Libański ruch oporu Hezbollah powstrzymuje twór syjonistyczny przed
nową agresją przeciwko Libanowi – twierdzi były prezydent Libanu Emile
Lahoud w wywiadzie udzielonym agencji informacyjnej RIA Nowosti.
„Istnienie Hezbollahu jest koniecznością. Pewne rzeczy są możliwe do
wykonania dla armii, natomiast inne rzeczy jest w stanie wykonać tylko
ruch oporu. Nie mogliśmy dostać broni, od nas wymagają, żebyśmy nie
kupowali broni od Rosji i Iranu. W roku 1991 moja ocena Hezbollahu była
błędna, bo ich nie znałem. Poza ruchem oporu nikt inny nie jest w stanie
oprzeć się Izraelowi… Nie wolno zabrać Hezbollahowi broni, bo w takim
razie utracimy nasz honor”.
Zdaniem byłego prezydenta, w przypadku rozbrojenia milicji partii
libańskich szyitów, istnieje zagrożenia nowej agresji syjonistycznej
przeciwko Libanowi: „Wystarczy to uczynić, a następnego dnia izraelscy
żołnierze urządzą sobie spacer do Bejrutu”.
Będąc prezydentem Libanu w 2000 roku po opuszczeniu południowego
Libanu przez syjonistów Lahoud zwrócił się do Dowódcy Libańskich Sił
Zbrojny gen. Michela Sulaimana z prośbą nie wystawiać armii libańskiej
wzdłuż granic. Prezydent był przekonany, że na granicę należy powierzyć
oddziałom ruchu oporu, bo ich obecność zadziała odstraszająco na reżim
syjonistyczny.
Sytuacja na granicy między „Izraelem” a Libanem zaostrzyła się po
odnalezieniu w wodach terytorialnych Libanu złóż ropy i gazu. Hezbollah
ogłosił gotowość do obrony dóbr naturalnych Libanu.
Za: http://xportal.pl/?p=35123&fbclid=IwAR3mQtMZEQuZ1DiiygLRHb_IUY05MCdt0W9VglrMXbZhcFvfXTS1EDczQTE