Od kilku lat można zaobserwować pewien rodzaj mariażu środowisk
narodowych i liberalnych w Polsce. Związek ten oparty jest na retoryce
antykomunistycznej, antysocjalistycznej, pozornej negacji postaw
moralnych promowanych przez Zachód a także sprzeciwie wobec Unii
Europejskiej. Dla większości ludzi te hasła są chwytliwe, szczególnie,
że wpasowują się w trendy antysystemowe, dominujące wśród buntującej się
młodzieży. Swoje robi też fałszywie pojmowane pojęcie wolności, jako
wolności dokonywania wyborów przez jednostkę bez uwzględnienia dobra
wspólnego i stawianie jej jako najwyższej wartości.
W istocie tak pojmowana wolność doprowadza do zdecydowanie większego
zniewolenia poprzez rozkład więzi społecznych i izolację człowieka od
jego wspólnoty. Tak wyizolowany od innych człowiek skazany jest na
samotność i poddanie się obcym wpływom zmian ekonomicznych oraz
kulturowych, na które nie ma żadnego wpływu. Liberalizm jest ideologią,
która dzięki takiemu fałszywemu obrazowi wolności skutecznie niszczy
wszelkie więzi międzyludzkie, pozostawiając jednostki w stanie zupełnego
uzależnienia od międzynarodowych korporacji i rynków finansowych,
kierowanych przez garstkę bogaczy skupionych wokół Banku Światowego oraz
powiązanych z nim struktur.
Bank Światowy jest instytucją założoną po II wojnie światowej i
teoretycznie miał on na celu pomoc państwom europejskim w odbudowaniu
zniszczonych konfliktem gospodarek. W praktyce instytucja ta kierowana
przez garstkę finansistów stworzyła sobie ogólnoświatowy monopol na
udzielanie kredytów państwom. Obecnie kraje na całym świecie są
uzależnione od Banku Światowego, który za cenę udzielenia kredytu wymaga
otwarcia wewnętrznych rynków na wpływ zagranicznych koncernów i
korporacji, oddawanie im dóbr państwowych oraz wprowadzanie liberalnej
propagandy do narodowych kultur. W efekcie działań Banku Światowego i
międzynarodowych korporacji zdecydowanie obniża się jakość życia
obywateli, przy jednoczesnym zwiększeniu popularności promowanej przez
obce wpływy ideologii.
Na polskiej scenie politycznej coraz większe wpływy zdobywa
liberalizm, którego emanacją jest starszy pan z wąsami i w muszce.
Wykorzystuje on sprytnie hasła patriotyczne i – z pozoru –
nacjonalistyczne do szerzenia ideologii liberalnej, która poprzez
promowanie błędnie pojmowanej wolności oraz dążenie do zniszczenia nie
tylko polskiego społeczeństwa, ale i państwa poprzez obce wpływy, stoi w
zupełnej opozycji do jakkolwiek pojmowanego dobra narodowego. Jest to
świadomy zabieg – w chwili obecnej, gdy łatwo dostrzegalna jest „moda na
patriotyzm” jest to znakomity chwyt marketingowy jeszcze bardziej
zwiększający popularność. Zatem ładnie zapakowany, kontrowersyjny i
głośny liberalizm polany patriotyzmem zyskał na popularności,
szczególnie wśród tej młodszej części nastawionego patriotycznie
społeczeństwa. Jak widać mrówcza praca u podstaw pozwoliła mu na
osiągnięcie takiego celu, chociaż przez długi czas był to polityk
marginalizowany i lekceważony. Bardzo ważną cechą jest także
charyzmatyczna osoba samego lidera, który przyciąga tłumy, zdecydowanie
widać brak takiej osoby/osób w szeroko pojmowanym ruchu narodowym.
Paradoksalnie to również może się jednak okazać największą słabością tej
partii – osadzonej na jednym człowieku, którego ewentualny brak
najpewniej zachwieje całym ich ruchem.
Jednak obecnie poważnym (jeżeli nie najpoważniejszym) problemem ruchu
nacjonalistycznego pozostaje to, jak wielką popularność zdobywa
ideologia liberalna. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, jest to
problem wyżej opisanego fałszywego pojmowania wolności oraz nachalnej
propagandy zagranicznych korporacji, ngo-sów i pozostałych grup wpływów,
którym zależy na zniszczeniu więzi narodowych, ponieważ słabe
społeczeństwo to społeczeństwo pożądane przez kapitalistów – łatwe do
manipulowania, wyzyskiwania i tworzące nową siatkę bezmyślnie
podążających za reklamą konsumentów. Po drugie, problemem jest „polityka
historyczna”, czyli manipulowanie elementami historii w celu tworzenia
mylnej świadomości politycznej wśród społeczeństwa. Świetnym przykładem
jest tutaj socjalizm kojarzony obecnie z agresją radziecką oraz okresem
PRL-u. Socjalizm jest bardzo szerokim pojęciem, którego cechami
wspólnymi są jednak – oddanie gospodarki w ręce państwa, upowszechnienie
świadczeń społecznych w celu zminimalizowania rozwarstwienia, a co za
tym idzie odrzucenie system kapitalistycznego i ideologii liberalnej.
