Analiza, którą przeprowadziliśmy, wskazuje, że ślady na szyi Dawida Kosteckiego mogą pochodzić od paralizatora domowej roboty - przekazał pełnomocnik rodziny byłego pięściarza, mecenas Roman Giertych, podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Pełnomocnicy rodziny Dawida Kosteckiego spotkali się z dziennikarzami, aby przedstawić sytuację śledztwa ws. śmierci byłego pięściarza. Ich zdaniem współpraca z prokuraturą wcale nie istnieje. Na dodatek Roman Giertych i Jacek Dubois przedstawili alternatywną wersję śmierci pięściarza.
Ich analiza miała wykazać, że ślady, które zostały znalezione na szyi zmarłego, pochodzą od paralizatora domowej roboty. Na szyi Kosteckiego znaleziono dwa punkty. Lekarz mówił o tym w
protokole, ujawnił dwa punkty przypominające wkłucia. Prokurator, który
prowadził postępowanie, nakazał zweryfikować to w ramach sekcji zwłok.
Analiza, którą przeprowadziliśmy, wskazuje, że mamy do czynienia ze
śladem, który pochodzi od paralizatora domowej roboty - oznajmił.
To urządzenie, które przetwarza prąd na poziomie 400 tysięcy volt. Jest
to urządzenie, które bardzo łatwo przemycić, to nim obezwładniono
Dawida Kosteckiego. Wystarczy 5 sekund, aby wprowadzić osobę w szok i
obezwładnienie. Potem można upozorować powieszenie. Mechanizm śmierci
jest identyczny jak mechanizm śmierci w wyniku powieszenia, tylko że
jest to wtedy zwykłe morderstwo.
- Prokuratura nie wyjaśniła, skąd pochodzą ślady. Obydwaj przesłuchiwani
biegli uznali taką wersję wydarzenia za możliwą - dodał i ujawnił dwa
prawdopodobne motywy zamordowania Kosteckiego.
-
Zeznania Dawida Kosteckiego obciążyły jednego z gangsterów, który
przebywa na Białołęce. Motyw jest więc oczywisty - zemsta lub próba
niedopuszczenia do kolejnych zeznań. Jest też możliwy motyw o zemście za
zeznania związane z "aferą podkarpacką". Jest to moim zdaniem wersja
mniej prawdopodobna - ocenił pełnomocnik rodziny.
Giertych mówił, że chce powołania zespołu i zbadania alternatywnej
wersji śmierci pod kątem medycznym i mechanicznym. - Potrzebny jest
eksperyment procesowy w celi. Składamy też wniosek, żeby prokuratora
ustaliła, kto zdecydował o umieszczeniu Kosteckiego w celi z grypsującym
więźniem. Chcemy też odpowiedzi na temat popełnionych błędów
proceduralnych - zaznaczył.
- Co robili
przedstawiciele ministerstwa sprawiedliwości na miejscu zbrodni przed
lekarzem? - pytał mecenas podczas konferencji i dodawał, że będzie
domagał się odpowiedzi na te pytanie, które jest bardzo istotne: komu
przekazali raport z tej sprawy?
- Mieliśmy
współpracować z prokuraturą. Wydawało nam się, że w ciągu miesiąca
będziemy w stanie przedstawić informacje, co się wydarzyło. Jednak
współpraca nie istnieje, a prokuratura nie wykonuje swoich działań -
dodał Jacek Dubois.
Drugi pełnomocnik rodziny przedstawił, jak wyglądają ich relacje z prowadzącą śledztwo prokuraturą.
Powinniśmy mieć wgląd do akt. Najpierw mieliśmy taką możliwość, aż
nagle nasza zgoda została cofnięta. Złożyliśmy nowy wniosek i po 10
dniach pani prokurator odpowiedziała, że jeszcze wniosek nie trafił na
jej biurko. Teraz nie znamy akt, nie możemy profesjonalnie prowadzić
sprawy. Powinniśmy też mieć kopie dokumentów. Odbyły się dwa
przesłuchania biegłych lekarzy, a kopii nie mamy nadal. W środę
prokurator nawet odmówił wniosku o wydanie takiej kopii.
Dubois podkreślał, że prokuratura powinna współpracować ze stroną
pokrzywdzoną, tymczasem w tej sprawie nie było żadnej współpracy, a w
środę doszło do sytuacji kuriozalnej, kiedy mecenasi dowiedzieli się z
mediów, że istnieje opinia toksykologiczna.
-
Doszło też do próby zastraszenia pełnomocników. Jesteśmy oskarżani o to,
że chcemy coś upublicznić. Śmie to mówić prokuratura, która sama
przekazuje prasie informacje, a nie rodzinie - dodawał Dubois i
doradzał też dziennikarzom, aby zadali następujące pytania prokuraturze:
-
Jakie ślady zostały zabezpieczone na miejscu i jakie są wyniki badań?
Czy ktokolwiek próbował zrekonstruować wydarzenie? Czy przeszukano celę?
Czy przeszukano współwięźniów? Czy sprawdzono czy mechanizm śmierci
jest w tym wypadku możliwy? Czy rozpatrzono alternatywne wersje? Czy
prawidłowo zlecono sekcję zwłok? Czy osobom prowadzącym sekcję
przedstawiono odpowiednie dokumenty? Zaręczam, że jeżeli zadacie te
pytania prokuraturze, wątpliwości będziecie mieli coraz więcej -
przekonywał Dubois.
Jesteście państwo dezinformowani. Pan rzecznik prokuratury
przekonuje, że ślady na szyi były użądleniami komara. To totalna bzdura,
opinia publiczna została wprowadzona w błąd - podsumował.
Dawid Kostecki
został znaleziony martwy w swoim łóżku w celi więziennej aresztu na
warszawskiej Białołęce rankiem 2 sierpnia. Współwięzień 38-latka ok.
godz. 5:00 zaalarmował strażników, że były pięściarz nie daje znaków
życia. Do dzisiaj trwa spór w sprawie przyczyny śmierci byłego
sportowca.
Służba Więzienna przekonuje, że Kostecki
popełnił samobójstwo, w to jednak nie wierzy rodzina, którą reprezentują
Giertych i Dubois. Ich zdaniem nie tylko doszło do szeregu
nieprawidłowości proceduralnych, ale także są zdania, że "ktoś pomógł"
pięściarzowi.
Za: https://sportowefakty.wp.pl/boks-zawodowy/840306/boks-roman-giertych-slady-na-ciele-kosteckiego-moga-pochodzic-od-paralizatora