Dziennik „Rzeczpospolita” postanowił bliżej przyjrzeć się sprawie
boksera Dawida „Cygana” Kosteckiego, przed prawie tygodniem znalezionego
martwego w celi w areszcie na warszawskiej Białołęce. Gazeta zastanawia
się, czy śmierć Kosteckiego może mieć związek z jego wiedzą na temat
Centralnego Biura Śledczego Policji, które miało ochraniać ukraińskich
sutenerów działających na terenie Podkarpacia.
Dziennikarze „Rzeczpospolitej” zauważają, że „Cygan” został
przewieziony do Warszawy, aby złożyć 1 lipca złożyć zeznania w procesie
niejakiego Tomasza G., oskarżonego o dokonanie rozbojów w latach
2007-2008. Były bokser na co dzień przebywał w województwie
podkarpackim, gdzie odbywał karę pięcioletniego więzienia za kierowanie
zorganizowaną grupą przestępczą, lecz śledczy nakazali
przetransportowanie go do Warszawy. Ostatecznie rozprawa w procesie
Tomasza G. nie odbyła się i odroczono ją na połowę sierpnia, lecz
Kostecki nie został odwieziony z powrotem do więzienia w Rzeszowie.
2 sierpnia został znaleziony martwy w celi aresztu na warszawskiej
Białołęce, zaś według oficjalnej wersji miał powiesić się na
prześcieradle. Co ciekawe nie znajdował się on sam w pomieszczeniu, ale
reszta osadzonych miała rzekomo niczego nie zauważyć, ponieważ były
bokser był przykryty kocem. Prokuratura już zdążyła wykluczyć udział
osób trzecich w tym zdarzeniu, chociaż Służba Więzienna jednocześnie
powołała specjalny zespół mający wyjaśnić okoliczności „samobójstwa”.
„Rzeczpospolita” podkreśla, że w samobójstwo Kosteckiego nie wierzy
jego rodzina, dlatego zwróciła się o pomoc do jednego ze znanych
warszawskich adwokatów. Sam „Cygan” miał natomiast posiadać sporą wiedzę
na temat działania podkarpackich agencji towarzyskich oraz korumpowania
miejscowych oficerów Centralnego Biura Śledczego Policji, zaś w całej
tej aferze jest już trzecim świadkiem, który zginął w niejasnych
okolicznościach.
Tak zwana afera podkarpacka dotyczy powiązań pomiędzy światkiem
przestępczym i policją, a przede wszystkim parasola ochronnego
rozciągniętego nad „agencjami towarzyskimi” prowadzonymi przez dwójkę
Ukraińców. W tle przewija się sprawa nagrań z udziałem ważnych polityków
oraz pracowników wymiaru sprawiedliwości, o czym w 2012 r. na swoim
koncie na Facebook’u napisał właśnie Kostecki. Co ciekawe,
najprawdopodobniej autorem wpisu był jednak znany rzeszowski biznesmen,
który był zdesperowany faktem, iż oficerowie CBŚP próbują pozyskać do
jednej z agencji jego własną córkę.
Na podstawie: rp.pl.