Socjalizm jest budowaniem świadomości wspólnoty ludzi, a nie, jak się
powszechnie utarło, narzucaniem im odgórnie równości. To on w opozycji
do liberalizmu stanowi podstawę do budowy silnego i zjednoczonego
narodu.
Zapewne wiele głosów w tym momencie powiedziałoby że to już było –
ale czy faktycznie? PRL był ustrojem narzuconym z zewnątrz, dlatego nie
miał szansy powodzenia, nie był świadomym budowaniem silnego
społeczeństwa, dlatego też znienawidzony przez obywateli musiał upaść,
co nie przekreśla idei – podkreślam – obecnie jedynej realnej opozycji
wobec kapitalizmu narzucanego nam jeszcze bardziej totalnie przez
zachodnie koncerny, niż jak to było w przypadku Związku Radzieckiego.
Wtedy chociaż ludzie mieli świadomość obcej agresji, a obecnie przejmują
ją bezmyślnie, uważając za gwarant bezpieczeństwa i jedyną słuszną
ideę.
Socjalizm silnie wiąże się z nacjonalizmem, który zakłada walkę i
pracę na rzecz narodu, a więc zbiorowości ludzkiej i uznaje samą
zbiorowość jako wartość, co stoi w zupełnej opozycji do indywidualizmu
będącego podłożem ideologii liberalnej. Liberalizm zakłada bezwzględną
selekcję ludzi na płaszczyźnie ekonomicznej: ci bardziej wpływowi, z
bogatych rodzin, z lepszymi możliwościami poradzą sobie świetnie i staną
się nową elitą – ci, którzy będą mieli mniej szczęścia staną się nowymi
niewolnikami. Czy o to walczą nacjonaliści? O podział narodu na garstkę
bogaczy i masy niewolników, które będą na nich pracować? Gdzie w tym
wszystkim miejsce na wspólnotę, więzi, solidarność? Wartością dla
nacjonalistów nie są przecież dobra materialne, a godny i sprawiedliwy
byt całego narodu . Jeśli podporządkujemy wolnorynkowym kryteriom
ekonomicznym całe społeczeństwo dojdzie (a w zasadzie już dochodzi) do
sytuacji zupełnej atomizacji i braku solidarności między jednostkami
tworzącymi naród, co w efekcie doprowadzi do jego rozpadu. Wystarczy
choćby spojrzeć, jakie koszty społeczne miała i tak totalnie nieudana
prywatyzacja majątku, który był spuścizną PRL-u, a jest to dopiero jeden
z etapów na drodze do zniszczenia wewnętrznej integralności państwa i
jego suwerenności.
Ideologia liberalna, jak widać na powyższych przykładach, jest już u
swych podstaw sprzeczna z nacjonalizmem, a nawet jakąkolwiek ideą
wspólnotowości. Obecnie to już nie „komuna” jest dla nas zagrożeniem – z
resztą cała strona lewicy w Polsce została już wchłonięta przez
ideologię liberalną i tym samym przez nią zniszczona, co widać doskonale
po hasłach i priorytetach, jakie głoszą jej obecni reprezentanci, wśród
których trudno szukać obrońców sprawiedliwości społecznej, a prędzej
obrońców wszelkiego rodzaju hedonistów i egoistów nastawionych na
zaspokajanie własnych potrzeb. Teraz największym wrogiem jest właśnie
ideologia liberalna, która po wchłonięciu lewicy wkrada się do
środowiska nacjonalistycznego i z nami chce zrobić dokładnie to, co
zrobiła z drugą stroną. Kapitalizm wraz z przewodzącą mu ideologią
liberalną to system, który ma wielką moc wchłaniania wszystkiego w swoje
ramy, robi to niepozornie i niezauważalnie, a kiedy zdajemy sobie
sprawę z katastrofalnych skutków i zniszczeń jakie zaprowadza, jest już
za późno. Być może to jest ostatni moment, kiedy jeszcze możemy mu się
przeciwstawić.
S&K
Za: http://autonom.pl/?p=9792