadomość stanowi meritum zagadnienia. Ponieważ Polacy nie są świadomi prowadzonej przeciw nim wojny hybrydowej, to się nie bronią. Nawet jeśli nie lubią naszego głównego wroga Niemca, to gdy któraś z patriotek prezentuje na forum rodzinnym swego zachodniego właściciela, podziwiają go z dumą i rozmawiają z nim na migi, niezmiennie dochodząc do konkluzji, że „choć Niemcy są źli, to ten nasz, to swój chłop”. Wniosek taki jest z reguły fałszywy, ale nawet gdyby miał znamiona prawdy, to i tak nic by to nie zmieniło. W czasie wojny, żołnierze strzelający do siebie z wrogich okopów nie wyszukują wśród przeciwników tych „złych”, których należy unicestwić. Bowiem stara się zawsze likwidować jak największą liczbę wrogów, nie wchodząc w żadne indywidualne dywagacje. Taka jest okrutna logika wojny. A jeśli wojnę tą narzucił nam przeciwnik, to naszym prawem i obowiązkiem jest się bronić, ze wszystkimi tej sytuacji konsekwencjami.
Natomiast ludzi zachodu nie potrzeba indoktrynować w zakresie tej strategii. Wyssali ją oni z mlekiem matki i bez zbędnego instruowania, wiedzą że obcych należy bezwzględnie eksploatować i niszczyć wszelkimi dostępnymi sposobami. Taki paradygmat spowodował powszechną w świecie nienawiść do Zachodu.
Najlepszym tego przykładem są Muzułmanie, którzy od dawna walczą z Zachodem, głównie za pomocą brzuchów swych kobiet. Zakutane w brudne szmaty służą jednemu celowi, masowej produkcji dzieci. Natomiast gdyby, którejś z nich przyszło do głowy zakosztowanie rokoszy życia np. z Niemcem, to jeden z jej męskich krewnych zostałby obarczony niewdzięcznym, ale honorowym zadaniem, jej fizycznej likwidacji. Zasada jest prosta. Na wojnie są straty zarówno wśród przeciwnika, jak i swoich i nie można tego uniknąć.
I właśnie ta świadomość stanowi meritum zagadnienia. Ponieważ Polacy nie są świadomi prowadzonej przeciw nim wojny hybrydowej, to się nie bronią. Nawet jeśli nie lubią naszego głównego wroga Niemca, to gdy któraś z patriotek prezentuje na forum rodzinnym swego zachodniego właściciela, podziwiają go z dumą i rozmawiają z nim na migi, niezmiennie dochodząc do konkluzji, że „choć Niemcy są źli, to ten nasz, to swój chłop”. Wniosek taki jest z reguły fałszywy, ale nawet gdyby miał znamiona prawdy, to i tak nic by to nie zmieniło. W czasie wojny, żołnierze strzelający do siebie z wrogich okopów nie wyszukują wśród przeciwników tych „złych”, których należy unicestwić. Bowiem stara się zawsze likwidować jak największą liczbę wrogów, nie wchodząc w żadne indywidualne dywagacje. Taka jest okrutna logika wojny. A jeśli wojnę tą narzucił nam przeciwnik, to naszym prawem i obowiązkiem jest się bronić, ze wszystkimi tej sytuacji konsekwencjami.
 Ignacy Nowopolski
[i] http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/656536,koniec-iii-rp-koncem-polski
Źródło: http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/725855,poziom-swiadomosci-wojny-hybrydowej-w-iii-rp